Artykuły z kategorii Zdrowie

Nie ma powodu, aby chorować!

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: Wcześniej przed każdym kongresem Pan z reguły chorował. Przeważnie były to choroby układu oddechowego. W zasadzie to wiele osób chorowało. A teraz nadszedł taki czas, gdy nas to omija.

Odpowiedź: Dlatego że weszliśmy na następny etap, kiedy zgadzamy się na zjednoczenie, rozpowszechnianie, rozszerzenie, gdy weszliśmy w dobry kontakt z zewnętrzną siłą i życzymy sobie, aby stała się naszą wewnętrzną siłą. Tak więc przeszliśmy już etap przeciwdziałania.

A ponieważ ja chłonę wszystko od innych, dlatego chorowałem. Ale teraz skończył się etap odrzucenia, zaczęło się połączenie, a nie opór wobec tego i opór wobec mnie. Ludzie są bardziej zgodni, bardziej ustępliwi, bardziej zaangażowani, pragną poznania duchowości w związku między sobą. Dlatego – po co chorować! Nie ma powodu.

Pytanie: Czy to przeciwdziałanie miało taki wpływ na fizjologię?

Odpowiedź: Oczywiście! Ma to swoje odbicie na całym poziomie, od góry do dołu, na wszystkich stopniach.

Pytanie: Dlaczego musiał Pan cierpieć za wszystkich?

Odpowiedź: Jeśli daję wszystkim, to przeze mnie przechodzi również odwrotne połączenie – zarówno z góry w dół, jak i z dołu do góry.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Nie ma powodu chorować!”


Jak pozbyć się lęków i nie tylko…

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Jak przezwyciężyć strach?

Odpowiedź: Strach można przezwyciężyć tylko przyjaźnią, zbliżeniem z innymi. W przeciwnym razie będzie nas coraz bardziej przytłaczał.

Pytanie: Co zrobić z atakami paniki?

Odpowiedź: Można sobie z nimi poradzić tylko wtedy, gdy stworzymy małe społeczności, w których ludzie będą się wzajemnie wspierać. Tylko w taki sposób możemy pozbyć się lęków, chorób, bezsenności, uwolnić się od tego wszystkiego, co narzuca nam niepokój życia.

Pytanie: Człowiek doświadcza wahań nastroju, boi się wszystkiego, co dzieje się w jego życiu: „Co stanie się ze mną jutro?” Jakie potrzebne jest mu społeczeństwo, by pomóc mu się z tym uporać?

Odpowiedź: Człowiek powinien stworzyć takie społeczeństwo, w którym wszyscy rozumieli by potrzebę w przyjaźni, współpracy, we wzajemnym wsparciu i bezpieczeństwie. W przeciwnym razie będzie musiał się tego uczyć jeszcze bardzo długo.

Z programu telewizyjnego „Szybkie pytania i odpowiedzi”, 06.01.2023


Jak pokonać strach?

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Bardzo dużo ludzi napisało do nas o strachu, że przenika nim wszystko, że jest strach o siebie, o bliskich, o dzieci, strach przed śmiercią. Ale sytuacji nie da się zmienić, jest przerażająca. Zasadnicze pytanie brzmi: jak przezwyciężyć strach? Czy jest to możliwe?

Odpowiedź: Odpuścić sobie takie sytuacje. Nie myśleć o tym, co będzie w następnej chwili. Nie możemy nic zrobić. Nic o tym nie wiemy. Dlatego lepiej dla nas jest wszystko odpuścić.

Pytanie: Ale czy generalnie jest to w zasięgu mocy człowieka?

Odpowiedź: To jest w mocy człowieka. Osiąga się to poprzez niewielki trening, ale w zasadzie jest to konieczne.

Pytanie: To znaczy, że mogę istnieć w prawdziwej dramatycznej sytuacji, która grozi śmiercią, właściwie wszystkim, tak jakby tego nie było?

Odpowiedź: Tak. Wymyślasz dramatyczną sytuację, jak to nazywasz, i też ją anulujesz. Albo tak: mówisz, że tego nie będzie, dlatego że nie może być. Już wiem, że wszystko będzie normalnie, dobrze. Albo w ogóle mnie to nie interesuje! i nie obchodzi mnie to teraz! Najlepiej – puścić wodze i nic nie robić.

Pytanie: Czyli uważa Pan, że strach wynika z tego, że człowiek kieruje sytuacją?

