Artykuły z kategorii

Myśleć o duszy

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: Człowiek poszukuje swojej indywidualności i stara się ją wyrazić poprzez przedmioty tego świata i poprzez swoje ciało. Na przykład wiele religii sprzeciwia się przeszczepianiu narządów. Twierdzą, że jeśli człowiek wymieni organy, to straci swoją indywidualność.

Odpowiedź: To oczywiście nonsens. Jeśli uważamy, że człowiek w nas – to nasze zwierzęce ciało, to wtedy tak postępujemy.

Jeśli na przykład potrzebuję części jakiegoś organu, i mogę go wziąć od zwierzęcia lub od innego człowieka to co z tego? Czy otrzymam jego właściwości? To są takie same barbarzyńskie poglądy, które mówią że trzeba wypić krew wroga to wtedy staniesz się silniejszy.

Pytanie: To znaczy, że kabaliści nie widzą niczego niezwykłego w przeszczepianiu narządów?

Odpowiedź: Nasze ciało – jest absolutnym zwierzęciem. Jakie ma to znaczenie, co z nim zrobić: czy w razie potrzeby odetną mi metr kiszek, czy przyszyją mi czyjąś nogę? Jeśli będę mógł normalnie chodzić, to dlaczego nie?

Człowiek powinien myśleć o duszy, a ciało fizyczne należy po prostu wspierać, opiekować się nim tak jak zwierzęciem, aby dało możliwość rozwoju na ludzkim poziomie.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Indywidualista”


Duchowy sojusz dla całej ludzkości

каббалист Михаэль Лайтман Cała ewolucja ludzkości to rozwój połączeń między ludźmi. Rodzaj tych połączeń zmienia się cały czas. Początkowo połączenie było naturalne, instynktowne, jak u zwierząt: mężczyzna, kobieta i ich potomstwo. Następnie rodziny rozrastały się coraz bardziej, powiększały się, zamieniając się w małe plemiona i narody, jak opowiada się o Starożytnym Babilonie.

To właśnie tam nastąpiła pierwsza rewolucja w społeczeństwie ludzkim, kiedy ludzie poczuli, że nie mogą żyć spokojnie, w pokoju. Początkowo istnieli jak jeden naród, który wszystko miał wspólne. Ale potem pojawił się między nimi rozłam, aż do nienawiści. Potrzebowali kleju, który połączyłby ich razem i pozwolił żyć w pokoju.

W rezultacie pojawiły się dwie formy rozwoju, pozwalające poradzić sobie z tym rozbiciem jedności. Jedna część postanowiła rozejść się w różnych kierunkach. A druga część podążyła za ich duchowym przywódcą, Abrahamem, który znalazł metodę, pozwalającą zjednoczyć się ponad wszelkimi różnicami i pokryć miłością wszystkie przestępstwa.

Grupie Abrahama udało się realizować metodę zjednoczenia i przetrwać w tym szczególnym sojuszu przez około półtora tysiąca lat. A cała reszta Babilończyków rozproszyła się po całej ziemi i przekształciła się w małe i duże narody, państwa. Ta metoda umożliwiła istnienie, trzymając się z dala od siebie nawzajem. A jeśli zawierali sojusze, to tylko w zewnętrznej formie, jako umowy korzystne dla obu stron.

Po wszystkich rewolucjach przemysłowych i kulturalnych, współczesna ludzkość w końcu stanie się integralna. Wysokie technologie łączą nas wokół kuli ziemskiej i widzimy, że znów wracamy do Starożytnego Babilonu, do tego samego problemu, czyli do mnóstwa narodów, które nie są zdolne do wspólnej egzystencji.

Najwyraźniej w niedalekiej przyszłości będziemy musieli zrozumieć, że potrzebujemy połączenia między ludźmi, które jest nawet silniejsze niż naturalne więzy krwi, inaczej nie przeżyjemy.

Dlatego pojawia się nauka Kabały i próbuje nas tego nauczyć, jak osiągnąć prawidłowe zjednoczenie. „Sojusz soli”, który będziemy musieli między sobą zawrzeć, nie powstaje sam z siebie, ani w sposób naturalny, ani w wyniku zwykłych ludzkich relacji, które są dla nas zrozumiałe.

