Artykuły z kategorii Egoizm

Dlaczego źle rozumiemy przywództwo

Ostatnio moją uwagę zwrócił wywiad z prymatologiem Fransem de Waalem. De Waal, autor wielu publikacji, w których obszernie pisał o swoich badaniach nad szympansami, słynie z wprowadzenia pojęcia „samca alfa”. W swojej książce Chimpanzee Politics (Polityka szympansów) omówił to pojęcie, a ówczesny marszałek Izby Reprezentantów, Newt Gingrich, polecał tę książkę nowym kongresmenom i kongresmenkom. Jednak według De Waala koncepcja ta została źle zrozumiana i zaczęła oznaczać, jak wyjaśnił w wykładzie TED, że samiec alfa „jest w zasadzie tyranem”.

De Waal twierdzi, że samce alfa niekoniecznie są najbardziej agresywne czy najsilniejsze. W większości przypadków zdobywają one szczyt poprzez tworzenie koalicji z innymi samcami i kontynuują pielęgnowanie relacji z nimi po osiągnięciu najwyższej pozycji. Koalicja pomaga im utrzymać swój status i odstraszyć potencjalnych rywali. Koalicja samców nie wystarcza jednak do utrzymania najwyższej pozycji. Mimo fizycznej niższości, samice odgrywają decydującą rolę w stadzie. Aby zdobyć ich poparcie, samiec alfa rozpieszcza samice jedzeniem i innymi niespodziankami, a także łaskocze ich niemowlęta.

Co ciekawe, zarówno samiec alfa, jak i samica alfa odgrywają rolę rozjemców – samiec wśród samców, a samica wśród samic. Kiedy samiec alfa przychodzi, aby zawrzeć pokój między zwaśnionymi małpami, wykracza poza względy koalicji i działa jako obiektywny rozjemca. Członkowie stada dostrzegają to i szanują go za to. Co jeszcze ciekawsze, samiec alfa często bez wyraźnego powodu pomaga choremu członkowi stada. Nawet jeśli nie jest on członkiem swojej koalicji i wydaje się, że pomoc słabszej lub chorej małpie, samcowi lub samicy, nie przynosi mu osobistych korzyści, samiec alfa często dzieli się jedzeniem, oferuje pocieszenie i pomaga na wiele innych sposobów.

Z reguły im milszy samiec alfa, tym dłużej panuje. A kiedy nadejdzie czas, aby go zastąpić, nie będzie źle traktowany. Wręcz przeciwnie, oddział będzie go nadal szanował i pomagał mu na starość, co będzie hołdem dla jego dobroci okazanej w czasach, gdy panował na tronie. Jeśli tyran zostanie samcem alfa, jak to się czasem zdarza, będzie rządził tak długo, jak długo starczy mu sił fizycznych. Gdy zostanie wyzwany do walki, stado nie tylko nie poprze go, ale wręcz poprze jego przeciwnika. Koniec znęcającego się samca alfa jest zawsze gorzki i bolesny.

Opisuję to wszystko, aby pokazać, jak bardzo jesteśmy podobni do szympansów. To znaczy, gdyby nasze społeczeństwo było tak sprawiedliwe i etyczne jak społeczeństwo szympansów, prawdopodobnie wyglądałoby mniej więcej tak samo. W końcu pragnienia ludzi i pragnienia naczelnych ssaków to te same pragnienia, te same myśli i kalkulacje. Różnica polega na intensywności i wyrafinowaniu, ale pragnienia są w sumie takie same. Zazdrość, namiętność i głód władzy istnieją u ludzi tak samo jak u małp, choć u tych ostatnich są mniej rozwinięte i nie tak wyrafinowane.

Jeśli przyjrzymy się sobie uczciwie, zobaczymy, że na poziomie społecznym nie rozwinęliśmy się bardziej niż one. Podczas gdy my rozwinęliśmy technologię, one rozwinęły pozytywne cechy społeczne, których my nie rozwinęliśmy. W rezultacie mamy zaawansowane technologicznie społeczeństwo, które wykorzystuje technologię przeciwko własnym członkom. Jest powód, dla którego tak się dzieje, fundamentalna różnica, która uniemożliwia upodobnienie się naszego społeczeństwa do społeczeństwa naczelnych. Różnica polega na tym, że to, co one robią instynktownie, my musimy robić świadomie, bo inaczej, jak widać, nie będziemy w stanie robić tego w ogóle.

Gdyby naszym przeznaczeniem było pozostać na poziomie małp, nie byłoby sensu stawać się ludźmi. Nie posiadamy instynktu budowania pozytywnego i wspierającego społeczeństwa, po to, aby rozwinąć ten instynkt z własnej woli. Czyniąc to, możemy dostrzec zalety takiego społeczeństwa w porównaniu z jego przeciwieństwem, którym jest nasz obecny stan. To z kolei sprawi, że nasze rozumienie natury ludzkiej i natury jako całości będzie o wiele głębsze niż to, które może pojąć jakiekolwiek inne stworzenie.

