Artykuły z kategorii Zdrowie

Myśl – materia wszechświata

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: W artykule opublikowanym w czasopiśmie „Sekrety zdrowia“ napisano, że rak i wiele innych chorób jest wynikiem naszych złych myśli. Napisano w nim: „Ludzie cierpią i chorują w wyniku deprawacji myślenia, która u różnych ludzi ma różny stopień. Deprawacją myślenia nazywane są różne przejawy walki z prawami natury”.

W jaki sposób pojawienie się takiej choroby jak rak, związane jest z naszymi myślami?

Odpowiedź: Chodzi o to, że nasze myśli są podstawą wszystkich problemów. Dobre myśli są podstawą wszystkich dobrych działań na świecie. Myśli są najważniejsze! Wszystko odbywa się za pomocą myśli! W rzeczywistości nasze ręce nie robią nic. Łączą nas myśli. Jeśli coś dzieje się na jednym końcu świata, to odzywa się to na drugim jego końcu. Dzisiaj nasz system odkrywa się jako globalny, w którym wszystko jest ze sobą wzajemnie powiązane i z każdym dniem coraz bardziej odczuwamy to wzajemne połączenie. Co więcej, nie powstaje teraz, ponieważ ujawniamy to, co pierwotnie już istniało i to istniało od zawsze.

Okazuje się, że cały czas jesteśmy między sobą połączeni. A w jaki sposób połączeni? Naszymi myślami! Cały wszechświat, cała natura jest jedną wielką myślą, jednym ogromnym polem myślowym, i do tego pola dodajemy wszystkie swoje myśli. Wyobraźcie sobie, o ile lepszy byłby świat, gdybyśmy kontrolowali i mieli wyraźną świadomość tego, jak należy myśleć, aby nie wypuścić złej myśli w świat, aby zatrzymać ją, zanim się we mnie narodzi, i spowodować, żeby wszystkie myśli które pojawiły się we mnie, były tylko pozytywne.

Wtedy zaczniemy rozumieć, kim naprawdę jesteśmy, skąd to wszystko w nas się pojawia, jaka jest nasza istota. Zaczniemy widzieć i czuć siebie nie tylko jako kawałek ciała, w którym zachodzą różnego rodzaju wahania: takie myśli, takie pragnienia, sam nie wiem skąd. Zacznę czuć swój korzeń, który znajduje się gdzieś w głębi mnie, gdzie rodzą się moje pragnienia i myśli, serce i umysł. Chcę wpłynąć na swój korzeń, aby wszystko w nim było pozytywne i abym ja, wychodząc z niego samego, ze swojego punktu, ze swojego „ja”, ze swojej duszy, uczestniczył w świecie, w całym tym ogromnym myślącym i odczuwającym systemie – nie cielesnym, a w tym ogromnym polu – tylko jako pozytywny element. Tak samo jak drugi, trzeci, czwarty, kolejny.

Wtedy nikt nie będzie swoimi myślami chłonąć wszystkiego od świata, pragnąć go pożreć, jak nowotwór rakowy, ale odwrotnie. Świat stanie się harmonijny, zbudowany na wzajemnym oddawaniu, jak komórki w zdrowym ciele, które zajmują się tylko oddawaniem sobie nawzajem, dzięki czemu ciało żyje. Wtedy będziemy mogli egzystować w zupełnie innym świecie, w takiej harmonii, którą będziemy wyraźnie odczuwać jako wieczny, doskonały stan. To będzie Wyższy Świat.

A nasze ciało zniknie, przestaniemy je czuć. Jak w filadelfijskim eksperymencie Einsteina, kiedy zaginął statek. Tak właśnie zniknie nasze ciało, ponieważ poczujemy tylko ten punkt, skąd rodzą się moje myśli, pragnienia i jak jestem przez nie połączony ze wszystkimi innymi. Będę istnieć tylko w polu, objętości, świecie, gdzie są tylko myśli i pragnienia, a ciała nie ma.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Eksperyment filadelfijski”


Funkcja Stwórcy

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Z reguły po porodzie kobieta przechodzi ponowną ocenę wartości. Będąc wcześniej egoistką, skupia się teraz na jakimś innym elemencie, który w zasadzie nie znajduje się w niej?

