Artykuły z kategorii Natura

Podsumowanie Światowego Dnia Zdrowia: Planeta jest schorowana

W Światowym Dniu Zdrowia, ustanowionym przez ONZ na 7go kwietnia, nie ma zbyt wielu powodów do świętowania. Stare choroby, które kiedyś uważano za wyeliminowane, takie jak polio, powracają na różnych kontynentach, a po dwóch latach od wybuchu epidemii Covid-19 nadal mamy do czynienia z pandemią.

W tym roku tematem przewodnim ONZ jest „Nasza planeta, nasze zdrowie”. Koncentruje się on na współzależności między wszystkimi poziomami przyrody a naszym zdrowiem. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że rocznie, ponad 13 milionów zgonów na świecie jest spowodowanych problemami środowiskowymi. W rzeczywistości zmiany klimatu są powiązane z takimi chorobami, jak rak, astma, choroby serca, plagi i inne.

Możemy dalej liczyć zgony i narzekać na stan świata, ale nic się nie zmieni, dopóki nie przyznamy, że systemy opieki zdrowotnej na całym świecie zawiodły. Naszym głównym zmartwieniem powinno być pytanie, jak to się stało, że ludzkość znalazła się na tak niskim poziomie pomimo wszystkich osiągnięć naukowych, które miały zapewnić wszystkim dobre życie.

Ludzkość stworzyła systemy opieki zdrowotnej w oparciu o własne egoistyczne i pozbawione dobrych intencji cechy. Nie możemy więc oczekiwać, że ze zła wyniknie dobro. Zło, o którym tu mowa, to samolubne, egoistyczne cechy zakorzenione w ludzkości. Systemy opieki zdrowotnej, podobnie jak wszystkie systemy społeczne, zależą od sposobu gospodarowania pieniędzmi i od chęci ludzi do działań ukierunkowanych na ich prawidłowe funkcjonowanie.

Wiele organizacji międzynarodowych, które mają gwarantować poprawę stanu środowiska i zdrowia na świecie, zamiast promować te cele, zajmuje się jedynie gromadzeniem środków finansowych i przemieszczaniem się odrzutowcem z konferencji na konferencję, bez rzeczywistych rezultatów i działań na rzecz poprawy sytuacji.

Nic więc dziwnego, że nie tylko nie potrafimy skutecznie zwalczać pandemii, ale nawet stare choroby, o których sądzono, że zostały praktycznie wyeliminowane, pojawiają się ponownie. Może istnieć okres inkubacji trwający setki lat, po którym choroba powraca, a my po prostu nie jesteśmy świadomi tego procesu, ale nigdy nie będziemy w stanie wytępić jej na dobre, jeśli nadal będziemy stwarzać warunki do jej rozprzestrzeniania się.

Wszystkie choroby, a zwłaszcza te odkryte w ostatnich dziesięcioleciach, są wynikiem braku równowagi psychicznej, fizjologicznej i biologicznej między człowiekiem a środowiskiem oraz między ludźmi. Dopóki tego nie naprawimy, nie będziemy w stanie wyeliminować przyczyn chorób.

Jako ludzie musimy zrozumieć, że stan przyrody zależy od relacji między nami. Widzimy widoczne dowody naszego negatywnego wpływu na przyrodę, ale wzajemne powiązania sięgają głębiej. Musimy się z tym zmierzyć, zmienić nasze nastawienie i być gotowi dostosować się do integralności przyrody. Oznacza to, że musimy brać tylko to, co jest niezbędne do przetrwania i dbać o dobre funkcjonowanie całego systemu, zamiast kierować się wyłącznie egoistycznymi kalkulacjami i zagarniać wszystko, co się da, nie zważając na konsekwencje.

Można zapytać, jak relacje międzyludzkie i to, co dzieje się w przyrodzie, są ze sobą powiązane. W przyrodzie istnieją cztery poziomy: nieożywiony, wegetatywny, ożywiony i ludzki. Wszystkie z wyjątkiem człowieka funkcjonują zgodnie z prawami natury dotyczącymi wzajemności i równowagi. Pozostałe poziomy nie mają w niczym wolnego wyboru; działają instynktownie, biorąc tylko to, co jest im potrzebne do przetrwania. Natomiast poziom ludzki jest jedynym, który dopuszcza się okrucieństw na Ziemi i wobec innych ludzi, celowo i świadomie po to, by wyrządzić krzywdę. Wszystkie negatywne reakcje, jakie otrzymujemy od przyrody, są tylko konsekwencją naszych działań. Mówiąc prościej, sami sprowadzamy na siebie te ciosy.

Jeśli postaramy się zbudować harmonijny system relacji międzyludzkich, cała przyroda będzie zrównoważona, łącznie z ludzkością. Kiedy poczujemy, jak bardzo jesteśmy zależni od wszystkich i każdy będzie działał z troską o innych indywidualnie i zbiorowo, jak wspólny umysł i jedno ciało, wtedy starożytne przysłowie „W zdrowym ciele zdrowy duch” stanie się rzeczywistością.

Źródło: https://bit.ly/3K3uZFe


W przyrodzie jest dużo miłości, ale nie ma altruizmu

Naukowcy z Australii, którzy zamierzali przeprowadzić badania nad srokami australijskimi, przyczepili maleńkie, ważące zaledwie 2,7 g nadajniki do pięciu ptaków w stadzie, aby śledzić ich ruchy i zwyczaje. Co zaskakujące, w ciągu kilku godzin wszystkie nadajniki zostały z ptaków usunięte przez współtowarzyszy ze stada. Śledzone sroki próbowały samodzielnie usunąć urządzenia, ale nie mogły sobie poradzić. Gdy inne ptaki zobaczyły, że te próbują uwolnić się z pasków, ruszyły im z pomocą i w ciągu kilku minut były oswobodzone.

