Artykuły z kategorii Miłość

Pytania do przemyślenia

Czy darzę ludzkość miłością?

Jeśli miłość do ludzkości od samego początku wydaje się zbyt naciągana, to możesz zacząć od miłości do ludzi we własnym kraju.

Jak sprawdzić, czy kochasz ludzi w swoim kraju?

Czy jesteś gotów podzielić się z nimi wszystkim, co masz?

Jeśli czujesz do nich miłość, to z pewnością podzielisz się z nimi wszystkim, co masz, tak jak robisz to w rodzinie.

Dziś być może chcemy być przyzwoitymi obywatelami, którzy znajdują miejsce pracy i płacą podatki, ale natura wymaga od nas więcej.

Natura chce, abyśmy wszyscy czuli ze sobą znacznie głębszą więź, „jako jeden człowiek o jednym sercu”. Osiągnięcie więzi opartej na miłości jest warunkiem ustanowionym przez naturę i jest sprzeczne z naszą egoistyczną naturą, w której chcemy cieszyć się dla własnej korzyści kosztem siebie nawzajem.

Chociaż nie chcemy priorytetowo traktować dobra innych ze względu na naszą egoistyczną naturę, możemy jednak przeciwdziałać naszemu egoistycznemu pragnieniu, aby zacząć brać pod uwagę innych. Zależy to wyłącznie od sposobu, w jaki wpływamy na siebie nawzajem. Jeśli zorganizujemy w naszych społeczeństwach komunikację, kultu i media, w taki sposób abyśmy wpływali na siebie poprzez wartości i przykłady wzajemnego szacunku wówczas się wspólnie wzmocnimy, aby pozytywnie łączyć się ponad egoistycznymi popędami.

Musimy rozwinąć naszą wspólną świadomość, aby zrozumieć, że nasze pozytywne połączenie ze sobą ponad naszymi egoistycznymi popędami nie jest kwestią etyki czy moralności. Jest to raczej warunek określony w naturze. Im bardziej pozwalamy naszemu ego rozwijać się bez żadnego ruchu w kierunku łączenia się ponad nim, tym bardziej będziemy wpadać w coraz większy dół kłopotów. Musimy zatem dojść do stanu, w którym uświadomimy sobie, że musimy osiągnąć pozytywne połączenie, ponieważ jest to najwyższe prawo natury.

Ani tego nie rozumiemy, ani nie czujemy. Wręcz przeciwnie, nieustannie myślimy w przeciwnym kierunku, o tym, jak możemy sprawić, by było nam wygodniej.

Każde nasze pragnienie, myśl i działanie ma na celu naszą osobistą korzyść, począwszy od tego, jak siedzimy, jemy i pijemy, a kończąc na tym, jak dążymy do różnych celów w naszym życiu.

Natura wymaga jednak od nas, abyśmy wznieśli się ponad naszą wrodzoną naturę i zamiast myśleć o sobie, myśleli o innych. Taka świadomość powinna stopniowo doprowadzić nas do stanu uświadomienia sobie, że po prostu nie możemy pragnąć, myśleć i działać dla dobra innych, aby to zrobić, musimy prosić – prosić o siłę miłości, aby weszła w nasze połączenia.

Natura stworzyła nasz świat w taki sposób, abyśmy w końcu dotarli do prawdziwej prośby o pomoc, zwanej „modlitwą”. Połączymy się wtedy z wyższą siłą w naturze, a ona przekaże wszystkim siłę miłości. Wtedy staniemy się jednością, dzieląc harmonijną i pokojową egzystencję we wspólnym połączeniu między nami i z pozytywną siłą miłości, która jest ukryta w naturze.

Źródło: https://michaellaitman.medium.com/can-you-tell-me-some-questions-which-will-help-me-introspect-32b19783668


Jak miłością zreperować nasze życie?

Do czego doprowadziło nas tysiące lat rozwoju ewolucyjnego, i co na dzień dzisiejszy można nazwać sukcesem człowieka w tej wędrówce?

Czy jest nim uzyskanie takiego komfortu życiowego, który zapewnia nam dostęp do większości dóbr materialnych i zaspakaja nasze pożądania w zakresie takim jak jedzenie, seks, rodzina, pieniądze, honor, kontrola czy wiedza?