Niektórzy mogą uważać, że troska o siebie nawzajem jest naiwna lub nierealistyczna, ale nie rozumieją, że troszcząc się o innych, budujemy w sobie strukturę, która działa wokół nas, na zewnątrz. Poznajemy wówczas naturę, symulując jej modus operandi, a ponieważ działa ona na zasadzie wzajemności i troski, jak pokazuje społeczeństwo szympansów, jedynym sposobem na zrozumienie natury jest zbudowanie podobnego społeczeństwa z własnej woli i własnym wysiłkiem.

Natura w pewnym sensie uczyniła nas niewidomymi, abyśmy sami mogli rozwinąć swój wzrok. My, z powodu naszej ślepoty i egoizmu, myślimy, że cały świat jest tak samo ślepy i egoistyczny jak my sami. Jeśli jednak będziemy starali się postępować w sposób naturalny, tak, jak dzieje się to u zwierząt, odkryjemy prawdziwe, opiekuńcze usposobienie natury.

Źródło: https://bit.ly/39eVRpK


Czego powinniśmy się nauczyć z wojny rosyjsko-ukraińskiej?


Zadłużeni wbrew własnej woli

W ciągu ostatnich dwóch lat wiele zmieniło się na rynku pracy. Stale brakuje pracowników, ponieważ coraz więcej osób nie chce tyrać w pracy, której nie lubi. Szukają wolności i satysfakcji, i są gotowi zgodzić się na niższą płacę w zamian za większą swobodę. Ludzie stają się coraz bardziej narcystyczni. W rezultacie niechętnie wykonują polecenia i z łatwością rezygnują z pracy, byle tylko uwolnić się od swoich szefów. W wielu przypadkach ludzie stali się tak zbuntowani, że ledwo są w stanie podporządkować się funkcjonariuszom organów ścigania. Po prostu nie potrafią się nikomu podporządkować. Ale kiedy łamiemy system, który nas utrzymuje, nie budując w zamian lepszego, narażamy siebie i całe społeczeństwo.

Jeśli żyjemy w społeczeństwie, jakimkolwiek społeczeństwie, jesteśmy mu dłużni, czy nam się to podoba, czy nie. Społeczeństwo wpływa na nas, a my na społeczeństwo. Ponieważ nie jesteśmy w stanie przetrwać sami, jesteśmy zmuszeni do życia w społeczeństwie.

Dlatego, aby żyć w społeczeństwie, które nam się podoba, musimy znać jego zasady i wiedzieć, jak spokojnie się w nim zachowywać. Aby osiągnąć spokój, musimy zachować równowagę między wszystkimi częściami społeczeństwa. Dotyczy to nie tylko ludzi w naszym społeczeństwie, ale także całego środowiska, w którym żyjemy, ponieważ nasz spokój i dobre samopoczucie zależą nie tylko od ludzi, ale także od klimatu, roślinności i wszystkiego, co nas otacza.

Kluczowym słowem w formule, która czyni życie spokojnym i otwartym dla przyszłych pokoleń, jest „równowaga”. Wszystko w przyrodzie jest zrównoważone w tym sensie, że jest w równym stopniu odżywiane przez otoczenie i odżywia swoje otoczenie.

My natomiast myślimy tylko o sobie. Nie mamy żadnego interesu w tym, aby komukolwiek cokolwiek dawać. Ale społeczeństwo narcyzów jest nie do utrzymania. Ponieważ każdy myśli tylko o sobie, społeczeństwo się rozpada. Ten brak równowagi między dawaniem i otrzymywaniem jest źródłem wszystkich naszych problemów.

Walczymy z przymusem utrzymania równowagi, ale w rezultacie mamy kryzys klimatyczny, społeczny i ekonomiczny. Coraz bardziej brakuje żywności, ekstremalne zjawiska pogodowe występują coraz częściej i są coraz bardziej gwałtowne, inflacja rośnie, a porządek społeczny na całym świecie się załamuje.

Jeśli chcemy czuć się wolni, musimy uwolnić się od egoizmu. To on jest przyczyną naszego narcyzmu i to on jest naszym prawdziwym tyranem. Ego nas zniewala i zmusza do podporządkowania się jego woli. Jeśli wybierzemy wolność od egoizmu, dowiemy się, co to znaczy prawdziwa wolność.

Źródło: https://bit.ly/3wk6kaX


Nienasycony głód władzy u człowieka

Od zarania dziejów człowiek pragnął władzy. Od zarania dziejów walka o władzę zakłócała spokojne życie ludzi. Również dzisiaj głód władzy sieje spustoszenie i niszczy niezliczoną liczbę istnień ludzkich. Władza zmienia ludzi w tyranów. Nie możemy jej zabić, ale możemy ją wykorzystać w pozytywny sposób. Jeśli nie nauczymy się, jak to robić, zniszczy nas wszystkich. Można powiedzieć, że głód władzy jest podstawową cechą człowieka. Chcemy mieć kontrolę nad wszystkim, co nas otacza. Dotyczy to nie tylko bezlitosnych władców, ale każdego człowieka.

