Artykuły z kategorii Naprawa

Wszechświat stworzony siłą miłości

Należy mieć nadzieję na osiągnięcie końca naprawy na kongresie. Z całego serca i całej duszy rozprzestrzeniać na całym świecie tę rozkosz płynącą z nieskończonej miłości!

Pytanie: Ale kiedy przychodzę na kongres z nadzieją na wielki sukces, to rozniecam tym moje pragnienie otrzymywania i wówczas zaczyna ono działać w przeciwnym kierunku. Jak mogę przezwyciężyć ten problem?

Odpowiedź: To prawda, że nasze pragnienie otrzymywania działa w przeciwnym kierunku. Chcemy otrzymać przyjemność w nasze egoistyczne pragnienie. Odbieranie i czerpanie przyjemności jest celem stworzenia! Stwórca właśnie dlatego stworzył pragnienie aby z niego korzystać.

Jeśli spojrzymy na wszechświat z boku – nie z perspektywy tego świata, lecz świata duchowego, to możemy zobaczyć, że istnieje w nim tylko pragnienie, które jest tak zbudowane, że może się radować i napełniać jedynie miłością. Ponieważ pragnienie to zostało stworzone przez silę miłości! Dlatego nie jest w stanie rozkoszować się w inny sposób. Jeśli będzie tylko jeden procent miłości – wówczas będzie się cieszyć tym jednym procentem, nigdy inaczej.

W naszym świecie czujemy tylko jedną kroplę takiego pragnienia, takiej przyjemności, ponieważ dorastamy jak małe zwierzątka. Rodzice i społeczeństwo dają nam odczuć trochę tej miłości, i do pewnej granicy naszego wzrostu, jesteśmy otoczeni taką miłością.

Aby poznać miłość, musimy ją poczuć, ujawnić. Trzeba otworzyć się na tą miłość. Co oznacza, że sam musisz umieć kochać! Miłość nie może być jednostronna, takie zjawisko ma miejsce tylko w świecie materialnym. Duchowa miłość oparta jest na wzajemności, w której każda z osób znajduje się w pragnieniach drugiej. Wzajemne napełnianie pragnień – znaczy kochać.

Dlatego nie ma innego wyjścia, jak tylko osiągnąć taki stan, w którym będziesz mógł napełniać bliźniego. W wyniku tego otworzysz się i poczujesz tą miłość. Otworzyć dla kogoś swoje naczynie /kli/ oznacza kochać kogoś. Jeśli dzięki miłości otworzysz dla kogoś swoje naczynie, to otrzymasz w nie tą miłość: napełnisz się prostym Światłem, które pojawi się w obłóczeniu odbitego Światła.

Z lekcji do artykułu Rabasza, 03.07.2013


Wznoszące się kręgi

Pytanie: Jeśli każdy w grupie dziesięciu jest gotów anulować się, dlaczego dochodzą oni do nienawiści?

Odpowiedź: Jeżeli każdy z nas się anuluje, wówczas zaczynamy się wznosić i otrzymujemy dodatkowy egoizm. Powiedzmy, że byliśmy razem i osiągnęliśmy pewne połączenie, z którego każdy otrzymał jakieś siły, pozwalające mu anulować się przed przyjaciółmi.

W naszym wcześniejszym kręgu wszyscy byliśmy równi, a w rezultacie wspólnej pracy wznosimy się i tworzymy nowy krąg, gdzie wszyscy są wyżej niż poprzednio. Każdy z nas jakby pozostaje na swoim miejscu, lecz jednocześnie tworzy cały okrąg i patrzy na niego z dołu. Wszyscy przyjaciele są na górze, tylko ja jeden – na dole. Siebie samego nie widzę w górnym kręgu, widzę siebie na dole i tak każdy z nas widzi grupę wyżej niż siebie.

Wszyscy razem anulowaliśmy się w stosunku do innych i w ten sposób uzyskaliśmy wielką, wspólną siłę: wznieśliśmy się i naprawili. To znaczy, że w tym nowym stanie osiągnęliśmy wspólne samo anulowanie się. Ale w jaki sposób możemy rosnąć dalej? W tym miejscu każdemu z nas zostanie dodane więcej egoizmu, żeby mógł rosnąć, podobnie jak embrion, któremu dodawane jest więcej mięsa – w następstwie czego, mięso to przyjmuje określoną formę. Embrion otrzymuje krew matki, która przekształca się w jego tkankę, dzięki czemu rośnie.