Jest to duchowy sojusz. Będziemy musieli uświadomić sobie, że istniejemy w jednym systemie, który łączy nas razem, zwanym „duszą pierwszego człowieka Adama”. Zaczynamy budować to połączenie na poziomie materialnym, ale ono dociera do samych kości, do wewnętrznej istoty naszej egzystencji, łączy nas w jedno ciało, w jednego człowieka o jednym sercu, ze wspólną duszą i wspólnym rozumem, w jeden system.

Sojusz jest zawierany między wszystkimi z pełnym zrozumieniem i świadomością, wspólną zgodą z całym procesem i celem. Ponieważ przyjmujemy jego ostateczną formę jako konieczną, wieczną, nieuniknioną i obowiązkową, dlatego nazywa się sojuszem soli jako znak, że nie może zostać naruszony w żadnej formie przez nikogo z nas. Jest to system wspólnej duszy, który jesteśmy zobowiązani odtworzyć.

Dlatego nie ma wyboru, trzeba nauczyć się, jak to zrobić. Ludzkość przybliża się do takiego stanu, w którym po prostu będziemy zmuszeni nauczyć się, jak połączyć ze sobą razem rozbite dusze, ożywiać połączenia między nami i zbudować jeden system wspólnej duszy.

Z lekcji o przygotowaniach do wirtualnego kongresu, 30.11.2018


Magiczne pragnienie

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: Wielu filozofów i psychologów pisało o tym, że powinniśmy zmienić siebie.

Odpowiedź: Ale oni to pisali z punktu widzenia moralności. A to wcale nie jest to samo.

Nauka Kabały mówi o zmianie natury człowieka, a nie po prostu o dobrym stosunku do innych ludzi. Sami nie możemy zmienić naszej natury. A filozofowie mieli na myśli jakąś korektę relacji między ludźmi: będziemy pięknie się ograniczać, postawimy się w jakieś ramy. To jest tak zwany wychowany egoizm.

A tutaj jest zupełnie inaczej. Tutaj potrzebna jest specjalna siła, która by nas zmieniła. Ta siła, która stworzyła nasz egoizm w tak twardej formie – czerpać przyjemności, otrzymywać, rządzić, napełniać się, wchłaniać – to właśnie ta siła powinna zrobić nas odwrotnymi, po prostu odwrócić nas. Nic więcej nie jest potrzebne.

Pytanie: Dlaczego natura od początku nie stworzyła nas takimi? Dlaczego trzeba było nas odwracać?

Odpowiedź: Abyśmy przekonali się w tym, że egoistyczna osnowa życia jest wadliwa, szkodliwa, zła i zechcielibyśmy przejść od niej do jej odcisku, do następnej, odwrotnej formy.

Nasze pragnienie to zrobi. Nie mamy kogo prosić, wokół nas nic nie istnieje. Po prostu w naturze istnieje taki wyzwalacz, przełącznik, który wykona tę pracę nad nami. Jeśli naprawdę  uświadomimy sobie swoje zło i zechcemy przejść na następny poziom egzystencji, to się to stanie.

To prawo istnieje w naturze. O tym mówi Kabała i kabaliści. Kabała jest nauką, która odkryła to prawo. Ono właśnie jest osnową całej jej metody: jak zrobić tak, by natura przekształciła nas z małych egoistycznych istot w altruistów (tylko prawdziwie altruistycznych, a nie pseudo, jak w naszym świecie). Wtedy naprawdę zaczniemy odczuwać zupełnie inną naturę, innych siebie, inny świat.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Wyspa Ognista”


Wieczny „sojusz soli”

каббалист Михаэль Лайтман Z lekcji nr 9 Międzynarodowego Kongresu Kabalistycznego 2019

„Sojusz soli” – po co jest nam potrzebny taki wieczny sojusz? Sól – to oznaka trwałości, specjalna substancja zapobiegająca psuciu się. Sojusz oznacza więź między nami. I jeśli Stwórca jest wieczny, to i nasze połączenie, duchowe naczynie, również powinno być wieczne.

Dlatego należy przypieczętować nasze połączenie „sojuszem soli”. Jest to specjalna umowa. Tylko obiecując sobie nawzajem wsparcie we wszystkim, w każdej sytuacji i w każdych stanach, można osiągnąć sukces.