Głód władzy istnieje w nas od chwili narodzin. Spójrzcie, jak niemowlęta chwytają wszystko, czego może dosięgnąć ich ręka. To także jest pragnienie kontroli, posiadania. To jest podstawowy stan naszego pragnienia: chcieć posiadać i kontrolować wszystko, co widzę, podporządkować to sobie, tak abym to ja panował, a wszystko było mi podporządkowane. Innymi słowy, głód władzy zaczyna się od najbardziej podstawowych potrzeb i wzrasta do poziomu, na którym człowiek traci zdolność właściwego osądu z powodu obsesji władzy. Początkowe pragnienie jest naturalne, ale u ludzi przekształca się w zgubnego potwora.

Problem nie polega na tym, że czegoś chcemy, ale na tym, że nasze pragnienia rosną ponad poziom, na którym możemy je zrównoważyć. W końcu stają się one pragnieniem nie tylko zdobycia tego, czego chcemy, ale przede wszystkim uniemożliwienia innym zdobycia tego, czego chcą i zdania ich na moją łaskę.

Istnieją dwie podstawowe siły: przyciągania i odpychania. Przejawiają się one na każdym poziomie – fizycznym, biologicznym, emocjonalnym i moralnym. W całej przyrodzie przeciwieństwa się równoważą. U ludzi siła przyciągania rośnie z pokolenia na pokolenie i rośnie przez całe życie, aż w końcu nie można jej zrównoważyć i wymyka się spod kontroli. Aby zachować równowagę, którą w naturalny sposób zachowuje reszta natury, musimy nauczyć się, jak to robić.

Od wczesnych lat życia musimy uczyć dzieci o naturze ludzkiej, o tym, jak ją kontrolować, jakie cele powinniśmy sobie stawiać i jak je osiągać w sposób konstruktywny dla nas samych i dla społeczeństwa. Musimy pokazać dzieciom, które środowiska społeczne są dla nich dobre, a które nie, i dlaczego, a także pokazać im szkody, jakie może wyrządzić lekkomyślny egoizm.

Kiedy ludzie opanują swoje ego, mogą je wykorzystywać w sposób pozytywny i konstruktywny. Jeśli tacy ludzie mają pragnienie rządzenia, to po nauczeniu się, jak panować nad swoim ego, mogą stać się wielkimi władcami. Będą w stanie oprzeć się narastającemu ego, a zamiast mówić l’état, c’est moi (państwo to ja), jak mawiał Ludwik XIV, przywilej jakim obdarzyło ich społeczeństwo, będą przyjmowali z wielką pokorą, aby mądrze nim kierować.

W istocie, przywódca musi mieć wrodzone poczucie niegodziwości. Jeśli przywódca nie czuje, że są ludzie którzy wiedzą lepiej, są bardziej kompetentni, mają większe doświadczenie i mądrość, nic nie powstrzyma go przed staniem się tyranem. Jednak pokora i pewne poczucie niższości hamują ego i pozwalają liderowi pozostać uważnym, docenianym, a przede wszystkim troskliwym.

Źródło: https://bit.ly/3rNoqR2


W przypadku wojny atomowej nie ma zwycięzców, ale to może nie mieć znaczenia

W sytuacji, gdy rosyjska broń jądrowa została postawiona w stan podwyższonej gotowości, a ukraiński reaktor jądrowy jest zagrożony zbombardowaniem, niebezpieczeństwo katastrofy nuklearnej stało się bardzo realne. Wszyscy wiedzą, że gdyby doszło do takiej katastrofy, nikt nie będzie wygranym, a skutki byłyby straszliwe dla całej ludzkości, ale ego nie zna granic. Kiedy ludzie są nastawieni na własne zwycięstwo, nic ich nie powstrzyma, nawet ich własna fizyczna śmierć.

Wojna kojarzy nam się ze starciem między dwoma (lub więcej) podmiotami fizycznymi, takimi jak państwa czy głowy państw. Wojna jest jednak procesem znacznie głębszym niż konflikt interesów czy walka o władzę. Tym, co napędza wojny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, jest ego, a ego nie poddaje się niczemu i słucha tylko siebie.

Siła, która tworzy życie, jest siłą równowagi, harmonii i dawania. W ten sposób umożliwia powstanie życia, ewolucję coraz bardziej złożonych tworów, które przetrwały dzięki współpracy i współzależności wszystkich swoich części. Dlatego życie wymaga harmonii i wzajemnego wsparcia. Ego jest tego dokładnym przeciwieństwem: Jest to siła, która widzi tylko siebie, myśli tylko o sobie i troszczy się tylko o siebie. Ego odnosi się do innych tylko wtedy, gdy może ich wykorzystać lub skrzywdzić i w ten sposób zaznaczyć swoją wyższość. W rezultacie ego jest przeciwieństwem życia.