Odpowiedź: Chce kierować, ale nie może. Właśnie tutaj pojawia się strach.

Pytanie: A kiedy odpuszczam, to jakbym kierował, ale z drugiej strony, tak?

Odpowiedź: Oczywiście. Pomyśl o tym, oczywiście że umrzesz, oczywiście po tobie też coś będzie. Nie zamykasz tego świata na zamek i odchodzisz gdzieś tam. Nie wiadomo, jak można to sobie wyobrazić. Więc to nic strasznego. Wyobraź sobie, że to normalne, pogódź się z tym i to wszystko.

Pytanie: Zrozumiałem ogólną sytuację, że należy odpuścić. A może Pan powiedzieć jakie podjąć kroki – jak odpuścić?

Odpowiedź: Nie, każdy robi to na swój sposób. Są ludzie, którzy zaczynają myśleć: „Co stanie się ze światem po mnie? Jaką sytuację będą mieli moi bliscy, krewni? Co stanie się z moim spadkiem? Co stanie się z moim twórczym dziedzictwem?” I tak dalej.

Pytanie: Zatem takie pytanie: dlaczego człowiek dostaje strach?

Odpowiedź: Żeby coś jeszcze naprawił. Swój stosunek do życia i śmierci.

Pytanie: A ten strach musi przekształcić się? Jeśli jest dany z góry, to w co musi się zmienić?

Odpowiedź: Musi przemienić się w absolutną pokorę woli Najwyższego, Stwórcy i w to, że ma jeszcze coś zrobić w tych chwilach, a może ich być jeszcze ogromna ilość, aż naprawdę zakończy swoją ziemską drogę.

Pytanie: W zasadzie, tak czy inaczej człowiek musi coś zrobić? Co powinien zrobić?

Odpowiedź: Uspokoić się. Nic więcej. To jest właśnie to, co człowiek powinien zrobić.

Komentarz: Kiedyś powiedział Pan, że Stwórca jest w spokoju i człowiek powinien dojść do takiego samego spokoju.

Odpowiedź: Tak.

Komentarz: W takim razie niech Pan poda nam definicję spokoju.

Odpowiedź: Spokój – jest kiedy kolejna chwila nie niepokoi cię. Absolutnie nie przeszkadza! Nie to, że żyjesz w niej. Jeśli w niej żyjesz, to cię nie niepokoi, dlatego że w niej żyjesz. A po prostu nie przeszkadza. Do tego należy dojść.

Pytanie: Czy w takim razie żyję w tej chwili?

Odpowiedź: Ta chwila też nie istnieje. Nie należy myśleć, że w ogóle istniejesz.

Pytanie: Czyli jak płynę po rzece, tak dalej płynę?

Odpowiedź: I to też jest niedobry stosunek do życia. „Podnoszenie wioseł” i „spływanie” – to też niedobrze.

Komentarz: Ten punkt nie jest zbyt jasny.

Odpowiedź: Nie jest jasny dla nikogo. To jest właśnie ten punkt, w którym osiągamy absolutny spokój. Można powiedzieć inaczej tylko w taki sposób: „Polegam na zarządzaniu Stwórcy. On zarządza wszystkim, w tym również mną w każdym momencie mojego istnienia. Ogólnie całym Wszechświatem i wszystkim. Więc nie mam się czym martwić. Czy chcę wtrącać się w Jego akt naprawy, w Jego zarządzanie, w Jego panowanie nad tym wszystkim? Nie”. Jeśli nie, to siedź cicho i zajmij się swoim życiem. Tak aby nie było różnicy między tym, że teraz istniejesz, a po tym, jak zdecydujesz, w jaki sposób powinieneś istnieć.

Pytanie: To taki punkt spokoju?

Odpowiedź: Tak. To mówi o zgodzie. Świadczy o tym, że zgadzasz się ze Stwórcą. A to nie jest proste. Przecież zawsze chcemy chwycić Go za rękę, sprawdzić, co tam jest zaplanowane, i spierać się, że może trzeba zrobić trochę inaczej.

Pytanie: A to okazuje się, że nie trzeba nikogo chwytać? Proste i już?

Odpowiedź: Wystarczy odpuścić sobie.