Przecież upadki, rozczarowania, lęki i niepokoje, rozpacz, wszelkiego rodzaju oznaki naszego oddalenia i ochłodzenia do siebie nawzajem będą tylko rosły, jak wśród uczniów rabina Szimona, którzy śmiertelnie nienawidzili się nawzajem.

Ale musieli przezwyciężyć tę nienawiść, zrozumieli, że jest to przejaw rozbicia duszy pierwszego człowieka, Adama, rozbicia wspólnej duszy. I kiedy ponad nienawiścią starali się odnowić swój sojusz, to osiągali wielkie wyżyny poznania – właśnie dzięki temu, że zjednoczyli się ponad ciemnością, odrzuceniem, nienawiścią do siebie nawzajem w objęciach i w miłości.

Jedno nie istnieje bez drugiego: jeśli nie ma nienawiści – nie ma miłości, nie ma oddalenia – nie ma zbliżenia. Dlatego należy starać się odkryć i poczuć oznaki naszego oddalenia, separacji, niechęci połączenia się – przecież są to właśnie te same pęknięcia, defekty, gdy naprawiamy je i jednoczymy się nad nimi, stopniowo budujemy prawidłowe „kli”, naczynie duchowe.

Jest powiedziane: „Tysiąc razy upada sprawiedliwy i podnosi się”. Niemożliwy jest rozwój bez upadków, należy podnosić się i budować sojusz, połączenie. Stwórca budzi w nas nienawiść, a my prosimy, aby ponad nią powstało połączenie i miłość.

Nienawiść i miłość, ciemność i światło – to wszystko nie jest w mojej mocy, ja mogę tylko prosić. A prosić mogę tylko jeśli jestem połączony z innymi, a oni wspierają mnie w tym czasie, gdy wpadam we władzę ciemności.

W ciemności nie mam żadnych szans myśleć inaczej, tylko przyjaciele są w stanie uratować mnie z więzienia lub rzeki, która unosi mnie burzliwym prądem. Do rzeki wrzucają mi linę, a w więzieniu kopią tunel, żeby mnie uwolnić. W taki sposób pomagamy sobie nawzajem.

Ratując przyjaciela, ratujemy siebie. Ponieważ człowiek nie może sam siebie uratować. Dlatego za każdym razem, gdy kogoś ratuję, buduję swoje duchowe kli. Oto dlaczego w grupie (zarówno mężczyźni, jak i kobiety) powinni cały czas troszczyć się o to, aby przyjaciele byli w dobrym nastroju, wznosili się ponad wszelkie przeszkody.

Musimy dawać przykład, pomagać sobie, wspierać się i podnosić wielkość przyjaciół. Przyjaciel nie może być dla mnie mniej ważny niż Stwórca – to jest właściwy sprawdzian. Jeśli jest moim przyjacielem w grupie, to nasze kli musi odpowiadać światłu, które jest gotowe je napełnić. Dlatego każdy przyjaciel powinien być dla mnie tak samo godny, wielki i ważny jak Stwórca.

Z 9 lekcji Międzynarodowego kongresu, 21.02.2019


Przedmiot badań – człowiek

каббалист Михаэль Лайтман Problem współczesnych nauk polega na tym, że osiągnęliśmy próg, kiedy możemy w naszych organach zmysłów odczuwać, uzupełniać i podejmować działania. Dlatego wszyscy naukowcy twierdzą, że nauka osiągnęła swój koniec.

A Kabała naucza, że w naszych pięciu organach zmysłów praktycznie osiągnęliśmy maksymalną granicę, za nią nie możemy już nic zobaczyć. Nie musimy wymyślać nowych urządzeń, które mogą tylko nieznacznie poszerzyć nasze narządy percepcji, ale poszerzyć same organy zmysłów.

Nauka nie może tego zrobić, ponieważ zajmuje się tylko mechanicznym dodatkiem do człowieka. Musimy zmienić samego człowieka, rozwinąć go trochę od wewnątrz. Tym właśnie zajmuje się Kabała.

Dlatego dochodzimy do wniosku, że Kabała powinna zastąpić nauki jako ich kontynuację i dać odpowiedź, jak poszerzyć granice naszego rozumienia i dojść do stanu, w którym możemy rozwijać człowieka, a z człowieka osiągnąć coraz większe głębie natury.

