Korzeń Eboli

каббалист Михаэль ЛайтманInformacja: Niepokojące nagłówki w mediach mówią o poważnej epidemii Eboli szybko rozprzestrzeniającej się w kilku ogniskach na terytorium Afryki. Według Światowej Organizacji Zdrowia na chwilę obecną liczba ofiar śmiertelnych wynosi około 4500 osób, a chorych i nosicieli – około 9000.

Wewnętrzny dokument Światowej Organizacji Zdrowia świadczy o tym, że próby zatrzymania pandemii nie powiodły się. Cały świat zaniepokojony jest sytuacją. Oczywiście, przychodzi nam na myśl wielehollywoodzkich filmów, w tym „Wirus”, nakręcony prawie 20 lat temu.Jego fabuła opiera się akurat na epidemii wirusa Ebola.

W rzeczywistości pierwszy wybuch Eboli był zanotowany w 1976 roku  i od tamtego czasu do roku 2013 zmarło z powodu tej choroby około 1700 osób. Zatem sam wirus nie jest nowy, jednak z czasem ulega mutacji i wykazuje bardzo wysoki współczynnik śmiertelności.

Ebola przenoszona jest poprzez bezpośredni kontakt z płynami ustrojowymi porażonego organizmu. Jej podstawowymi objawami są wysoka temperatura, bóle i zawroty głowy oraz inne objawy często kojarzone z grypą.

Z czasem objawyulegają nasileniu: pojawiają się zewnętrzne i wewnętrzne krwotoki, a także niektóre inne charakterystyczne objawy. Stopniowo organizm zaczyna obficie krwawić i dlatego drugą nazwą tej choroby jest gorączka krwotoczna. Okres inkubacji wynosi od 2 do 21 dni – stosunkowo duży okres.

Tymczasem ONZ już ogłosiła obecną epidemię jako zagrożenie dla świata i bezpieczeństwa.

Pytanie: W kontekście praw natury i celowości zachodzących w niej procesów co konkretnie wywołuje podobną epidemię, która zaskoczyła zarówno ofiary, jak i naukowców?

Odpowiedź: Spójrzmy na sytuację z perspektywy nauki kabały. Znajdujemy się w sztywnym systemie naturalnym i każda nierównowaga spowodowana w nim przez nas, zwłaszcza w ostatnich czasach, prowadzi do tego typu zjawisk.

Oczywiście, epidemie występowały również w przeszłości. Niektóre z nich dosłownie wykaszały ludność. Ale tak czy inaczej wirusy i bakterie, komórki i narządy – są to elementy tego samego systemu.

Wydaje się nam, że Afryka jest daleko i że nie mamy z nią nic wspólnego, ale w rzeczywistości wszyscy jesteśmy częściami całości. W związku z tym prawdziwa medycyna zadbałaby o to, żeby zbadać  system w całości i zrozumieć, w jaki sposób można przywrócić go do równowagi. Przecież to my systematycznie wywołujemy w nim zmiany i stale powodujemy zakłócenie równowagi, co prowadzi do rozpadu podsystemów i dobrych wzajemnych związków, a także do powstania nowych, zniekształconych związków wytwarzających błędne, szkodliwe komórki.

Chcielibyśmy usunąć z naszego życia szkodliwe drobnoustroje, ale dla nich ciało ludzkie jest po prostu miejscem ich zamieszkania. Jesteśmy dla nich „zbiornikiem biologicznym”, w którym mogą żyć i się rozmnażać.

Każdego ranka wypijamykubeczek jogurtu z dziesięciu miliardami pożytecznych bakterii i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że nasz organizm jest „domem” dla niezmiernie większej liczby „lokatorów”.

Wynika z tego, że żyjemy w ogromnym systemie, w którym odległości nie są tak ważne i w którym żaden obiekt nie jest odizolowany od całości. Jest to gigantyczny organizm, w którym istnieją różnego rodzaju stworzenia, zarówno pożyteczne, jaki i szkodliwe dla naszego zdrowia.