Dodawanie egoizmu wywołuje nienawiść, czujemy ją na każdym stopniu. Jeśli wznieśliśmy się i anulowali, jeżeli jesteśmy gotowi do następnego stopnia, to z rozbicia otrzymamy dodatkowe, nienaprawione pragnienia. Wcześniej znajdowaliśmy się na zerowym stopniu pragnienia, ale w nowym stanie jest wymagane pragnienie pierwszego stopnia. Dlatego jest dla nas konieczna ta delta pomiędzy stopniami pragnienia otrzymywania, dodatkowy egoizm, który objawia się nam jako nienawiść. Właśnie ta nienawiść pomaga nam wzrastać.

Z lekcji do artykułu Rabasza, 24.05.2013 


Złapać Światło na haczyk

Pytanie: Pojmuję swoim rozumem, że powinienem kochać przyjaciół, ale jak mogę poczuć tę miłość w moim sercu?

Odpowiedź: Jeśli podczas wszystkich waszych wysiłków nie myślicie o Świetle, które prowadzi z powrotem do źródła, jeżeli nie oczekujecie, że na skutek tych działań otrzymacie to Światło lecz macie nadzieje, że będziecie mogli się naprawiać o własnych siłach, to jest to fatalny błąd.

Oznacza to, że nie łączycie swoich działań z celem – Stwórcą i Jego Światłem. Bo tylko Światło może was zmienić. Bez pomocy Światła, niezależnie od wielkości waszych wysiłków poruszacie się drogą cierpienia!

Droga Tory nazywa się drogą Światła, które powraca do źródła. Jest ona stworzona dla naszej naprawy. Intencją każdego działania powinno być przyciągnięcie Światła, które zejdzie w odpowiedzi na nasze wysiłki. Jeżeli nie zarzucimy takiego haczyka, by złapać i przyciągnąć Światło, jeśli nie mamy takiej intencji działania, to działanie takie prowadzi nas na drogę cierpienia, a nie na drogę Tory.

Z lekcji do artykułu Rabasza, 22.05.2013


Nie miejsce uświęca człowieka, lecz człowiek miejsce

laitman 2011-02-25_9222 Pytanie: Co znaczy „wybrany naród”? Do czego jest on wybrany? Aby cierpieć?

Odpowiedź: Jest wybrany do specjalnej pracy w świecie i to „wybranie” przejawia się na przestrzeni całej historii. Jego misja jest bardzo trudna i realizowana na różne sposoby.

Na początku, żydowski naród dał światu „Torę” – połączenie ze Stwórcą. Różne części wspólnego Malchut, które nazywane są narodami świata, przejęły to połączenie w zmienionych formach. Utraciły pierwotną ideę i przekształciły ją każdy na swój sposób dla własnej korzyści. Tak powstały rożne religie: chrześcijaństwo, islam, judaizm i w takiej formie, jaka istnieje po zburzeniu Świątyni. Stąd też pojawiły się różnego rodzaju wierzenia i metody, z których część ukształtowała się jeszcze przed Abrahamem.

Ogólnie rzecz biorąc, idea Boskości interpretowana jest na swój sposób w każdym z siedemdziesięciu głównych rozbitych naczyń, jak również w ich „stworzeniach”.

Również każdy z nas prezentuje swoj życiowy paradygmat, relacje ze światem i z Boskością, w różny sposób. Każdy postrzega życie na własny, osobisty sposób.

Co dotyczy wybranego narodu, chociaż jego naczynia są rozbite, posiada on dzięki wcześniejszemu przygotowaniu zdolność do działań, które skierowane są na naprawę. Ponieważ otaczające światło (Or Makif) popycha ludzkość do przodu i rozwija te naczynia,  lud Izraela w szczególny sposób. Nie chodzi tutaj o przyjemne lub nieprzyjemne odczucia takiej drogi, ale o jej szczególność. I choć może się ona przejawiać poprzez bolesne cierpienia, nie można nic z tym począć.