W Kabale przedmiotem badań jest sam człowiek. Człowiek może zmierzyć zmiany w swoich instrumentach, które są w nim, a nie poza nim.

Z rozmowy o nauce


Jaki jest następny stopień?

каббалист Михаэль Лайтман Na drodze duchowej zawsze przybliżamy się do stanu, którego jeszcze nie znamy, którego nie czujemy. I nie mamy dla niego żadnych danych, żadnych reszimot.

Przy schodzeniu światów z góry w dół, światy miały swoje reszimot i wszystkie parcufim, stopnie zstępowały sekwencyjnie zgodnie z tymi danymi. Ale przy wzniesieniu z dołu w górę nie wiemy, dokąd zmierzamy.

Dlatego musimy anulować się i połączyć z przyjaciółmi, aby wznieść modlitwę i przyciągnąć Światło, które powraca do źródła, które przeprowadzi nas do nowego stanu. Sami nie budujemy stopni, musimy tylko wiedzieć, jak anulować siebie w odniesieniu do następnego stopnia, i wtedy on obłóczy się w nas.

Z lekcji według artykułu nr 54 z Księgi „Szamati”, 09.11.2021


Wzrok duchowy w kontraście światła i ciemności

каббалист Михаэль Лайтман Niemożliwym jest iść prostą drogą do celu stworzenia, zawsze będziemy z niej zbaczać, to w jednym kierunku, to w drugim. Jest to tak jakby rakieta lecąca w kierunku celu, która cały czas odchyla się pod pewnym kątem, ale stale koryguje się w stosunku do celu.

Tak samo my zbaczamy z prostej drogi i korygujemy odchylenie, i znowu zbaczamy i ponownie korygujemy, aż w końcu osiągniemy cel.

Ponieważ nie możemy poczuć, że znajdujemy się na właściwej trajektorii. Zawsze potrzebujemy jakiejś zmiany, odchylenia pozwalającego nam ocenić nasz stan. I jeśli nie odczuwam odchylenia od drogi, to znajduje się w zerowym, neutralnym stanie bez żadnej możliwości postępu.

Wszystkie nasze doznania: wzrok, słuch, węch, smak, dotyk, zbudowane są na kontraście między dwoma jakościami – na różnicy między prawdą a kłamstwem, gorzkim a słodkim. Tylko w takiej formie zaczynamy rozumieć, gdzie się znajdujemy.

Narzekamy na problemy w rodzinie, w pracy, w grupie, przechodząc mnóstwo różnych stanów, raz złych, a raz dobrych. Ale to nie jest przypadkowo, a właśnie dlatego, że tylko dzięki przeciwieństwom, na kontraście światła i ciemności możemy siebie oceniać.

I im dalej postępujemy, tym bardziej precyzyjna staje się ta ocena i mniejsze odchylenie. Zaczynamy od dużych odchyleń, a potem ich amplituda coraz bardziej się zawęża. A obok celu, odchylenia stają się zupełnie mikroskopijne, ale jednocześnie niezwykle ważne. Oznacza to, że w miarę przybliżania się do celu amplituda odchylenia od plusa do minusa staje się coraz bardziej ważniejsza.

Tak w każdej nauce specjalista wysokiej klasy w najmniejszej kwestii dostrzeże mnóstwo warunków. Natomiast dla zwykłego człowieka zauważalne są tylko bardzo duże rzeczy.

Więc pracując w grupie, musimy starać się dostrzec w naszych relacjach te fluktuacje, wahania, różnice, zmiany między dobrem i złem, odróżniające jedno od drugiego. Nie może być dobra bez zła i złego bez dobrego ani w życiu rodzinnym, ani w życiu grupy. Ale wszystko to jest dane nie po to, aby poważnie się na tym koncentrować, ale żeby postrzegać te zmiany jako środek do osiągnięcia Stwórcy, stale utrzymując Go na celu.

Tak bardzo podnosimy rozdzielczość i osiągamy taką dokładność, jakbyśmy wcześniej mierzyli odchylenie w metrach, a teraz zwiększyliśmy skalę do milimetrów. Stajemy się bardziej precyzyjnymi i wrażliwi na zmiany zachodzące w każdym z nas i w nas wszystkich razem.

