Artykuły z kategorii Aktualności

Dzieci wojny naznaczone blizną

Każda wojna jest straszna, ale wojna z ofiarami wśród ludności cywilnej jest wielokrotnie bardziej przerażająca. Wśród tych cywilów najbardziej narażone są dzieci. Wojna na Ukrainie naznaczy blizną dzieci i zmieni je na zawsze. Wierzę jednak, że zaszczepi w nich przekonanie, że wojna nie przynosi nic dobrego i nie da się w żaden sposób usprawiedliwić krzywdy i bólu, który zadaje.

W przeszłości wojny oznaczały okupację, grabież dóbr i zniewolenie jeńców. Dziś podbój innego kraju nie przynosi żadnych korzyści. Co zrobisz, gdy już zdobędziesz stolicę? Będziesz musiał ją odbudować po tym, jak sam ją zrujnowałeś.

Postęp technologiczny oraz międzynarodowy handel i przemysł sprawiły, że wojna stała się nieistotnym środkiem zdobywania zaopatrzenia i bogactwa. Wierzę, że dzisiejsze dzieci odczuwają to bardzo głęboko poprzez swoich rodziców i poprzez wszystko, czego same doświadczają. Wybuchy, krew, trupy na ulicach, gryzące zimno, strach i niepewność ranią ich dusze, a blizny, które noszą, przekażą swoim dzieciom i dzieciom ich dzieci.

Nawet dzieci, które nie są bezpośrednio zagrożone rakietami i bombami, wyczuwają, co się dzieje. Ludzkość jest jednym ciałem; kiedy organy tego ciała walczą ze sobą, cierpi całe ciało i całe ciało wyciąga z tego wnioski. Dlatego mam nadzieję, że lekcje, których dzieci wojny uczą się poprzez ból, przenikną do świadomości całej ludzkości i wszyscy na całym świecie zrozumieją i odczują bezsens wojny.

Następne pokolenie będzie czuło, że zamiast walczyć, lepiej byłoby uzupełniać swoje potrzeby poprzez wymianę dóbr. Będzie wiedziało, że tylko dzięki współpracy można odnieść sukces na tym świecie. Wiedza, którą zdobywają dzisiejsze dzieci, jest bezcenna. Żałuję tylko, że zdobywają je poprzez ból. Chciałbym, abyśmy mogli je tego nauczyć poprzez zwykłą edukację, ale życie wybrało dla nich inny tryb nauczania.

Jeśli jednak potrafimy zrozumieć, czego uczy nas rzeczywistość – że brutalna siła nie prowadzi już do zwycięstwa, lecz raczej do współpracy i wzajemnego uzupełniania się – bez doświadczania brutalnej siły, pomoże nam to przejść do nowego stanu umysłu, w którym wojna nie jest częścią paradygmatu. To pomoże nam, a jeszcze bardziej pomoże naszym dzieciom.

Źródło: https://bit.ly/3tOZk5W


O zasadności sporów

W czasie głębokich przepaści i brutalnych sporów naturalnie szukamy sposobów na zagaszenie ognia. Jednak po opanowaniu pożaru zwykle zaniedbujemy dalszą pracę, którą musimy wykonać. Wojna, którą dziś widzimy, jest zatem wynikiem naszych zaniedbań z przeszłości. Jeśli chcemy nie tylko złagodzić eskalację wojny, ale także zapobiec jej powtórzeniu, musimy wyciąć korzeń całego problemu. Aby to zrobić, musimy przyjąć dwie podstawowe zasady: 1) Patrzymy ponad opiniami, ponieważ nigdy nie przekonamy siebie nawzajem, że my mamy rację, a oni się mylą. 2) Budujemy więzi ponad nieporozumieniem. Pielęgnujemy elementy, które wzmacniają nasze połączenie do tego stopnia, że ​​tworzą nową więź ponad górą nienawiści. Nienawiść nie znika lecz pozostaje żywa pod przykryciem.

Jeśli podejmiemy te dwa kroki, odkryjemy niesamowitą prawdę: spory są katalizatorami powstawania więzi. Bez sporu może być spokój, samozadowolenie lub obojętność, ale nigdy nie będzie więzi, bliskości serc. Spory zmuszają nas do zrobienia dwóch rzeczy: 1) Podjęcia decyzji czy chcemy utrzyma nasze połączenie. 2) Jeśli tak, to musimy wzmocnić więź między nami, aby zawsze była silniejsza niż pojawiające się nieporozumienia.