Jeżeli tak, to dlaczego kiedy już osiągniemy materialne cele, nasze zadowolenie z tego szybko się ulatnia i znowu znajdujemy się w punkcie wyjścia, czyli obcujemy ze znaną nam dobrze pustką wewnętrzną, która domaga się napełnienia?

Niedostatek ten, wyzwala w nas bardzo niepożądane uczucie dokuczliwego braku, który zmusza nas do pogoni za wyimaginowanymi pokusami, obiecującymi nam osiągnięcie wewnętrznej harmonii.

Takie flirtowanie z nieokiełznanym i nienasyconym egoizmem zawsze kończy się dla nas rozczarowaniem, ponieważ dajemy się zwodzić przeświadczeniu, że osiągnięcie jeszcze tylko tej jednej rzeczy doprowadzi nas do upragnionego szczęścia.

I znowu udajemy się w pogoń za trendami dyktowanymi przez ogół, i pędząc na oślep w nieświadomej niczego gromadzie w stronę złudnych celów, uzyskujemy chwilowe odprężenie wynikające z przekonania, że przecież większość nie może się mylić.

Jednym słowem, robimy wszystko, aby szczelnie odgrodzić się od czającego się w nas pytania, które, jak przeczuwamy, wymusiłoby na nas radykalne zmiany w dotychczasowym stylu życia, a nie jesteśmy jeszcze na to gotowi.

Perspektywa wielkich zmian na tyle jeszcze nas przeraża, że pomimo coraz częściej odczuwanego bezsensu naszej egzystencji biegniemy nadal w nadziei, że kiedyś zatrzyma się ten kołowrotek.

Jednak prędzej czy później kwestia celu naszej egzystencji obudzi się w nas na tyle mocno, że nie będziemy mogli już ignorować zakiełkowanego w nas pytania – „Jaki jest sens życia?”

Usłyszymy go po mimo jazgocącego krzyku zewnętrznych pokus, za wszelką cenę próbujących zatrzymać naszą uwagę na zabawkach tego świata. I tak stopniowo zauważymy, że nie bierzemy już udziału w bezsensownym wyścigu szczurów i bez żalu pożegnamy się z materialnymi pragnieniami, robiąc miejsce dla pielęgnowania nowego pragnienia nazywanego „punktem w sercu”.

Pozwolimy wtedy prowadzić się wyższej sile, która nakieruje nas do Kabały, a jej mądrość odkryje przed nami nieograniczone możliwości rozwoju nowego pragnienia, zwanego miłością.

I to stanie się remedium na chorobę tego świata.

Źródło:https://blogs.timesofisrael.com/how-can-i-cope-with-the-general-dissatisfaction-i-feel-about-my-life/


Czym jest ból?

Ból jest reakcją naszego ciała na wszelkiego rodzaju zaburzenia cielesne. Ostrzega przed niebezpieczeństwem i zmusza nas do działania – do podążania w kierunku przyjemności i z dala od bólu, do zdiagnozowania przyczyny bólu, do wyciągnięcia wniosków i do przejścia w naszym życiu do nowych stanów.

Istnieje ból, który popycha nas od tyłu, sprawiając, że ewoluujemy, a także ból egzystencjalny, który ostatecznie ciągnie nas do przodu w kierunku większego spełnienia.

Ból wpływa na nasz egoizm, pragnienie czerpania przyjemności kosztem innych. Możemy odczuwać ból, gdy czujemy się źle lub gdy współczujemy innym, którzy czują się źle, lub gdy dopada nas ból zazdrości, gdy widzimy, że innym powodzi się lepiej niż nam. Nie czulibyśmy nic, gdyby nie ból.

Niezależnie od tego, czy jest to pewien rodzaj konfliktu, kontaktu czy presji, każde nasze uczucie jest zbudowane na pewnej formie bólu i możemy odczuwać przyjemność, spełnienie i radość tylko po bólu.

Możemy jednak przezwyciężyć ból. Kiedy wzniesiemy się ponad egoizm, tj. kiedy wzniesiemy się ponad priorytetowe traktowanie własnego interesu kosztem innych do jego przeciwieństwa – priorytetowego traktowania korzyści innych – możemy wtedy żyć w całkowitym spełnieniu, bez pustki, gdzie odnosimy się do wszystkiego i wszystkich z coraz większej całości i miłości.

