Artykuły z kategorii

Dążyć do dobrego zjednoczenia

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Świat nieustannie rozwija się i nie musimy już ludziom wyjaśniać, że jest globalny. Sami to widzą. Ale ich pytanie brzmi: „Co dalej?” Jak możemy to zrekompensować?

Odpowiedź: Nie musimy myśleć o całym świecie, nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć. Nasze grupy na wszystkich kontynentach podejmują działania w celu rozpowszechniania. Ale podstawowa akcja powinna odbywać się w Izraelu, ponieważ to w Izraelu znajduje się ta część ludzkości, która posiada sferę duchową zwaną dokładnie reszimo – duchowe geny. Ci ludzie już raz realizowali je, ale upadli z nich.

Dlatego musimy bezwzględnie uaktywnić tę część ludzkości zwaną „Isra-el” – „prosto do Stwórcy”, posiadającą właściwość obdarzania i miłości. Jeśli to zrobimy, to praktycznie cały świat odczuje silny duchowy wstrząs: ludzie nagle skierują się naprzód, do duchowości, nagle odkryją sens, dla którego warto żyć. Przestaną dążyć do różnego rodzaju bzdur. Nagle zacznie ich ciągnąć do realizacji tej idei – dobrego zjednoczenia między sobą w celu odkrycia wyższej siły, następnego wymiaru.

Aby to osiągnąć, musimy pracować na pełnych obrotach. Mam nadzieję, że zrobimy to w ciągu najbliższych kilku lat. Przynajmniej ja postrzegam to jako swoją misję. Mam nadzieję, że uda się nam to zrobić. A jeśli nie, to sytuacja będzie katastrofalna dla wszystkich: najpierw dla Żydów, potem dla całego świata.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Światowe bezrobocie”


Na co liczy Stwórca?

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: Aleksander pyta: „Michael, nie widać, że kocha Pan ludzi. Ale w takim razie na kim opiera się świat?”

Odpowiedź: Na kim opiera się świat? Czy świat opiera się na ludziach? Świat z trudem znosi tych ludzi, cierpi z ich powodu. Siedzą na nim, jak muchy i skubią go ze wszystkich stron. Dlaczego miałbym kochać taki obraz? Po prostu wgryzamy się zębami w tę ziemię, w ten świat i skubiemy go, gdzie tylko się da, spychając innych na bok. A potem jeszcze chcemy polecieć na Mars i jakby uciec stąd: „A na Marsie będą kwitły jabłonie”. A my dokładnie tak samo je porąbiemy.

Komentarz: „Na kim więc opiera się świat?” – pyta Aleksander. On przecież na czymś się opiera.

Odpowiedź: Świat opiera się na słowie, na słowie Bożym. Na początku było słowo i Bogiem było Słowo, a Bóg był wiecznością, i tak dalej. Świat opiera się na właściwości dobra, na właściwości miłości. Wszystko to pochodzi od Wyższego, nie od nas. A gdyby to było od nas, to wszystko nie istniałoby nawet przez sekundę. Jesteśmy przecież negatywną energią na świecie. Stwórca trzyma nas, trzyma świat. Gdyby tak nie było, to nic by nie istniało. A póki co – pasożytujemy na tym świecie.

Pytanie: Na co liczy Stwórca? Czego w ogóle On chce trzymając nas?

Odpowiedź: On nie ma nadziei. Zarządza w taki sposób, żeby człowiek w końcu dorósł do uświadomienia sobie, jak w ogóle należy zarządzać światem, i zajął miejsce Stwórcy.

Pytanie: Okazuje się, według Pana słów, że ludzie są stworzeni po to, aby zarządzać tym światem? Te niskie, jak Pan mówi, stworzenia?

Odpowiedź: Tak. One zostały stworzone, aby być koroną stworzenia, aby zarządzać światem, aby ubłagać Stwórcę, aby wpływał na nasz świat właściwością dobra, które będzie wspierane wszystkimi siłami człowieka, ludzi, ludzkości. Muszą pozwolić, aby właściwości miłości i obdarzania, dobroci i współczucia przejawiły się na świecie. Dlatego muszą przejść przez to „dno”, uświadomić sobie swoją naturę, stłumić ją w sobie i poczuć potrzebę przeciwnej natury – natury Stwórcy.

Pytanie: Jak dochodzi się do tego, że to właśnie jest ta droga?