Naukowcy wyjaśnili, że „choć wiemy, że sroki są inteligentnymi i społecznymi stworzeniami, to był to pierwszy znany nam przypadek, w którym zaobserwowano tego typu pozornie altruistyczne zachowanie: pomoc członkowi grupy bez otrzymania natychmiastowej, namacalnej nagrody”.

W latach 2005-2007 kilkakrotnie spotkałem się ze słynną prymatolog Jane Goodall. Odbyliśmy kilka fascynujących rozmów o naturze i o różnicach między zachowaniem człowieka a zachowaniem zwierząt. W jednej z naszych rozmów podzieliła się ze mną stwierdzeniem, że kiedy spędza się dłuższy czas w przyrodzie, ma się wrażenie, że jest ona pełna miłości, a jedynymi, którzy jej nie czują, jesteśmy my, ludzie.

Rzeczywiście, jeśli przyjrzeć się naturze z bliska, łatwo dostrzec, jak wiele jest w niej miłości. Miłość nie jest jednak altruizmem. Za tym, co zwierzęta robią dla siebie nawzajem, zawsze kryje się jakiś motyw, który wynika z własnego interesu. W przypadku sroki, ptaki z tropicielami nagle wyglądały inaczej niż reszta stada, więc inne ptaki pomogły im przywrócić „normalny” wygląd.

Każdy ptak w stadzie lub każde zwierzę w stadzie sympatyzuje z pozostałymi członkami grupy. Ponieważ przeżywalność jednego ptaka w dużej mierze zależy od liczebności stada, w interesie ptaków jest, aby było ono jak największe. Zapewnia im to większą ochronę przed rywalami i potencjalnymi drapieżnikami.

Ludzie, jak zauważyła Goodall, są inni. Mamy dodatkową cechę, jeśli można to tak nazwać: Lubimy patrzeć na cierpienie innych. Gdy inni cierpią, zwłaszcza gdy jest to wynikiem naszych własnych działań, czujemy się lepsi, a przyjemność płynąca z przewagi nad innymi jest cechą wyłącznie ludzką.

Dlatego właśnie aż do poziomu ludzkiego wszystko w przyrodzie jest doskonale zrównoważone. Istnieje instynktowna miłość i wszystko działa harmonijnie. Kiedy jednak w grę wchodzą ludzie, nienasycona żądza wyższości zakłóca cały system. To właśnie sprawia, że wykorzystujemy i znęcamy się nad innymi, nadmiernie konsumujemy, gromadzimy niepotrzebne bogactwa i uszczuplamy zasoby ziemi.

Ponieważ jesteśmy pozbawieni naturalnej miłości, z wyjątkiem więzów krwi, ale dziś nawet te się zacierają, jesteśmy jedynymi istotami na planecie, które muszą „pracować” nad miłością do innych. Nie będzie to altruizm, ponieważ nasze działania nie pozostaną bez nagrody. Naszą nagrodą będzie jednak widok radości innych. Tylko wtedy, gdy będziemy w stanie działać w ten sposób, przestaniemy znęcać się nad otoczeniem i nad sobą nawzajem.

Krótko mówiąc, antidotum na nasze rozkoszowanie się wyższością jest rozwijanie uczucia przeciwnego: przyjemności z oglądania sukcesów innych. Tylko wtedy, gdy będziemy kultywować to uczucie wśród nas, jako społeczeństwo, będziemy mieli szansę stać się opiekuńczy jak pozostałe zwierzęta w przyrodzie i stworzymy zrównoważone środowisko, w którym wszyscy będziemy mogli się rozwijać.

Źródło: https://bit.ly/3O97iPb


Dlaczego nie możemy działać synchronicznie

Wojna na Ukrainie, niezdolność świata do skutecznego ukarania Rosji, nierówny podział leków, nierówny podział dóbr, artykułów pierwszej potrzeby, edukacji – gdziekolwiek nie spojrzeć, w społeczeństwie ludzkim pojawiają się coraz większe luki i narastający brak stabilności. Spójrzmy teraz na naturę. W przyrodzie wszystko jest zrównoważone i harmonijne, zsynchronizowane w najdrobniejszych szczegółach.

Istnieje słynne zjawisko naturalne zwane „synchronizacją spontaniczną”, które powoduje, że ciała znajdujące się w bliskiej odległości synchronizują swoje ruchy. Na przykład metronomy spontanicznie synchronizują swoje uderzenia, nawet jeśli celowo uruchamiamy je w różnych momentach.

Synchronizacja spontaniczna dotyczy jednak nie tylko części świata nadającej tempo, ale wszystkich poziomów rzeczywistości. Oto, jak wyjaśnia to zjawisko Steven Strogatz, profesor matematyki stosowanej na Uniwersytecie Cornella (min. 10:09-10:37): „Jedną z rzeczy, która najbardziej mnie w tym fascynuje, jest uniwersalność tego zjawiska – występuje w każdej skali natury, od subatomowej po kosmiczną. Wykorzystuje każdy kanał komunikacyjny, jaki kiedykolwiek wymyśliła natura, od oddziaływań grawitacyjnych, po elektryczne, chemiczne, mechaniczne, można wyliczać bez końca. W każdym przypadku, gdy dwie rzeczy mogą na siebie wpływać, natura wykorzystuje to, w celu zsynchronizowania ich ze sobą”.

