Artykuły z kategorii

Wzloty i upadki – życie i śmierć

каббалист Михаэль ЛайтманKochaj bliźniego jak siebie samego” – to starożytne biblijne hasło, wezwanie, z którym w zasadzie wszyscy się zgadzają, ale nikt nie wie, jak go wykonywać. Choć czasami lubimy o tym wspominać, to rozumiemy, że w naszym świecie są to tylko piękne słowa. Ale w świecie duchowym jest to nieodzowna zasada, zgodnie z którą albo tam istniejesz, albo ciebie nie ma.

Tym przyjaciołom, którzy zjednoczyli się w jedną całość, znaleźli między sobą właściwy kontakt w celu obdarzania i miłości, osiągnęli wyższy poziom duchowy, odczucie Źródła Sił, Źródła stworzenia, wyszli na pozaziemski poziom egzystencji i znajdują się w wiecznym przepływie informacji, energii, poza czasem i przestrzenią – nagle ujawnia się kolejna warstwa egoizmu, która wcześniej była przed nimi ukryta.

Zamiast miłości i obdarzania znów zaczynają żywić wobec siebie egoistyczne uczucia, krytykę i odrzucenie. Dlatego upadają z tego poziomu, który osiągnęli, na ziemski poziom, jakby spadli z nieba, i znów patrzą na wszystkich absolutnie egoistycznie.

Jak to często bywa podczas lekcji, latasz-latasz ze swoimi przyjaciółmi, jakbyś już znajdował się z nimi w obdarzaniu, miłości i tak jest dobrze – a potem ten stan odchodzi i zaczyna się zwykłe życie. Ale w przypadku kabalistów te przejścia odbywają się oczywiście bardziej intensywnie, ponieważ różnica jest naprawdę duchowa i naprawdę ziemska. A u zwykłych ludzi jest na razie jeszcze trochę wymyślona.

Pytanie: I co wtedy robić?

Odpowiedź: Ponownie wznosić się, pracować nad egoizmem, z powodu którego znaleźliście się na dole, i znowu nad nim pracować i podnosić się w górę. Wznosicie się – odkryliście jeszcze większą miłość, jeszcze większe obdarzanie, jeszcze większe połączenie, jeszcze wyższy nieziemski poziom – i znowu upadacie. I tak 125 razy.

Pytanie: Czy chodzi o reinkarnację dusz?

Odpowiedź: Nazywaj to „reinkarnacją dusz”. Za każdym razem, gdy upadasz i wznosisz się ponownie, nazywa się to „życiem i śmiercią”, „życiem i śmiercią”.

Pytanie: A czy w tym materialnym życiu, w którym teraz znajdujemy się, uczymy, chcemy się zjednoczyć i wznieść, także ma miejsce ta historia?

Odpowiedź: Jeśli człowiek w tym życiu nie osiągnął ani jednego duchowego stopnia i nawet do niego nie dążył, to jak może się powtórzyć? Przecież nie podniósł się i nie upadł. Czyli nie wykonał żadnego ruchu.

W duchowym ruch liczy się tylko w górę i w dół, przynajmniej minimalnie. Jeśli tego nie było, to ile żyłeś ze swoim ciałem, tyle żyłeś: tyle wypiłeś, tyle zjadłeś, tyle wydaliłeś i umarłeś. Znowu się powtarza.

Pytanie: Przypuśćmy, że chcemy przebić się w tym życiu, połączyć, odkryć najmniejszy poziom duchowy. Czy po tym ponownie będzie odkrywać się ego?

Odpowiedź: Albo w tym życiu przejdziesz kilka takich reinkarnacji, albo między nimi czekają na ciebie kolejne fizyczne narodziny, inne ciało – to nie ma znaczenia, ale to będzie proces.

Pytanie: A czy my byliśmy już w tym procesie?

Odpowiedź: Byliśmy. Tylko w takim procesie, w którym praktycznie nic jeszcze nie zdążyliśmy zrobić, wykonaliśmy tylko pewne przygotowanie. Dlatego dzisiaj już znajdujemy się w ruchu.

Pytanie: Czy byliśmy przyjaciółmi?

Odpowiedź: Byliśmy w jakiś sposób związani między sobą, niektórzy byli nawet przyjaciółmi.

Pytanie: Kiedy to było?

Odpowiedź: Kilkaset lat temu.

Pytanie: A gdzie?