Kiedy ścierają się dwa lub więcej ego, powstaje gwałtowny konflikt lub wojna. Wojna pomiędzy dwoma ego może zakończyć się, gdy jedno z nich zostanie pokonane lub gdy oba są zbyt wyczerpane, aby kontynuować, więc postanawiają „zawrzeć pokój”. W rzeczywistości „pokój” jest jedynie rozejmem, który będzie trwał tylko do momentu, w którym jedno z ego uzna, że odzyskało siły na tyle, by unicestwić drugie, i wtedy wznowi walkę. A jeśli do pokonania wroga konieczne jest zburzenie reaktorów jądrowych lub użycie broni jądrowej, ego chętnie jej użyje. Nie ma to nic wspólnego z tym, kto jest u władzy. Jeśli chodzi o egoizm, nie ma ludzi sprawiedliwych; wszyscy jesteśmy potencjalnymi złoczyńcami, ponieważ takie zachowanie leży w ludzkiej naturze.

Ojciec mojego nauczyciela, wielki kabalista i myśliciel Baal HaSulam, już w latach 30. ubiegłego wieku pisał o nienasyceniu ego. W swoim doniosłym eseju „Pokój na świecie” napisał: „W prostych słowach powiemy, że naturą każdego człowieka jest wykorzystywanie życia wszystkich innych ludzi na świecie dla własnej korzyści, a wszystko, co człowiek daje innym, robi tylko z konieczności. Nawet wtedy jest w tym wyzysk, ale jest on robiony sprytnie, tak że przyjaciel nie zauważy tego i chętnie się podda”. Ponadto, dodaje, człowiek „czuje, że wszyscy ludzie na świecie powinni być pod jego własnym zarządem i dla jego prywatnej korzyści. To jest prawo nie do złamania. Różnica polega jedynie na wyborach dokonywanych przez ludzi: Jeden wybiera wykorzystywanie ludzi dla zdobycia niskich żądz, drugi dla zdobycia władzy, a trzeci dla zdobycia szacunku. Co więcej, gdyby ktoś mógł to zrobić bez większego wysiłku, zgodziłby się eksploatować świat, mając do dyspozycji wszystkie trzy rzeczy razem – bogactwo, władzę i szacunek. Jest jednak zmuszony wybierać stosownie do swoich możliwości i zdolności”.

Dziewięćdziesiąt lat temu, kiedy Baal HaSulam napisał te przejmujące słowa, nie było jeszcze II wojny światowej i okrutnych jej następstw. Czy dziś ktoś rozsądny może wątpić w siłę ego, które potrafi zniszczyć wszystko, co stanie mu na drodze?

Nie sądzę, aby wojna na Ukrainie doprowadziła do wojny światowej lub użycia broni jądrowej. Przynajmniej na razie na to się nie zanosi. Jeśli jednak nie nauczymy się, jak używać ego w sposób konstruktywny, a nie destrukcyjny, to bez wątpienia po raz trzeci znajdziemy się w tej strasznej sytuacji. A jeśli nie nauczymy się tej lekcji, możliwa jest nawet czwarta wojna. Aby zapobiec całkowitemu zniszczeniu, musimy nauczyć się nowych wartości – że połączenie i jedność są ważniejsze niż jakakolwiek forma separacji i wrogości. Tak jak nasze środowisko uczy nas obecnie nienawiści i dążenia do dominacji, tak my powinniśmy budować środowisko, które uczy czegoś przeciwnego.

Nie jestem pedagogiem i nie mam zamiaru szczegółowo opisywać, jak należy to robić. Wiem tylko, że jeśli nie nauczymy się budować połączenia i naprawdę troszczyć się o naszych bliźnich, zniszczymy siebie nawzajem. Jeśli zdecydujemy się na wojnę, mówi Baal HaSulam w innym przełomowym dziele: „Bomby zrobią swoje, część, która pozostanie po zrujnowaniu wszystkiego, nie będzie miała innego wyboru, jak tylko wziąć na siebie tę pracę, w której zarówno jednostki, jak i narody nie będą pracować dla siebie więcej, niż jest to konieczne do ich utrzymania, podczas gdy wszystko inne, co robią, będzie z korzyścią dla innych” (Pismo Baal HaSulam – Ostatnie pokolenie, część pierwsza).

Źródło: https://bit.ly/3IA3sL3


Zjednoczenie w imię zjednoczenia

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Istnieje takie prawo: człowiek znajdujący się w tłumie podlega jego wpływom. Zaczyna tracić nad sobą kontrolę i łatwo może stracić swoje „ja”.

Ale dlaczego, gdy jest w grupie ludzi, którzy chcą się zjednoczyć, wejść na nowy poziom poznania, to prawo nie działa?