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 30.06.2022


Szlachetność jest w nas wpisana

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: W prowincji Anhui w Chinach dziesięcioletni chłopiec, Cao Xuanyi, został dawcą szpiku kostnego dla swojej chorej matki. Kobieta choruje na białaczkę, chłopiec oddawał krew 30 razy. Dostał 7 zastrzyków leku mobilizującego komórki macierzyste krwi. „Nie czułem wielkiego bólu, kiedy robiono mi ostatni zastrzyk, bo cieszyłem się, że mogę uratować moją mamę. Tata był też ze mną. Nie boję się żadnej operacji. To nic w porównaniu z uratowaniem życia mamy” – powiedział Xuanyi.

Wydawałoby się że to taka prosta historia, z jednej strony. Z drugiej strony, skąd w dziesięcioletnim chłopcu taka głębia i zrozumienie dla życia w drugim człowieku?

Odpowiedź: Nie wiem. To jest naprawdę szczególne przywiązanie, odpowiedzialność, która nagle przejawia się w dzieciach.

Pytanie: Dokąd to wszystko zmierza? Wiemy, że zdarzają się przykłady szlachetności również u dorosłych, ale już coraz mniej. Gdzie to wszystko zanika? Do jakiego piasku to wszystko odchodzi?

Odpowiedź: Trafia do piasku. Dlatego ze oddziaływanie wspólnego świata, który jest zupełnie inny, rozpuszcza wszystkie te właściwości, które w zasadzie są w nas.

Pytanie: Ale czy ta szlachetność jest w nas?

Odpowiedź: Tak.

Pytanie: Nawiasem mówiąc, jest tu też tajemnica – jak się nie bać i jak nie odczuwać bólu. Chłopiec powiedział: „Nie bałem się i nie czułem bólu, dlatego że zrobiłem to dla mamy”. Czy można dać taką radę dorosłemu człowiekowi, jak się nie bać i jak nie odczuwać bólu?

Odpowiedź: Nie wiem. Może to być wiele słów, ale nie da się tego odczuć. To jest taka więź między dzieckiem i matką, albo może między dawcą a odbiorcą, albo po prostu między przyjaciółmi, albo po prostu bliskimi, którzy czują się tak połączeni.

Pytanie: To znaczy, że jestem szczęśliwy, gdy mogę coś oddać drugiemu. Czy ta formuła kiedykolwiek zadziała w ludzkości?

Odpowiedź: Zadziała. Mamy w sobie takie „reszimot“, zapisy. Ale kiedy? Póki co, wyraźnie odpychamy ją rękami i nogami. Chodzi o to, że sami tworzymy swoje środowisko takie, które odrywa nas od rodziców, od siebie nawzajem i tak dalej. Generalnie się uda, ale kiedy – to trudno powiedzieć.

Pytanie: A dlaczego wybraliśmy właśnie takie prawa życia, które nas od siebie odpychają?

Odpowiedź: Ponieważ do niczego nas nie zobowiązują. Każdy myśli tylko o sobie. Dzieci nie słuchają rodziców, wcześnie odchodzą z domu. A rodzice rozumieją, że dzieci mają swoją naturę, swoja drogę. I w taki sposób szybko się oddzielamy.

Pytanie: W Biblii jest napisane: „I przylgnie do żony swojej”. Tak czy inaczej, jest napisane, że człowiek musi opuścić dom. Czy jest gdziekolwiek napisane, że powinniśmy dojść do tego, że będzie mi dobrze, kiedy będę oddawać drugiemu?

Odpowiedź: W tej samej Biblii jest wiele takich sugestii. Ale to nie oznacza nawet więzi rodzinnych. Chodzi mi o tokiedy wszyscy poczują się jak rodzina. Poczujemy się jak krewni, kiedy będziemy wzajemnie połączeni w jednym jedynym pragnieniu, jednym jedynym źródle. To znaczy w pragnieniu obdarzania, pomagania, jednoczenia się, które jest ponad naszym ziemskim życiem i w którym przebywamy wiecznie. I będziemy chcieli do tego dojść.

Pytanie: Praktycznie wszystkie nasze klipy kończy Pan właśnie tymi wzniosłymi słowami, jakby wzywając człowieka, że tak czy inaczej dojdzie do tego. Cały czas mówi Pan: „Nie widzę żeby stało się to najbliższym czasie”. Cały czas jakby dodaje Pan do tego goryczy. Dlaczego człowiekowi po prostu nie dać takiej myśli żeby przebić się przez nią? Konieczne jest, aby ta gorycz była, że nie wiadomo, kiedy to będzie…

Odpowiedź: Żeby ludzie nie odepchnęli nas od razu. Jeśli będziemy mówić o dobrej, świetlanej, słodkiej przyszłości, to ludzie pomyślą, że jesteśmy jakimiś naiwnymi, niepoważnymi ludźmi i zamkną nas.