Ileż różnych wydarzeń miało miejsce w historii tego ludu, gdzie  tylko nie rzucał go los, ile już wyrządzono krzywdy temu narodowi. Teraz doszedł on do ostatniego etapu samorealizacji. Etap ten może trwać jeszcze przez dziesięciolecia i mogą  towarzyszyć mu różne procesy, o których nie chcę mówić … Ale właśnie to jest sytuacja i „cel” się przybliża.

Są to konsekwencje poprzedzającego przygotowania tych naczyń: w nich znajdują sie iskry rozbicia i dlatego reagują one inaczej na światło, które prowadzi z powrotem do źródła. Światło płynie jednakowo we wszystkie strony, ale każdy naród budzi się odpowiednio do swojej własnej szczególności, każdy naród porusza się na swojej drodze. Światło dociera do wszystkich, ale tempo i charakter zmian różnią się od siebie.

Gdybyś widział otaczające światło, które przychodzi w odpowiednim czasie i popycha do przodu całą ludzkość, i jeśli znałbyś wewnętrzną istotę każdego narodu, to nie potrzeba byłoby oglądać wiadomości. Wiedziałbyś dokładnie, co stanie się z każdym narodem, z każdym człowiekiem…

Pytanie: A jednak, co to jest naród wybrany? Kto należy do niego?

Odpowiedź: Dotyczy to grupy naczyń-pragnień określonej „głębokości” (Aviut). Są one połączone w grupę, aby przeprowadzić między sobą wspólną pracę, aby w ten sposób poruszać się do przodu. W tym narodzie jest iskra, która jest oddzielona od egoistycznego pragnienia – iskra, którą w przyszłości można przekształcić w siłę obdarzania, która rośnie we wspólnym pragnieniu człowieka.

Pytanie: Czy dotyczy to tych, którzy żyją w Izraelu?

Odpowiedź: Położenie geograficzne jest nieistotne. Jednak na ziemi Izraela jest dla tego narodu szczególne środowisko i odpowiednie wewnętrzne warunki, które różnią się od tych, w których żyją inne części  narodu, które są rozproszone po całym świecie.

Istnieje kolejność rozwoju różnych części ludzkości: nasza światowa grupa, następnie naród Izraela, który żyje na ziemi Izraela, następnie lud Izraela, który żyje poza Izraelem, i w końcu wszyscy mieszkańcy świata – znowu zgodnie z ich bliskością do naprawy.

Kiedyś naród Izraela przedstawiał naprawione naczynia, które znajdowały się za machsomem, za parsą. A później nastąpiło rozbicie i naród Izraela pogrążył się w egoistyczne intencje, aby zmieszać się z АCHaPem, i w końcu osiągnąć jeszcze wyższy, ogólny poziom naprawy świata.

Do zburzenia Drugiej Świątyni, naczynia te należały do Galgalta we-Eynaim. Musiały one rozbić się i przeniknąć do naczyń narodów świata, ponieważ właśnie im początkowo Stwórca chciał dać Torę.

A naród Izraela przedstawia etap przygotowawczy, przejściowy. Naród ten powinien był przejść przez wszystkie ciosy losowe, aby dzisiaj w końcu zapewnić naprawę świata. Właśnie to staramy się zrobić – stać się awangardą, pionierami na drodze. I dlatego żydowski naród otrzymał możliwość powrotu do Izraela – aby stąd, zgodnie z korzeniami, mógł rozpocząć realizację tej naprawy.

Pytanie: Czy istnieje jakakolwiek świętość kraju Izraela w sensie geograficznym?

Odpowiedź: Nie. Ale połączenie z nim, nawet na nieożywionym poziomie, już zawiera altruistyczną intencję.

Człowiek (Adam) uświęca ziemię, człowiek (Adam) uświęca nieożywioną, roślinną i zwierzęcą naturę.

Ale my nie należymy do kategorii „Adam”, lecz do kategorii  „zwierzęcej”, przy czym nawet ona jest rozbita. I dlatego „Ziemia Izraela”, tj. otrzymujące pragnienie poziomu nieożywionego, nie jest święte.