Jeśli spory przestaną się pojawiać, nie będzie powodu do wzmacniania więzi. Potem, jak nieużywane narzędzie, rdzewieje i pęka. I odwrotnie, jeśli pojawiają się nowe nieporozumienia, zmuszają nas do naprawienia nowych pęknięć, które się pojawiły. W rezultacie więź między nami staje się jeszcze silniejsza niż wcześniej.

Pomyśl na przykład o domu. Jeśli chcesz zbudować dom w kraju, w którym nigdy nie wieje zbyt silny wiatr, deszcz nigdy nie jest zbyt obfity, a temperatura jest zawsze umiarkowana, nie musisz budować go bardzo mocnego, z dobrą izolacją i dachem które mogą wytrzymać zamieć śnieżną. Jeśli jednak mieszkasz w kraju, którego klimat jest niegościnny i burzliwy, musisz zbudować bardzo solidny dom, który zapewni Ci bezpieczeństwo i ciepło w ekstremalnych warunkach. Mówiąc najprościej, to trudy sprawiają, że budujesz silny i solidny dom. Gdyby nie one, nie podjąłbyś wysiłku.

To samo dotyczy technologii. Wszystko, co kiedykolwiek opracowaliśmy, było po to, aby przezwyciężyć trudności i przeszkody. Rezultatem jest nowoczesna technologia. Czy wolelibyśmy obejść się bez przeszkód i wrócić do życia w jaskiniach? Jestem pewien, że nie. Z perspektywy czasu doceniamy przeszkody i trudności i często czule nazywamy je „wyzwaniami”, ponieważ uczyniły nas tym, kim jesteśmy.

To samo dotyczy sporów. Są tutaj, więc podejmiemy wyzwanie i zbudujemy na nich silniejsze więzi. Jak wszystkie przeszkody, pogrzebią nas, jeśli wybierzemy bezczynność. Jeśli jednak użyjemy ich zgodnie z przeznaczeniem — aby zbudować połączenie i zacieśnić nasze więzi — wzniesiemy się na nowe poziomy i osiągniemy niespotykane dotąd wyżyny.

Źródło: https://bit.ly/3u1K5VS


Wojna na zewnątrz i wojna która toczy się w nas

Wkrótce po tym, jak II wojna światowa zakończyła się tragicznymi wybuchami bomb atomowych nad Hiroszimą i Nagasaki, ojciec mojego nauczyciela, wielki myśliciel i czołowy kabalista XX wieku, Baal HaSulam, napisał coś, co później stało się znane jako „Pisma ostatniego pokolenia”. Nie chciał przez to powiedzieć, że zbliża się koniec świata, ale raczej, że świat, jaki znamy, umiera, a rodzi się nowy. Jednak skurcze porodowe mogą być bardzo bolesne lub mniej, a my, ludzie, możemy decydować o tym, jak przez nie przejdziemy. Baal HaSulam nazwał te dwie opcje „ścieżką światła” i „ścieżką cierpienia”.

W tych pismach Baal HaSulam podkreśla, że dzięki technice ludzkość „wynalazła atom i bomby wodorowe”, a „jeśli całkowita ruina, jaką mają one sprowadzić na świat, nie jest jeszcze oczywista, przyszłość to pokaże przynosząc trzecią lub czwartą wojnę światową. Bomby zrobią swoje, a tym którzy ocaleją, nie pozostanie nic innego, jak wziąć na siebie pracę, w której zarówno jednostki, jak i narody nie będą pracowały dla siebie więcej, niż to konieczne dla ich utrzymania, a wszystko inne będą robiły dla dobra innych”.

Wojna na Ukrainie nie toczy się między Rosją a Ukrainą; jest to starcie między dwiema połowami świata. Zmienia ona stosunki międzynarodowe i sojusze między Wschodem i Zachodem, między państwami i narodami. Ta wojna zmienia nasze spojrzenie na stworzenie i na życie. Nie zeszliśmy jeszcze na samo dno, ale kiedy podniesiemy się z nizin, przekonamy się, że świat zmienił się diametralnie. Nigdy już nie wróci do poprzedniego stanu.

Ponieważ dziś wszystko jest globalne, wojny też są globalne. W związku z tym przerażająca przepowiednia Baal HaSulama wydaje się dziś bardzo realna. W rzeczywistości, przy obecnej trajektorii, nie widzę innego rezultatu niż spełnienie się jego przepowiedni. Jedynym sposobem na uniknięcie nuklearnej wojny światowej jest posłuchanie jego rady i myślenie o dobru innych, a nie swoim własnym, niezależnie od tego jak bardzo może nam się to nie podobać.