Źródło: https://www.bizcatalyst360.com/what-are-your-thoughts-on-pain/


Jaka jest różnica między radością materialną a duchową?

Wieczne dążenie człowieka do spełniania pragnień materialnych związane jest z faktem nierozerwalnego odczuwania radości z napełniania się nimi. Istnieje również inna radość, którą odczuwamy, gdy spełniamy pragnienia innych ludzi, początkowo nam obcych, ale z czasem stających się naszymi bliskimi i nazywa się to radością duchową.

Różnica między tymi dwoma rodzajami radości polega na tym, że materialna radość pochodzi ze spełniania naszych własnych pragnień, które są ograniczone ramami naszych pięciu zmysłów zawężających nasze postrzeganie, podczas gdy duchowa radość pochodzi ze spełniania pragnień innych, co daje nam dostęp do nieznanej nam percepcji o nieograniczonych rozmiarach.

Taki poziom postrzegania świata możliwy jest jednak do osiągnięcia pod pewnym szczególnym warunkiem. Miłość do wszystkich stworzeń tego świata jest tym kluczem, który otwiera przed nami dostęp do odczuwania doskonałości i wieczności.

To Ona jest w stanie obdarzyć nas wszechogarniającą radością i poprzez Nią wtopimy się jako pojedyncza kropla w ocean wszechobecnej kreacji miłości. Musimy jednak przejść przez most. Most wąski i zawieszony wysoko, do przekroczenia którego przepustką jest wypełnianie przykazania – „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.

Tylko w ten sposób będziemy w stanie osiągnąć sukces, krocząc właściwą drogą w kierunku duchowości i wydobyć się ze świata w którym wszystko jest przemijające i kruche.

Źródło: https://blogs.timesofisrael.com/what-is-the-difference-between-material-joy-and-spiritual-joy/


Stwórca jest miłością

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Kiedyś powiedział Pan, że materialna miłość – to tylko hormonalny pociąg, który ma uspokoić „zły początek”. W rzeczywistości w naszych ramach nie istnieje żadna miłość. Czy dobrze to zrozumiałem?

Odpowiedź: Miłość – to wzajemne przyciąganie, oparte na wzniesieniu się ponad wzajemny egoizm, odpychanie, nienawiść, które występuje u ludzi świadomie nad tym pracujących.

To uczucie powstaje po to, by włączyć się w siebie nawzajem: ja w jego pragnienia, on w moje pragnienia. I w takiej mierze, w jakiej wznosimy się nad egoizmem, anulujemy go i zamiast niego pragniemy pracować z pragnieniami innych ludzi, aby napełnić je, „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” – to tu pojawia się miłość.

Ale co oznacza sama miłość? Nie pochodzi ona od nas. Właśnie dzięki temu, że niszczymy nasz osobisty egoizm i włączamy się w siebie, w to wzajemne włączenie wchodzi Światło. Objawia się Stwórca, który jest miłością.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Hormonalna miłość”


Cel rozwoju ludzkości

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Czy istnieje takie pojęcie, jak absolutna, bezwarunkowa miłość?

Odpowiedź: W ideale, oczywiście istnieje. Pewnego dnia koniecznie do niej dojdziemy, dlatego że jest celem naszego rozwoju. Natura nas do tego doprowadzi. A jak doprowadzi – to już zależy od nas.

Pytanie: Czyli jest to osiągalne dla człowieka?

Odpowiedź: Zdecydowanie!

Pytanie: Dla jednego czy tylko wszystkich razem?

Odpowiedź: Nie, musi być duży wspólny ruch w kierunku tego stanu.

Z programu telewizyjnego „Kabała Expres”, 05.08.2022


Strach pochodzi z braku miłości

Im bardziej chaotyczny staje się świat, tym bardziej jesteśmy zestresowani i niespokojni. Niepewność co do przyszłości powoduje niepokój, a jedyną rzeczą, która wydaje się pewna, jest to, że nie możemy nikomu ufać i nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro. Za naszymi lękami i niepokojami stoi jeden winowajca: jesteśmy wrogo i nienawistnie nastawieni do siebie nawzajem, a tam, gdzie nie ma miłości, jest strach, i to duży.