Odpowiedź: To mogło być w różnych miejscach na planecie, to nie ma znaczenia. Znaczenie mają tylko duchowe wzloty i upadki, a wszystkie ziemskie konwencje – to jest teatr.

Z programu telewizyjnego „Siła Księgi Zohar” №21


Moje myśli na Twitterze, 29.07.2021

Epidemia będzie rozprzestrzeniać się na całym świecie, dopóki ludzkość nie uświadomi sobie, że musi zatroszczyć się o wszystkich. W taki sposób Natura uczy nas właściwych relacji. W dalszym ciągu będzie uczyć nas poprzez kataklizmy, dopóki nie nauczymy się zachowywać poprawnie – wszyscy na całej planecie.

@Michael_Laitman


Znowu ci Żydzi

каббалист Михаэль Лайтман Komentarz: W swoim apelu do naszych widzów (na Facebooku jest ich dwa miliony), powiedział Pan, że postrzega ludzkość jako jedną całość, nie dzieli jej na narody, ani według koloru skóry i tak dalej.

Napisała do nas Natalia: „Pamiętam, że w pewnym wideoklipie relacjonował Pan wydarzenia, które miały miejsce w Izraelu, próbując przy tym wyjaśnić nam, słuchaczom, czym jest naród Izraela, że jest to naród żydowski. Pamiętam też, że próbował Pan wyjaśnić, po co ten naród został stworzony. Pozwólcie, że zadam pytanie: czyżby Pan nie dzielił ludzkości na narody? Moim zdaniem zaprzecza Pan sam sobie. A może to my coś źle zrozumieliśmy?

Odpowiedź: Tak, możliwe, że źle zrozumieliście, a może ja czegoś nie dopowiedziałem.

Powiem tak: cała ludzkość jest podzielona na 70 tak zwanych narodów świata. Jest to 70 duchowych korzeni, które odzwierciedlają się w charakterach, we właściwościach ludzi. Jest jeszcze grupa, która oddzieliła się w starożytnym Babilonie od wszystkich 70 małych narodów świata, po trochu z każdego, i stała się połączoną grupą między sobą.

Ta grupa została nazwana przez Abrahama „Izrael”. „Isra” – to „prosto” i „El” – to „Stwórca”. Czyli „skierowana prosto do Stwórcy”. Są to ci ludzie, którzy wyszli ze wszystkich 70 narodów świata, którzy żyli wtedy w Babilonie, i zebrali się pod przewodnictwem Abrahama, dlatego że nauczał ich, jak odkryć i jak dotrzeć do Stwórcy.

Od tamtego czasu wszystko zaczęło się dzielić. Dlatego cały świat czuje swoją zależność od tej grupy, która ma nawiązać kontakt między narodami świata i Stwórcą, ale na razie jeszcze nie wypełnia tego. Kiedy to zostanie osiągnięte, ta realizacja zmusi wszystkie narody świata i naród Izraela do zjednoczenia się i w kontakcie ze Stwórcą osiągną swój wieczny doskonały stan, tak zwaną całkowitą naprawę. To wszystko.

Pytanie: Pan mówi, że jest taka grupa, która powinna jako pierwsza wypełnić taką naprawę, zjednoczyć się miedzy sobą i ze Stwórcą, przynieść światu to przesłanie i doprowadzić do tego cały świat?

Odpowiedź: Tak, to mam na myśli. Do tego musimy dążyć. Mam nadzieję, że to uczynimy.

Komentarz: A kiedy następuje podział na narody?

Odpowiedź: To wszystko wynika tylko z egoizmu, który powstaje, jeśli nie chcemy się ze sobą połączyć. A tak naprawdę (jak pisze Baal HaSulam), nie ma żadnego podziału w ludzkości na czarnych, białych, żółtych, czerwonych, na rasy, narody. To znaczy istnieje, ale to nie jest podział duchowy, tylko egoistyczny.

Pytanie: A stan duchowy to jedna całość, jedna rodzina? I naród Izraela powinien być pierwszym, który doprowadzi do tego ludzkość?

Odpowiedź: Tak. Naród Izraela jest zbiorową grupą wszystkich narodów świata. Zjednoczyli się wtedy, to było jeszcze w starożytnym Babilonie trzy i pół tysiąca lat temu. Stąd bierze się ta idea zjednoczenia i osiągnięcia Stwórcy.