Ponieważ nie wiążę go z sobą, nie uświęcam go. Żyję w kraju Izraela po prostu tak,  ponieważ jest to dla mnie wygodne. Jeśli będzie się na mnie tutaj wywierać  nacisk, to ucieknę w inne miejsce, tak jak stało się to już dwa tysiące lat temu.

Podczas kongresu w New Jersey, spotkałem się z wieloma Izraelczykami i żaden z nich nie chce wrócić do Izraela, z wyjątkiem kilku samotnych osób, które są połączone z nami. Statystyczne badania pokazują, że – przeciwnie –  Żydzi w Stanach Zjednoczonych, są wyobcowani od Izraela i nie życzą sobie być z nim kojarzeni. Wolą być tylko amerykańskimi Żydami, podobnie jak przedstawiciele innych narodów. I choć irytują się tym, gdy piszę o tym na blogu, to są statystyki dotyczące badań, na które sami odpowiadają. I to samo widzę w rozmowach i wykładach, które przeprowadzane są w Ameryce.

Oczywiście nie winię ich za to. To jest zupełnie naturalne: jeśli żyję w kraju, wtedy jestem przywiązany egoistycznie do niego i chcę, aby było mi w nim dobrze. A o ziemi wyjscia przypominam sobie raz na kilka lat. Większość amerykańskich Żydów, z którymi się spotkałem, nigdy nie byli w Izraelu. Ale co w rzeczywistości mają tam robić?

Pytanie: Czy powinno się żyć w Izraelu, aby ukończyć naprawę?

Odpowiedź: Baal HaSulam pisze, że człowiek, który ukierunkowuje się na duchowość, dąży także do ziemi Izraela. Jak by nie było, jest tutaj coś przyciągającego. Tą siłę przyciągania nie można wyjaśnić słowami, spowodowane jest to ową iskrą, która jest w nas umieszczona. I dlatego przyjeżdżają tutaj ludzie, aby studiować Kabałę, nawet jeśli nie są żydowskiego pochodzenia. Czują oni, że tutaj znajduje się źródło, inne, szczególne miejsce, w którym czuję się zupełnie inaczej jak gdzie indziej. To nie ma nic wspólnego z dynamiką i z jakością zewnętrznego życia, lecz ma to głębsze powody…

Z lekcji do listu Rabasza, 14.05.2013


Radość z powrotu do rodzinnego domu

Istnieją trzy stany: stan początkowy po stworzeniu, stan w trakcie naprawy i końcowa naprawa. Stany te istnieją tylko w odniesieniu do osiągającego je człowieka, ale w rzeczywistości znajdujemy się w malchut świata nieskończoności – w pragnieniu stworzenia, które osiąga wyższe poznanie – Stwórcę.

Wyższe poznanie zostaje osiągnięte w wyniku stopniowych zmian ze strony stworzenia i osiągania podobieństwa do Stwórcy. Na miarę osiągniętego podobieństwa, stworzenie za każdym razem coraz głębiej postrzega Stwórcę, dopóki nie upodobni się do Niego we wszystkich właściwościach, wszystkich działaniach. Tak więc stworzenie realizuje zamysł stworzenia „Dawać radość stworzeniu”.

Gdy tylko pragnienie otrzymywania przyjemności rozwinie się do stanu, w którym zaczyna czuć i rozumieć swoje istnienie – zadaje sobie pytanie: „Kto mnie stworzył i dlaczego istnieję?”. Wtedy konieczne jest, aby wszystkie myśli i działania skierowane były tylko na osiągnięcie podobieństwa i objawienie Stwórcy. I w taki sposób zbliżamy się do celu stworzenia.

Najważniejsze jest, aby w każdej chwili myśleć o tym, jak można dokonać takich samych działań, jakie Stwórca wykonuje dla mnie. Aby akceptować wszystko, ponieważ pochodzi to od wyższej siły poza którą nie ma nic, i zrozumieć, że cała władza jest w rękach niebios, oraz zdecydować, że „tylko ja sam mogę sobie pomóc”, aby osiągnąć zgodność i połączenie z jedynym korzeniem, który wszystkim kieruje.