Odpowiedź: Dlatego że egoizm nie popycha cię do zjednoczenia, musisz działać przeciwko niemu! A do tłumu wchodzisz ze swoim egoizmem i realizujesz go jak wszyscy inni. To bardzo proste, bardzo łatwe.

Jeśli jakiś człowiek, włącza się w tłum, staje się taki jak on. Znajduje usprawiedliwienie dla swojego egoizmu, czuje się duży, wielki, taki jak tłum. Bardzo trudno, praktycznie niemożliwe jest znajdować się w tłumie i nie podporządkować się.

Komentarz: Spędzam dużo czasu wśród ludzi, którzy chcą się zjednoczyć w imię samego zjednoczenia. Działają na mnie.

Odpowiedź: Więc to nie jest tłum! Tłum – to egoistyczny motłoch, który decyduje połączyć swoje indywidualne egoistyczne impulsy dla jeszcze większego zysku. Dlatego idzie, burzy, bije, skandalizuje. To wpływa na twój egoizm i zaczynasz zachowywać się tak samo. Tłum ciągnie ciebie za sobą.

A kiedy chcesz się zjednoczyć w imię samego zjednoczenia – to zupełnie inna sprawa! Wchodzisz w grupę która pracuje nad tym, aby wznieść się ponad swój egoizm, anulować go, odrzuca swoją zwierzęcą istotę. Zachodzi tutaj ogromna praca. Osoba z zewnątrz nawet nie zrozumie, czym się zajmujesz.

Z programu telewizyjnego „Umiejętności komunikacyjne”, 25.09.2020


Miłość – to zjednoczenie

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Co może przekonać człowieka do przyjęcia idei powszechnej równości? Chociaż wszyscy jesteśmy różni, ale równość polega na tym, że miłość pokryje wszystkie przestępstwa. Jaką informacje należy dać człowiekowi, aby on to zrozumiał?

Odpowiedź: „Wszystkie przestępstwa pokryje miłość” – jest to prawo natury, do którego musimy dojść. I im szybciej to zrobimy, tym szybciej oswoimy sobie Wyższy Świat, wyższy stan, osiągniemy doskonałość, pełność i prawdziwość postrzegania, gdzie my się znajdujemy.

Komentarz: Ale jeśli jest to prawo natury, to pracujmy z naukowcami.

Odpowiedź: Nie, osiągnięcie wyższego stanu nie dotyczy naukowców, dlatego że zachodzi ono wewnątrz człowieka i w zmianie jego natury z egoistycznej na altruistyczną. Tym ziemska nauka nie zajmuje się. Ona nie posiada takich narzędzi.

Komentarz: Każdy może zrozumieć, że separacja między nami jest właśnie przestępstwem. Ale jak zbudować na tym miłość, jest zupełnie niezrozumiałym.

Kiedy dają wam konkretnie jakąś sytuację – jak w niej działać, tego nie można wyjaśnić. Nie może Pan powiedzieć, jak ją pokryć miłością, jeśli ma Pan jedną opinię, a ja mam drugą.

Odpowiedź: Rzecz w tym, że ty nie możesz za jednym ruchem przekształcić siebie. To wymaga ciągłego treningu z przyjaciółmi w grupie, w małym społeczeństwie, gdzie odnawiasz, modelujesz duchowe prawa – „kochaj bliźniego jak siebie samego”.

To długotrwały edukacyjny proces, po którym zmieni się Twoje postrzeganie świata. I wtedy możesz dojść do stanu, kiedy nad całą różnorodnością będziecie mogli się zjednoczyć.  

Miłość – to zjednoczenie.

Z programu telewizyjnego „Umiejętności komunikacyjne”, 16.10.2020


List do widza, który odkrył, że wszystko jest kłamstwem

Valentine, częsty widz moich programów z reżyserem Semionem Vinokurem, napisał do niego ostatnio, że czuje się jakby wszystko było kłamstwem: rząd kłamie, jego szefowie kłamią, media kłamią i nigdzie nie ma prawdy. Następnie zapytał, jak ma dalej żyć, gdy nie ma niczego i nikogo, komu mógłby zaufać. Dodał, że nigdy nie czuł tego bardziej dotkliwie i poprosił o informację zwrotną.

Poprawa zaczyna się od uświadomienia sobie, co się dzieje i dlaczego oraz od budowania dobrych relacji z ludźmi, wszystkimi ludźmi. Jeśli się zmienimy, świat również to zrobi. Jeżeli będziemy działać z serca, poprawi się nasza percepcja i uświadomimy sobie, dlaczego wszystko się dzieje i jak możemy pomóc osiągnąć światu równowagę.