Pytanie: Czyli ci ludzie w swoim czasie przyjęli taką ideę i muszą ją wypełnić, czy tak?

Odpowiedź: Tak. Ponieważ jest bardzo prosta do realizacji. Idea ta jest bardzo łatwa do zrozumienia. Należy podnieść się nad swoim egoizmem, który rozdziela nas wszystkich, i zjednoczyć się ponad swoim egoizmem we właściwości „kochaj bliźniego jak siebie samego”. W niej odkryjemy Stwórcę, dlatego że Stwórca jest właśnie centrum miłości.

Pytanie: To znaczy że dla Pana istnieje jednak taki podział – na naród Izraela i na narody świata?

Odpowiedź: Oczywiście! Czy nie widzisz, co dzieje się obecnie na świecie?! To niesamowity podział, który istnieje w każdej chwili, dotyka każdego. Nie ma człowieka na świecie, który by tego nie odczuwał.

Pytanie: Że są narody świata i naród Izraela?

Odpowiedź: Tak, że na świecie istnieje jakaś grupa, która jest całkowicie obca temu światu!

Narody świata nie mają pojęcia, co zrobić z tą grupą! Uważają, że im we wszystkim szkodzi! I sam naród Izraela nie wie, co z tym zrobić. Tak właśnie istnieją. A Stwórca nie pozwala narodom świata podjąć żadnej ostatecznej decyzji (jak chciał Hitler). I nikt nie będzie w stanie tego uczynić.

Pytanie: To znaczy, że ten naród nie może zostać w żaden sposób zniszczony, bo musi wypełnić swoją misję? I to powinny zrozumieć narody świata i naród Izraela?

Odpowiedź: Tak.

Komentarz: Całe pytanie zaczęło się od tego, że powiedział Pan, że dla Pana nie istnieje podział.

Odpowiedź: Ostatecznie dla mnie nie istnieje podział, dlatego ze patrzę dalej, spostrzegam już naprawę. A patrząc na naprawę, widzimy że w niej nie ma już ani narodów świata, ani Izraela, tam wszyscy są zjednoczeni razem: „I wszyscy poznają Mnie, od małego do dużego, a Mój dom będzie nazwany domem dla wszystkich narodów”.

Pytanie: Czyli Pan patrzy na końcowy stan?

Odpowiedź: Tak, który lada chwila zamanifestuje się.

Pytanie: Czy prawidłowe jest to, aby końcowy stan widzieć natychmiast, końcowy stan – na początku działania?

Odpowiedź: Tak, w naturze wszystko pomyślane jest inaczej niż u nas, od początku do końca sekwencyjnie, a właśnie koniec działania determinuje początek i cały proces.

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 24.06.2021


Niebo i piekło – gdzie one są?

„Wyobraź sobie, że nie ma raju” – śpiewał John Lennon. „Pod nami nie ma piekła, nad nami tylko niebo” – kontynuował. W pewnym sensie miał rację. Mądrość Kabały uczy, że raj który nazywamy potocznie niebem i piekło to nie miejsca, ale stany w naszych wzajemnych relacjach. Piekło jest wtedy, gdy nie możemy znieść siebie nawzajem, trochę jak dzisiaj, tyle że jesteśmy bardziej świadomi naszej nienawiści, a niebo jest wtedy, gdy kochamy siebie nawzajem tak, jak kochamy samego siebie, po prostu.

Mądrość Kabały uczy, że niebo i piekło to nie miejsca, ale stany w naszych wzajemnych relacjach. Piekło jest wtedy, gdy nie możemy znieść siebie nawzajem, trochę jak dzisiaj, tyle że jesteśmy bardziej świadomi naszej nienawiści, a niebo jest wtedy, gdy kochamy siebie nawzajem tak, jak kochamy samego siebie, po prostu.

W mądrości Kabały nie ma ludzi, zwierząt, roślin czy minerałów, nie ma miejsc, czasu czy ruchów. Kiedy kabalistyczne książki omawiają związki pomiędzy ludźmi lub opisują podróże z jednego miejsca w drugie, w rzeczywistości używają ich jako symboli do opisania związków ludzi między sobą i tego, jak wiele miłości jest pomiędzy nimi.

Tak na marginesie, jakość zwana miłością jest tym, co nazywamy „Stwórcą”. On również nie jest jakimś bytem czy bóstwem interpretowanym przez różne religie. On (lub raczej Ono) jest jakością miłości, naturą miłowania.