Znakiem takiej postawy jest radość. A realizacja jest tylko w zjednoczeniu, w dążeniu do doprowadzenia całego stworzenia do jego jednego wspólnego korzenia.

Z przygotowania do lekcji, 14.04.2013


Bez rozpowszechniania nie ma postępu

Dopiero teraz, kiedy zaczęliśmy wychodzić do ludzi z integralną edukacją i wychowaniem, pojawiła się w nas prawdziwa duchowa praca, nie tylko zewnętrzna, ale także wewnętrzna. Wszystko, co było wcześniej, był to okres wstępnego przygotowania.

A teraz przeszliśmy do praktyki. Jest to praktyka nie tylko dla tych, których się naucza, ale przede wszystkim dla samych nauczycieli, dla grup. Ci z nas, którzy nauczają, przynoszą do grupy nowe potrzeby ludzi.

Potrzeby zwykłych ludzi wyrażane się na ziemskim poziomie: jak możemy się zjednoczyć, jeżeli nie wiemy w jaki sposób i dlaczego jesteśmy w takim stanie? – Te ludzkie potrzeby wznoszą się w tobie na wyższy stopień, do wyższego parcufa. Zaczynasz przetrawiać je już na swoim poziomie. Wywołują one w tobie straszliwe cierpienie i zmiany: jak można osiągnąć taką siłę, aby poprzez siebie przekazać ją dalej ludziom. Oznacza to, że bez rozpowszechniania, bez przekazywania ludziom integralnej edukacji i wychowania, zostaniecie po prostu na tym samym poziomie, zawieszeni w rozwoju.

Pytanie: A co z tymi przyjaciółmi, którzy nie są jeszcze włączeni do tego procesu w którym trzeba działać jako zespół. Jak należy się do tego odnieść? Przekonywać ich, negocjować z nimi?

Odpowiedź: Musicie ich zobowiązać do pracy. Jeśli nie będą uczestniczyć to powinni odejść, ponieważ  nie będą razem z nami posuwać się naprzód w kierunku naprawy. Jeżeli nie rozpowszechniamy, oznacza to, że się nie wznosimy. Ten, kto nie chce rozpowszechniać, nie chce się również wznosić.

Nawet głuchoniemy może być pomocny, może – na przykład pomóc osobie uczącej ustawiać krzesła lub robić coś innego. Trzeba uczestniczyć! Ostatecznie trzeba chociaż usiąść przed komputerem i zająć się rozpowszechnianiem w Internecie. Ale jeżeli ktoś w ogóle nie jest zaangażowany w rozpowszechnianie, to po co grupa ma utrzymywać taki balast? Wy będziecie pracować dla niego a on będzie was powstrzymać i nie będziecie w stanie się wznieść.

Z wirtualnej lekcji, 07.04.2013


Głód w Europie – jak w czasie wojny

Fakty: (Yves Daccord, dyrektor generalny Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża). Kryzys gospodarczy w Europie jest coraz bardziej odczuwalny, milionom Europejczyków grozi…głód, coraz więcej ludzi zwraca się o pomoc do banków żywności Oddziałów Czerwonego Krzyża i innych organizacji charytatywnych, aby nie głodować.

Nie mówimy tu o masowym głodzie w Niemczech, krajach Beneluksu czy Skandynawii, ale w takich krajach, jak Hiszpania, Grecja, Włochy czy Rumunia i jest to niepokojący problem. Ubóstwo zaczyna szerzyć się na kontynencie! W 2012 roku Międzynarodowy Czerwony Krzyż przekazał w ramach pomocy dla głodujących Hiszpanów ponad 33000 ton żywności.

We Włoszech rośnie liczba bezdomnych, a w Grecji jest coraz więcej samobójstw. Liczba osób żyjących poniżej progu ubóstwa wzrosła w ostatnich latach do 40%. Ubóstwo szerzy się w sposób gwałtowny wśród tej części ludności, która przed kryzysem zaliczana była do klasy średniej. Nawet Belgowie są zmuszeni zwracać się o pomoc do banków żywności.