Oto moja odpowiedź dla Valentine:

Kłamstwo i egoizm są naturą tego świata. Na początku naszego rozwoju duchowego i emocjonalnego tego nie czujemy. Tak jak nie mówimy małym dzieciom, że istnieją źli ludzie, którzy pragną krzywdzić innych i zachowujemy tę ponurą informację aż dorosną i mogą sobie z nią poradzić, natura nie odkrywa przed nami głębi ludzkiego egoizmu, którego istotą jest wykorzystywanie wszystkich i wszystkiego. Dlatego fakt, że dokonałeś opisywanych przez siebie odkryć oznacza, że osiągnąłeś punkt, w którym jesteś gotowy na poznanie prawdziwej natury tego świata i ludzi- egoizmu.

Kiedy człowiek uświadomi to sobie po raz pierwszy, czuje się zagubiony i nie wie, dokąd uciec. Niektórzy udają się do odległych zaułków, jak bezludne wyspy, gdzie mogą żyć w pojedynkę i izolować się od świata zewnętrznego. Inni znów skupiają się na gromadzeniu bogactwa, co ma zabezpieczyć ich przyszłość, jak i przyszłość ich dzieci. Żadne z tych rozwiązań nie pomniejsza jednak strachu.

Znając prawdziwą naturę tego świata zaczynamy zadawać pytania na temat jej znaczenia. Najpierw przychodzi świadomość, że świat zbudowany jest na egoizmie, następnie pytanie, dlaczego został tak stworzony, a w końcu świadomość, że tylko poznanie siebie może uwolnić nas od egoizmu i popchnąć w kierunku bardziej autentycznej łagodnej natury.

Świat skonstruowany jest w ten sposób dokładnie po to, abyśmy mogli go zmienić. Tylko kiedy uzmysłowimy sobie jak głęboko tkwimy w egocentryzmie, zapragniemy zmiany. Jedynym sposobem, żeby się o tym przekonać jest dordzenne zanurzenie się w egoizmie, a następnie doprowadzenie tej prawdy do świadomości.

Kiedy patrzymy na świat, który nas otacza i widzimy jego zło oraz okrucieństwo, musimy wiedzieć, że istnieje ku nim jakaś przyczyna. Nawet jeśli patrzymy na przywódców politycznych, których uważamy za bezlitosnych i wrednych, nie powinniśmy dążyć do ich usunięcia ze stanowiska, ponieważ ci, co ich zastąpią, będą jeszcze gorsi. Zamiast tego musimy pamiętać, że każda negatywność, jaką rejestruje nasza świadomość istnieje po to, abyśmy pragnęli się wznieść ponad nią w kierunku dbania o innych i utworzenia z nimi połączenia.

Początkiem polepszenia naszej sytuacji jest świadomość tego, co się dzieje i dlaczego oraz dążenie do zbudowania dobrych relacji z ludźmi, wszystkimi ludźmi. Jeżeli się zmienimy, świat zrobi to samo. Jeżeli nasze działania będą wypływać z serca, zmieni się nasze postrzeganie i zrozumiemy, dlaczego wszystko się dzieje i jak możemy przyczynić się do zharmonizowania tego świata.

Źródło: https://bit.ly/3qNjFqG


Wspólny winowajca stojący za nieszczęściami roku 2021

Pożary, powodzie, pandemie, trzęsienia ziemi, tajfuny, tornada, susze, inflacja, wojny, nadużycia i wyzysk, wszystko to mięliśmy w tym roku, za sprawą wspólnego winowajcy którym jest: człowiek. Zmieńcie człowieka, a zmienicie świat. Zadanie może nie być łatwe, ale wiedza o przyczynach i o tym, co musimy zrobić, pomoże nam utorować drogę do poprawy.

Kiedy myślisz o wszystkich złych rzeczach, które wydarzyły się w tym roku, niemal instynktownie mówisz „Niech to się już skończy”! Powinniśmy jednak mądrzej do tego podchodzić. Katastrofy, o których mowa w pierwszym akapicie, wydadzą się delikatnym powiewem wiatru w porównaniu z tymi, które nadejdą w przyszłym roku i w kolejnych latach, jeśli nie będziemy zdeterminowani, by dotrzeć do sedna kryzysów i rozwiązania ich raz na zawsze.

Największym wyzwaniem, przed którym stoi ludzkość w 2022 roku, nie jest ograniczenie emisji gazów, ograniczenie stosowania tworzyw sztucznych czy zmniejszenie zużycia paliw kopalnych. Naszym największym wyzwaniem, najbardziej uporczywą przeszkodą w wysiłkach wkładanych na rzecz oczyszczenia planety, jest nasza własna natura.

Kiedy ludzie myślą o ubiegłym roku, myślą o wszystkich rzeczach, które się wydarzyły. Myślę, że w naszej analizie musimy sięgnąć głębiej; musimy przyjrzeć się temu, co spowodowało te wydarzenia, jak również innym negatywnym zjawiskom.

