Przez ucho igielne w nowy świat

img_3561_100_wp.jpgWszystko dzieje się na skutek wysiłków. Nie oczekuj, że coś tam zmieni się samo. Swoimi wysiłkami dla zjednoczenia przyciągamy do siebie otaczajace światło (Or Makif).

Im większe wysiłki – tym silniej oddziałuje na nas światło i na odwrót. Światło znajduje się w stanie zupełnego spokoju i jeśli będziemy razem dążyć do zjednoczenia, zmusimy Stwórcę, aby nas zjednoczył. Kiedy zbliżamy się do siebie – zbliżamy się do światła. Oddalamy się od siebie – oddalamy się od światła. Lecz żadne wysiłki nie przepadają, „grosz do grosza gromadzi się w kapitał”.

Raz za razem, kiedy pragniemy zjednoczyć się – oddziałuje na nas światło i nawet, jeśli oddalamy się od siebie, światło dokonało już swoją naprawę, nic nie przepadło, a my pracujemy dalej. Są to procesy „ścieśniania” i „rozciągania”, inaczej wejście – wyjście lub jak praca naszego serca. Jednoczymy się, światło oddziałuje na nas, naprawia nasze zjednoczenie – i natychmiast pojawia się kolejny stopień niedoskonałości.

Powinniśmy znowu dołożyć starań – dać światłu możliwość zjednoczenia nas i znów naprawiana jest kolejna niedoskonałość – dopóki nie zakończymy wszystkie 125 stopni naprawy. Za każdym razem wznoszę się ponad moje nieoczyszczone pragnienie, a potem poddaję je naprawie. Na pierwszym stopniu – mój punkt w sercu przechodzi machsom, a następnie wznosi ku sobie przez machsom część pragnienia. Tę część, nad którą ona może istnieć (wiara ponad wiedzę, Bina ponad Malchut).

I tak stopniowo, dopóki nie przejdę przez machsom, we fragmentach, wszystkich moich pragnień, wzniosę się ponad nimi, aż właściwości obdarzania nie będą panować  nad pragnieniem otrzymywania. Jest to stopień H”H, Bina, obdarzanie dla obdarzania. Wszystkie moje błędy transformują się w zasługi, a przestępstwa – w błędy.

Przechodzę teraz na następny etap – przez maleńki otwór w następnej przegródce, przedzieram się do obszaru miłości bliźniego. Po pojawieniu się we  mnie punktu w sercu, a potem przyciąganiu na ten stopień swoich pragnień, na miarę tego, jak mogę wykorzystać je dla miłości, napełnienia bliźniego, przekształcam je w pragnienia otrzymywania dla Stwórcy.

Za każdym razem pracujemy ze swoim egoizmem dla jeszcze większej jedności, przyciągamy światło poprzez swoje dążenie do podobieństwa właściwości. Ja pragnę – a Stwórca w odpowiedzi na moje pragnienie, wykonuje wszystkie działania.

Z lekcji z rozdziału „6 tysięcy dusz”, 20.09.2010