Odpowiedź: Tak, w tym kobieta przejmuje na siebie pewną funkcję Stwórcy. Rodzi.

Pytanie: Czy nie jest to przyczyną tego, że wiele kobiet okres ponownej oceny wartości przechodzi ciężko?

Odpowiedź: Tak, to jest miejsce na depresję i bardzo ciężkie stany, ale wszystko to wiąże się z reorganizacją hormonalną organizmu. W efekcie zachodzi bardzo poważny wewnętrzny proces wzrostu, dojrzewania i nic go nie zastąpi. Funkcja rodzenia dzieci, rozwoju, wychowania, troski – to funkcja Stwórcy.

Ze struktury systemu duchowego widzimy, że kobieta w takim stanie – to Bina, to znaczy ta funkcja, która jest nad nami. Stwórca wpływa na nas poprzez Binę. Tak nazywamy ją „matką naturą”. Tego niczym nie można zastąpić, oczywiście mężczyźni tutaj w dużej mierze przegrywają. Tylko pełne zjednoczenie, prawidłowa interakcja mężczyzny i kobiety może wypełnić mężczyźnie to, czego nigdy sam nie może osiągnąć.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Niechciane dzieci”


Antydepresanty przestały działać

каббалист Михаэль Лайтман Depresja – jest obecnie jedną z najcięższych chorób. Około 280 milionów ludzi na świecie cierpi na depresję, w najgorszych przypadkach doprowadzających do samobójstw, ale antydepresanty już nie pomagają. Z jakiej przyczyny lekarstwa przeciw depresji przestały działać?

Depresja spowodowana jest duchowym niezadowoleniem. Dlatego nie można sobie z nią poradzić za pomocą środków medycznych, ale należy ją leczyć w korzeniu. A korzeń duchowego niezadowolenia tkwi w tym, że coraz bardziej oddalamy się od naszego korzenia życia. A jeśli nie zaczniemy świadomie się do niego przybliżać, to nic nam nie pomoże.

Antydepresanty przestały działać, dlatego że człowiek cały czas zmienia się i zmienia się korzeń depresji, ponieważ spowodowana jest zablokowaniem dopływu wyższego światła w drodze do nas. Na tym polega prawdziwa przyczyna depresji. Muszę otrzymać napełnienie poprzez „613” kanałów wyższego światła, a niektóre z tych rurek są zatkane: jedna, druga, trzecia. Zaczynam czuć, że jakieś moje części nie otrzymują napełnienia, jakby mi brakowało tlenu.

Uważa się, że depresja jest spowodowana brakiem pewnych hormonów w mózgu. Ale prawdziwą przyczyną – jest zablokowanie tych kanałów, przez które wyższa energia powinna płynąć do mnie i ożywiać mnie. To jest przyczyną wszelkich chorób, a szczególnie depresji jako poczucia braku zasilania w najwyższym systemie, który odnosi się do sfery uczuć.

Pytanie brzmi, dlaczego nagle powstaje taka blokada? Stwórca chce popychać człowieka, aby mógł zająć się leczeniem swojej choroby. Ponieważ sam blokuje strumienie wyższego światła, nie dając mu przejść do swojego pragnienia. Człowiek rozwija się, i razem z tym rośnie jego egoizm, zatykając kanały, przez które przepływa wyższe światło. Ale człowiek nie szuka lekarstwa, które oczyści te kanały.

