Silnik wewnętrznego spalania

каббалист Михаэль Лайтман Objawienie Stwórcy pochodzi z najniższego stanu, „z prochu”, jak jest powiedziane: „Z prochu wyszedłeś i w proch się obrócisz”. Cały czas popadamy w stan prochu, tracąc zainteresowanie duchowością, pragnieniem, smakiem. I z tego prochu musimy powstać: „Niech człowiek pomoże bliźniemu”.

Sam człowiek nie może podnieść się z upadku, ale tylko wtedy, gdy inni dadzą mu przykład i obudzą go. Wtedy będzie to prawidłowy wzrost, a nie wynikający z egoizmu. Przyjaciel pomaga mi się podnieść, ja pomagam przyjacielowi, to znaczy pracuję w grupie i tu działają siły zjednoczenia. Tylko w takim wypadku będzie to duchowe działanie.

Jeśli ktoś wpadł w stan prochu, to sam nie ma siły. Jedyna nadzieja w dziesiątce. Nigdy nie będę w stanie znaleźć siły, by się rozwijać. Egoizm próbuje mnie oszukać: „Zrób wszystko, co możesz, i sam możesz to zrobić!” Ale to tak działa tylko w naszym świecie, a w świecie duchowym tak nie jest. Tam mogę powstać tylko dzięki sile grupy: „Niech człowiek pomoże bliźniemu”. W przeciwnym razie nie będzie to wzrost, ale oszukiwanie samego siebie.

Ja jestem na dole, a moi przyjaciele na górze, więc podnosimy się nawzajem jak wspinacze związani jedną liną.

Ja anuluję się przed dziesiątką, starając się czuć najmniejszym ze wszystkich, i dzięki temu otrzymuję od niej siły. A potem z tymi siłami otrzymanymi od przyjaciół robię odwrotne działanie i pomagam im.

Anulując się przed grupą, otrzymuję od niej wyższą siłę, która działa na mnie i przebudza mnie. Byłem niżej niż wszyscy inni, ale teraz dzięki sile, którą otrzymałem od grupy, wpływam na wszystkich innych, to znaczy staję się dla nich jak Stwórca. Na początku otrzymywałem od przyjaciół jak Malchut, a teraz oddaję im jak Keter. Tak pracuję jak silnik tłokowy: Malchut-Keter, Keter-Malchut.

Każdy powinien być i najmniejszym w dziesiątce, i największym. Jeśli każdy z dziesięciu pracuje w ten sposób, to tworzymy jakby silnik z dziesięcioma cylindrami – wyobraźcie sobie, jaka moc! Wszystkie tłoki jednocześnie pompują razem naszą wspólną objętość, dopóki nie przepełni się miara i wewnątrz odkryje się Stwórca.

Za pierwszym taktem tłoka roztapiam się w dziesiątce i stamtąd czerpię pragnienia przyjaciół, a za drugim taktem wznoszę te pragnienia do Stwórcy. To wzniesienie nazywa się MAN, przecież proszę za wszystkich i otrzymuję z góry siłę. I z tą siłą opuszczam się w dół i przekazuję ją przyjaciołom, znowu otrzymuję od nich nowe pragnienie i wznoszę je jak modlitwę, MAN.

W taki sposób ja cały czas podnoszę się i opuszczam: MAN – MAD. I tak samo pracuje każdy w grupie, wszystkie nasze dziesięć cylindrów. Ja zostaję przesiąknięty ich pragnieniem i chcę podnieść przyjaciół, przybliżyć ich do Stwórcy. A od Stwórcy otrzymuję w prezencie siłę, napełnienie, odkrycie i przekazuję przyjaciołom. Pracuję jak przekazujący kanał w obu kierunkach, chcąc podnieść całą grupę do Stwórcy.

Z lekcji na temat „Wiara ponad wiedzą”, 17.11.2020