W rzeczywistości, wojna na zewnątrz jest odbiciem wojny w nas samych. Każda wojna, od sporów domowych po wojny światowe, jest starciem ego. Ego pragnie kontroli i wyższości. Kontynuując, książka „Konformizm a szczęście: wpływ dopasowywania się do norm społecznych” publikuje badania przeprowadzone przez Solnick & Hemenway, w których ponad połowa uczestników wolała żyć w społeczeństwie, w którym zarabia się 50 000 dolarów rocznie, podczas gdy inni zarabiają 25 000 dolarów, niż w społeczeństwie, w którym zarabia się 100 000 dolarów, podczas gdy inni zarabiają 200 000 dolarów. Autorka książki, profesor psychologii społecznej na Uniwersytecie w Tilburgu (Holandia) Olga Stavrova podsumowała: „Ludzie nie tyle pragną mieć dużo jakiegoś dobra, lecz raczej pragną mieć go więcej niż inni”.

Niezależnie od tego, jak bolesna może być obecna sytuacja na Ukrainie, a jest ona rzeczywiście bardzo bolesna – jest to starcie ego. Musimy zrozumieć, że aby rozwiązać ten kryzys, a także każdy inny kryzys, musimy spojrzeć na siebie z boku i odciąć się na chwilę od naszego wielkiego osobistego bólu, z którym w pełni się solidaryzuję.

Jeśli skupimy się tylko na tym, aby mieć rację, to nigdy nie zakończymy wojen. Nikt nigdy nie dojdzie do porozumienia i nie powie: „Ja się mylę, a ty masz rację”; nasze ego nam na to nie pozwoli. Dlatego właśnie poszukiwanie obiektywnej sprawiedliwości jest z natury beznadziejne; jest to wybór drogi cierpienia.

Jeśli jednak odłożymy na chwilę na bok nasze żale i zgodzimy się odpocząć od prób wyrównania starych rachunków, będziemy mogli zacząć budować pozytywną przyszłość. W takim stanie będziemy mogli skupić się na pielęgnowaniu wzajemnego szacunku, a może nawet wzajemnego zrozumienia ponad licznymi głębokimi różnicami. Jeśli wytrwamy w tych wysiłkach, będzie to początek drogi światła.

W tej chwili nie spodziewałbym się niczego więcej, ale w końcu ludzkość nie będzie miała innego wyboru, jak tylko powrócić do słów Baal HaSulama i zgodzić się, że najlepszą drogą dla nas wszystkich jest droga wzajemnej troski i wzajemnej odpowiedzialności. Jeśli nie chcemy trzeciej wojny światowej, musimy nauczyć się dbać o siebie nawzajem. Dlatego właśnie prawdziwa wojna toczy się w nas samych, a wojna widoczna na zewnątrz, jest tylko odbiciem naszej szalejącej nienawiści do innych.

Źródło: https://bit.ly/3hPa6Cj


Nadmiar wody zmiękcza serce

Ulewne deszcze na wschodnim wybrzeżu Australii wyrządziły bezprecedensowy cios setkom tysięcy mieszkańców, a dziesiątki tysięcy domów zostało zrujnowanych po zalaniu przez powódź. W niektórych miejscach w ciągu zaledwie 30 godzin spadło ponad 700 mm (26 cali) deszczu. Rezultat, jak można się było spodziewać, był druzgocący. Odbudowa „prawdopodobnie potrwa miesiące, jeśli nie lata”, donosi The Guardian, a inna gazeta zgodziła się, stwierdzając: „Trudno w pełni zrozumieć destrukcyjny wpływ powodzi”.

Niektórzy z moich uczniów w Australii również zostali poważnie dotknięci przez powodzie i przedstawili poruszające opisy sytuacji. Rzeczywiście, zgodnie z chińską klątwą, żyjemy w ciekawych czasach.

Jedynym sposobem wyjaśnienia takich katastrof jest spojrzenie na szerszy obraz. Ostatecznym celem wspólnej podróży ludzkości jest całkowita jedność. Jest to zupełne przeciwieństwo naszego obecnego stanu wyobcowania i wrogości, które narastają na całym świecie. Im czujemy się silniejsi, tym stajemy się bardziej podli i mniej troskliwi. Jedynym sposobem, aby przekonać nas do doceniania towarzystwa innych ludzi, są wstrząsy, na które nie mamy wpływu.

Kiedy stajemy w obliczu wściekłości natury, jesteśmy zmuszeni się poddać. Wtedy nasze serca w końcu miękną i otwierają się na innych. Tylko w trudnych czasach doceniamy jedność i wzajemną odpowiedzialność. Jest jednak różnica między ciosem a przedłużającym się cierpieniem. Uderzenie zmiękcza nasze serca i otwiera je na innych. Ludzie na obszarach dotkniętych katastrofą odczuwają bliskość ze współcierpiącymi, wspólny los zbliża ich do siebie.

