Książki, które przyciągają wyższe światło

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: W jaki sposób tacy mali, jak my ludzie mogą nagle poruszyć światy? Powiedział Pan, że kiedy małe dziecko mówi „Pip”, jego matka natychmiast biegnie do niego i robi wszystko, co chce.

Odpowiedź: Tak, najmniejszy – jest najsilniejszy.

Pytanie: Nawet ci, którzy dopiero rozpoczynają swój ruch?

Odpowiedź: Ale zaczynają! Pragną nawiązać kontakt ze Stwórcą. Tak, tacy są najsilniejsi. Niech nic nie rozumieją, jak dziecko, które leży w kołysce i krzyczy. Dziecko nawet nie zdaje sobie sprawy, że krzyczy, po prostu odczuwa ból, i to jest naturalny krzyk. Nie wyobraża sobie, że w taki sposób można wezwać matkę, która przyjdzie i coś mu da. Nie rozumie łańcucha działań, które powoduje. Krzyczy, bo to jest naturalna reakcja na to, co się z nim dzieje.

Pytanie: Czy można powiedzieć, że ktoś, kto w ciszy próbuje czytać np. Torę lub źródła kabalistyczne, zaczyna wypowiadać to dziecięce „pip”?

Odpowiedź: Tak, oczywiście. Ale nie tylko czytanie, tym bardziej Tory. Tora tu nie pomoże. Potrzebna jest albo Księga Zohar, albo inne kabalistyczne księgi.

Komentarz: Nie mam na myśli zewnętrznej zasady czytania, ale wewnętrzną – poszukiwanie siebie, poszukiwanie tego, co jest we mnie.

Odpowiedź: No nie, oprócz tego potrzebna jest też książka, która w największym stopniu potrafi wywołać wyższe światło. Najbardziej skuteczna jest Księga Zohar.

Pytanie: Czyli Pana rada brzmi: czytać bez zrozumienia?

Odpowiedź: Taka jest moja rada, dlatego że przechodziłem przez to z Rabaszem. Moja rada, tylko dlatego że tak jest. Zazwyczaj czytaliśmy Zohar zaledwie przez pół godziny wieczorem przed snem. I to było tylko czytanie bez żadnych komentarzy. Wokół stołu siedziało 20 osób na czele z Rabaszem i przez pół godziny czytaliśmy po kolei: najpierw jeden, potem drugi, trzeci i tak dalej. Tak czytaliśmy stronę lub dwie i szliśmy do domu. Na tym kończył się dzień.

Ale gdy razem z Rabaszem uczyliśmy się na wyjazdach, to w osobistych rozmowach lub nauce, było inne podejście. Przychodziliśmy do parku, robiliśmy okrążenie pieszo, potem siadaliśmy na ławce, wyciągałem książkę i z książki, lub bez niej rozmawialiśmy przykładowo dwie godziny. Następnie znowu robiliśmy krąg pieszo i jechaliśmy do domu. I tak przez 12 lat.

Z programu telewizyjnego „Tajemnice Wiecznej Księgi”, 12.02.2010