Kiedy człowiek nabywa naturę miłowania, jest to uważane za osiągnięcie Stwórcy, a wtedy uważa się, że ta osoba znajduje się w niebie. Kiedy odkryjemy, jak bardzo jesteśmy nienawistni wobec siebie nawzajem, że nasze związki opierają się na wyzysku, manipulacji i nadużyciach, wtedy zdecydowanie znajdujemy się w piekle. Ale jeśli już wiemy, że jesteśmy w piekle, to prawdopodobnie jesteśmy na drodze do wyjścia z niego, ponieważ teraz możemy zacząć zmieniać siebie, korygować naszą naturę z absolutnego absorbowania do bycia życzliwym, wiodącym życie oparte na trosce o innych.

Okazuje się, że według Kabały to czy jesteśmy w niebie, czy w piekle, określamy na podstawie naszego stosunku do innych. Czyli, mówiąc najprościej, piekło to totalna nienawiść, niebo to czysta miłość. Czyż nie ma to sensu?

Źródło: https://bit.ly/3BSj3mS


Moje myśli na Twitterze, 22.07.2021

Podczas gdy europejska część Rosji cierpi z powodu upałów, na Niemcy, Belgię i Holandię spadły potężne ulewy. W Indiach zwykłe monsuny okazały się zbyt obfite. Zalało również Chiny. Natura przechodzi do stałej i zdecydowanej ofensywy – aby nauczyć nas jak być ludźmi, odpowiedzialnymi za Naturę!

@Michael_Laitman


Epidemia wirusa pomnożona przez epidemię egoizmu

каббалист Михаэль Лайтман Z góry zstępują do nas tylko dobre siły, jeśli nie jesteśmy gotowi ich przyjąć, to odczuwamy je jako ciosy. Tak jest w przypadku koronawirusa: gdybyśmy byli gotowi przyjąć siłę, która ostatecznie przyszła do nas w postaci epidemii, gdybyśmy zjednoczyli się, aby w obliczu zagrożenia zbliżyć się wewnętrznie do siebie nawzajem, to nie przejawiłaby się w takim stopniu.

Spójrzcie, jak zwierzęta jednoczą się w obliczu wspólnego nieszczęścia. Kiedy biegną razem, ratując się przed powodzią lub pożarem lasu, wtedy nie atakują jeden drugiego. Czują, że muszą ratować swoje życie, dlatego instynkt drapieżnika jest tłumiony przez instynkt samozachowawczy.

A my przecież jesteśmy teraz w takiej samej sytuacji. Ciosy, które odczuwamy ze strony natury lub Stwórcy, Wyższej Siły, powinny skierować nas do wyciągania właściwych wniosków, jak możemy z tego wyjść.

Należy zobaczyć, jak zachowują się zwierzęta: uciekają przed niebezpieczeństwem, nie atakują się nawzajem. Instynkt drapieżnika zanika, pozostaje tylko instynkt walki o życie. Gdybyśmy wzięli przykład ze zwierzęcego poziomu, to pokonalibyśmy epidemię, prawidłowo i pomyślnie wyszlibyśmy z tego stanu.

Ale problem polega na tym, że nie znajdujemy się na zwierzęcym poziomie, jesteśmy zepsutymi zwierzętami, ponieważ posiadamy ludzki egoizm, który wszystko zatruwa. Dlatego nie możemy nawet myśleć o kierunku połączenia, jedności, zbliżenia, aby uchronić się przed epidemią. Nawet w warunkach globalnej epidemii rządy i jednostki starają się czerpać zyski i zarabiać na sobie, wierząc, że przyniesie im to bogactwo i sukces.

W taki sposób podwajają kłopoty, wywołują na siebie podwójne problemy. Zamiast tego, trzeba być razem z innymi i w taki sposób złagodzić siły Gwury, a nie wzmacniać siły zła. Dlatego dalej będą musieli uczyć się poprzez cierpienie.

Epidemia nie przychodzi po to, żeby uczynić ludzi chorymi albo zabijać, ale po to by nauczyć nas, jak zachowywać się w stosunku do siebie nawzajem. Na razie widzimy, że nie uczymy się, zmierzamy w przeciwnym kierunku, a to jest droga cierpienia. Każdy kraj myśli, że może odnieść sukces i wygrać kosztem innych krajów i narodów. I na tym polega błąd.

