Na progu świadomości

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: Zauważyłem, że ludzie z czasem stają się bardziej cierpliwi. Nawet nazbyt aktywni uczniowie, którzy wcześniej krzyczeli, próbowali coś udowodnić, zrobić jakąś „rewolucję”, potem stawali się spokojniejsi. Zaczęli rozumieć, że nie chodzi o zmiany zewnętrzne, ale o wewnętrzne.

Odpowiedź: Obecnie świat jest tak dobrze usposobiony dla zrozumienia Stwórcy, dla Jego odkrycia, że jest to nawet zdumiewające! Wszystkie okoliczności wokół nas pomagają nam, popychają nas do przodu. Co jeszcze jest do zrobienia na tym świecie?

Dwadzieścia lat temu nie można było rozmawiać z ludźmi o Kabale. Trzydzieści lat temu odnosili się do nas ogólnie z lekceważeniem, mówili: „Czym ty się zajmujesz? Czy świat został stworzony po to, żeby myśleć o jakichś wzniosłych materiach? Bierzcie wszystko, co się da! Kto ma dłuższy jacht, ten wygrał życie”. Teraz to wszystko kończy się. Pojawia się jakaś świadomość.

Oczywiście trzeba coś robić ze swoim życiem. Ludzie fascynują się, bawią się we wszystko, jak chłopcy na podwórku: robią to, i to i tamto, żeby tylko czymś się zająć. Potrzebują wrażeń, potrzebują odczucia życia! Szkoda tylko, że odczuwają to życie dla siebie w formie zabawy. Ale są też ludzie, niedożywieni, nie wiedzą, gdzie położyć głowę i tak dalej. Taki to jest teatr!

Tak więc, jest to problem. Widzę jednak po tych ludziach, którzy przychodzą do mnie, że naprawdę czują, że świat nie jest już taki sam. Ale to właśnie ludzie nie są tacy sami! Jaki jest teraz świat? Czy nie zaświeciło słońce?

Oczywiście wszystko się zmienia. Spójrzcie jaka jest ekologiczna sytuacja! Widzimy, co się dzieje na świecie. To są pierwsze zwiastuny, małe fale huraganu, burzy, sztormu, które przybliżają się do nas i w końcu nas zmiotą. Ludzkość nic nie może zrobić, nawet jeśli rzuci na to wszystkie swoje siły! Nic!

W konsekwencji odkryje, że nasze pragnienia, nasze myśli są największą bronią na świecie, która jest w stanie oprzeć się lub spowodować jakiekolwiek zmiany na świecie. Jeśli będziemy myśleć dobrze – a dla nas to tak, jakby myśleć o białym słoniu, czyli praktycznie niemożliwe – ale jeśli dojdziemy do takiego stanu, to przeżyjemy. A jeśli nie, to utoniemy, zginiemy, wypalimy się.

To jest największy problem: powinienem myśleć dobrze, a nie mogę. Jak w takim razie działać? To właśnie tutaj okaże się, że ludzie będą potrzebowali zmiany siebie.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Ludzie się zmieniają”