Jednak długotrwałe cierpienie ma miejsce, gdy ludzie przechodzą przez długotrwałe stany trudu i beznadziei, być może nawet przez kilka pokoleń. W takich okolicznościach ludzie częściej pytają o sens życia sam w sobie niż o złagodzenie bezpośrednich trudności. To są pytania, które ostatecznie prowadzą ludzi do zrozumienia, że ​​egoizm i zaabsorbowanie sobą nie są zrównoważonym sposobem na życie. Nawet jeśli ludzie tymczasowo pomagają sobie nawzajem, nie wznoszą się ponad swój egoizm i na pewno wpadną z powrotem w drobne walki, które doprowadzą do większego bólu.

Cios, jakiego doznało wschodnie wybrzeże Australii, jest oczywiście szokujący i bardzo bolesny. Do niedawna ich życie było stosunkowo spokojne i bezpieczne. Teraz nagle tracą wszystko i nie mają innego wyjścia, jak zacząć od nowa, wielu z nich od zera. To musi być traumatyczne dla każdego. Czy jednak jest to cios, który sprawi, że zapytają o sens życia i poszukają w sobie fundamentalnej zmiany? Czy ich serca dojrzały do ​​przemiany? Tylko czas pokaże.

Niemniej jednak natura ewidentnie na nikim nie pozostawia suchej nitki, dosłownie. Będzie nas rzucać i obracać i stawiać przeciwko sobie, zwiększając nienawiść i egoizm między nami. Z naszej strony nie możemy czekać, aż agonia sprawi, że ludzie zaczną pytać o życie. Naszym obowiązkiem jest powiedzieć im, że wszyscy będziemy musieli się połączyć, dobrowolnie lub z przymusu, i stać się jednym zjednoczonym sercem, ponieważ rzeczywiście jesteśmy jedną zjednoczoną duszą i tylko wtedy, gdy zgodnie z tym żyjemy, możemy być szczęśliwi.

Źródło: https://bit.ly/3sPgobo


Truth social – bardzo potrzebny ruch, który nie zadziała

Po tym, jak wraz z wieloma swoimi zwolennikami został wykluczony z liberalnych mediów społecznościowych, były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump uruchomił w tym tygodniu własną platformę społecznościową Truth Social. Platforma koncentruje się na różnorodności. Świadczy o tym już pierwszy akapit w opisie aplikacji: „Pomyśl o gigantycznym namiocie na imprezę plenerową na weselu swojego najlepszego przyjaciela. Kto tam jest? Połączenie wielu rodzin z całych Stanów Zjednoczonych i świata. Wujek Jim z Atlanty jest dumnym libertarianinem. Ciocia Kellie z Teksasu jest zagorzałą konserwatystką. Twój kuzyn John z Kalifornii jest zagorzałym liberałem. I zgadnij, co? Wszyscy oni są razem, aby spędzić wspaniały czas i podzielić się swoimi odmiennymi poglądami na świat. Mimo że nie zawsze się ze sobą zgadzamy, cieszymy się z tych zróżnicowanych opinii i ożywionej rozmowy, jaką za sobą niosą”.

Z jednej strony uważam, że tak właśnie musi być: otwarte dla wszystkich. Liberalne giganty technologiczne stały się niedopuszczalnie bezczelne i zuchwałe. Z drugiej strony uważam, że wielkim problemem jest zapewnienie równej obecności wszystkim poglądom, ponieważ jeśli chce się otworzyć platformę dla wszystkich, można wszystko stracić.

Rozumiem dążenie do mówienia prawdy, do wprowadzenia odrobiny sprawiedliwości i równowagi w mediach informacyjnych. Jednocześnie uważam, że prawda nie istnieje tam, gdzie są ludzie. Ze względu na skorumpowaną naturę człowieka nawet projekty, które rozpoczynają się w najlepszych i najczystszych intencjach, kończą się zepsuciem i moralną korupcją.

Możesz próbować zrównoważyć nieuniknione uprzedzenia, uczestnicząc w platformach społecznościowych z obu stron sceny politycznej, ale to również nie zadziała. Zamiast pełnego obrazu otrzymacie dwa obrazy, wypaczone i zniekształcone na dwa przeciwstawne sposoby.

Jeśli szukacie prawdy, wiedzcie o tym: Nie ma prawdy tam, gdzie ego kieruje naszymi myślami i uczuciami. Ego widzi tylko swoją własną stronę. Ponieważ rzeczywistość składa się z wielu stron, ego nie może zobaczyć jej prawdziwego obrazu. Dlatego każdy pogląd jest z założenia błędny.