Stopniowo jednak pod wpływem ciosów natury, opuścimy się do poziomu prostego przetrwania jak na zwierzęcym poziomie, wtedy zaczniemy dostrzegać, że warto sobie nawzajem pomagać i nie szkodzić innym, kiedy razem ratujemy się przed wspólnym nieszczęściem.

Z lekcji na temat „Rozbicie jako możliwość naprawy“, 16.07.2021


Powódź stulecia

каббалист Михаэль Лайтман Powodzie w Niemczech zdumiewają swoją siłą i szybkością z jaką wystąpiły. Liczba ofiar śmiertelnych rośnie z każdą godziną a zaginionych jest ponad tysiąc osób. Woda zatopiła drogi, rozmyła fundamenty, zawaliła mosty. Zniszczenie jest tak ogromne, jak po wojnie. A strefa powodzi rozszerza się coraz bardziej, kontynuując zdobywanie nowych obszarów w Niemczech, Belgii, Austrii.

To po prostu katastrofa. Dlatego uczymy się, że istnieje tylko jeden powód negatywnego nastawienia natury, to jest Wyższej Siły, Stwórcy, do nas – jeśli przekroczymy dozwolone granice. Natura chce widzieć nas w idealnym stanie: zjednoczonych, jak jeden człowiek z jednym sercem. I jest gotowa tolerować, jeśli trochę odbiegamy od tej jedności, ale tylko w pewnych granicach.

A jeśli przekroczymy te granice, to natura wychodzi z równowagi. I to jest to, co się dzieje i będzie się powtarzać. Weszliśmy w konfrontację z Wyższą Siłą, nie bierzemy pod uwagę naszych działań w odniesieniu do natury. I dlatego natura będzie coraz silniej protestować powodziami, pożarami, epidemiami i innymi klęskami, jak w egipskich plagach: „Krew, żaby, wszy…”.

Przed nami wiele podobnych kataklizmów, które będziemy musieli przejść w ciągu najbliższych 10-20 lat. Ale jednocześnie zaczniemy odczuwać, jak to zmusza nas do osiągnięcia równowagi. Historia egipskich plag powtarza się: wszyscy „Egipcjanie” w nas, egoistyczne siły, otrzymają dziesięć ciosów, dopóki nie podniesiemy rąk i nie powiemy: „Dosyć, nie jesteśmy już w stanie pozostawać w Egipcie!”

Być może było tam wygodnie i dostatnio, ale będziemy musieli stamtąd uciec. Skąd „stamtąd”? Ta ucieczka nie jest z obszaru geograficznego, a z relacji między nami: z nieuzasadnionej nienawiści do braterskiej miłości.

Ale dopóki nie dojrzejemy do tej ucieczki, będziemy musieli otrzymywać wiele ciosów, cierpień, problemów: powodzi, pożarów, wszelkiego rodzaju epidemii itp. Taka jest prognoza na najbliższe 10-20 lat. Do 2040 roku te katastrofy rozprzestrzenią się po całej kuli ziemskiej, w każdym kraju i regionie na swój sposób.

Widzimy, że w obliczu wspólnego nieszczęścia ludzie zaczynają pomagać sobie, okazywać solidarność. Ale natura wystawia nam znacznie większy rachunek: nie tylko trochę naprawić nasze życie i nasze relacje. Chodzi o kardynalną korektę charakteru człowieka, o naprawę swojej natury, o to, żeby odkryć, że wszyscy jesteśmy egoistami, i żebyśmy zechcieli sami nawiązać inne relacje między nami.

Jesteśmy zobowiązani stać się dla siebie milsi i dzięki tej życzliwej postawie między ludźmi będziemy wpływać na pozostałe poziomy natury: nieożywiony, roślinny i zwierzęcy, doprowadzając je do spokoju i harmonii. Takie będą konsekwencje zmian, które w nas zaszły, w naszych wzajemnych relacjach.

Myślę, że zajmie to dwadzieścia lat, ponieważ tego rodzaju zmiany nie mogą nastąpić z dnia na dzień. Przecież zaczynamy od dzisiejszego stanu, absolutnie przeciwnego, z całkowitej niechęci do brania pod uwagę natury, z niezrozumienia, że mamy do czynienia z systemem Wyższych Sił, które przyszły nas zmienić.