Światło naciska na te rurki, które powodują coraz silniejsze uczucie bólu i prowadzą do wszelkiego rodzaju chorób: fizycznych i psychicznych, na wszystkich poziomach. Depresja – to nie wada w sercu czy w głowie, ale niezadowolenie w pragnieniu. Pragnienie nie otrzymuje napełnienia, i dlatego człowiek czuje, że się dusi. W naszych czasach depresja stała się tak rozpowszechniona, dlatego że zbliżamy się do poważnych, autentycznych duchowych napraw i dlatego czujemy niezadowolenie. To problem rozwiniętego organizmu, który posiada zwiększoną wrażliwość na doznania i ból.

Zwierzęta nie są takie wrażliwe – a człowiek im bardziej rozwinięty, tym bardziej cierpi z powodu uczucia presji. Dlatego musi przemywać swoje kanały za pomocą wyższego światła Chasadim (miłosierdzia), które nazywa się „wodą”. Wystarczy tylko wyłączyć swoje egoistyczne intencje i dążyć do obdarzania, a wszystkie kanały zostaną oczyszczone. Jeśli człowiek chociaż trochę zwróci się w kierunku obdarzania i zjednoczenia, natychmiast pozbędzie się wszystkich problemów. Wynik będzie natychmiastowy.

Jeśli prawo miłości do bliźniego, jak do siebie samego, rozprzestrzeni się w społeczeństwie, to już więcej nie zobaczymy żadnych przypadków depresji i ogólnie żadnych chorób. Ludzie będą żyć zdrowo do 120-stu lat życia i umierać spokojnie we śnie. Miłość do bliźniego – to gwarancja szczęśliwego życia, dlatego że przynosi na świat najwyższą obfitość, która napełnia wszystkie komórki ciała. W zewnętrznym lub wewnętrznym ciele człowieka nie pozostanie ani jedna komórka, która nie byłaby napełniona odpowiednią jej energią.

Nad ludzkością utworzyła się ogromna bariera na drodze wyższego światła, dlatego potrzebujemy wzajemnej pomocy, aby ją otworzyć. Nikt nie może otworzyć tej zatyczki dla samego siebie, ale tylko wówczas, gdy „człowiek pomoże bliźniemu”. Pora zacząć pracować, żeby przebić te zatyczki w naszych sercach.

Z rozmowy z dziennikarzami, 24.04.2022


Poród i karmienie

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: Obecnie bardzo rozpowszechniony jest trend sztucznego karmienia. Kobiety nie chcą karmić dzieci w naturalny sposób. Mówi się, że podczas sztucznego karmienia nie występują u matki uczucia miłości do dziecka.

Odpowiedź: To naturalne. Wiemy, że miłość występuje do tych, kto jest nam drogi. A ponieważ jesteśmy egoistami, to bliski jest nam ten, w kogo inwestujemy. Przecież inwestujesz siebie, swoje. Potem część tego, co włożyłeś, jest ci droga. Okazuje się, że to nie sam człowiek jest ci drogi, a ty, bo urodziłeś, bo wychowałeś i tak dalej. Dlatego im trudniejszy poród, tym bardziej matka kocha dziecko. A przy cesarskim cięciu tego nie ma.

To samo dotyczy karmienia. Jeśli dziecko pojawia się w wyniku carskiego cięcia, to mleko może się nie pojawić, ponieważ impuls do niego jest dawany właśnie podczas porodu. Według Kabały wszystkie hormony, wszystko, co znajdowało się w łonie matki wokół dziecka, tworzyło, ochraniało i ukształtowało je, wznosi się do góry do systemu mlecznego, wtedy zaczyna się wytwarzać mleko.

Właśnie taki system, który wewnętrznie się o dziecko troszczył, przechodzi na następny poziom i zaczyna się karmienie. Oznacza to, że mleko to ta sama krew, która podniosła się na poziom, na którym dziecko może je przyswoić. Krew – to znacznie niższy poziom, mleko – następny.