Wiemy już, że każdy element jest wyjątkowy i niezastąpiony w ekosystemie Ziemi. Kiedy pozbywamy się choćby jednej jego cząstki, wytrącamy system z równowagi. Kiedy wytrącasz z równowagi lokalny ekosystem, wpływa to na sąsiednie systemy, aż w końcu cała planeta zostaje zakłócona. Tak jak Covid-19 nauczył nas, że każda nowa odmiana natychmiast rozprzestrzenia się po całym świecie, tak samo jest ze wszystkim, co robimy, mówimy, a nawet myślimy. Wszyscy jesteśmy częściami jednego systemu.

Przyznajemy już, że jesteśmy od siebie zależni i wpływamy na siebie nawzajem tym jak zachowujemy się jako konsumenci, co jemy, nasze zwyczaje związane z podróżowaniem i inne aspekty naszego życia. Widzimy, że nieodpowiedzialne i nieprzemyślane zachowanie wyczerpuje wspólne zasoby i wszyscy cierpią z tego powodu. ONZ i inne instytucje organizują międzynarodowe panele i konferencje, na których dzień i noc dyskutuje się na ten temat.

Nie wystarczy powiedzieć sobie, że to nasza własna natura jest naszym największym problemem. Możemy jednak stworzyć atmosferę, w której wszyscy uczestniczą w budowaniu nowej natury ludzkości – gdzie solidarność i życzliwość zdobywają uznanie, a próżność i narcyzm są jak przestroga.

Tymczasem niewiele się zmienia. Wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej. Jak dotąd, jedyną rzeczą, która naprawdę zdołała powstrzymać nasze lekkomyślne zachowanie, jest koronawirus. Kiedy zmusił nas do lockdownu, powietrze było czyste, woda przejrzysta, zwierzęta wędrowały tam, gdzie nigdy wcześniej nie chodziły, a ludzie na nowo odkrywali swoje rodziny.

Ale zamknięcie nie jest sposobem na życie; jest to środek nadzwyczajny. Potrzebujemy zrównoważonego rozwiązania, które pozwoli nam dalej żyć na tej planecie, naszym jedynym domu, bez niszczenia jej i bez niszczenia nas przez nią w odwecie.

Aby tego dokonać, musimy zmienić podstawowy element, który powoduje nasze lekkomyślne zachowanie: naszą egoistyczną naturę ludzką. Kiedy spojrzymy na wszystkie problemy nękające naszą planetę – od klęsk żywiołowych po kryzysy spowodowane przez człowieka – wszystkie one mają wspólnego winowajcę: ludzki egoizm. Dlatego zmień człowieka, a zmienisz świat.

Tu leży nasz największy problem. Od razu możemy się zgodzić, że musimy zmienić nasze zachowanie. Ewidentnie, nasze zachowanie powoduje problemy. Ale naprawa przyczyny naszego nierozważnego zachowania ma znacznie mniej zwolenników, ponieważ nikt chętnie nie przyznaje się do ponoszenia winy za problemy świata. A jednak wszyscy jesteśmy za nie odpowiedzialni.

Dlatego najważniejsze dla naszego przetrwania jest zrozumienie, w jakim znaleźliśmy się punkcie, dlaczego nasz świat jest taki, jakim jest i jak możemy oszczędzić sobie przeciwności, które z pewnością nadejdą – jeśli nie zmienimy naszych działań. Jako bonus, wygramy również wspaniałe życie, w którego istnienie nie wierzyliśmy aż do momentu zmiany mentalności na solidarną i odrzucenia wspólnego winowajcy naszych nieszczęść – naszego własnego egoizmu.

Jeśli to zrobimy, wszyscy razem, nie będziemy mieli poczucia, że czegoś sobie odmawiamy, że wyrywamy coś z naszego wnętrza. Zamiast tego poczujemy, że dodajemy do naszego coś dobrego, co wzbogaca nasze życie, nadaje mu kierunek i znaczenie. Stopniowo, bardziej społeczny sposób myślenia stanie się dominujący, ponieważ nagradzany jest hojniej niż narcyzm. Jeśli zrobimy to razem, będzie to łatwe i płynne przejście.

Źródło: https://bit.ly/3t0a5SA


Egoizm zniszczy demokrację

Być może jednym z najbardziej rzucających się w oczy zjawisk ostatnich lat jest spadek zaufania społeczeństwa do władz. Niezależnie od tego, czy chodzi o demonstracje przeciwko ograniczeniom Covid, protesty przeciwko reformom gospodarczym, czy zamieszki przeciwko polityce w dowolnej dziedzinie, od edukacji przez migrację po obronność, społeczeństwo traci zaufanie do wybranych przez siebie urzędników w demokratycznych krajach. Problem polega na tym, że najbardziej samolubni i wyzyskujący dochodzą do najwyższych stanowisk, a ludzie nie są na to ślepi. Dopóki nie naprawimy obelżywej natury naszych relacji, reżimy będą stawać się coraz bardziej skorumpowane, aż w końcu całkowicie się rozpadną, a wojna i przemoc przejmie kontrolę.