Wydaje się, że jedynym elementem rzeczywistości, który „wymyka się” spontanicznej synchronizacji, jest ludzkość. Tak jakby zasady, które obowiązują w całej przyrodzie, nie dotyczyły nas.

W pewnym stopniu jest to prawda. Oprócz tego, że należymy do ożywionego poziomu życia, jesteśmy również istotami czującymi, a nasze działania są determinowane przez świadome decyzje. Aby zsynchronizować nasze działania, musimy chcieć, aby tak się stało. W przeciwnym razie, jeśli pozostawimy decyzję naszej ludzkiej naturze, która w swej istocie jest egocentryczna, przeważy ona nad zarządzaniem systemowym będącym naturą reszty rzeczywistości i pozostaniemy w głębokim dysonansie, a w rezultacie – w głębokim antagonizmie wobec siebie.

W ciągu ostatnich kilku lat poziom naszego wzajemnego wyobcowania wzrósł do poziomu, który sprawia, że możliwość wybuchu kolejnej wojny światowej staje się realistycznym scenariuszem. Jedynym sposobem, aby jej uniknąć, jest świadome i dobrowolne przyjęcie synchronii między nami. To, co natura robi spontanicznie, my musimy robić świadomie i dobrowolnie.

Jest ku temu dobry powód. Kiedy decydujemy się podążać jakąś drogą, robimy to po zbadaniu i dokonaniu oceny wszystkich opcji za i przeciw. Gdybyśmy zachowywali się w określony sposób, używając do tego wyłącznie instynktu, bylibyśmy zwierzętami, a nie ludźmi. Różnica między nami a zwierzętami polega na tym, że zastanawiamy się, dyskutujemy, zadajemy pytania, aż w końcu podejmujemy decyzję. W rezultacie obraz, jaki widzimy, jest pełniejszy i głębszy niż u jakiejkolwiek innej istoty w przyrodzie.

Jednak cena, jaką płacimy za to, że jesteśmy odczuwający, jest często bardzo wysoka. Jeśli chcemy żyć w pokojowym świecie, w którym ludzie są mądrzy i życzliwi, musimy sprawić, by tak się stało. Musimy wybrać synchronię i harmonię zamiast napięcia i niezgody. Aby to osiągnąć, musimy świadomie podnieść znaczenie synchronizacji w całej ludzkości.

Harmonia i synchronizacja nie sprawią, że będziemy tacy sami czy nawet podobni. Raczej będziemy harmonijnie połączeni i komplementarnymi. Sprawią, że będziemy czerpać radość z wykorzystywania naszych umiejętności i zdolności używając ich na rzecz większego dobra i razem zbudujemy silne i solidne społeczeństwo, którego członkowie będą bezpieczni, zdrowi, a przede wszystkim szczęśliwi.

Źródło: https://bit.ly/3MId5e6


Jak rozszyfrować działania Stwórcy?

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Stwórca/Natura lub wyższe pole komunikuje się z nami poprzez wszelkiego rodzaju materialne szaty, fizyczne i psychologiczne problemy. Jeśli chcę połączyć się z tą siłą, to powinienem zgodnie z prawem podobieństwa właściwości upodobnić się do niej. Nie ma innego sposobu, żeby rozszyfrować, czego ta siła ode mnie chce?

Odpowiedź: Ogólnie tak. Poznać to pole, jego wpływ, jego siłę mogę tylko w tej mierze, w jakiej jestem do niej podobny. Wtedy na wskutek mojego ograniczenia, tworząc w sobie Jego właściwości, będę mógł je poczuć i z tego wynieść określony osąd o naturze Stwórcy.

Jeśli nie zmienię siebie, nigdy nie będę mógł w swoim egocentrycznym światopoglądzie rozszyfrować, czego On ode mnie chce. A ponieważ Stwórca emanuje właściwość obdarzania, to muszę pielęgnować w sobie tę właściwość, w miarę jej rozwoju będę w stanie zrozumieć wpływ Stwórcy na mnie.

Pytanie: Dlatego z Jego działań mogę rozpoznać Stwórcę? Czy nie zmieniając siebie, nie mogę tego zrobić?

Odpowiedź: Nie, wtedy nawet nie poczujesz, że On ma na ciebie wpływ. Tylko w takim stopniu, w jakim zaczniesz nabywać Jego właściwości, zaczniesz w nich rozumieć, uświadamiać sobie, oceniać, jak On na ciebie wpływa. Podobnie jak w przypadku fal elektromagnetycznych: możemy je odbierać tylko wtedy, gdy mamy odpowiednie urządzenie, które wychwytuje fale o tej samej częstotliwości.

Z programu telewizyjnego „Stany duchowe”, 02.07.2021


Nowe spojrzenie na ewolucję

Przez wiele dziesięcioleci uczono nas, że ewolucja jest przypadkowa, że mutacje po prostu się zdarzają i te, które najbardziej przyczyniają się do przetrwania gatunku, pozostają, podczas gdy inne znikają. Ale nauka stopniowo przyznaje, że ewolucja nie jest przypadkowa, lecz ukierunkowana.