Jedynym możliwym rozwiązaniem problemu podziałów w społeczeństwie jest zaprzestanie poszukiwania prawdy i rozpoczęcie poszukiwania miłości, a przynajmniej jakiegoś poziomu troski i opieki nad innymi. Jeśli zmienimy sposób, w jaki odnosimy się do siebie nawzajem, nie będziemy musieli budować oddzielnych platform medialnych, aby wyrażać swoje poglądy, ponieważ będziemy je przyjmować nawzajem.

Internet, jak każdy system stworzony przez człowieka, odzwierciedla naszą naturę. Ponieważ nasza natura jest z natury skorumpowana, internet również. Nie zmieni się on, dopóki nie zmienią się ludzie, którzy go tworzą.

Obecnie jesteśmy tak podzieleni, że nawet nie szukamy prawdy. Chcemy jedynie, aby ludzie mówili nam, że mamy rację. W związku z tym wchodzimy na portale społecznościowe w poszukiwaniu ludzi o podobnych poglądach, a platformy medialne zdają sobie z tego sprawę i spełniają nasze życzenia, przedstawiając nam tylko ludzi, którzy myślą tak jak my i mówią tak jak my.

W rezultacie społeczeństwo podzieliło się na wiele „równoległych wszechświatów”, a każdy z nich uważa, że jego własna rzeczywistość jest jedyna, ponieważ nigdy nie spotyka się z mieszkańcami innych wszechświatów.

Ponieważ media społecznościowe dążą do tego, aby zatrzymać nas w nich jak najdłużej, pokażą nam inne poglądy tylko wtedy, gdy zaczniemy ich szukać. Jeśli szukamy kontaktu z ludźmi, którzy mają poglądy odmienne od naszych, media społecznościowe nam ich przedstawią. Jeśli szukamy własnego obrazu w odbiciu, to właśnie to zobaczymy.

Dlatego wszelkie zmiany w mediach społecznościowych, czy w jakiejkolwiek innej formie mediów, zależą tylko od tego, czy i w jakim stopniu my sami się zmienimy. Jeśli chcemy się zjednoczyć, media społecznościowe pomogą nam się zjednoczyć; jeśli chcemy się rozdzielić, media społecznościowe pomogą nam się podzielić. Dlatego tak ważne jest, abyśmy przestali udowadniać, że mamy rację, a zaczęli pokazywać, że troszczymy się o siebie nawzajem i chcemy tworzyć jedno, zjednoczone społeczeństwo ponad wszelkimi różnicami.

Źródło: https://bit.ly/3i5mQoB


Między rozpaczą a nadzieją

Każdej godziny granice Ukrainy przekraczają dziesiątki tysięcy cywilów, masa ludzi z bagażami na plecach i dziećmi na ramionach, z walizkami i wspomnieniami ciągnącymi się za nimi.

Mam wielu studentów i przyjaciół w miastach w całej Ukrainie, od Kijowa po Charków, od Odessy po Lwów. Na bierząco informują mnie co się u nich dzieje i z niepokojem śledzę ich sytuację. Opowiadają mi, jak szukali schronienia w zimnych piwnicach lub uciekali do pobliskich wiosek, inni godzinami jechali samochodami na zachód, modląc się, by nie zabrakło im paliwa i by udało im się uciec.

Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom (United Nations Refugee Agency, UNHCR) szacuje, że ponad 500 000 Ukraińców uciekło ze swoich domów w wyniku konfliktu, przekraczając granice sąsiednich krajów, takich jak Polska, Węgry, Mołdawia i Rumunia.

Nie mam wątpliwości, że uchodźcy otrzymają wsparcie i ciepły uścisk w krajach Europy Zachodniej. Wierzę też, że nie zostaną na stałe w krajach przyjmujących i że w końcu wrócą do domu. Między innymi Kanada może otworzyć swoje drzwi dla tych imigrantów którzy chcą osiedlić się tam na stałe.

Również Izrael z pewnością postąpi zgodnie z Prawem Powrotu, które daje Żydom prawo do przeniesienia się do Izraela, i otworzy ramiona, by ich przyjąć. W Izraelu jest miejsce nie tylko dla tysięcy Żydów, którzy wyemigrują z Europy Wschodniej, ale dla wszystkich Żydów z diaspory.