Kabała mówi o tym, że dziecko urodzone w naturalny sposób, należy karmić do dwóch lat, tj. dwadzieścia cztery miesiące. Ale to nie znaczy, że dziecko powinno być karmione tylko mlekiem. Generalnie, w okresie karmienia dziecko powinno otrzymywać kobiece mleko, ale niekoniecznie od swojej matki. W Biblii jest wiele takich przykładów.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Niechciane dzieci”


Matka i dziecko: do narodzin i po porodzie

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: W obecnym czasie lekarze przeciwni są cesarskiemu cięciu. Motywują to tym, że dziecko, będąc w macicy, przebywa tam w absolutnie sterylnym stanie. Przechodząc przez naturalny kanał rodny, otrzymuje pierwszą dawkę drobnoustrojów. Przy cesarskim cięciu jest niejako pozostawione samo sobie i narażone na możliwość zarażenia się różnego rodzaju infekcjami zakaźnymi. W przypadku cesarskiego cięcia, jak twierdzą naukowcy, więzi między matką i dzieckiem nie powstają. Dlaczego?

Odpowiedź: W Kabale jest masa materiałów na ten temat. Chodzi o to, że poród to ogromny, poważny, bardzo ważny proces, kiedy matka wypycha swoje dziecko na świat. Jeśli początkowo wszystkie jej siły były skierowane na to, aby uchronić to obce ciało rozwijające się w jej organizmie, na stłumieniu jego odrzucenia i na postrzeganiu go jako swojego najważniejszego organu, to teraz powstaje zupełnie inny stosunek matki do dziecka.

Matka chce wypchnąć z siebie to, co chroniła w sobie. W dziecku powstaje pragnienie wydostania się z matki i rozsunięcie ściany maleńkiego więzienia, w którym dotychczas znajdowało się. Takie obopólne pojawianie się „nieprzyjaźni” do siebie nawzajem rodzi wzajemne uczucia w przyszłości. Początkowo w wewnętrznym świecie, kiedy dziecko znajduje się w matce, panuje między nimi pełna harmonia, rozumieją się nawzajem, każde z nich tłumi siebie: dziecko, żeby nie zaszkodzić matce, matka, żeby nie zaszkodzić dziecku. Tłumią swoje egoistyczne właściwości i poprawnie współdziałają.

Następnie, w procesie porodu, te egoistyczne właściwości jakby włączają się, matka i dziecko odpychają siebie nawzajem i dlatego rozchodzą się – dziecko pojawia się na świecie. W dodatku, przewraca się głową w dół, co uosabia zachodzące w nim zmiany. To, co było pierwotnym, staje się drugorzędnym. A kiedy dziecko rodzi się, pojawia się inna potrzeba matki, na innym poziomie – karmienia. Nie żywi się już poprzez pępowinę, a karmione jest piersią – na zupełnie innym poziomie, w miejsce krwi, dostaje mleko. Krew matki zamienia się w mleko, dziecko je otrzymuje, a w dziecku mleko zamienia się w krew i ciało.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Niechciane dzieci” 


Więź matki z dzieckiem

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Dlaczego pojawienie się więzi między matką i dzieckiem podczas porodu następuje poprzez uczucie bólu?

Odpowiedź: Uczucie bólu jest konieczne, ponieważ podczas naturalnego porodu uwalniana jest ogromna ilość hormonów, przeciwciał i wszystkiego, o czym nawet jeszcze nie wiemy. Medycyna dopiero zaczyna dokonywać badania tego obszaru. Przy cesarskim cięciu tak się nie dzieje, i dziecku tego brakuje. Widzimy w praktyce, że przy cesarskim cięciu więź dziecka z matką jest znacznie mniejsza, a i samo dziecko jest trochę inne. Następnie jest to w jakiś sposób kompensowane, uzupełniane i nie jest tak zauważalne w zwykłym życiu. Ale jednak różnica jest duża.