Dla przykładu, naukowcy w jednym z badań, które koncentrowały się na małym, kwitnącym chwaście zwanym rzeżuchą talerzową, stwierdzili: „Okazuje się, że mutacja jest bardzo nieprzypadkowa i to nieprzypadkowa w sposób, który przynosi korzyści roślinie. To zupełnie nowy sposób myślenia o mutacji” – podsumowują.

Inne badanie, w którym badano mutację hemoglobiny chroniącą przed malarią, wykazało, że pojawia się ona częściej u ludzi z Afryki, gdzie malaria jest powszechna, niż u ludzi z Europy, gdzie występuje rzadko. „Mutacje przeciwstawiają się tradycyjnemu myśleniu” – powiedział główny badacz. „Wyniki sugerują, że złożone informacje, które są gromadzone w genomie … wpływają na mutacje, a zatem specyficzne dla mutacji wskaźniki powstawania mogą odpowiadać … na określone presje środowiskowe”.

Jeśli spojrzymy jeszcze głębiej niż na pozorne zjawiska, zauważymy, że środowisko również ewoluuje w określonym kierunku: w kierunku rosnącej integracji. Ewoluujemy w kierunku stanu, który już istnieje, choć go nie dostrzegamy. Jest to stan, w którym gatunki są oddzielone od siebie, ale w harmonii z całym stworzeniem.

Ziemia jest zrównoważonym systemem. Jego części są w doskonałej harmonii między sobą, co gwarantuje przetrwanie ziemskich roślin i zwierząt. Na pierwszy rzut oka, nie powinno być ewolucji. Jeśli wszystko jest doskonałe i harmonijne, to nie powinno być żadnych zmian w gatunkach.

Powodem, dla którego ewolucja wciąż zachodzi, pomimo równowagi pomiędzy wszystkimi stworzeniami, jest to, że w każdym stworzeniu kryje się pragnienie ciągłego ulepszania swojego stanu osobistego. Im bardziej rozwinięte jest stworzenie, tym bardziej intensywne jest jego pragnienie. W ludzkości to pragnienie przejawia się jako egoizm i narcyzm, jako pragnienie kontroli, bycia lepszym, nawet boskim. W królestwie zwierząt i roślin wyraża się ono w nieustannym wysiłku wzmacniania się przeciwko swoim naturalnym wrogom, ale nie w pragnieniu dominacji i kontroli. Dlatego na każdym poziomie, oprócz poziomu ludzkiego, równowaga pozostaje, choć jest dynamiczna i ewoluuje.

W ludzkości główna „ewolucja” dotyczy naszej percepcji, a nie naszych ciał, chociaż zmiany fizyczne również w nas zachodzą. W miarę jak nasze rozumienie świata ewoluuje, nasze postrzeganie rzeczywistości zmienia się i staje się bardziej zgodne z wzajemnie połączonym światem wokół nas.

Ponieważ natura jest całkowicie zintegrowana, a wszystkie jej części są ze sobą nierozerwalnie splecione, społeczeństwo ludzkie również staje się coraz bardziej połączone i współzależne. W związku z tym na przestrzeni wieków osady rozrastały się od koczowniczych klanów do osiedli miejskich, miasteczek, państw i imperiów.

Wraz ze wzrostem wielkości osiedli, staliśmy się coraz bardziej współzależni ekonomicznie, w dostarczaniu żywności, edukacji i w każdym innym aspekcie naszego życia. Obecnie cały świat stał się połączony do tego stopnia, że nawet całe kraje, w tym supermocarstwa takie jak Chiny czy Rosja, nie są w stanie utrzymać się same. Globalizacja sprawiła, że cały świat stał się jedną wioską, której mieszkańcy niechętnie akceptują swoich sąsiadów i nieustannie ścierają się ze sobą.

Rozwój społeczeństwa ludzkiego w kierunku coraz większej integracji nie jest przypadkowy. Ponieważ żyjemy w zintegrowanym wszechświecie, gdzie wszystko jest ze sobą połączone i współzależne, my również rozwijamy się w tym samym kierunku. Właśnie dlatego, pomimo wszystkich naszych wysiłków, aby przewyższyć innych, w końcu nadal jesteśmy zależni od wszystkich innych, a żaden kraj nie może utrzymać swojej przewagi w nieskończoność. Wbrew naszej woli, jesteśmy wciągani do współpracy.

Ale nasza ewolucja w kierunku współzależnego społeczeństwa ma cel wyższy niż samo społeczeństwo. Ma ona na celu ukazanie nam współzależności całego stworzenia, że wszystko jest harmonijne i wszystkie elementy stworzenia uzupełniają się wzajemnie. Ostatecznym wynikiem naszej ewolucji jest pełna świadomość wszechświata, w którym istniejemy, na wszystkich jego poziomach: fizycznym, mentalnym i duchowym.

Jeśli dobrowolnie skierujemy się w stronę spójności i współpracy, szybciej i mniej boleśnie zbliżymy się do ostatecznego celu. To jest jak płynięcie z prądem, w przeciwieństwie do prób płynięcia pod prąd, jak to się teraz dzieje. Jest to beznadziejne i bolesne.

Brzeg, który czeka na nas w dole strumienia jest pogodny i spokojny. Jeśli popłyniemy w jego kierunku, dobrowolnie zwiększając naszą współpracę i wzajemną troskę, dotrzemy do tego przyjaznego brzegu łatwo, szybko i przyjemnie. Jeśli będziemy się opierać, to i tak tam dotrzemy, bo nie możemy płynąć w górę rzeki, ale dotrzemy tam dopiero wtedy, gdy będziemy wyczerpani, pokonani i udręczeni.