Tymczasem świat, w tym Izrael, niesie pomoc humanitarną osobom dotkniętym konfliktem. Ale oprócz zaspokojenia podstawowych potrzeb ludzi, najważniejszą pomocą jest wsparcie wewnętrzne. Musimy prosić, aby wkrótce zwyciężył duch miłości, obdarzania i pozytywnej więzi.

Nieporozumienia i wojny przychodzą po to, abyśmy mogli zjednoczyć się ponad nimi. Tylko jedność serc, kiedy każdy troszczy się o dobro drugiego, ocali ludzkość.

Źródło: https://bit.ly/3HRHfb4


Niepokojąco blisko do trzeciej wojny światowej

  Wojna w Ukrainie nie jest już konfliktem lokalnym. Czeczenia dołączyła do Rosji, wspiera ją także Białoruś. Naprzeciw nich stoi Ukraina, USA, NATO i wiele innych krajów wspierających ją militarnie i logistycznie. Ale podczas gdy Zachód próbuje finansowo zdusić Rosję, Chiny ruszyły jej z pomocą. Rosja weszła w stan najwyższej gotowości ze swoją bronią nuklearną. Podczas gdy to wszystko się dzieje, Chiny wydają się przygotowywać do siłowego odbicia Tajwanu i zagroziły Stanom Zjednoczonym, żeby się nie wtrącały, twierdząc, że „kto igra z ogniem, sam spłonie” i że jeśli Stany Zjednoczone „zaczną maczać w tym palce, to ich palce zostaną odcięte”. Moim zdaniem trzecia, nuklearna wojna światowa jest niepokojąco blisko.

Musimy pamiętać, że w odpowiednich okolicznościach nawet mała iskra może wywołać wojnę światową. Pamiętajcie, że I wojna światowa rozpoczęła się od zabójstwa Franciszka Ferdynanda, spadkobiercy Cesarstwa Austro-Węgierskiego w Sarajewie. Kiedy Austria w odwecie najechała na Serbię, sojusze militarne przeciwników wciągnęły na pole bitwy całą Europę. A ponieważ w tamtych czasach kraje europejskie miały kolonie na całym świecie, wojna szybko przekształciła się w konflikt globalny.

Dzisiejszy świat jest pełen przywódców, którzy chętnie postawiliby ziemię w ogniu. Dlatego powinniśmy być zaniepokojeni i zrozumieć, że choć sprawy mają się źle, bardzo szybko mogą nabrać dużo gorszego obrotu.

Niezależnie od tego należy pamiętać, że kiedy siły separacji budzą się w świecie, zawsze są one sygnałem, zwiastunem, który mówi nam, że musimy zwiększyć nasze wysiłki, aby się połączyć, związać ze sobą i wznieść się ponad naszą wzajemną nienawiść. Jedynymi przyczynami nieszczęść i strasznych wydarzeń na świecie są nienawiść, okrucieństwo i pragnienie tyranizowania innych ludzi.

Dlatego każda niesprawiedliwość jest zawsze wezwaniem do wzmocnienia jedności, empatii i wzajemnej troski. Czasy takie jak te, kiedy przypomina się nam o tym, co naprawdę jest ważne w życiu, są również okazją do stworzenia lepszego świata i bardziej opiekuńczego społeczeństwa.

To nie czas na sprzeczki o sprawiedliwość historyczną i stare porachunki. Teraz jest czas, aby rodzić miłość i możemy to zrobić tylko tam, gdzie dzisiaj jej brak. Jeśli zbudujemy miłość tam, gdzie kiedyś była nienawiść, będzie to prawdziwa miłość, nasze własne dzieło, ulepione z popiołów wrogości, którą pokonaliśmy. Żyjemy w trudnych czasach, więc musimy stawić czoła wyzwaniu; nie mamy innego wyboru.

Źródło: https://bit.ly/3KfIeTM


Wojna rosyjsko – ukraińska: otworzono puszkę Pandory

Konsekwencje tej wojny są znacznie głębsze niż tylko wpływ, jaki wywrze ona na tych, którzy są bezpośrednio zaangażowani w konflikt. Zmieni ona kształt całego świata, ponieważ jest prawdopodobne, że w wyniku sytuacji na linii Rosja – Ukraina uaktywnią się inne ukryte tarcia między państwami i terytoriami. Ta wojna właśnie otworzyła erę wojen, małych i dużych, między różnymi narodami.

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson powiedział niedawno, że ta wojna może z łatwością stać się „największą wojną w Europie od 1945 roku”, i ja się z tym zgadzam. Jeśli kraje o podobnym pochodzeniu nie mogą dojść do porozumienia, to o ileż bardziej prawdopodobne jest, że kilka krajów, między którymi istnieją duże różnice i które są od dawna skłócone, może łatwo popaść w wojnę bez wyraźnego, uzasadnionego powodu.