Mój komentarz: Według danych Czerwonego Krzyża ludzie wyrzucają więcej żywności niż spożywają. Oznacza to, że problemem nie jest brak żywności lecz to, że nie poświęca się temu problemowi należytej uwagi. Ta sytuacja może być rozwiązana tylko przez naprawę ludzi…


Syndrom prażonej kukurydzy

Pytanie: Kiedy kolejna dawka egoizmu odrzuca nas od celu, zwracamy się o pomoc do grupy. Jak to zrobić, by nie ukrywać tego faktu, nie bagatelizować i nie przekreślać tym możliwości dojścia do nowego stanu? Przecież to odrzucenie w efekcie przynosi korzyści.

Odpowiedź: Tu wiele zależy od grupy, która powinna być jak dowódca i doceniać wszelkie wysiłki.

Pytanie: A co w tej sytuacji zależy ode mnie?

Odpowiedź: Trzeba cieszyć się ze swojego połączenia z grupą i żałować, ubolewać nad tym, że nie jestem jeszcze w połączeniu z wyższym. Powinienem wyobrazić sobie pożądany stan, wtedy dysonans z aktualną rzeczywistością wywoła we mnie żal, który później powinien zamienić się w cierpienie z miłości.

Powiedzmy, że udało mi się osiągnąć jakiś duchowy stan, a następnie „dostałem po głowie”, : nagle zapomniałem o celu i znalazłem się np w kinie. Prażona kukurydza, coca-cola, ekscytujący film – to nie są cierpienia, ale przyjemność i oddzielenie od najważniejszego. Powiem więcej: nie rozkoszuję się tylko tymi „zwierzęcymi” przyjemnościami, ale właśnie tym, że jestem oderwany od duchowości.

Lecz wtedy brak sensu życia daje o sobie znać i znowu wracam. Ponownie zanurzam się w grupę, słucham przyjaciół, pochylam głowę przed nimi, ponieważ nie mam innego wyboru –aż do momentu, gdy stanę się dzięki nim na wskroś przesiąknięty świadomością ważności Stwórcy i celu. Ciągle jestem poddawany praniu mózgu, nie zawsze uczciwej, rażącej propagandzie, jednak przechodzę przez to wszystko świadomie i celowo – aż wreszcie cel staje się ważny w moich oczach.

Wówczas to czego doświadczyłem zostaje zapomnienie: przyjemność z kina, całkowita „dewaluacja” duchowości w moich oczach i wszystko zaczynam przyjmować z miłością. Przecież czy tego chciałem, czy nie, przyszło to do mnie od Stwórcy, musiałem przez to przejść, aby się naprawić.

Teraz zaczynam odczuwać w sobie inne cierpienia – cierpienia z miłości. Bo oczywiście chcę osiągnąć połączenie i jedność, ale nadal nie odczuwam jeszcze żalu z powodu braku prawdziwego pragnienia. Nie mam nawet pragnienia, aby tego naprawdę chcieć. Posiadam tylko mały zalążek czegoś by móc z tej odległości zacząć drogę.

Nasuwa się pytanie: z jakiego powodu mam cierpieć? Czy dlatego, że Stwórca zdaje się mnie odpychać? Albo dlatego, że jeszcze nie osiągnąłem celu? Najważniejsze jest to – aby pamiętać, by wszystkie moje cierpienia zawsze były słodkie. Ponieważ, jak by nie było, wszystko dostaję od Stwórcy i dlatego powinienem uzasadniać każdy swój stan i łączyć go z celem, gdzie wszystkie stany zostaną rozświetlone i naprawione.

Baal HaSulam pisze o tym w liście nr 5: „Jestem zadowolony i cieszę się z wad, które zostały już odkryte i ujawnione. Jednak ubolewam i żałuję tych, które jeszcze nie są odkryte i nie zostały ujawnione. Ponieważ ukryta wada jest beznadziejna a jej ujawnienie jest wielkim wybawieniem z niebios”.

Z lekcji do artykułu Szamati, 23.01.2013 


Ziemski wstyd i wstyd duchowy

Pytanie: Co to jest duchowy wstyd i czym się różni od wstydu, który odczuwamy w życiu codziennym?