Ponieważ sami jesteśmy narcystyczni, wybieramy narcyzów i umieszczamy ich u steru naszych krajów. Zamiast wybierać ludzi, którzy będą zaspokajać nasze potrzeby, wybieramy najbardziej egoistycznych ludzi do kierowania naszymi najbardziej „otwartymi” społeczeństwami. Ostatnio, egocentryzm liderów sprawił, że są tak skorumpowanymi, że ludzie nie mogą już tego ignorować. W końcu ludzie budzą się i są źli.

Od XVII wieku współczesna demokracja zaczęła nabierać kształtów, gdy zaczęły powstawać parlamenty, a królowie i duchowieństwo zaczęli oddawać władzę wybranym organom. Demokracja osiągnęła swój najwyższy status po dwóch wojnach światowych, kiedy to demokratyczne państwa uratowały świat przed despotami z Niemiec, Włoch i Japonii.

Po I wojnie światowej powstała pierwsza w historii organizacja międzyrządowa, Liga Narodów, która później zmieniła nazwę na Narody Zjednoczone, a której główną misją było utrzymanie pokoju na świecie.

Jednak ani demokracja, ani Organizacja Narodów Zjednoczonych nie spełniły obietnic, które złożyły. Demokracja nie zapewniła prawdziwej wolności słowa, choć przez pewien czas sprawiała wrażenie, że czuliśmy się tak, jakby to robiła, a ONZ poniosła całkowitą porażkę, jeśli chodzi o utrzymanie, a nawet wspieranie pokoju na świecie.

Co gorsza, z biegiem czasu ludzkość stawała się coraz bardziej egoistyczna, a trend ten w ostatnich latach przyspieszył i nadal trwa. Dzisiejsi ludzie są tak pochłonięci sobą, że jeśli przetestujesz ich według standardów, które były używane zaledwie kilka dekad temu, „zakwalifikują się” jako narcyzi.

Z jednej strony, nasilająca się niechęć obywateli do rządów jest dobrym znakiem wskazujący na to, że ludzie zdają sobie sprawę, że nasi przywódcy nie prowadzą nas nigdzie w dobrym kierunku. Z drugiej strony, jest to sytuacja niepewna, ponieważ zmienność napięć społecznych może prowadzić do intensywnych wybuchów przemocy, których charakter i skutki można zgadywać.

Innym niebezpieczeństwem, które wynika z naszego rosnącego narcyzmu jest to, że dopóki rząd nie da nam dokładnie tego, czego chcemy, nie możemy zaakceptować jego praworządności. Demokracja opiera się na rządzeniu większością, przy jednoczesnym uwzględnieniu potrzeb mniejszości. Nie jest zbudowana po to, aby powstrzymać sytuację, w której mniejszości nieustannie dokonują przewrotu pod jej fundamentami. Rosnąca destabilizacja może prowadzić do jednego z dwóch rezultatów: anarchii lub wojny. Żadne z nich nie jest mile widziane.

Aby zapobiec temu, co wydaje się nieuchronnie katastrofalnym scenariuszem, musimy zająć się podstawową przyczyną rozpadu wolnych społeczeństw: ludzkim egoizmem. Możemy to zrobić tylko wtedy, gdy zaspokoimy nasz egoizm, pokazując że w naszym najlepszym interesie leży współpraca i troska o siebie nawzajem.

Obecna rzeczywistość aż nazbyt dobrze pokazuje, że nie możemy poruszać się bez wpływu na wielu innych ludzi. Każde opóźnienie w produkcji lub w łańcuchu dostaw prawie każdego produktu natychmiast tworzy ogólnoświatowe opóźnienia, które hamują gospodarkę i zakłócają życie miliardów ludzi na całym świecie.

Ludzkość wytwarza obfitość wszystkiego. Każdy człowiek na świecie mógłby być zadowolony, gdybyśmy tylko troszczyli się o siebie nawzajem i chcieli, aby tak było.

Gdybyśmy zdali sobie z tego sprawę i działali zgodnie z tą świadomością, stworzylibyśmy zupełnie inny świat. Nie musielibyśmy się martwić o reżimy totalitarne, ponieważ odmawianie innym wolności byłoby równoznaczne z odmawianiem wolności nam samym.

Współzależność tworzy podobieństwo. Kiedy ludzie są wobec siebie życzliwi, zaczynają troszczyć się o siebie nawzajem nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale także fizycznym i materialnym.

Dlatego zamiast próbować tłumić ego innych ludzi lub (co gorsza) ukrywać złośliwość pod zasłoną fałszywych uśmiechów, z nożem za plecami, powinniśmy okiełznać nasze egoistyczne skłonności dla naszego wspólnego dobra. Jeśli uświadomimy sobie, że każdy z nas jest zależny od wszystkich, nasze ego podpowie nam, co zrobić, aby każdy z nas był zadowolony i szczęśliwy.

Źródło: https://bit.ly/3Hwhe0Z