Komentarz: A tak mówi Pan: „To prawda”. Albo mówi Pan: „Nie wiadomo, kiedy to nastąpi”.

Odpowiedź: To będzie, ale nie tylko przez bardzo poważny test – świadomość. Świadomość tego, kim jesteśmy, i jacy powinniśmy być.

Pytanie: Czy możemy przeskoczyć ten długi okres? Czy możemy go maksymalnie skrócić?

Odpowiedź: Tylko przez wojnę, przez wielką wojnę, przez cierpienie, nie można inaczej. Ale nie sądzę, że nastąpi to przez wojnę, chociaż jest to najprostsza i najszybsza metoda. Chciałbym mieć nadzieję, że obejdzie się bez wojny.

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 13.10.2022


Czego chce od nas natura?

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Czego dokładnie chce od nas natura? Co każdy z nas powinien zmienić dla lepszej przyszłości?

Odpowiedź: Jesteśmy w integralnej, globalnej naturze, jakby wewnątrz jakiegoś balonu. Cały system natury jest wzajemnie powiązany i znajduje się w pewnej wewnętrznej równowadze. A my, ludzie, jesteśmy specjalnie stworzeni egoistami i nieustannie naruszamy tę równowagę w nas samych i w otaczającej nas przestrzeni: nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej i ludzkiej. Problem polega na tym, że mimo ciągłego rozwoju i pracy naszego egoizmu musimy osiągnąć stan, kiedy całkowicie zrównoważymy egoizm, dokonamy na niego skrócenia tzw. cimcum, a następnie będziemy używać go odwrotnie – dla obdarzania, dla prawidłowego połączenia między sobą, gdzie każdy konsumuje tylko to, czego najbardziej potrzebuje.

Dzisiaj każdy normalny człowiek w społeczeństwie zarabia, ma rodzinę, dzieci, dom, pracę i ma normalną egzystencję. Nie potrzebuje więcej. Nie może swoimi działaniami szkodzić środowisku, ale planować je w taki sposób, aby być w równowadze z otaczającym światem – nie w stałej, sztywnej, a w dynamicznej równowadze. Jeśli człowiek tak się zachowuje, wówczas jest mu dobrze i dobrze jest światu. Zaczyna wczuwać się w ten świat i poznawać system przyrody: według jakiej formuły działa, co to jest za siła, która jest w naturze i wszystkim zarządza. Ta wyższa siła nazywa się „Stwórcą”.

W zasadzie natura stworzyła nas tak przeciwnie do swojej równowagi, celowo, żebyśmy zaczęli odczuwać w swoim rozwoju, jak bardzo jesteśmy niedostosowani do niej czyli do Stwórcy, jak bardzo możemy się zmienić i jak być bliżej do natury/Stwórcy. Do tego stopnia, że zaczniemy poznawać tę siłę, która nami zarządza i cały czas chce być z nami w równowadze, w połączeniu.

Na tym polega ludzka egzystencja: na osiągnięciu poziomu połączenia z ogólną siłą natury, zwaną Stwórcą. Osiągając to czujemy, że znajdujemy się w stanie najwyższego komfortu, wiedzy, wieczności, doskonałości. Do tego musimy dojść. Dlatego wirus, który teraz pobudzamy i który z kolei pobudza nas, istnieje właśnie po to, abyśmy mogli znaleźć właściwą interakcję z naturą, abyśmy doszli z nią do równowagi, do odkrycia Stwórcy, do połączenia z Nim.

Pytanie: W jaki sposób prawidłowo poczuć i realizować równowagę z naturą? W końcu każdy ma na to własną wizję.

Odpowiedź: Odnoś się do wszystkich tak jak traktujesz siebie. To jest najlepsze. Jeśli tak będziemy odnosić się do siebie, wtedy na wszystkich poziomach – nieożywionym, roślinnym i zwierzęcym – wszystko będzie w porządku. Będziemy w dynamicznej równowadze z otaczającym światem i zaczniemy odczuwać poprzez niego wyższy system zarządzania – program, który nazywa się „Stwórcą”.