Osobiście jest mi smutno, gdy widzę, jak los się odwraca i po raz kolejny znajdujemy się w stanie wojny. Jestem smutny i niespokojny, ponieważ mam wielu uczniów w Rosji i na Ukrainie, którzy są zagrożeni i czują, jak pogarszająca się sytuacja wpływa na nich i na cały świat. Również w Izraelu mam wielu uczniów, którzy z niepokojem śledzą to, co dzieje się w Europie Wschodniej, martwiąc się o los swoich rodzin i przyjaciół.

Mam nadzieję, że wkrótce ustaną przejawy nienawiści między Rosjanami i Ukraińcami, dwoma narodami, które żyły obok siebie przez całą historię. Gdyby to było jeszcze możliwe, dałbym wszystko, aby to wyciszyć, uspokoić, uniknąć eskalacji, ale na razie jest to niemożliwe.

Na tym etapie niewiele możemy zrobić. Możemy jedynie tęsknić za pokojem i zawieszeniem broni, mówić o tym, aby wszystkie strony wykazały się powściągliwością. Strony konfliktu mogłyby pójść za przykładem rdzennych plemion amerykańskich, które pogrzebały swoją wrogość w ceremonii, podczas której zwaśnione wcześniej plemiona zgodziły się rozstrzygnąć dzielące je różnice i żyć w zgodzie, a porozumienie przypieczętowały zakopaniem w ziemi, przez wodza każdego z plemion, topora wojennego.

W obecnych warunkach taki scenariusz nie wydaje się realistyczny. Dlatego ponad siłami wrogości, ponad egoizmem i kontrolą, które są siłą napędową wszystkich konfliktów na świecie, możemy jedynie wznieść globalną modlitwę o pokój, prosząc, abyśmy wszyscy dogadywali się ze wszystkimi innymi. Ponieważ tylko w sile więzi i w więzi między naszymi sercami może powstać wielka pozytywna siła, siła, która jest w stanie zjednoczyć wszystkie strony, pogodzić nienawidzących się, obudzić w nas wszystkich prawdę, że wszyscy należymy do jednej duszy. Jak napisano: „Kto czyni pokój na swoich wysokościach, niech uczyni pokój nad nami…” (Księga Hioba, 25, 2)

Źródło: https://bit.ly/3HvagJk


Między wojną a pokojem

Jestem oszołomiony sytuacją, do której doszło. Wojna między Rosją a Ukrainą sprawia, że czuje niepokój, a przede wszystkim jestem zmartwiony, bardzo zmartwiony. Mam wielu studentów w obu krajach i bardzo mi zależy na nich wszystkich. Te dwa narody, które od tak dawna żyły obok siebie, mają ze sobą tak wiele wspólnego. Wiele przeszli, ale nie sądziłem, że skończą na wojnie totalnej. Choć dzisiaj może się to wydawać niewykonalne, jedynym rozwiązaniem jest wzniesienie się ponad nasze ego i zjednoczenie, ponieważ ostatecznie to tylko ego nadaje ton temu konfliktowi.

Jeśli my, wszyscy ludzie, nie tylko ci w krajach uwikłanych, nie wzniesiemy się ponad nasze ego, wojna rozprzestrzeni się na inne kraje i będzie miała straszliwe konsekwencje. Jak powiedział były zastępca głównodowodzącego NATO Richard Sherriff, sytuacja „może przekształcić się w katastrofalną wojnę… na skalę niespotykaną w Europie od 1945 roku”.

Właśnie dlatego, że dwa narody, które mają tak wiele wspólnego – religię, mieszane małżeństwa i nie tylko – podkreślają to, co je dzieli, postrzegam sytuację jako złowrogą dla całego świata. W sercach budują mur między sobą, który później będzie bardzo trudny do zburzenia.

Ale pomimo całej tej nienawiści, która teraz wybucha, w końcu nie będziemy mieli innego wyboru, jak tylko wznieść się ponad nią i zjednoczyć. Pomimo agonii i wybuchającej wściekłości, wojna przyspieszy nasze uświadomienie sobie, że naszą jedyną szansą na szczęście nie jest zniszczenie innych. Negatywność nigdy nie przyniosła pozytywnych rezultatów. Dlatego w końcu wszystkie strony ulegną wyczerpaniu i rozpaczy i zgodzą się spróbować ścieżki na której inni brani są pod uwagę, a nawet wzajemnej troski. Mam nadzieję i modlę się, aby nastąpiło to szybko i przy jak najmniejszej liczbie ofiar.

