A życie okaże się wspaniałe…

каббалист Михаэль ЛайтманZ lekcji nr 1 kongresu w Berlinie

W świecie duchowym istnieje bardzo ścisły, kolejny, postępowy ruch. Jeśli nie mam pełnego poczucia głodu, pragnienia w stosunku do następnego stopnia, jeśli brakuje mi tak zwanego kli (naczynia, właściwości), które pozwala mi go odczuć, to ja go nie odczuwam.

Konieczny jest próg. Ze swego obecnego stanu – z pragnienia „1” – muszę się wznieść do następnego stanu – do pragnienia „2”. Jeżeli wzniosłem się na ten drugi stopień, to wtedy odczuwam  źródło światła, które się tam znajduje.

A jeśli nie osiągnąłem jeszcze tego pragnienia i znajduję się gdzieś pośrodku, na jednym z dziesięciu pośrednich stopni (tak zwanych „dziesięciu sfirot”), to nie odczuwam następnego stanu. Powinienem dojść do ostatniego stopnia i dopiero po jego przekroczeniu zacznę odczuwać następny stan. Jest to ścisła, korpuskularna metodyka, według której wszystko jest precyzyjnie ustopniowane według poziomów, podobnie jak kwanty w atomie. Na to nie mamy żadnego wpływu.

Dlatego też pomiędzy moim pierwszym pragnieniem, w którym odczuwałem jakieś napełnienie i jakby słońce mi świeciło, a moim drugim pragnieniem istnieje pośredni stan, odczuwalny jako pustka, głód, cierpienia. Ale jeśli wiem, że posuwam się naprzód, że jest to proces  akumulacyjny, który dobiegnie końca i wtedy osiągnę swoje szczęście, napełnienie, to nawet ten proces, który jest niezbędny, abym mógł osiągnąć nowe pragnienie, pokieruje mnie naprzód w prawidłowy sposób.

Te odczucia nieprzyjemnych stanów, dezorientacji, niezrozumiałości, pustki pędzą mnie naprzód,  nawet pomagają szybciej się posuwać. A jeślibym odczuwał w tych stanach przyjemność, napełnienie, to one wbrew woli zatrzymywałyby mnie i wtedy bardzo trudno byłoby mi iść do przodu, ponieważ w stanach przyjemnych nie dążyłbym naprzód. Mój egoizm natychmiast zmusiłby mnie do pozostania w bezruchu.

Dlatego powinniśmy prawidłowo odnosić się do cierpień, zrozumieć ich celowość i wiedzieć, jak z nich korzystać. Jak tylko łączę je z właściwym celem, cierpienia te zamieniają się w przedsmak przyszłego, wspaniałego napełnienia.

Dlatego też musimy opanować tę metodykę – a wtedy życie okaże się wspaniałe.

Z pierwszej lekcji kongresu w Berlinie, 28.01.2011