Źródło: https://bit.ly/3JuXvA4


Paradoks inteligencji: Dlaczego najinteligentniejsze gatunki wyrządzają najwięcej krzywdy

Zdjęcie lotnicze z dnia 11 grudnia 2021 roku pokazuje Kuchinoerabu-jima, która jest jedną z wysp Satsunan w mieście Yakushima w prefekturze Kagoshima w zachodniej Japonii i regionie Kyusyu. W 2015 roku wybuchł wulkan na Wyspie Kuchinoerabu i do dzisiaj obowiązują rozporządzenia w sprawie zakresu przedsięwzięć wymaganych w drugim stopniu alarmowym. (Gazeta the Yomiuri Shimbun)

Ludzie są najbardziej inteligentnym gatunkiem na naszej planecie. Dlaczego więc sami sobie najwięcej szkodzimy i nie tylko sobie, ale także innym gatunkom oraz planecie, na której żyjemy? Jak to możliwe, że plany, które snujemy na polepszenie naszej sytuacji, przynoszą nam więcej złego? Odpowiedź jest prosta: nasze umysły są wielkie, ale nasze serca skażone tak wielkim złem, że zatruwają nasze myślenie, a nasze nieczyste myśli tworzą zanieczyszczony i skorumpowany świat.

Nie wystarczy, aby każdy z nas starał się być lepszym człowiekiem. Nasze środowisko społeczne jest od nas silniejsze i skłoni nas do tego, abyśmy zachowywali się jak reszta kolektywu. Bez wspólnego i zgodnego wysiłku sukces nie jest możliwy.

Problem w tym, że wszystkie nasze plany wynikają z porażki tych wcześniejszych. A w związku z tym, że nie naprawiamy podstawowej przyczyny spotykającej nas niepomyślności, czyli braku serca, snujemy nowe plany z tym samym złym nastawieniem, co wcześniej, jednak z intencją „przyspieszenia” naprawy. W ten sposób przyczyniamy się tylko do postępowania zepsucia naszego świata.

Jedyną korzyścią płynącą więc z naszych planów jest nieuchronne obnażenie naszej niekompetencji. Człowiek bez serca próbuje wszystko i wszystkich wykorzystać, a w ten sposób niszczymy innych oraz hamujemy swój własny rozwój. Niestety taką mamy naturę, w różnym stopniu, a przez to nasze plany kolidują ze sobą wzajemnie i wszystko psują – ziemię, na której stoimy, rośliny i zwierzęta, które nas odżywiają i ostatecznie nas samych. Cywilizacja oparta na ego nie pomaga, a powoduje destrukcję.

Podstawową różnicą pomiędzy ludzkością, a wszystkimi innymi gatunkami jest to, że one walczą o przetrwanie, a my próbujemy je niszczyć. Do czego wykorzystujemy więc intelekt? Do pokazywania swojej wyższości, alienowania innych, odmawiania im chwały oraz spełnienia potrzeb, ujarzmianiu otoczenia albo jego niszczeniu.

Jedynym sposobem na ocalenie naszej planety i nas samych jest kierowanie się sercem, któremu podporządkowujemy nasz intelekt, a nie działanie z zawężoną wizją spełnienia samolubnych interesów.

Innymi słowy, mamy myśleć o innych i cenić tych, którzy są rozważni, a nie tych, którzy promują tylko samych siebie.

Może i to wydaje się nienaturalne, jednak wyraźnie nasza rozregulowana natura prowadzi nas donikąd. A więc czas, żebyśmy wykorzystali swoje umysły do pracy nad czymś, co przyniesie coś dobrego.

Nie wystarczy dążyć do stania się lepszym człowiekiem. Nasze środowisko społeczne jest od nas silniejsze i skłoni nas do tego, byśmy zachowywali się jak reszta kolektywu. Sukces nie nastąpi, o ile nie zjednoczymy naszych wysiłków.

Dzięki wspólnym działaniom będziemy mogli osiągnąć naprawdę wszystko. Nawet nasza uparta ludzka natura nie może równać się z siłą kolektywu. Nie tylko społeczeństwo potrzebuje naszej uwagi i empatii, ale też my sami. Dzięki tej wiedzy będziemy wreszcie mogli przenosić góry.

Źródło: https://bit.ly/33hDsWb


Dobry wstrząs na przebudzenie

Ostatnio pojawił się nowy szczep wirusa i wszystko, co wiedzieliśmy na temat pandemii zostało wywrócone do góry nogami. Charakteryzuje go duża zarażalność i łagodność. Co więcej, żadna szczepionka nie wydaje się przed nim chronić. To tak jakby drwił on sobie z naszych bezprecedensowych wysiłków i niezrównanych inwestycji ostatnich dwóch lat. To jak policzek, jakiego potrzebowaliśmy, żeby się obudzić z naszych obłąkanych starań, by utrzymać wcześniejszy sposób życia. Zamiast walczyć w skazanej na porażkę wojnie, powinniśmy połączyć nasze wysiłki w celu opracowania bezpieczniejszego i spokojniejszego sposobu życia.

Nie uznaję wirusa za chorobę, ale za lekarstwo. Proces uleczenia musi zacząć się od przemyślenia naszego życia: tego, co chcemy osiągnąć, co nas uszczęśliwi, co się dla nas tak naprawdę liczy i jak zbudować społeczeństwo, w którym ludzie nie podkopują swoich wzajemnych marzeń, ale je wspierają, tak żeby nie tylko garstka ludzi mogła zrealizować swe marzenia, ale każdy.