Z lekcji w języku rosyjskim, 05.04.2020


NIESAMOWITA HISTORIA o leczniczym działaniu miłości


Gdybym miał miliard dolarów

Kilka tygodni temu ktoś kupił los loterii Mega Millions na stacji benzynowej Speedway w Des Plaines w stanie Illinois. Ten bilet okazał się zwycięzcą całej puli, a jego właściciel wygrał 1,337 mld USD. Zapytał mnie o to pewien student. Powiedział, że ta osoba prawdopodobnie ma wiele osób udzielających jej (lub im) porad finansowych wszelkiego rodzaju i zapytał, co bym doradził zwycięzcy (zwycięzcom). Oto moja odpowiedź.

Nie doradzam nikomu w niczym. Mogę jednak powiedzieć, co bym zrobił, gdybym sam wygrał jackpota.

Gdybym wygrał, myślę, że podzieliłbym pieniądze na inwestycje dla małych dzieci i dla osób starszych. Te dwa segmenty populacji potrzebują wsparcia i same nie mogą sobie pomóc. Reszta ludzi może protestować lub próbować innych sposobów na poprawę swojej sytuacji, ale osoby starsze i bardzo małe dzieci są całkowicie bezradne i nie mogą nawet narzekać.

Wykorzystałbym te pieniądze na budowę miejsc dla dzieci i miejsc dla osób starszych, różnych miejsc dla każdego segmentu. W tych miejscach będą oni realizować działania, które sprawiają im przyjemność i udzielają pomocy. Dla dzieci skupiłbym się na rozrywkowych programach edukacyjnych, a dla osób starszych skupiłbym się na umożliwieniu im wspólnej zabawy.

Dzieci muszą się uczyć i czerpać z tego przyjemność. Dlatego zaproponowałabym im darmowe zajęcia z plastyki, fotografii, sportu i nauki, a także gry rozwijające myślenie i współpracę. Ważne jest, aby te zajęcia były bezpłatne, aby każdy miał do nich dostęp, tak jak to było w czasach, gdy ja byłem dzieckiem.

Myślę, że o wiele bardziej satysfakcjonujące jest wykorzystanie swoich pieniędzy do dawania innym, niż wydawanie ich na siebie. Kiedy dajesz, twój dar żyje w innych; nie można go wymazać. Rozwija twoją duszę i wypełnia ją witalnością.

I odwrotnie, kiedy używasz pieniędzy na egoistyczne przyjemności, zakopujesz samego siebie. Jest to dosłownie duchowy pogrzeb, duchowa śmierć. Dlatego gdybym wygrał w totka, wydałbym pieniądze na rzecz innych.

Źródło: https://bit.ly/3f7dv1b


Jaka jest najważniejsza umiejętność emocjonalna, której należy nauczyć dziecko?


Namalowany ślepy zaułek

каббалист Михаэль ЛайтманW obliczu globalnej pandemii musimy nie tylko rozwiązywać powstałe problemy w niektórych miejscach, ale także zrozumieć szerszy obraz. W przeciwnym razie nasze lokalne decyzje będą sprzeczne z historycznym rozwojem i zostaną zmiecione przez jego fale. Zawsze szliśmy do przodu popychani przez rosnący egoizm. Za każdym razem żądał od nas więcej i ludzie starali się zaspokoić jego apetyt. W efekcie wyczerpaliśmy wszystkie możliwości i trafiliśmy pod ścianę. Planeta nie wytrzymuje, a my nie wiemy już, czego chcemy. Przed nami rysuje się masowa ucieczka w narkotyki i wirtualność – ten sam ślepy zaułek, ale bez możliwości znalezienia prawdziwego rozwiązania.

Ale nagle uderzył koronawirus i wstrząsnął podstawami naszego społeczeństwa. Rządy zmuszone są do wydawania ogromnych kwot pieniędzy nie tylko bankom i przemysłowcom. Ludzie utracili możliwość „normalnej” pracy i „normalnego” odpoczynku. Tradycyjne wyznaczniki sukcesu zanikają, priorytety ulegają odwróceniu. Pojęcia wzajemnej pomocy, rodziny, społecznego wsparcia wdzierają się do głównego nurtu.

Nie podoba nam się to wszystko, ale nie mamy wyjścia. Spoglądając na jutro, widzimy to samo. Patrząc na pojutrze, nie widzimy niczego oprócz cenionego słowa szczepionka. Pragnienie powrotu do starego świata nie powinno zaślepiać naszych oczu. Szczepionka może uratuje nas przed koronawirusem, ale co uratuje nas przed nami samymi? Co ochroni przed kolejnym, jakimkolwiek innym wirusem ? To jest to, o czym musimy pomyśleć już teraz.

