Księga Zohar: „Tak powiedział Stwórca: „Przypomniałem Sobie miłosierdzie młodości twojej, miłość twoją, kiedy byłaś oblubienicą, jak szłaś za Mną po pustyni, po ziemi nieobsianej” – to powiedziano o Kneset Izrael“ Malchut „w godzinie, gdy szła z Izraelem po pustyni”.
Malchut – to wszystkie pragnienia, które chcą się naprawić i osiągnąć stopień Keter.
Pustynia – to cała droga od Malchut do Keter, którą musimy przejść i wznieść się odnośnie połączenia między nami, jednocząc się coraz bardziej. A kiedy osiągniemy Keter, to staniemy się jak jedna całość, jak jest powiedziane: „Stwórca jest jeden i imię jego jest jedno”.
To jest droga, którą musimy podążać. Na tej drodze wznoszenia się z Malchut do Keter przydarzają się nam wszystkie wydarzenia, o których opowiada Tora. Musimy chodzić po nieuprawianej ziemi, na której nic nie rośnie, po której nikt nie chodził, niczego nie zasiewał, w niczym nie odnosił sukcesu. A jednak chodzisz po niej, dlatego ze chcesz przyjść do domu Stwórcy, podążając zgodnie z Jego poleceniem: „Pójdź za Mną”.
Idziemy po pustynnej ziemi, gdzie nie ma żadnych oznak życia, nie ma czym się pożywić, nie ma jedzenia (światła Chochma), ani wody (światła Chasadim). Ale mimo wszystko idziemy dalej, dlatego że taki jest nakaz Stwórcy, który chce, abyśmy przyszli do Niego w takiej właśnie formie.
Mamy tylko modlitwę, chcemy naśladować Stwórcę ze wszystkich swoich sil. Nie mamy co jeść i nie mamy co pić, ale kontynuujemy drogę, ponieważ to jest teraz przed nami. A jeśli będziemy czekać na bardziej komfortowe warunki, to nic się nie uda. Musimy przyjąć te warunki, które daje Stwórca, i podążać drogą, aż do wzniesienia się do stopnia Keter, czyli do całkowitego połączenia ze Stwórcą ze strony Malchut.
Po drodze przechodzimy przez różnego rodzaju wzloty i upadki, odłączenia, zatwardziałość serca i zamęt w umyśle. A sukces zależy tylko od chęci kontynuowania. Może zabraknąć uczucia, zrozumienia, przewodniej gwiazdy przed nami i powodzenia, ale idziemy do przodu jak byk pod jarzmem i osioł pod ciężarem – idziemy dalej i kontynuujemy.
Czy chcę, czy nie, i tak idę dalej, dlatego że to jest moje życie, i cokolwiek by się nie stało, to tylko w takiej formie jestem pod władzą wyższego. Niech robi więc ze mną wszystko, co trzeba. Wiem, że w taki sposób niepowstrzymanie zbliżam się do celu.
Znamy wynik materialnego życia, jest taki sam dla wszystkich. Ciało umrze, a wszystko, co z niego pozostanie, to punkt w sercu, dusza która wzniesie się według innych wyliczeń. Dlatego nie ma wyboru, trzeba po prostu kontynuować. Nawet jeśli zginę na tej pustyni, ale zrobiłem wszystko, co mogłem, z całym oddaniem duszy Stwórcy. Nie byłem w stanie zrobić więcej i nie mogłem postąpić inaczej – starałem się realizować potencjał, który dał mi Stwórca w punkcie w sercu.
Z lekcji na temat „Idąc za Stwórcą po pustyni”, 01.02.2023
Kategorie: Fragmenty z porannych lekcji, Praca duchowa