Sam proces porodu jest bardzo ważny. Według Kabały jest to proces tworzenia – narodziny z jednego świata do drugiego. Wewnątrz matki jest jeden świat, na zewnątrz inny. Jeśli przejście między dwoma światami odbywa się w sposób naturalny, to dziecko jest w pełni przygotowane do następnego świata. A jeśli nie ma w nim tego przejścia, to dziecko jakby nie jest gotowe do następnego świata.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Niechciane dzieci”


Konsekwencja naszych myśli

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Czy naszymi myślami programujemy komórki naszego ciała do takiej pracy, że zaczynają się wzajemnie pożerać?

Odpowiedź: Chodzi o to, że znajdujemy się w kontakcie z otaczającym nas uniwersalnym polem, racjonalnym i uczuciowym, które napełniamy swoim umysłem i uczuciami. W wyniku tego i na niższych poziomach – zwierzęcym, roślinnym i nieożywionym – odczuwalne są te same problemy. Dlatego na zwierzęcym poziomie nasze ciało, podobnie jak zwierzę, odbiera z tego pola wszystkie negatywne wpływy, reaguje na nie i zaczyna go boleć i cierpi. Podobnie jak roślinny i nieożywiony świat. Widzimy, co się obecnie dzieje.

Pytanie: Czy to jest przyczyna, że dzisiaj nawet u zwierząt wykrywa się raka?

Odpowiedź: To wszystko jest konsekwencją naszych myśli. Tylko i wyłącznie! To jest właśnie problem.

Z programu telewizyjnego „Przybliżenie kamerą. Eksperyment filadelfijski”


Podsumowanie Światowego Dnia Zdrowia: Planeta jest schorowana

W Światowym Dniu Zdrowia, ustanowionym przez ONZ na 7go kwietnia, nie ma zbyt wielu powodów do świętowania. Stare choroby, które kiedyś uważano za wyeliminowane, takie jak polio, powracają na różnych kontynentach, a po dwóch latach od wybuchu epidemii Covid-19 nadal mamy do czynienia z pandemią.

W tym roku tematem przewodnim ONZ jest „Nasza planeta, nasze zdrowie”. Koncentruje się on na współzależności między wszystkimi poziomami przyrody a naszym zdrowiem. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że rocznie, ponad 13 milionów zgonów na świecie jest spowodowanych problemami środowiskowymi. W rzeczywistości zmiany klimatu są powiązane z takimi chorobami, jak rak, astma, choroby serca, plagi i inne.

Możemy dalej liczyć zgony i narzekać na stan świata, ale nic się nie zmieni, dopóki nie przyznamy, że systemy opieki zdrowotnej na całym świecie zawiodły. Naszym głównym zmartwieniem powinno być pytanie, jak to się stało, że ludzkość znalazła się na tak niskim poziomie pomimo wszystkich osiągnięć naukowych, które miały zapewnić wszystkim dobre życie.

Ludzkość stworzyła systemy opieki zdrowotnej w oparciu o własne egoistyczne i pozbawione dobrych intencji cechy. Nie możemy więc oczekiwać, że ze zła wyniknie dobro. Zło, o którym tu mowa, to samolubne, egoistyczne cechy zakorzenione w ludzkości. Systemy opieki zdrowotnej, podobnie jak wszystkie systemy społeczne, zależą od sposobu gospodarowania pieniędzmi i od chęci ludzi do działań ukierunkowanych na ich prawidłowe funkcjonowanie.

Wiele organizacji międzynarodowych, które mają gwarantować poprawę stanu środowiska i zdrowia na świecie, zamiast promować te cele, zajmuje się jedynie gromadzeniem środków finansowych i przemieszczaniem się odrzutowcem z konferencji na konferencję, bez rzeczywistych rezultatów i działań na rzecz poprawy sytuacji.