Dzisiaj miotamy się w burzliwych falach. Nagle skończył się pozornie niekończący się wyścig konsumencki. Cała ludzkość stoi przed koniecznością fundamentalnej zmiany swojego stylu życia. Co więcej, samego podejścia do życia. Jak zaadaptować się do tego, co się wokół dzieje?

Tylko zmiana egoistycznych relacji na altruistyczne pozwoli nam wszystkim wygodnie wkroczyć w jutrzejszy dzień. Jest to dość oczywiste. Żadnych sloganów – czysty zdrowy rozsądek. W rzeczywistości wirus jest niczym innym jak wyzwalaczem zmian. Nasze społeczeństwo chwieje się nie od pandemii, ale od własnego ciężaru. Nie stoimy nad łożem chorej globalnej gospodarki, ale nad jej grobem, żałośnie opłakując zmarłą i życząc jej zmartwychwstania. Nie wskrzesimy jej. Odeszła dlatego, że się zestarzała, a pandemia ją po prostu dobiła.

I co dalej?

Co dalej? Pod względem egoizmu – nic. Świat, który został przez niego namalowany, kończy się tam, gdzie się kończy on sam – na granicy jego możliwości. Ale ten ślepy zaułek jest iluzoryczny. Jesteśmy po prostu zaślepieni przestarzałymi dogmatami, zdezorientowani przez polityków i media, zdezorientowani narzuconymi ideologicznymi sprzecznościami, niezdolni do wzniesienia się ponad to, co chwilowe. Zniedołężniały król rządzi nami do końca i jest gotowy zabrać ze sobą wszystkich do grobu.

W rzeczywistości nie ma żadnego ślepego zaułka. Pandemia kryje wewnętrzną rewolucję, bardzo trudną, ale już dojrzałą i konieczną – przejście od niezgody do jedności. Przemiana wewnętrzna, prawdziwa i nie głoszona przez nieodpowiedzialnych ideologów. Bez tego przejścia nie znajdziemy dna pod stopami i nie wyjdziemy na brzeg. Bez tego jeszcze długo będzie nosić nas po falach. Przecież kolejny etap jest zupełnie inny, nie jest już budowany na wzmacnianiu naszych egoistycznych żądań. Nie będziemy w stanie załatać czegoś, poprawiać, dostosować, modernizować, negocjować. Trzymając się starego, możemy tylko dokończyć dzieła zniszczenia i wdać się w ostateczną walkę ze wszystkimi konsekwencjami.

Nie mamy przed sobą nowego etapu, przed nami jest tylko przepaść jakościowej transformacji. Teraz potrzebujemy mostu – nowego podejścia, metody, która połączy dwa stany świata i pozwoli wszystkim razem spokojnie przejść na drugą stronę. Potrzebujemy „nici z przyszłości“. Jak więc ją uchwycić?

Przede wszystkim umówmy się: teraz nie odbudowujemy tego, czego potrzebowaliśmy wczoraj, a budujemy to, czego będziemy potrzebować jutro. Głupi, krótkowzroczny egoizm nie dyktuje już więcej reguł gry. Odchodzi świat, w którym żałosna garstka żyła na koszt wszystkich innych, zamykając ich w klatce biedy lub konsumpcjonizmu. Nadchodzi świat, w którym nie rządzi już zysk, własny interes, a równość, równowaga, ekologia – społeczeństwo, natura, relacje między nimi. Świat jedności, bez dzikich wypaczeń, bez niekończących się konfliktów, za którymi stoi niezmiernie rozdęta pycha, bez zalegalizowanych dysproporcji i nierównowagi. EGO zostaje zastąpione przez EKO.

Czy fale wyniosą nas na ten brzeg zupełnie wyczerpanych, zakrwawionych, złamanych? A może już teraz zaakceptujemy przyszłość? To jest pytanie które stawia przed nami koronawirus. Na to musimy odpowiedzieć, aby wyjść z impasu. Żaden rząd nie może pomóc. Dotacje, zasiłki, długi, przewroty, bunty, rozpacz – w rzeczywistości jest to właściwie miotanie się w ślepym zaułku. Lepiej przejść tę drogę duchowo, żeby jak najszybciej z niej zawrócić.