A to nie jest po prostu zmiana rozdzielczości, a różne światy. W ten sposób wznosimy się ze świata Asija do Jecira, Brija, Acilut, Adam Kadmon osiągając świat Nieskończoności. Chodzi o to, na ile precyzyjnie odróżniamy otrzymywanie od dawania, Stwórcę od stworzenia, światło od ciemności we wszystkich ich wariacjach.

O tym jest powiedziane: „Mądrość przychodzi z doświadczeniem”. Im więcej pracujemy, tym większą wrażliwość rozwijamy na wszystkie te zjawiska do takiego stopnia, że zaczynamy odczuwać duchowość.

Duchowy świat znajduje się dokładnie tutaj! Stwórca i Szchina są tu obecne, cała duchowość znajduje się tu. Ale gdzie to jest, dlaczego nic nie widzimy? Po prostu nie mamy na to wrażliwości, jak małe dzieci, które nie widzą połowy z tego, co zauważają ich rodzice. I musimy rozwinąć w sobie taką wrażliwość na obdarzanie, na szczególne relacje między ludźmi.

Te szczególne relacje między ludźmi nazywamy „Szchina”, a zawartą wewnątrz nich siłę nazywamy „Stwórcą”. Dlatego powiedziano: „Wy stworzyliście Mnie”. My budujemy taki stan, w którym odkrywamy Stwórcę.

Wszyscy jednoczymy się w Stwórcy i dlatego nazywa się to środkową linią.

Z lekcji według artykułu nr 29 z Księgi „Szamati”, 22.10.2021


Czy minął szczyt pandemii?

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: U głównego pracownika naukowego WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) Sumiya Swaminathan dziennikarze zainteresowali się, na jakim etapie znajduje się ludzkość, porównując pandemię z maratonem. „Mam nadzieję, że wkrótce pokonamy 60% trasy” – odpowiedziała – „ale niewykluczone jest, że będziemy musieli pokonać kolejną nieoczekiwaną górę”.

Jak Pan myśli, jaki procent trasy już pokonaliśmy?

Odpowiedź: My w ogóle nie weszliśmy na ten tor! Według naszego stosunku do naszego stanu, do pandemii na razie nie weszliśmy na niego.

Pytanie: Czyli Pan uważa, że początek drogi jest wtedy, gdy chociażby małymi kroczkani zbliżymy się do korzenia?

Odpowiedź: Początek uświadamiania sobie źródła naszego problemu, na przykład pandemii i innych problemów, polega na tym, że zdajemy sobie sprawę, iż w stosunku do natury generalnie odnosimy się nieprawidłowo, absolutnie negatywnie. Musimy uświadomić sobie, że natura, to znaczy Stwórca, nie może nas pchać do swojego celu inaczej niż w ten sposób.

Pytanie: Przez wirusy?

Odpowiedź: Tak. Takie okropne, brzydkie stworzenia jak my trzeba pchnąć, inaczej nie ruszą się z miejsca.

Pytanie: To jest mówi Pan, że wygląda na to, że nawet jeszcze nie wyszliśmy na ten dystans maratonu?

Odpowiedź: Oczywiście, że nie. Nie znamy przyczyny, dlaczego doświadczamy takie ciosy od natury. Nie znamy konsekwencji tego. Nie wiemy, jak zwrócić się do natury, czyli do Stwórcy. Jak możemy zarządzać naszym stanem i mówić, że przeszliśmy 60% drogi?

Musimy uświadomić sobie, że jest nam źle. A to nie jest jeszcze zło.

Zło – to kiedy ja będę rozumieć, że to przychodzi do mnie dlatego, że jestem egoistą, nieprawidłowo komunikuję się z ludźmi i z naturą i dlatego wywołuję na sobie takie ciosy. Uświadomienie sobie tego, że jestem takim – to uświadomienie zła i uświadomienie tego, że jest mi źle. Nie ujawniliśmy przyczyny. A bez ujawnienia przyczyny choroby tutaj żaden WHO nie pomoże.

Musimy po prostu uświadomić sobie to i zacząć prawidłowo domagać się od natury naszej naprawy, a nie jej naprawy, zmiany.

Pytanie: I to jest początek wyzdrowienia?

Odpowiedź: Tak. Oznacza to, że lekarstwo jest w nas.