Odpowiedź: Przez cierpienia. Nic nie zrobisz. Świadomość nicości własnych sił, właściwości i możliwości. Stwórca oczekuje, że zwrócimy się do Niego o pomoc, poprosimy Go o siłę właściwości dobra, obdarzania, miłości, i w ten sposób wzniesiemy się do Jego poziomu.

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 02.05.2022


Wyobraź sobie, że twoje dziecko nie jest twoje własne

Wyobraź sobie, że po wielu latach bezdzietności mężczyzna zostaje ojcem małego chłopca. Długie wyczekiwanie wzmaga miłość do syna i tato rzuca się w wir ojcostwa. Trzyma synka po posiłku, żeby mu się odbiło, mówi do niego i zmienia mu pieluszki. Gdy syn rośnie, uczy go wszystkiego, co sam umie, zabiera go na treningi małej ligi i kibicuje podczas meczów razem z innymi dumnymi rodzicami. Za każdym razem, gdy syn ma kłopoty w szkole, z innymi dziećmi lub z kolegami z drużyny, tata słucha go i udziela mu ojcowskich rad. A każdej nocy, zanim syn zaśnie, tata siada przy jego łóżku i czyta mu bajkę na dobranoc.

Ojciec jest tak dumny ze swojego syna, że koledzy z pracy dokuczają mu z tego powodu. Mówią, że uważa, iż na świecie nie ma innych dzieci oprócz jego syna, a ponieważ tak bardzo kocha swojego syna, nie lubi innych dzieci. Ojciec śmieje się, ale przyznaje, że jak w każdym dokuczaniu, jest w tym trochę prawdy.

Pewnego dnia do drzwi puka dwóch policjantów i pracownik socjalny, którzy pokazują ojcu dokumenty świadczące o tym, że doszło do straszliwej pomyłki i dzieci zostały zamienione przy narodzinach. Jego syn nie jest jego synem, lecz kimś innym, a biologiczni rodzice syna zostali już powiadomieni i chcą, aby chłopiec jak najszybciej zamieszkał z nimi. Ich syn, który jest jego biologicznym synem, również chce go poznać i zamieszkać z nim. Pracownik socjalny i policjanci wyjaśniają, że syn będzie musiał zamieszkać ze swoimi biologicznymi rodzicami.

Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale tragedia ojca jest bardzo podobna do procesu, którego doświadcza cała ludzkość, z jedną zasadniczą różnicą. W przypadku ojca strata jest nie do zniesienia. W przypadku ludzkości mamy się dowiedzieć, jakiego paskudnego syna mieliśmy i jaki wspaniały syn ma go zastąpić. Ten obcy syn, którego wychowywaliśmy, to nasze ego. Ego żądało od nas wszystkiego i nie czuło żadnej wdzięczności. Za każdym razem, gdy je zadowalaliśmy, domagało się więcej. W końcu zażądało więcej niż mogliśmy mu zapewnić; wyczerpaliśmy zapasy; zabrakło nam pieniędzy, zasobów i sił.

Co więcej, nasz syn, Ego, podburzał nas przeciwko wszystkim innym chłopcom, sprawiał, że w naszych oczach wyglądali okropnie, sprawiał, że nienawidziliśmy ich i ich rodziców. Zmuszał nas nawet do walki z nimi. Zaślepił nas na to, że tak naprawdę potrzebujemy tych innych dzieci i rodziców, że dzięki nim mamy wszystko: pracę, towarzystwo i wszystko, czego potrzebowaliśmy w życiu. Ponieważ doszliśmy już do kresu sił, zaczynamy otwierać oczy i widzimy, że Ego nie jest takim kochanym synkiem, ale potworem. Co ważniejsze, zaczynamy rozumieć, że tak naprawdę nie jest on naszym synem i nic nas z nim nie łączy, oprócz jego kłamstw na temat naszej wspólnej więzi. Stopniowo odkrywamy, że naszym prawdziwym rodzeństwem są wszyscy inni. To oni, cała ludzkość, są naszą rodziną.

Teraz, gdy zaczynamy uświadamiać sobie tę prawdę, możemy wypracować nowy stosunek do innych ludzi. Na początku będziemy robić małe kroczki. Ale w miarę jak coraz więcej ludzi będzie poznawać prawdę o swoim ego i o swoim stosunku do innych, nauczymy się pewniej kroczyć razem. Nauczymy się troszczyć o innych tam, gdzie wcześniej czuliśmy tylko obojętność lub nawet złość. Skierujemy naszą złość na naszego wewnętrznego wroga, a czyniąc to, pokonamy naszego jedynego wroga, naszego fałszywego syna, Ego.

Źródło: https://bit.ly/3zEv4h6