Nic więc dziwnego, że nie tylko nie potrafimy skutecznie zwalczać pandemii, ale nawet stare choroby, o których sądzono, że zostały praktycznie wyeliminowane, pojawiają się ponownie. Może istnieć okres inkubacji trwający setki lat, po którym choroba powraca, a my po prostu nie jesteśmy świadomi tego procesu, ale nigdy nie będziemy w stanie wytępić jej na dobre, jeśli nadal będziemy stwarzać warunki do jej rozprzestrzeniania się.

Wszystkie choroby, a zwłaszcza te odkryte w ostatnich dziesięcioleciach, są wynikiem braku równowagi psychicznej, fizjologicznej i biologicznej między człowiekiem a środowiskiem oraz między ludźmi. Dopóki tego nie naprawimy, nie będziemy w stanie wyeliminować przyczyn chorób.

Jako ludzie musimy zrozumieć, że stan przyrody zależy od relacji między nami. Widzimy widoczne dowody naszego negatywnego wpływu na przyrodę, ale wzajemne powiązania sięgają głębiej. Musimy się z tym zmierzyć, zmienić nasze nastawienie i być gotowi dostosować się do integralności przyrody. Oznacza to, że musimy brać tylko to, co jest niezbędne do przetrwania i dbać o dobre funkcjonowanie całego systemu, zamiast kierować się wyłącznie egoistycznymi kalkulacjami i zagarniać wszystko, co się da, nie zważając na konsekwencje.

Można zapytać, jak relacje międzyludzkie i to, co dzieje się w przyrodzie, są ze sobą powiązane. W przyrodzie istnieją cztery poziomy: nieożywiony, wegetatywny, ożywiony i ludzki. Wszystkie z wyjątkiem człowieka funkcjonują zgodnie z prawami natury dotyczącymi wzajemności i równowagi. Pozostałe poziomy nie mają w niczym wolnego wyboru; działają instynktownie, biorąc tylko to, co jest im potrzebne do przetrwania. Natomiast poziom ludzki jest jedynym, który dopuszcza się okrucieństw na Ziemi i wobec innych ludzi, celowo i świadomie po to, by wyrządzić krzywdę. Wszystkie negatywne reakcje, jakie otrzymujemy od przyrody, są tylko konsekwencją naszych działań. Mówiąc prościej, sami sprowadzamy na siebie te ciosy.

Jeśli postaramy się zbudować harmonijny system relacji międzyludzkich, cała przyroda będzie zrównoważona, łącznie z ludzkością. Kiedy poczujemy, jak bardzo jesteśmy zależni od wszystkich i każdy będzie działał z troską o innych indywidualnie i zbiorowo, jak wspólny umysł i jedno ciało, wtedy starożytne przysłowie „W zdrowym ciele zdrowy duch” stanie się rzeczywistością.

Źródło: https://bit.ly/3K3uZFe


W przyrodzie jest dużo miłości, ale nie ma altruizmu

Naukowcy z Australii, którzy zamierzali przeprowadzić badania nad srokami australijskimi, przyczepili maleńkie, ważące zaledwie 2,7 g nadajniki do pięciu ptaków w stadzie, aby śledzić ich ruchy i zwyczaje. Co zaskakujące, w ciągu kilku godzin wszystkie nadajniki zostały z ptaków usunięte przez współtowarzyszy ze stada. Śledzone sroki próbowały samodzielnie usunąć urządzenia, ale nie mogły sobie poradzić. Gdy inne ptaki zobaczyły, że te próbują uwolnić się z pasków, ruszyły im z pomocą i w ciągu kilku minut były oswobodzone.

Naukowcy wyjaśnili, że „choć wiemy, że sroki są inteligentnymi i społecznymi stworzeniami, to był to pierwszy znany nam przypadek, w którym zaobserwowano tego typu pozornie altruistyczne zachowanie: pomoc członkowi grupy bez otrzymania natychmiastowej, namacalnej nagrody”.