Nie tylko ludzie się boją. Znajdujemy strach w domowych pupilach, zwierzętach, a nawet roślinach, chociaż nie etykietujemy ich jako takich. Strach oddaje nam wielką przysługę: jest strażnikiem, który ostrzega nas przed wpadnięciem w niebezpieczną pułapkę, mechanizmem ochronnym, który stosują wszystkie żywe istoty. Wydaje się, że postęp powinien uczynić nas bardziej pewnymi siebie. Wydaje się, że technologia może nas chronić lepiej niż gdybyśmy mieszkali w jaskiniach. Jednak rozwój przyniósł ze sobą szereg nieznanych nam niebezpieczeństw, z którymi nie mamy pojęcia jak sobie radzić.

W przeszłości zagrożenia były równie, jeśli nie bardziej, groźne i naprawdę egzystencjalne. Na przykład dla jaskiniowców wyjście z jaskini oznaczało narażenie na ataki drapieżników. Strach nie powodował jednak paniki, ponieważ ludzie znali zagrożenia i wiedzieli, jak się przed nimi chronić. Dziś na nasze życie i życie naszych bliskich wpływa niezliczona ilość elementów i czynników, których ani nie znamy ani nie możemy ich przewidzieć i nie wiemy, jak je pokonać. Naturalnie stawia nas to w stanie ciągłej presji i niepokoju.

Im bardziej się rozwijamy, tym bardziej stajemy się skoncentrowani na sobie. W rzeczywistości, mniej więcej od przełomu wieków, osiągnęliśmy taki poziom egoizmu, że socjologowie mówią o „epidemii narcyzmu”. Ponieważ stajemy się coraz bardziej wyrafinowani i coraz bardziej narcystyczni, rozwijamy coraz bardziej skomplikowane systemy, które pozostawiają nas bezsilnymi i nieufnymi wobec nich i siebie nawzajem. Ponieważ nie lubimy i nie ufamy sobie nawzajem, wznosimy tarcze ochronne, które zwiększają naszą izolację, alienację, a tym samym nasz strach.

Jeśli chcemy czuć się bezpiecznie, nie musimy pracować bezpośrednio nad zwiększeniem naszego zaufania. Wręcz przeciwnie, powinniśmy odłożyć na bok nadmierną troskę o siebie i skupić się na rozwijaniu troski o innych, ponieważ jej brak jest przyczyną naszego lęku. Poczucie bezpieczeństwa nie bierze się z walki z nienawiścią, ale z dążenia do połączenia, do wzajemnej troski. Jedyna złośliwość, jaka istnieje, znajduje się w naszych sercach. Lekarstwem na nią nie jest jej wykorzenienie, ale zaszczepienie, że należy brać innych pod uwagę i ostatecznie życzliwości.

Osoba pochłonięta troską nie boi się niczego. Troska o innych jest największym darem, jaki można otrzymać. Jeśli uda nam się zbudować społeczeństwo oparte na rozwadze i trosce, będzie to społeczeństwo pewnych siebie i szczęśliwych ludzi, ponieważ gdy jest miłość, nie ma strachu.

Źródło: https://bit.ly/3SnAJ2h


Wolność jaką daje miłość

Kiedy twoja mała dziewczynka lub chłopiec biegają po domu, nie czują się skrępowani ani ograniczeni. Czują się wolni. Czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli być tacy przez całe życie? O dziwo, jest to możliwe. Twoje dzieci czują się wolne, ponieważ są otoczone Twoją miłością. To właśnie daje im pewność, że nic im się nie stanie, że mogą iść gdziekolwiek chcą i robić, co chcą. Jeśli coś pójdzie nie tak, będziesz przy nich, aby uchronić je przed krzywdą.

Z wiekiem spotykamy ludzi, którzy nie są naszymi rodzicami i których miłość do nas nie jest bezwarunkowa, lub którzy są zupełnie obcy i mogą nawet próbować nas skrzywdzić. Instynktownie tracimy pewność siebie i radość. Zamiast tego pojawia się wahanie i podejrzliwość. Gdybyśmy jednak dawali sobie nawzajem miłość tak, jak dostawaliśmy ją, gdy byliśmy mali, nie byłoby powodu, byśmy przestali czuć się szczęśliwi i bezpieczni. Innymi słowy, gdyby społeczeństwo darzyło ludzi takim samym uczuciem miłości, jakim rodzice darzą swoje dzieci, nikt nie czułby się niepewnie ani nieufnie wobec innych, wychodząc poza próg swego domu.

