Zarodek duszy i jego stadia wzrostu

каббалист Михаэль Лайтман Lekcja w Rzymie

Pytanie: Czy może Pan wyjaśnić związek między człowiekiem, jego duszą i Stwórcą? Powiedział Pan, że człowiek nie ma duszy, dopóki jej nie rozwinie?

Odpowiedź: Każdy człowiek ma punkt duszy – podobny do kropli nasienia. Dlatego, aby go rozwinąć, potrzebna jest nam siła. Tak, jak kropla nasienia przylepia się do ściany macicy i otrzymuje pokarm od matki i zaczyna rosnąć – tak i my musimy przyłączyć się do społeczeństwa i anulować się w stosunku do tej odpowiadającej nam grupy, podobnie jak w łonie matki.

Jeśli będę tak anuluować się, to nie będę w niej obcym ciałem – podobnie jak kropla nasienia, które nie jest postrzegane jako coś obcego. I dlatego ciało jej nie odrzuca i zarodek może się rozwijać.

W taki sposób anuluję się przed grupą i otrzymuję od niej siły. I wtedy mój duchowy punkt, początek mojej duszy – zaczyna rosnąć. Rośnie on dokładnie według tych samych stadiów, jak zarodek wewnątrz macicy. Jest to wyjaśnione w kabalistycznych książkach na tysiącach stron. Stadia te są nazywane „zarodek-karmienie-dojrzewanie” (ibur-jenika-mochin) naszej duszy.

I jeśli człowiek nie rozpoczął tego procesu, to znaczy, dzięki połączeniu z innymi, jeszcze chociażby w jakiś sposób nie odkrył wyższego wymiaru, który istnieje poza nim – to jego ciało umiera, a ten punkt duszy pozostaje tylko punktem. On ponownie obłócza się w ciało i towarzyszy mu, dając możliwość rozwoju.

Ale jeśli człowiek osiągnał przynajmniej najmniejszy, pierwszy duchowy stopień, on już czuje, że należy do innego wymiaru – duchowego i wiecznego. Jest on wieczny, ponieważ znajduje się powyżej naszego materialnego, „zwierzęcego” egoizmu, odnoszącego się do naszego ciała. I wtedy ciało może umrzeć i rozłożyć się, ale człowiek będzie identyfikowyć się nie z nim, a z tym duchowym stanem, który osiągnął.

To jest to, do czego musimy dojść! Przynajmniej na pierwszy stopień. A potem jest już o wiele łatwiej poruszać się, dlatego że człowiek zaczyna postrzegać następne kroki, które musi dalej zrobić.

Z lekcji w Rzymie, 20.05.2011