Odpowiedź: Ziemski wstyd jest egoistyczny i odczuwamy go dlatego, że nasza duma nie chce być zraniona. Duchowy wstyd powstaje w wyniku ograniczenia, kiedy nie troszczę się już o siebie samego, nie wstydzę się moich naturalnych właściwości. Przeżywam go z zupełnie innego powodu.

Poczucie wstydu jest konieczne! Potrzebne jest dla rozwoju duchowego, ponieważ dodaje siły. Jeżeli coś mnie zawstydzi, to natychmiast będę podenerwowany, tak więc ten nowy stan da mi siłę i pewną ruchliwość. W związku z czym, nie będę już taki spokojny i ospały jak do tej pory, ale zacznę działać, aby „zlikwidować“ ten wstyd. I z pewnością będę przez jakiś czas tym zmartwiony, ale w końcu się uspokoję.

Tak więc będę gotów zrobić wszystko, aby zlikwidować przyczynę mojego wstydu, nie zaznam spokoju, dopóki moje emocje ponownie się nie zharmonizują. Jeżeli na przykład jakaś osoba przyczyniła się do mojego wstydu, to zrobię wszystko, aby się zrewanżować. Są ludzie z większym temperamentem i z mniejszym, ale każdy doznaje podobnych emocji.

Natomiast w momencie, kiedy osiągnę punkt, w którym nie będę się już czuł osobiście dotknięty, cały wstyd będzie odczuwalny tylko dlatego, że nie poświęcam się dla innych, nie uczestniczę w wydarzeniach społecznych, nic nie wnoszę i nie wywiązuję się ze swoich obowiązków. Tylko tego powinienem się wstydzić.

Jeżeli uważasz za słuszne wyrzucić komuś: „Nie wstyd Ci?”, pokazać komuś, że on zaniedbuje innych, to od tego punktu zaczynasz już swoją naprawę. Moje osobiste właściwości nie są tu brane pod uwagę, ponieważ tworzą one moją zwierzęcą naturę. Czy kiedykolwiek widziałeś zwierzę, które wstydziłoby się czegoś? Czy spotkałeś kota, który by się zaczerwienił z powodu skradzionej śmietanki, kiedy go na tym przyłapano?

Zwierzę nie może się wstydzić. Ale człowiek w nas, którego zaczynamy budować, po prostu się wstydzi. Wstyd należy do człowieka, bo tylko człowiek może się wstydzić, jeżeli nie daje innym, nie troszczy się w wystarczający sposób o dobro innych, nie wypełnia swojej misji w ogólnym systemie.

Z lekcji do artykułu „Darowanie Tory”, 18.03.2013


Kongres „euro-babiloński”

Niedzielna lekcja była poświęcona kongresowi europejskiemu. Myślę, że ta lekcja była bardzo dobra, jestem z niej bardzo zadowolony. Mówiłem z całego serca o ważności tego kongresu, o konieczności spotkania w Europie – w obecnym epicentrum światowego kryzysu, współczesnym Babilonie, gdzie powstało największe niebezpieczeństwo wzajemnej nienawiści.

Chcę bardzo prosić wszystkich razem i każdego z osoba, każdego kto uważa się za mojego ucznia, abyście jeszcze raz posłuchali niedzielnej lekcji. Warto aby zrobili to nie tylko Europejczycy. Na tym kongresie chcemy osiągnąć wielką naprawę. Jeżeli osiągniemy tam pewien stopień zjednoczenia, będzie to miało wpływ na cały kontynent.

Widzicie przecież sami, jak nasze działania wsiąkają w Ziemię i rozprzestrzeniają się wszędzie przez niewidzialny dla oka „system korzeniowy”. Dołączcie do nas na europejski kongres, wspierajcie, wzmacniajcie nas zewsząd – a pozytywna reakcja odbije się echem na całym świecie.

W zasadzie każdy kongres jest bardzo ważny, ale ten jest szczególny, ponieważ odbywa się tam, gdzie skoncentrowane są globalne problemy – i tam gdzie możemy realizować globalną naprawę.

Z lekcji do “Wprowadzenie do Księgi Zohar“, 11.03.2013