Żadne uczucie nie jest lepsze niż miłość do drugiego człowieka. Ta wyjątkowa przyjemność jest powodem, dla którego rodzice uwielbiają zajmować się swoimi dziećmi. Miłość wypełnia kochającego nawet bardziej niż kochaną osobę. Kiedy miłość jest odwzajemniona, żadna więź nie jest silniejsza od więzi miłości. Nasze poczucie wolności zależy od poziomu miłości między nami. Szczególnie teraz, kiedy świat stał się całkowicie połączony i współzależny, ważne jest, abyśmy zdawali sobie z tego sprawę.

Ponieważ istnieje między nami tak wiele zobowiązań – z których część jest nam znana, a większość nie, ale mimo to istnieją – konieczne jest, abyśmy budowali pozytywne relacje między nami, a nie obecną atmosferę nieufności i wrogości. Nie jest łatwo rozwijać miłość do innych. Jednak bez niej nie możemy czuć się wolni.

W swojej najprawdziwszej formie miłość oznacza wyjście poza siebie, poza swoje osobiste pragnienia i rozpoczęcie odnoszenia się do pragnień innych ludzi w taki sam sposób, w jaki rodzice odnoszą się do pragnień swoich dzieci. Ale kiedy obcy ludzie odnoszą się w ten sposób do siebie nawzajem, tworzy się całe społeczeństwo, którego członkowie dają sobie nawzajem poczucie pełnej wolności, ponieważ wszyscy czują się kochani.

W takim społeczeństwie możemy w pełni realizować nasz potencjał. Kiedy chcemy wnieść nasze zdolności na rzecz wspólnego dobra, najbiższe otoczenie i całe społeczeństwo zachęcają nas do tego, a my czujemy bezgraniczne wsparcie i zachętę. To z kolei zwiększa naszą miłość do społeczeństwa i chęć dawania, tworząc cykl obdarzania, który umacnia każdego członka społeczności i społeczeństwo jako całość. Nie ma końca tego, co może osiągnąć takie społeczeństwo. Duch miłości nie zna granic. Jeśli będziemy go w sobie pielęgnować, przez całe życie będziemy się czuć bezpieczni jak dziecko przy piersi matki i wolni jak ptak.

Źródło: https://bit.ly/3LG0ZQI


Walentynki to świetny interes, ale miłość to coś więcej niż dawanie prezentów

Walentynki to bardzo lukratywny dzień dla sprzedawców podarunków, kwiaciarni i… sklepów zoologicznych. Amerykanie wydają prawie 21 miliardów dolarów na walentynkowe zakupy. Na prezenty dla swoich zwierząt wydają prawie 900 mln dolarów, na słodycze – 1,8 mld dolarów, a na biżuterię – 5 mld dolarów. Kupują nie mniej niż 250 milionów kwiatów i roślin, z różami (zwłaszcza czerwonymi) na czele. Bardzo przyjemnie jest otrzymywać prezenty i bardzo dobrze jest je dawać, dlatego jestem za tym, ale dawanie prezentów to nie to samo, co kochanie. Miłość między ludźmi, poza miłością matki do dziecka, wymaga czasu, wysiłku i wzajemnych ustępstw. Miłość buduje się w miarę upływu czasu i przechodząc przez różne próby.

Kiedy ludzie spotykają się i „zakochują się”, to nie jest to miłość. Nazwijmy to zauroczeniem, zachwytem lub atrakcją, ale to nie jest miłość. Nie należy łączyć hormonów z miłością, ponieważ nie ma między nimi żadnego związku.

Miłość oznacza pragnienie czynienia dobra, pomagania, uszczęśliwiania ukochanej osoby. Ta wyjątkowa osoba może o tym wiedzieć lub nie, ale dla mnie nie liczy się to, co dostanę w zamian, ale to, że uszczęśliwiłem ukochaną osobę, że zrobiłem coś dobrego dla mojej ukochanej osoby.