Fakt, że ten wirus zaburza nasz wcześniejszy sposób życia jest darem natury dla ludzkości. Unosiliśmy się pychą, a teraz pokazano nam nasze granice. Nie ma nic zdrowszego od prawdy. Znając prawdę, możesz budować z niej coś lepszego. Jeżeli nie wiesz jednak, kim jesteś, każde twoje działanie będzie niedopasowane i nie przyniesie żadnych trwałych rezultatów.

Można właściwie powiedzieć, że jesteśmy świadkami upadku naszego starego sposobu życia, a to że dokonuje się to przez naturę dowodzi tylko, że był on niezrównoważony. Jeżeli pójdziemy po rozum do głowy, skorzystamy z rady natury i nie będziemy brnąć w rzeczy, które z nią nie współgrają.

Rządy wydały już biliony dolarów na pakiety ratunkowe oraz inne programy pomocy. Mogą nadal to robić i wykorzystać fakt, że każdego miesiąca miliony ludzi postanawia rzucić pracę, żeby założyć państwowe, a nawet światowe programy, zbudowane w oparciu o nowe wyobrażenie ludzkiej hierarchii. Na każdym poziomie- osobistym, społecznym, narodowym i międzynarodowym- powinniśmy przemyśleć strukturę naszego społeczeństwa i naszych relacji z innymi.

Nie pokonamy wirusa nauką. Ten mutuje szybciej niż naukowcy są w stanie opracować szczepionki czy lekarstwa. A nawet gdyby byli w stanie to zrobić, co to za życie, jeśli musielibyśmy się „szprycować” trzy razy do roku na każdą nową odmianę wirusa?

Co gorsza, wirusy te są naszym własnym tworem. Można właściwie przyrównać nas do chodzących i gadających worków mikroorganizmów, z których wielu jeszcze nie poznaliśmy, aż zaczynają być one chorobotwórcze. Jeżeli weźmiemy przykład niezliczonych przypadków statków wycieczkowych, których załoga i goście byli całkowicie zaszczepieni, a jednak nieustannie zapadali na choroby oraz całkowicie osobliwy przypadek polarnej stacji badawczej, której załoga przeszła pełne szczepienia, była regularnie badana, poddawana kwarantannie i usytuowana na Biegunie Północnym, setki mil od innych istot ludzkich, a jednak jej 2/3 nagle zachorowało na Covida, uświadomimy sobie, że ten wirus jest w nas, a nie na zewnątrz i to tam musimy szukać rozwiązania.

Wewnętrznym elementem, który jest szkodliwy i który generuje naszą niechcianą rzeczywistość, jest nasza postawa. Nasze agresywne i eksploatacyjne podejście do otoczenia wszystkich tylko zatruwa. Jesteśmy jedynymi w naturze, którzy wyrażają świadomą aspirację do tego, by brać więcej niż potrzebujemy, nie po to, by się utrzymać, ale dla samej radości sprawienia innym cierpienia oraz poczucia wyższości.

Jako że chcemy pokazać każdemu, że to my tutaj rządzimy, natura pokazuje nam, że jest odwrotnie. Jeżeli nie ukorzymy się przed nią i nie dopasujemy do innych elementów stworzenia, natura będzie nadal „wyjaśniała” prawdę przy pomocy siły i bólu.

Zaprzestając swojej agresji, sami przestaniemy być wykorzystywani. Nie życząc innym krzywdy, krzywda nie spotka nas ze strony natury. Jeżeli pragniemy żyć z każdym w zgodzie i pokoju, takie życie dostaniemy.

Oto lekcja natury dla ludzkości.

Źródło: https://bit.ly/3GmHBXi


Sztywny system, pełen dobroci

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Czy natura jest czymś żywym, inteligentnym, posiadającym emocje, myśli, plany, możliwość świadomej reakcji na nasz wpływ?

Odpowiedź: Natura jest sztywnym systemem składającym się z nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej i ludzkiej części. Wszystkie one znajdują się między sobą w pewnej dynamicznej równowadze. Jeśli naruszymy tę równowagę naszym egoistycznym oddziaływaniem, to natura reaguje na to w przeciwnym kierunku, odchylając się jak wahadło w drugą stronę. Tego właśnie doświadczamy obecnie na przykładzie koronawirusa.

Teraz po nas przejdą takie ciosy, które zmuszą nas, abyśmy stali się integralnie połączonymi, ponieważ istniejemy w stanie „ostatniego pokolenia”. Przez ostatnie pokolenie rozumie się ostatnie egoistyczne pokolenie, w którym ego jest korygowane. Musimy je naprawić.

Pytanie: Czy oznacza to, że wszystkie nasze cierpienia pochodzą od natury?

Odpowiedź: Oczywiście. Wszystkie cierpienia są od tego, że ty naruszasz integrację natury, jej równowagę. Tylko z powodu utraty równowagi w naturze, która następuje z Twojej winy, otrzymujesz od niej reakcję, którą odczuwasz jako ból, nieprzyjemności, problemy.

Człowiek sam w sobie jest bardzo słaby. Naciśniesz na niego trochę, i on już jęczy, płacze i jest gotowy zrobić wszystko jak należy. W taki sposób natura zmusi nas do stania się dobrymi, dojrzałymi, a co najważniejsze – dobrymi dla siebie nawzajem częściami natury.

