Izrael i Bnei Baruch

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Jak Pan myśli, gdyby cały Izrael przyjął strukturę Bnei Baruch, czyli ustanowił zupełnie inne wzajemne relacje i współzależności między ludźmi, co by się stało i czy jest to przybliżeniem do naprawy?

Odpowiedź: Izrael nie może zaakceptować takiego systemu, ponieważ jest dla tych, którzy świadomie zmierzają przeciwko swojemu egoizmowi w kierunku podobieństwa do Stwórcy, którzy chcą być „Izraelem” („jaszar kel”), aktywnie pracując nad sobą.

Nie każdy ma taką możliwość. Dana jest od natury dokładnie tak samo, jak zdolność do muzyki, matematyki, malarstwa czy tańca. To jest pewien rodzaj sztuki. Są ludzie, którzy to mają, i którzy nie mają, i niekoniecznie są to Żydzi. Na przykład rabin Akiwa, który jest dla nas źródłem całej Tory, zarówno ustnej, jak i pisanej, nie był Żydem z urodzenia. Takich ludzi było wielu, zwłaszcza w czasach starożytnych.

Faktem jest, że pracować nad sobą według kabalistycznych metod, czyli w środkowej linii, wzdłuż trzech linii, może tylko człowiek, w którym jest wyraźnie wyrażony punkt w sercu, i on z nim pracuje. A cala reszta ludzi powinna podążać za ludźmi z punktem w sercu, jak za przewodnikiem, który ich poprowadzi ze względu na to, że mają wewnętrzną strukturę z trzech linii. W taki sposób dojdą do dokładnie takiego samego rezultatu.

Jest to łatwiejsza metoda, oparta na połączeniu, na warsztatach. Ludzie pracują nad sobą, ale żeby się zjednoczyć. Nie muszą wykonywać różnego rodzaju problematycznych działań, takich jak my, nie muszą studiować źródeł pierwotnych. Dla nich jest inna metoda – żeby być dobrymi dziećmi. To mimo wszystko nie jest łatwe, ale nie tak jak u wiodących. To oni są przecież prowadzącymi. Dlatego Izrael nazywa się „li rosz“, czyli „prowadzący do przodu”, który ma głowę, kalkulacje, połączenie ze Stwórcą a wszyscy inni – poprzez niego.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Izrael i Bnei Baruch”