Nie widzimy w tym ręki Stwórcy i nie przyjmujemy tego jako pomocy dla naszego dobra, za którą powinniśmy być wdzięczni. Wszystkie problemy są konsekwencją tego, że przeciwstawiamy się sobie nawzajem, i dlatego jesteśmy przeciwstawni naturze.

Nie da się iść na skróty. Przecież niewolnictwo egipskie trwało wiele lat i zakończyło się poważnymi ciosami. Spójrzcie, jak faraon, czyli nasza egoistyczna natura, uparte kamienne serce, protestuje i nie chce ustąpić. Faraon niby się zgadza, pozwala nam już odejść do zjednoczenia i miłości. A potem cofa swoje pozwolenie i nie chce nas wypuścić, i wracamy do tego samego stanu.

W takim sporze będziemy musieli spędzić kilka lat. A poza tym trzeba brać pod uwagę, że teraz dzieje się to na skalę globalną, między wszystkimi narodami i państwami. Dopóki rządy i narody nie zaczną przekonywać się, będzie to wymagało czasu, wielu cierpień i ciosów. Przez Europę może przejść taki tajfun, że nic tam nie zostanie. Wszystko po to, aby ludzie ukorzyli się i zaakceptowali wypełnienie zasady miłości do bliźniego jak do siebie samego.

Z rozmowy z dziennikarzami, 18.07.2021


Rozprawa na temat (właściwej) zazdrości

Zazdrość może być zła lub dobra, w zależności od wartości, których zazdrościmy.

Bo miłość potężna jest, jak śmierć a zazdrość nieprzejednana jest, jak świat pozagrobowy” (Pieśń nad Pieśniami, 8:6). Zazdrość jest jedną z najbardziej intensywnych emocji. Często próbujemy ją ukryć nawet sami przed sobą, ponieważ jest to tak nieprzyjemne uczucie, bezpośrednie uderzenie w nasze ja. Będąc stworzonym z pragnień otrzymywania przyjemności, zazdrość sprawia, że czujemy, że nie tylko nie otrzymujemy, ale że inni otrzymują to, czego nam się odmawia. Naszemu ego nic nie jest trudniej tolerować niż uczucie, że jesteśmy okradani przez innych, że oni są w jakiś sposób lepsi, potężniejsi, odnoszą większy sukces niż my.

Mój nauczyciel zwykł mawiać, że on sam uwielbiałby, gdyby mógł zawsze nosić piżamę. Jest wygodna, ma duże kieszenie, w których zmieści się wszystko, co może być potrzebne, jest ciepła w zimie i przyjemna w lecie; czego można chcieć więcej? Ale nie możemy chodzić w piżamie, bo ludzie będą o nas plotkować, nie docenią nas, jeśli nie ubierzemy się zgodnie z obowiązującymi w społeczeństwie zasadami ubioru, dlatego nie mamy wyboru. Aby nie dać się upokorzyć nosimy niewygodne ubrania i robimy to, co inni chcą byśmy robili. Dlatego zazdrość i strach przed upokorzeniem określa całe nasze życie.

Jednak zazdrość nie musi być negatywna. Sprawia, że zazdrościmy tego, co mają inni, i co chcielibyśmy mieć, ale jeśli chcielibyśmy mieć pozytywne rzeczy, wtedy zazdrość zwiększyłaby naszą motywację do pozyskania tych pozytywnych rzeczy. Mówiąc o rzeczach pozytywnych, mam na myśli rzeczy, które nas ośmielają, które wzmacniają nasze społeczeństwo, zwiększają naszą solidarność i zwiększają nasze poczucie samorealizacji. Aby tak się stało, nasze społeczeństwo musi pielęgnować wartości prospołeczne. Kiedy społeczeństwo ceni ludzi, którzy wnoszą wkład w życie społeczne, którzy sprawiają, że ludzie są szczęśliwsi i bardziej związani ze sobą, wtedy wszyscy zaczynają im zazdrościć i chcą się do nich upodobnić.

W ten sposób, wykorzystując zazdrość, zmieniamy społeczeństwo z konkurencyjnego i krzywdzącego na wspierające i integrujące. Kiedy ludzie rywalizują w byciu życzliwym, nie ma końca osiągnięciom, których mogą dokonać. Co więcej, kiedy postrzegają pomaganie innym w ich samorealizacji jako wyraz ich życzliwości, pomaga to każdemu stać się najlepszą wersją samego siebie, działającą na rzecz poprawy społeczeństwa. Takie społeczeństwo rozwija się pozytywnie bez końca.