I możemy to zrobić. Po raz pierwszy w historii ludzkości, przyszłość nie przychodzi z powodu naturalnego biegu rzeczy, ale daje nam możliwość jej wcześniejszego zrozumienia. Wymaga wręcz, aby ją zrozumieć. To zrozumienie nie zaczyna się od nikogo, ale ode MNIE. Dlaczego?

Po pierwsze, wtedy będę rozumiał, czego naprawdę należy wymagać od rządu i od siebie. A po drugie, i najważniejsze, droga się zmienia, gdy się ją rozumie. Gdy MY ją rozumiemy. Wtedy to, co wydawało się jasnym dniem, okazuje się być zachodem słońca. A to, co wydawało się ciemnością, okazuje się świtem nowego dnia.


Strach pochodzi z braku miłości

Im bardziej chaotyczny staje się świat, tym bardziej jesteśmy zestresowani i niespokojni. Niepewność co do przyszłości powoduje niepokój, a jedyną rzeczą, która wydaje się pewna, jest to, że nie możemy nikomu ufać i nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro. Za naszymi lękami i niepokojami stoi jeden winowajca: jesteśmy wrogo i nienawistnie nastawieni do siebie nawzajem, a tam, gdzie nie ma miłości, jest strach, i to duży.

Nie tylko ludzie się boją. Znajdujemy strach w domowych pupilach, zwierzętach, a nawet roślinach, chociaż nie etykietujemy ich jako takich. Strach oddaje nam wielką przysługę: jest strażnikiem, który ostrzega nas przed wpadnięciem w niebezpieczną pułapkę, mechanizmem ochronnym, który stosują wszystkie żywe istoty. Wydaje się, że postęp powinien uczynić nas bardziej pewnymi siebie. Wydaje się, że technologia może nas chronić lepiej niż gdybyśmy mieszkali w jaskiniach. Jednak rozwój przyniósł ze sobą szereg nieznanych nam niebezpieczeństw, z którymi nie mamy pojęcia jak sobie radzić.

W przeszłości zagrożenia były równie, jeśli nie bardziej, groźne i naprawdę egzystencjalne. Na przykład dla jaskiniowców wyjście z jaskini oznaczało narażenie na ataki drapieżników. Strach nie powodował jednak paniki, ponieważ ludzie znali zagrożenia i wiedzieli, jak się przed nimi chronić. Dziś na nasze życie i życie naszych bliskich wpływa niezliczona ilość elementów i czynników, których ani nie znamy ani nie możemy ich przewidzieć i nie wiemy, jak je pokonać. Naturalnie stawia nas to w stanie ciągłej presji i niepokoju.

Im bardziej się rozwijamy, tym bardziej stajemy się skoncentrowani na sobie. W rzeczywistości, mniej więcej od przełomu wieków, osiągnęliśmy taki poziom egoizmu, że socjologowie mówią o „epidemii narcyzmu”. Ponieważ stajemy się coraz bardziej wyrafinowani i coraz bardziej narcystyczni, rozwijamy coraz bardziej skomplikowane systemy, które pozostawiają nas bezsilnymi i nieufnymi wobec nich i siebie nawzajem. Ponieważ nie lubimy i nie ufamy sobie nawzajem, wznosimy tarcze ochronne, które zwiększają naszą izolację, alienację, a tym samym nasz strach.

Jeśli chcemy czuć się bezpiecznie, nie musimy pracować bezpośrednio nad zwiększeniem naszego zaufania. Wręcz przeciwnie, powinniśmy odłożyć na bok nadmierną troskę o siebie i skupić się na rozwijaniu troski o innych, ponieważ jej brak jest przyczyną naszego lęku. Poczucie bezpieczeństwa nie bierze się z walki z nienawiścią, ale z dążenia do połączenia, do wzajemnej troski. Jedyna złośliwość, jaka istnieje, znajduje się w naszych sercach. Lekarstwem na nią nie jest jej wykorzenienie, ale zaszczepienie, że należy brać innych pod uwagę i ostatecznie życzliwości.

Osoba pochłonięta troską nie boi się niczego. Troska o innych jest największym darem, jaki można otrzymać. Jeśli uda nam się zbudować społeczeństwo oparte na rozwadze i trosce, będzie to społeczeństwo pewnych siebie i szczęśliwych ludzi, ponieważ gdy jest miłość, nie ma strachu.

Źródło: https://bit.ly/3SnAJ2h