Z lekcji w języku rosyjskim, 10.05.2020


Czy natura jest wrażliwa?

Ludzie, którzy wierzą w Boga w sposób, w jaki religie odnoszą się do Niego, przypisują Mu uczucia i myśli oraz komunikują się z Nim w sposób, w jaki komunikujemy się z każdą potężną osobą, która decyduje o naszym losie: naszym celem jest zadowolenie Go, a w zamian szukamy Jego łaski. A co z naturą? Czy natura jest wrażliwa? Czy powinniśmy zadowolić naturę? A jeśli powinniśmy, jak możemy to zrobić?

Mądrość Kabały nie rozróżnia natury od Boga. W eseju „Pokój” wielki kabalista XX wieku Baal HaSulam wyjaśnił, że natura i Bóg są synonimami, więc kiedy mówimy o naturze, tak naprawdę mówimy o Bogu, a kiedy mówimy o Bogu, w rzeczywistości odnosimy się do natury.

Ten mechanizm jest ewidentnie inteligentny. Wszystko w nim jest misternie i mądrze ze sobą powiązane, a wszystkie części stworzenia poruszają się synchronicznie w kierunku coraz większej fuzji. Tak jak mrówki lub ławice ryb myślą i działają jak jedność, kierując się zsynchronizowaną inteligencją, wszystko wokół nas działa zgodnie; wszystko oprócz człowieka.

Jednak zgodnie z mądrością Kabały natura nie jest „księgowym”, który sprawdza naszą równowagę między dobrymi a złymi uczynkami i odpowiednio nas nagradza lub karze. Natura jest super inteligentnym mechanizmem, który tworzy wszystko, kieruje wszystkim i prowadzi wszystko do celu, jakim jest całkowita jedność i harmonia z całą rzeczywistością. Natura nieustannie rozwija stworzenie ku coraz większej złożoności, od poziomu atomowego poprzez poziomy mineralne, wegetatywne, ożywione i ludzkie.

Na poziomie ludzkim ewoluujemy tak, jak cała natura. Najpierw skupiliśmy się w klanach, które wyrosły na wioski, wioski w miasta, miasta w kraje, a dziś, kiedy cały świat jest jedną globalną wioską, ludzie, zwierzęta, rośliny i minerały są częścią jednego, współzależnego systemu. Staliśmy się pojedynczym mechanizmem splecionym i powiązanym na całym świecie.

Co więcej, mechanizm ten jest ewidentnie inteligentny. Wszystko w nim jest misternie i mądrze ze sobą powiązane, a wszystkie części stworzenia poruszają się synchronicznie w kierunku coraz większej fuzji. Tak jak mrówki lub ławice ryb myślą i działają jak jedność, kierując się zsynchronizowaną inteligencją, wszystko wokół nas działa zgodnie; wszystko oprócz człowieka.

Ludzie są jedynym elementem w naturze, któremu odmówiono instynktownej wiedzy o tym co dobre i co złe i jak to odróżnić. Ale to też zostało zrobione w określonym celu. Jedynym elementem, którego brakuje w całym doskonałym stworzeniu, jest świadomość celu naszego życia. Świadomości nie można wstępnie zainstalować; trzeba ją zdobyć. Dlatego rodzimy się pozbawieni wiedzy o naszym świecie. W rzeczywistości rodzimy się tak bezradni, że na początku nie możemy nawet sięgnąć do sutka matki po jedzenie lub wypróżnić się bez robienia sobie bałaganu. Żadne młode zwierzę nie jest tak bezradne jak noworodek. Zrobione jest to jednak celowo, dlatego wszystkiego uczymy się od podstaw, a na koniec procesu osiągniemy zenit stworzenia i staniemy się tak inteligentni, jak system, który nas stworzył – natura (lub Bóg).

Ponieważ „naturą” natury jest harmonia i łączenie się, a rodząc się musimy zdobyć świadomość celu, jesteśmy stworzeni całkowicie przeciwni temu, po to, aby nauczyć się każdego aspektu harmonii i połączenia. Problem polega na tym, że będąc przeciwieństwem natury, stanowimy dla niej zagrożenie, niszcząc wszystko wokół nas jak nierozsądne dzieci. Ale z czasem, kiedy stopniowo nauczymy się działać zgodnie z naturą, kiedy staniemy się świadomi życiodajnej siły ukrytej w jedności i solidarni z naszym rozumieniem stworzenia, nauczymy się również, jak postępować mądrzej, zgodnie z usposobieniem natury, a konflikty, które odczuwamy między sobą i między nami a naturą staną się wiatrem w plecy, który będzie popychał nas do przodu.

Dopóki jesteśmy uparci – cierpimy. Zanieczyszczamy powietrze, wodę i glebę. Wyczerpujemy obfitość, którą dała nam natura, aby uzyskać władzę i kontrolę; wyzyskujemy i znęcamy się nad innymi, zabijamy, gwałcimy i oczerniamy się nawzajem, jakbyśmy tylko my mieli prawo cieszyć się życiem, nie pozostawiając nic dla przyszłych pokoleń. Zachowujemy się jak dorosłe dzieci, z ciałami dorosłych, ale z umysłem dziecka.