Dlatego zazdrość może być zła lub dobra, w zależności od wartości, których zazdrościmy. Jeśli nauczymy się cenić to, co jest dobre dla nas wszystkich, nasza zazdrość stanie się motorem do szczęścia.

Źródło: https://bit.ly/3rpxJ8x


Moje myśli na Twitterze, 25.06.2021

Problemy klimatyczne zmuszą nas do ograniczenia produkcji i podróży, spowodują też jeszcze większe napięcie między państwami. To kolejny powód, by zredukować produkcję i konsumpcję do poziomu „wystarczającego” – dla każdego i dla całej ludzkości. Natura nas naprawi!

@Michael_Laitman


Znalezienie spokoju ducha

Dzisiejsza rzeczywistość nie pozwala nam zachować spokoju ducha. Niepewność jest wszechobecna, a przyszłość jawi się ponuro. Wydaje się, że najlepszym pomysłem byłoby znalezienie małego domku na odludziu w australijskim zaciszu lub na kanadyjskiej dalekiej północy, na farmie z kilkoma zwierzętami gospodarskimi i zapomnimy o reszcie świata. Niemniej jednak jaka szkoda, że większość z nas nie może tego zrobić.

Tutaj w Izraelu myślimy, że gdybyśmy nie musieli walczyć z naszymi sąsiadami, wszystko byłoby w porządku. W rzeczywistości jednak byłoby o wiele, wiele gorzej! My Żydzi, zjedlibyśmy się nawzajem. Można domniemać, że wrogów zesłała nam góra, aby nie dopuścić do wzajemnego unicestwienia między nami. Im bardziej nienawidzimy się wzajemnie, tym bardziej oni nienawidzą nas, co z kolei uniemożliwia nam wzajemne zniszczenie.

Jest to oczywiście niemożliwe, aby żyć w takim stanie. Jedynym sposobem na znalezienie spokoju ducha w dzisiejszym świecie jest unicestwienie nienawiści między nami.

Wzajemna nienawiść niszczy nas, niszczy nasze związki, niszczy naszą planetę i niszczy naszą przyszłość. Tak jak obecnie, najmocniej jak potrafimy uczymy się konkurować z innymi i staramy się dotrzeć na szczyt, to teraz musimy nauczyć się być troskliwi, rozważni i mili.

Nie szkodzi, że w rzeczywistości nie jesteśmy tacy; to dopiero początek drogi. Ale jeśli nie zaczniemy kultywować troski, nigdy jej nie osiągniemy. Zamiast tego będziemy nadal walczyć i niszczyć się nawzajem, aż zniszczymy ludzkość. Z drugiej strony, jeśli zaczniemy pracować nad życzliwością, rozwagą i troską, nauczymy się, jak pielęgnować w sobie te cechy. W tym procesie zmienimy całą ludzkość nie tylko w naszym pokoleniu, ale także dla potomnych. Nigdy nie mieliśmy pokolenia, którego członkowie byliby dla siebie autentycznie mili. Jeśli stworzymy precedens, będzie nam o wiele łatwiej utrzymać tę prospołeczną postawę, ponieważ będziemy świadkami korzyści z niej płynących.

Myślimy, że jesteśmy odrębnymi istotami, ale tak nie jest. Tak naprawdę, wszyscy jesteśmy połączeni i wpływamy wzajemnie na siebie, niezależnie od tego czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie.

Jeśli zaszczepimy w ludzkości złą wolę, zaszkodzimy również sobie, nawet jeśli zrobimy to, aby chronić się przed innymi. I odwrotnie, jeśli napełnimy system życzliwością, życzliwość rozprzestrzeni się w systemie i powróci do nas. A jeśli wszyscy będziemy tak postępować, pożegnamy się z problemami.

Kluczem do odnalezienia spokoju umysłu nie jest ucieczka od społeczeństwa, ale ulepszenie go tak, aby każdy skupił się na dawaniu innym spokoju ducha. Tylko w ten sposób, poprzez system wzajemnej odpowiedzialności, znajdziemy w życiu trwały, solidny i przepełniony radością spokój, teraz i w przyszłości.

Źródło: https://bit.ly/3esN6rc