System ten stale balansuje, wyrównując różnice, a naszym zadaniem jest doprowadzenie go do prawdziwej równowagi – do takiej, w którejprzyjazne bakterie będą mieć możliwość bycia w równowadze z bakteriami szkodliwymi, chorobotwórczymi.

I przeciwnie, gdy zakłócamy równowagę, nawet jeśli na korzyść „przyjaciół”, to one same przekształcają się we „wrogów”. Aby zrównoważyć zakłócenie, zostają one zmuszone do przekształcenia części siebie w przeciwne bakterie.

Na przykład nieraz walka z drapieżnikami i szkodnikami obracała się dla nas w jeszcze większą szkodę, ponieważ zakłócaliśmy równowagę ogólnego ekosystemu.

Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku w Chinach zostało zainicjowane zwalczanie szkodników, w szczególności wróbli pożerających plony. Przez rok zostało zniszczone kilka milionów ptaków, na skutek czego rozmnożyły się gąsienice i szarańcza, a urodzaje zmniejszyły się tak drastycznie, że zaczął się w kraju głód, który uśmiercił dziesiątki milionów ludzi.

Zatem nie ma „dobrych” i „złych” bakterii lub wirusów. Nasze zdrowie uwarunkowane jest właśnie równowagą między nimi.

Ludzkość zajmuje szczyt piramidy składającej się z nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej i ludzkiej natury. Naszym zadaniem jest stworzenie tu, na szczycie, równowagi między nami, która z tego najwyższego stopnia będzie rozprzestrzeniać się hierarchicznie w dół na wszystkie pozostałe poziomy, naprawiając w nich wszystkie związki. Właśnie w ten sposób, z góry na dół, porządkuje się cały system.

Więc wszystko zależy od ludzi. Nie chcę występować jako jasnowidz lub moralista, ale jeślibyśmy się jako społeczeństwo starali utrzymać równowagę między sobą, jeślibyśmy wprowadzali w środowisko społeczne trochę więcej równości, trochę więcej ciepła, bliskości, wzajemnej pomocy, to wywierałoby to korzystny wpływ także na niższe poziomy w tej hierarchii aż do nieożywionej natury, włącznie z lądową i wodną fauną, florą i samą planetą z jej wulkanami, huraganami, powodziami i pozostałymi kataklizmami.

Dzięki nam świat wreszcie uspokoiłby się, ponieważ człowiek zajmuje najwyższy poziom w rozwoju ewolucyjnym. W szczególności nasze relacje społeczne, ludzkie powodują dzisiaj totalny brak równowagi.

Z tej perspektywy istotą problemu nie jest Ebola i inne nieszczęścia, które zagrażają nam.

Wydaje się nam, że zniknęło wiele chorób, które siały postrach w średniowieczu, jednak w rzeczywistości tak nie jest.

Jeśli będziemy dalej wzmagać nierówności społeczne, jeśli wciąż będziemy iść drogą zerwania wszystkich dobrych relacji między nami, całkowitej rezygnacji z jednoczenia, tworzenia równowagi, to „dzięki naszym staraniom” zapomniane choroby i nieszczęścia powrócą. Obecna ochrona przed nimi wcale nie jest stuprocentowym panaceum na nie i pewnego dnia okaże się, że nie mamy lekarstw.

Nadal idziemy drogą złego rozwoju i oczywiste już jest, że jesteśmy wciągnięci w przewlekły, niekończący się kryzys. W konsekwencji powodujemy problemy, choroby i inne przejawy braku równowagi – ale już na innym poziomie i dlatego nie pomogą dawne środki i medykamenty.

Nadszedł czas, aby dobrze przemyśleć i zrozumieć, że jedynym lekiem, który jest w stanie uchronić nas wszystkich przed problemami, jest równowaga w społeczeństwie ludzkim. Tylko ten pozytyw na górnym stopniu, który zależy od nas, pozwoli nam zapewnić nasze zdrowie.

Z rozmowy o nowym życiu, 19.10.2014