Kiedy zmarł mój nauczyciel, RABASZ, pozostawił wiele notatek, w których spisywał swoje myśli. Kilka lat później opublikowałem je pod tytułem Wybrane zapiski. Poniżej znajduje się fragment, który wydaje się dziś szczególnie aktualny i który zatytułowałem Miłość do bliźnich: „Patrzę na jeden malutki punkt, zwany „miłością do bliźnich” i myślę o nim: co mogę zrobić, aby pomóc ludziom? Kiedy patrzę na społeczeństwo, widzę cierpienie ludzi, choroby, bóle i cierpienia jednostek zadawane przez zbiorowość, czyli wojny między narodami. A poza modlitwą nie ma nic do dania”.

Źródło: https://bit.ly/35uPUT2


Partnerstwo Rosja-Chiny i pokój na świecie

„To będzie wojna światowa, kiedy Amerykanie i Rosja zaczną strzelać do siebie” – powiedział w niedawnym wywiadzie prezydent USA Joe Biden, ostrzegając przed tym, co Amerykanie postrzegają jako zbliżającą się inwazję Rosji na Ukrainę i jej reakcję. Tymczasem w Pekinie – na tle Zimowych Igrzysk Olimpijskich – między Rosją i Chinami ogłoszono partnerstwo „bez granic”, skierowane przeciwko Stanom Zjednoczonym i zachodowi. Jednak mimo ostrzeżeń i napiętej atmosfery nie uważam, że stoimy na krawędzi nowej wojny światowej. Nikt jej nie potrzebuje.

We wspólnym oświadczeniu prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca Chin Xi Jinping wspomnieli o możliwości zawarcia sojuszu wojskowego między obydwoma krajami w związku z napięciami na Ukrainie. Jednak za tym głośnym spotkaniem głów państw kryje się prosta i cicha historia podboju, która wykracza poza polityczne deklaracje.

Chiny podbijają Rosję bez większego oporu czy walki. Rosjanie sprzedają Chińczykom jedną trzecią kraju aż po Ural. Nie trzeba dodawać, że masy Chińczyków imigrują do Rosji, pracują tam i osiedlają się, wydobywając węgiel, srebro, żelazo i złoto.

Ponieważ Rosjanie nie mają innego wyboru, pozwalają im na to. Dzisiejsza Rosja to region nękany przez niestabilne punkty zapalne. Nie może walczyć i wdawać się w spór z Chińczykami, ponieważ wie, że postawiłoby ją to w niekorzystnej sytuacji wobec Europy i Stanów Zjednoczonych.

Zjednoczony front między Chinami a Rosją jest całkowicie sztuczny. Został on narzucony narodom odgórnie przez reżim komunistyczny. Same narody – Rosjanie i Chińczycy – różnią się charakterem i mentalnością, dlatego bardzo trudno jest im dojść do porozumienia. Nie ufają sobie w najmniejszym stopniu.

Dlatego nie należy zakładać, że za quasi-sojuszem między Rosją a Chinami kryje się głęboka przyjaźń. W każdym razie żaden z nich nie ma poważnego interesu w prowadzeniu wojny ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. Ogólnie rzecz biorąc, mniej krajów jest dziś chętnych do walki. Brak entuzjazmu dla wojen jest częścią większego procesu, przez który przechodzi świat. Tu i ówdzie mogą wybuchać małe wojny, ale będą one przypominać raczej kłótnie między dziećmi w piaskownicy.

W międzyczasie napięcia między mocarstwami dają światu czas i miejsce na przetrawienie i oswojenie się z nową ideą, która w nim kiełkuje: Przyszła stabilność świata jest możliwa tylko w łączności między wszystkimi ludźmi. To siła natury zaszczepi w ludzkości tę wzniosłą myśl z konieczności przetrwania, a także nauczy nas, jak osiągnąć taki stan spójności, ponieważ nie mamy innego wyjścia. Będziemy musieli przezwyciężyć zły instynkt, który mamy wrodzony – ego – które skłania nas do prób dominacji nad innymi, oraz negatywną siłę, która od początku swojego istnienia sprawiała, że życie społeczności ludzkiej przypominało jedną długą wojnę z krótkimi przerwami na przeładowanie amunicji.

Siła natury w cierpliwy sposób pokaże nam, jak poskromić w nas złe skłonności i kontrolować je poprzez zjednoczony ludzki front na rzecz bardziej obiecującej przyszłości. Jak słusznie pisali nasi mędrcy, „podstawową obroną przed nieszczęściem jest miłość i jedność” (Maor VaShemesh).

Źródło: https://bit.ly/3Ija15s