Jeśli skupimy się na połączeniu, znajdziemy właściwą drogę i posprzątamy stworzony przez nas bałagan. Jeśli nadal będziemy domagać się wszystkiego tylko dla siebie, chowając się przed planem zapisanym w naturze ukierunkowanym na harmonię i połączenie, konflikt między nami a naturą eskaluje jeszcze bardzie i ściągniemy na siebie jeszcze gorsze przeciwności. Być może jesteśmy cwani, ale bardzo nierozsądni. Jeśli naprawdę chcemy zrobić coś dobrego dla wszystkich, musimy najpierw ustalić co wiemy a czego nie i jak możemy się tego nauczyć, co musimy zrobić, aby sobie pomóc. Jeśli posłuchamy inteligentnego mechanizmu natury, podążymy za jego trajektorią w kierunku zwiększania spójności, życie będzie o wiele łatwiejsze i prostsze niż spustoszenie, które sami sobie wyrządziliśmy.

Źródło: https://bit.ly/3bvBbYZ


Zazdrość – kiedy napęd wzrostu staje się czynnikiem destrukcji

Kiedy jesteśmy mali, rozwijamy się, patrząc na innych i naśladując ich. Nie chcemy ich skrzywdzić ani zaniżyć cech lub rzeczy, które posiadają, ale raczej mieć to, co mają i robić to, co robią. To zdrowa zazdrość; rozwija nas i napędza. Kiedy zaczynamy chcieć mieć więcej niż inni, kontrolować innych lub odmawiać innym tego, co mają, wtedy zazdrość, motor wzrostu, staje się czynnikiem destrukcji.

Zazdrość, która jest połączona z chęcią zniszczenia innych, jest egoizmem, który nas niszczy. W całej historii kraje konkurowały ze sobą, napędzane tą niszczycielską siłą i zadawały sobie nawzajem ból i udrękę, chcąc być na szczycie świata.

Samo myślenie o naszej współzależności i potrzebie powstrzymania naszej rujnującej zawiści powoduje, że w systemie pojawiają się fale, które generują tę myśl także u innych. Nagle ludzie zaczną o tym mówić, jakby to był ich własny pomysł. Nie będą tego wiedzieć, ale będzie to pochodzić od ciebie. Kiedy nauczymy się konstruktywnie pracować z zazdrością, utorujemy sobie drogę do sukcesu.

Nie możemy wykorzenić tej siły; jest nieodłącznym elementem naszej natury. To, co możemy i powinniśmy zrobić, to wykorzystać ją w taki sam sposób, w jaki dzieci używają jej do samodzielnego rozwoju.

Aby nauczyć się jak używać jej konstruktywnie, musimy najpierw zdać sobie sprawę, że okaleczając innych, krzywdzimy siebie. Musimy poczuć prawdę o naszych wzajemnych powiązaniach, że wszyscy jesteśmy częścią jednego systemu, mechanizmu, którego jednostki są doskonale splecione i wyważone. To działa jak skomplikowana maszyna składająca się z miliardów części, niezbędnych do sprawnego działania maszyny. Okaleczając jedną jednostkę, okaleczona jest cała maszyna, której sam jesteś częścią.

Pomyśl o ludzkim ciele. W ludzkim ciele jest około 10 bilionów komórek. Są one zorganizowane w liczne tkanki, narządy i układy narządów. Czy możesz sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby te tkanki i narządy zwróciły się przeciwko sobie? Dokładnie to robimy każdego dnia od tysięcy lat. Czy to dziwne, że świat, w którym żyjemy, ledwo nas utrzymuje przy życiu?

Ojciec mojego nauczyciela, wielki kabalista XX wieku Baal HaSulam, pisał obszernie o potrzebie odsyłania ludzi z powrotem do szkoły i ich reedukacji. Miał na myśli, że powinniśmy nauczyć się pracować z naszym ego. W tej chwili wykorzystujemy wiedzę, aby krzywdzić innych, a robiąc to, krzywdzimy siebie. Koronawirus to tylko pierwszy przykład tego rodzaju globalnych ciosów, które będą się pojawiać coraz częściej, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że nie możemy krzywdzić innych, bo to również trafia w nas. Niszczy nas przytłaczająca zazdrość wobec naszych sąsiadów na poziomie osobistym, społecznym i międzynarodowym. Musimy się reedukować i zaspokajać naszą zazdrość tylko wtedy, gdy motywuje nas to do rozwoju, ale nie kosztem innych. To właśnie miał na myśli Baal HaSulam, pisząc, że musimy wrócić do szkoły.

Edukacja wydaje się być powolnym i stopniowym procesem, ale są skróty, którymi możemy iść. Ponieważ wszyscy jesteśmy połączeni, jak części jednej maszyny, kiedy kontemplujemy jakąś myśl, inni też zaczynają ją rozważać, nawet jeśli nie słyszą jej od nas. Kiedy przekazujemy tę myśl innym, przekazujemy ją daleko poza osoby, z którymi się komunikujemy, ponieważ pomysł zaczyna rozprzestrzeniać się w ludzkiej sieci, w całym systemie. Samo myślenie o naszej współzależności i potrzebie powstrzymania naszej rujnującej zawiści powoduje, że w systemie pojawiają się fale, które generują tę myśl także u innych. Nagle ludzie zaczną o tym mówić, jakby to był ich własny pomysł. Nie będą tego wiedzieć, ale będzie to pochodzić od ciebie. Kiedy nauczymy się konstruktywnie pracować z zazdrością, nasza droga do sukcesu jest utorowana.

Źródło: https://bit.ly/2OpA4AK