Naprzód do prawdy!

Pytanie: Co oznacza zwrócić się do światła o pomoc?

Odpowiedź: Gdy człowiek zaczyna studiować Kabałę, wierzy, że ma pragnienie. Z pełnym entuzjazmem, gorliwością dąży do tego,aby coś zrozumieć, rozpoznać i uczynić. Chęć ta wydaje mu się nieustanna i odpowiednia do dalszego postępu.

Dopiero znacznie później, człowiek zaczyna rozumieć, że chęć do postępu nie przebudziła się w nim sama. To rozbite pragnienie, osiąga on w wyniku interakcji z otoczeniem, z przyjaciółmi. Człowiek nie chce w ogóle połączyć się z nim we wspólnym sercu i nie chce wejść  z nim w żadne poręczycielstwo. Postrzega on dokładnie rozbite pragnienie: zło, nienawiść zamiast miłości, odrzucenie, niezdolność do połączenia.

To pragnienie zatrzymuje człowieka, i z tym musi zwrócić się do światła, które prowadzi z powrotem do źródła. Ale gdzie mam powrócić? Do jakiego źródła? Co to jest pragnienie? Tutaj są konieczne dwa bardzo różne kroki, a granica między nimi jest dość problematyczna.

Dla rozumu jest to łatwiejsze, ale w odczuciu człowieka wydaje się to jasny, wyraźny krok, aby przez niego przejść: „Poprzez moje własne wysiłki, będe mógł dojść  tylko do właściwego miejsca ale nie dalej. Następnie muszę osiągnąć nowe pragnienie, które znajduje się pomiędzy mną a moim bliźnim, które jest w tej chwili rozbite”.

Muszę ujawnić nienawiści w stosunku do bliźniego i z pomocą światła, rozpoznać w tym zło. Muszę ujawnić, że to wlasnie naprawa tej nienawiści, oznacza powrót do dobra. Właśnie dokładnie w tym momencie, będę potrzebował światła – nie żadne proste napełnienie, tylko siłę, która naprawi moje zło i doprowadzi mnie do źródła, z powrotem do dobra. A dobro to, oznacza dla mnie, zjednoczenie się z moim bliźnim.

Takie rzeczy powinienem wyraźnie rozpoznać. Musi być to dla mnie jasne, że jest tak a nie inaczej. Problem polega na tym, że człowiek nie jest zdolny, bez wsparcia środowiska, aby pracować  nad sobą. Potrzebuje on zewnętrznego, fizycznego wsparcia, a później, gdy podąża  już w kierunku celu, odkryje wewnątrz grupy rzeczy, które nawet dla samych przyjaciół są niezauważalne.

Praca przebiega zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie, jednakże skierowana jest całkowicie na ujawnienie miejsca rozbicia pomiędzy nami, zła, które ukryte jest w tym rozbiciu i dobra, które przynosi ze sobą jego naprawa.

W moim odczuciu musi być to dla mnie absolutnie jasne: że jest to choroba, która mnie zabija, i jedynie światło, które prowadzi z powrotem do źródła może mnie uratować. Ja sam nie jestem do tego w stanie. Ratunek znajduje się w jedności, bo właśnie ona jest moim lekarstwem. Wszystko inne nie jest brane pod uwage, wszystko to przypisuje jako zero wpływu albo jako negatywny, zły wpływ.

Poprzez wspólne wysiłki musimy dążyć do tego, aby to faktycznie dostrzec. I wtedy możemy pragnąć światła, które prowadzi z powrotem do źródła. Nie tęsknie po prostu za czymś nieokreślonym, nie chcę po prostu doświadczyć czegokolwiek, nie dąże tylko do duchowości – ponieważ wszystko to, jest przeniknięte egoizmem. Nie, ja dąże tylko do zjednoczenia, chcę osiągnąć potrzebę do połączenia się z innymi. To nazywa się „modlitwa przed modlitwą”.

Tylko takimi krokami, nawet jeśli sztucznie, teatralnie i z ciężkim sercem, będziemy iść do przodu. Naprzód do prawdy: nie do nagiej prawdy naszego „ciała”, ale do duchowości, do prawdziwej prawdy. O tym jest napisane: „Ja mieszkam pośród ludu swego”.

Chcecie ujawnić Stwórcę? „Stwórca” jest własciwością emanacji. Zostanie ona odkryta tylko w naszych prawidłowych wzajemnych relacjach. Im więcej mówimy o nich, piszemy, dyskutujemy, czym bardziej konkretnie, bezpośrednio, jasno i wyraźnie będziemy to wykonywać, pozwalając  na to żeby stało się to naszym nawykiem, tym bardziej będziemy zbliżać się do realizacji tej właściwości.
Z  lekcji do artykułu Rabasza, 08.02.2011