W latach 2005-2007 kilkakrotnie spotkałem się ze słynną prymatolog Jane Goodall. Odbyliśmy kilka fascynujących rozmów o naturze i o różnicach między zachowaniem człowieka a zachowaniem zwierząt. W jednej z naszych rozmów podzieliła się ze mną stwierdzeniem, że kiedy spędza się dłuższy czas w przyrodzie, ma się wrażenie, że jest ona pełna miłości, a jedynymi, którzy jej nie czują, jesteśmy my, ludzie.

Rzeczywiście, jeśli przyjrzeć się naturze z bliska, łatwo dostrzec, jak wiele jest w niej miłości. Miłość nie jest jednak altruizmem. Za tym, co zwierzęta robią dla siebie nawzajem, zawsze kryje się jakiś motyw, który wynika z własnego interesu. W przypadku sroki, ptaki z tropicielami nagle wyglądały inaczej niż reszta stada, więc inne ptaki pomogły im przywrócić „normalny” wygląd.

Każdy ptak w stadzie lub każde zwierzę w stadzie sympatyzuje z pozostałymi członkami grupy. Ponieważ przeżywalność jednego ptaka w dużej mierze zależy od liczebności stada, w interesie ptaków jest, aby było ono jak największe. Zapewnia im to większą ochronę przed rywalami i potencjalnymi drapieżnikami.

Ludzie, jak zauważyła Goodall, są inni. Mamy dodatkową cechę, jeśli można to tak nazwać: Lubimy patrzeć na cierpienie innych. Gdy inni cierpią, zwłaszcza gdy jest to wynikiem naszych własnych działań, czujemy się lepsi, a przyjemność płynąca z przewagi nad innymi jest cechą wyłącznie ludzką.

Dlatego właśnie aż do poziomu ludzkiego wszystko w przyrodzie jest doskonale zrównoważone. Istnieje instynktowna miłość i wszystko działa harmonijnie. Kiedy jednak w grę wchodzą ludzie, nienasycona żądza wyższości zakłóca cały system. To właśnie sprawia, że wykorzystujemy i znęcamy się nad innymi, nadmiernie konsumujemy, gromadzimy niepotrzebne bogactwa i uszczuplamy zasoby ziemi.

Ponieważ jesteśmy pozbawieni naturalnej miłości, z wyjątkiem więzów krwi, ale dziś nawet te się zacierają, jesteśmy jedynymi istotami na planecie, które muszą „pracować” nad miłością do innych. Nie będzie to altruizm, ponieważ nasze działania nie pozostaną bez nagrody. Naszą nagrodą będzie jednak widok radości innych. Tylko wtedy, gdy będziemy w stanie działać w ten sposób, przestaniemy znęcać się nad otoczeniem i nad sobą nawzajem.

Krótko mówiąc, antidotum na nasze rozkoszowanie się wyższością jest rozwijanie uczucia przeciwnego: przyjemności z oglądania sukcesów innych. Tylko wtedy, gdy będziemy kultywować to uczucie wśród nas, jako społeczeństwo, będziemy mieli szansę stać się opiekuńczy jak pozostałe zwierzęta w przyrodzie i stworzymy zrównoważone środowisko, w którym wszyscy będziemy mogli się rozwijać.