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 11.10.2021


Uczcie się chodzić na dwóch nogach

каббалист Михаэль Лайтман Każdy doświadcza takich stanów, kiedy chce uciec od duchowej drogi, porzucić naukę i oddalić się od przyjaciół. I to jest dane celowo, aby nauczyć nas tych stanów, tak jak się uczy dziecko, które nie umie chodzić. Rodzic odchodzi, i dziecko traci wsparcie i płacze. Ale nie ma wyjścia i jest zmuszone zrobić krok do przodu.

W taki właśnie sposób uczy nas Stwórca. Chce, żebyśmy nauczyli się stać twardo na dwóch nogach i chodzili na nich. Należy zrozumieć, że nawet lewa noga, lewa linia, która odpycha nas od duchowości, jest nam również dana dla dobra, aby iść do przodu.

Dlatego odrzucenia, które odczuwamy w życiu, nigdy nie są dane po to, by zepchnąć nas z duchowej drogi, a wręcz przeciwnie, tylko po to, by się rozwijać. Od nas wymaga się tylko większego przezwyciężenia, aby włożyć jeszcze trochę więcej siły i starać się nie zapominać, że tak Stwórca uczy nas chodzić.

Grupa musi cały czas trzymać człowieka w objęciach, aby służyć jako odpowiednie środowisko, które go wspiera i nie pozwala zapomnieć, że poruszamy się w takiej formie, na dwóch nogach. A na jednej nodze niemożliwe jest chodzić.

Dlatego wszystko przychodzi z góry i tylko ze względu na nasz postęp. A to oznacza, że ​​nawet najgorsze stany również przyczyniają się do postępu. Z każdego stanu można zrobić krok do przodu do lepszego stanu, jeśli wybierzemy te mniej przyjemne, a bardziej pożyteczne i skuteczne dla duchowego postępu do celu stworzenia.

Wtedy zobaczymy, że w tym kierunku zawsze mamy możliwość posuwania się naprzód. Stwórca zawsze odkrywa nam drogę, aby podnieść się ponad egoizmem i przybliżyć nas do celu.

Z lekcji według artykułu nr 10 z Księgi „Szamati”, 30.09.2021


Laska w ręku Mojżesza

каббалист Михаэль Лайтман Więź w grupie – to ręka Mojżesza trzymająca laskę. Jeśli chcemy rozwijać się w duchowym, to poprzez nasze zjednoczenie tworzymy obraz Mojżesza, idącego przed nami. Mojżesz jest zdolny nas poprowadzić, choć urodził się z ojca i matki Żydów (jehudi), to jest dążący do jedności (ihud), do poszukiwania Stwórcy, chociaż dorastał w domu Faraona.

Jego punkt przynależy do Biny, ponieważ wychował się w Malchut, u króla Egiptu. Dlatego Mojżesz posiada obie te właściwości i kiedy dorósł, był w stanie poprowadzić tych, którzy chcieli wyjść z Egiptu i wyprowadził ich za sobą.

Każdy w grupie zobowiązany jest do przebudzenia właściwości Mojżesza, które stoją na czele wszystkich innych właściwości człowieka i prowadzą go do zjednoczenia w dziesiątce. Tym zjednoczeniem budujemy wspólny dla nas wszystkich obraz Mojżesza, wyciągający (moszech) nas stąd do celu stworzenia, do końca naprawy, do połączenia się ze Stwórcą. W przeciwnym razie nie będziemy mogli wydostać się z naszej natury, z Egiptu.

W lasce należy rozdzielić dwie formy użytkowania. Kiedy laskę rzucają na ziemię, ona zamienia się w węża, a kiedy ja podnoszą, ona staje się laską, która prowadzi nas do sukcesu. Wszystko zależy od człowieka, a w samej lasce nie ma świętości. Ona po prostu symbolizuje stosunek człowieka do życia, oddania grupie i celowi.

Jeśli podnosimy ważność grupy i celu, wszystkich środków, które prowadzą nas do połączenia się ze Stwórcą ponad nami samymi, własnym zwierzęcym egoizmem, to zamienia się to w laskę. Laska nie istnieje sama w sobie, musimy ją w sobie ukształtować, aby forma naszego stosunku do połączenia między nami i celu życia mogła zostać nazywana laską.

Z lekcji według artykułu nr 59 z Księgi „Szamati”, 16.11.2021