W prawdziwej miłości nie ma „bo”. Nie uzależniam mojej miłości od nagrody lub czegoś w zamian. Jeśli tak robię, to nie jest to miłość, ale interes. Nawet jeśli nie ujawniam swojego postanowienia drugiej osobie, ale w głębi duszy uzależniam swoją miłość od spełnienia pewnych wymagań, to już jest to fałsz; to nie jest prawdziwa miłość.

Może się wydawać, że taka bezinteresowna miłość oznacza odmawianie sobie rzeczy niezbędnych, ale nie mamy pojęcia, jakiego skarbu pozbawiamy siebie samych, nie kochając w ten sposób, bez stawiania warunków. Jeśli potrafimy kochać drugiego człowieka tak, jak matka kocha swoje dziecko, to będzie to prawdziwa miłość.

Może się to wydawać niemożliwe, ale tak nie jest. Możemy to osiągnąć, jeśli naprawdę tego chcemy, ale jak już powiedziałem, wymaga to wiele pracy.

Nasza główna praca powinna koncentrować się na budowaniu wspierającego środowiska społecznego. Jeśli otoczymy się ludźmi, którzy dążą do tego, by stworzyć między sobą relację opartą na prawdziwej miłości, będziemy mieli całą energię potrzebną do dokonania takiej przemiany w nas samych.

Dlatego im więcej ludzi zrozumie różnicę między miłością a przyciąganiem i poczuje, że taki cel jest wart wysiłku, tym łatwiej będzie im go osiągnąć. A im więcej ludzi go osiągnie, tym bardziej odczuje to reszta społeczeństwa i świata.

Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek i obyśmy wszyscy mogli doświadczyć prawdziwej miłości.

Źródło: https://bit.ly/3HbXoYv


Dlaczego o miłości ludzie pamiętają dopiero na łożu śmierci

Ktoś mi powiedział, że Steve Jobs, współzałożyciel i dyrektor generalny firmy Apple, przed śmiercią napisał list, w którym zawarł swoje refleksje nad życiem. W liście tym napisał: „Pielęgnuj miłość do swojej rodziny, miłość do współmałżonka, miłość do przyjaciół. … Bóg dał nam zmysły, abyśmy mogli odczuwać miłość w sercu każdego człowieka, a nie złudzenia wywołane bogactwem. Bogactwa, które zdobyłem w moim życiu, nie mogę zabrać ze sobą. To, co mogę zabrać, to wspomnienia wywołane przez miłość. To jest prawdziwe bogactwo, które pójdzie za tobą, będzie ci towarzyszyć, dając ci siłę i światło, abyś mógł iść dalej.”

Rzeczywiście, zanim człowiek umrze, zaczyna odczuwać coś z tej prawdy. Zbliżająca się śmierć sprawia, że porzuca on swoje ego i pozwala mu zobaczyć prawdę.

Istnieje granica między troską o siebie a wyjściem do zupełnie innej sfery, przepełnionej miłością. Ego nie pozwala nam jej odnaleźć, ponieważ zawsze patrzy do wewnątrz – na to, co mam i co mogę zyskać, a nie na to, co naprawdę jest na zewnątrz. Dlatego, gdy usuwa się na bok, uświadamiamy sobie, czego nam brakowało przez całe życie: świata pełnego miłości, który istnieje wokół nas.

Ego „umiera” tuż przed śmiercią człowieka. Uwolnieni z jego kajdan, możemy teraz zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nie kochaliśmy wcześniej i nie wiemy, czym jest prawdziwa miłość. Jest to smutny moment rozliczenia, kiedy uświadamiamy sobie, że przez całe życie myśleliśmy tylko o sobie.

Są tacy, którzy radzą ludziom na łożu śmierci – sam byłem tego świadkiem – że w tym stanie powinniśmy pić, palić, cieszyć się sobą i brać z życia tyle, ile się da, póki jeszcze możemy. Takie podejście, o ile być może jest pełne szczerości, ale nie sądzę, aby przynosiło szczęście.

Musimy pamiętać, że dusza nigdy nie przestaje ewoluować; rozwija się nawet po fizycznym upadku człowieka. Dlatego uświadomienie sobie prawdziwego znaczenia miłości, tego, że miłość nie polega na odczuwaniu własnego istnienia, ale na tym, że istnieję ze względu na innych i że zadowalanie ich czyni mnie szczęśliwym, jest bezcenne i wieczne.

Źródło: https://bit.ly/3fex58j