Źródło: https://bit.ly/3O97iPb


Głód następstwem wojny

Po miesiącu wojny w Ukrainie zapowiada się bezprecedensowy światowy kryzys żywnościowy. Eksport pszenicy z Rosji i Ukrainy łącznie stanowi prawie 30% światowej produkcji, a Rosja jest głównym eksporterem nawozów sztucznych na świecie. Dlatego konflikt grozi szybkim rozpętaniem „doskonałej burzy” w światowym rolnictwie, wpływając na dostępność żywności i jej ceny. Musimy zdać sobie sprawę, że nadchodzący głód nie jest wynikiem braku żywności, ale konsekwencją nadmiaru ludzkiego egoizmu.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że około 45 milionów ludzi na świecie już teraz znajduje się na skraju głodu, a prawie 283 miliony ludzi w 81 krajach jest w wysokim stopniu zagrożonych brakiem bezpieczeństwa żywnościowego (według szacunków Światowego Programu Żywnościowego), prognozy na przyszłość nie są obiecujące. Kryzys energetyczny i gwałtowny wzrost cen gazu ziemnego zadały poważny cios produkcji żywności i kosztom transportu.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa przewiduje, że w najbliższych miesiącach ceny żywności wzrosną o co najmniej 20%, a do tego dojdą zakłócenia i wzrost kosztów związane z pandemią COVID-19. Oczekuje się, że sytuacja ta znacznie pogorszy bezpieczeństwo żywnościowe na świecie oraz spowoduje niepokoje społeczne i niestabilność.

Gdyby świat prawidłowo podszedł do problemu bezpieczeństwa żywnościowego, być może nie doszłoby do takiego kryzysu, który zagroziłby zaopatrzeniu i naraził miliony ludzi na ryzyko śmierci głodowej. Moglibyśmy podejść do tej sytuacji w zdrowy sposób i ocenić, co mamy, ile potrzebujemy, komu brakuje i jak najlepiej rozdzielić nasze zasoby, tak jak w rodzinie.

Problem polega na tym, że choć świat staje się coraz bardziej współzależny, to jednocześnie jest coraz bardziej oderwany od siebie. Nikt tak naprawdę nie myśli o dobru innych. W niektórych miejscach podstawowe zboża konsumpcyjne są nawet palone, aby utrzymać wysokie ceny, co powoduje, że ludzie w innych miejscach dosłownie umierają z głodu. Tak więc kryzys żywnościowy, z którym mamy do czynienia, nie jest kwestią ograniczonych zasobów, ale braku wzajemnej troski i odpowiedzialności między nami.

To nie jest pierwszy kryzys żywnościowy, z którym boryka się świat, i nie będzie ostatni. Miliardy dolarów, które organizacje międzynarodowe przeznaczają na walkę z głodem, mogłyby wielokrotnie wyżywić cały świat, ale problem nie został rozwiązany, ponieważ nie ma prawdziwego zainteresowania znalezieniem rozwiązania. Głód to dochodowy biznes i sposób na dominację. Ci, którzy zarabiają na nim krocie, z radością utrwalają głód. Inni, analizując na chłodno sytuację, patrzą na 8 miliardów ludzi na świecie i uważają, że łatwiej i korzystniej byłoby mieć do czynienia z połową tej liczby, tak jak to było sto lat temu, gdy zapotrzebowanie na zasoby naturalne było mniejsze.

Moim zdaniem, dopóki nie zajmiemy się sednem problemu, czyli egoizmem ludzkiej natury i wojną między korzyścią własną a interesem wspólnym, nie znajdziemy żadnego remedium na nasze nieszczęścia. Wszystkie opcje zostały wyczerpane. Tylko wzniesienie się ponad egoistyczne interesy dla wspólnego dobra może oszczędzić ludzkości jeszcze wielu lat niepotrzebnych udręk.

Kryzys żywnościowy, z którym mamy do czynienia, powinien zmusić nas do ponownej oceny naszych priorytetów w rozwiązywaniu problemów globalnych. Dopiero gdy ludzie zrozumieją, że każdy członek społeczeństwa jest zależny od innych i że świat jest jak jeden organizm, w którym poważna choroba któregokolwiek z organów wpływa na cały system aż do jego załamania, wtedy zaczniemy się zmieniać. Wówczas zaczniemy dostrzegać akty wzajemnej troski i systemy wsparcia tworzone przez społeczność, władze i wszystkich odpowiedzialnych za powstanie nowego społeczeństwa opartego na wzajemnej odpowiedzialności. Ludzkość po prostu nie ma innego wyboru, nie ma innego sposobu na przetrwanie.

Źródło: https://bit.ly/3JHJYVx