Podążać za duchową linią Nauczyciela

каббалист Михаэль ЛайтманBaal HaSulam miał uczniów, których utrzymywał na stopniu duchowym. Gdy umarł, uczniowie spadli z tego stopnia. Podobnie może być z naszymi uczniami. Teraz są na określonym stopniu, ale mnie nie będzie… Nawet nie chcę myśleć o dalszym kontynuowaniu. Naturalnie że upada siła, która ich trzyma, i nie będą w stanie utrzymać ze mną kontaktu w przestrzeni duchowej. Dlatego upadną. Tak jest w przypadku wszystkich kabalistów i ich uczniów.

Komentarz: Ale Pan ma uczniów, którzy uczą się już piętnaście-dwadzieścia lat.

Odpowiedź: To nie zależy od czasu. Trzeba być bezgranicznie oddanym Nauczycielowi. Dlatego ludzie cenią syna bardziej niż ojca. Ponieważ syn z reguły nie występuje przeciwko ojcu. Podąża za nim, nie chce zaszkodzić ojcu, ponieważ z punktu widzenia egoizmu jest to także jego dobytek.

A każdy inny człowiek zazdrości, myśli tylko o sobie, instynktownie chce się wywyższyć twoim kosztem. Trzeba to przezwyciężyć. Tak zostaliśmy stworzeni, nic nie można zrobić. Ale jednocześnie w tym tkwi problem. Potrzeba wiele czasu i energii, aby uczeń pokonał swoje „ja” i połączył się z nauczycielem, w nauczycielu. Tylko nieliczni są do tego zdolni. Ale pozostali idą do przodu, bez względu na wszystko, to nie ma znaczenia – każdy człowiek wypełnia swoją funkcję. Ale żeby podążać za duchową linią nauczyciela, to niektórym się udaje, a innym – nie.

Za Baal HaSulamem podążał Rabasz, zrobił to. Nikomu innemu się nie udało. Nikomu! Rozmawiałem z naocznymi świadkami, którzy powiedzieli że: „Po śmierci Baal HaSulama, wszyscy jego uczniowie oprócz Rabasza…”. Na pewno coś robili: spotykali się, studiowali, uczyli innych, ale widać było, że to wszystko były zwykłe kursy co nazywają dla ogółu społeczeństwa.

Podobnie było po Rabaszu. Odsunąłem się na bok, nie chciałem mieć z nikim do czynienia. Potem wciągnięto mnie do jednej grupy, było tam pięć czy sześć osób, które siłą uczyniły mnie swoim nauczycielem, nie chciałem tego.  Nie chodziło o to, że nie umiałem, ale musiałem wyrzec się tego, co miałem, i tym zniszczyłbym siebie. Krótko mówiąc, wszystko organizowane jest z góry. A potem stało się tak, że stopniowo zaczęli przychodzić uczniowie, którzy chcieli, żeby uczyć ich przynajmniej raz w tygodniu. Pewnie nadszedł odpowiedni czas.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Proroctwo Laitmana”