Wspólnota Europejska – Europejski egoistyczny związek

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Widzimy, jak w Europie rośnie rozdzielenie. Jak w takich warunkach można pomóc w tworzeniu prawdziwego europejskiego zjednoczenia?

Odpowiedź: Nie ma części świata bardziej skomplikowanej, bardziej trudnej, bardziej podzielonej i wyobcowanej niż Europa. W niej przeplatają się religie, poglądy, narody, które walczyly między sobą na przestrzeni historii i do tej pory żywiące urazę do siebie.

I nagle te narody zaczęły się jednoczyć. Co za bzdury? Czy jest to możliwe? Lepiej już nie dotykać się i żyć w spokoju, jak lokatorzy wielopoziomowego domu, ledwie znający się nawzajem. „Dzień dobry, do widzenia” – i to są całe ich relacje. W obecnych okolicznościach jest to najlepszą formą współistnienia – każdy w swojej niszy.

I odwrotnie, gdy dwoje ustanawiają wzajemne połączenie, zaczynają się wzajemne kalkulacje: ja jestem dłużny jemu, a on – mi, ja muszę wziąć pod uwagę jego opinię, a on – moją … To bardzo utrudnia życie.

Jak objaśnia Baal HaSulam, zjednoczone „ostatnie pokolenie” może zostać stworzone tylko wtedy, kiedy wszyscy członkowie społeczeństwa są naprawieni. Więc przejdźmy do integracji w tempie wewnętrznych zmian, w takim stopniu, w jakim widzimy w innych dobrych sąsiadów. A nawet więcej: jeśli chcemy zjednoczyć narodowe gospodarki i finansy, to nie możemy zyskiwać na sobie nawzajem. A oznacza to, że wszyscy mamy jedną wspólną „kieszeń”. Kto w Europie chce czegoś takiego? Kto jest gotowy do wzajemnych ustępstw, do wspólnego budżetu, do wzajemnej pomocy?

Dla tego trzeba najpierw dać ludziom integralne wykształcenie. W krótkim czasie objaśni ono,  jak i dlaczego konieczne jest, aby zjednoczyć się, pokaże, co to jest wymóg czasu, że sama natura zobowiązuje nas do tego. A gdy uświadomią sobie brak innego wyjścia, wtedy można będzie rozpocząć realne zjednoczenie – w miarę wewnętrznej gotowości do niego. Tylko wtedy uda nam się rzeczywiście na równi zjednoczyć systemy i struktury różnych krajów.

Nie tak jest mają się rzeczy dzisiaj. Rynek europejski jest stworzony dla tego, żeby silne kraje zarabiały na słabe, żeby Niemcom i Francji było łatwiej sprzedać swoje towary innym. Jeśli to jest „integracja”, to egoistyczna, i oczywiście ona nie jestopłacalna. Albo doprowadzi ona do wojny, albo w końcu Europejczycy zrozumieją, że jest im potrzebna prawdziwa, wewnętrzna, fundamentalna integracja, że najpierw muszą zbliżyć się między sobą, a potem już zbudować coś wspólnego.

Na razie dla jedności w Europie nie ma podstaw. Wręcz przeciwnie, rynek europejski niszczy lokalne gospodarki, ograniczając tradycyjne sfery: na przykład, w Hiszpanii –  winiarstwo, w Portugalii – rybołówstwo, na Litwie – mleczarstwo itd. Jeśli przyjąć takie egoistyczne podejście do zjednoczenia, to rezultatem tego będzie wojna. I dlatego w pierwszym rzędzie konieczna jest edukacja.
A na razie nie widzę nawet najmniejszych szans na utrzymanie takiej „jedności”. Przeciwnie, ona daje całej ludzkości zły przykład tego, jak nie należy się jednoczyć. I możliwe, że stąd zrozumiemy, jak należy.

Pytanie: Rzeczywiście, wśród Europejczyków rośnie nienawiść i rozdzielenie, ale z drugiej strony, natura wiąże ich coraz silniej. W efekcie, dziś zaczęli już mówić nie o finansowym, a o politycznym zjednoczeniu w jedno państwo…

Odpowiedź: Oczywiście, ponieważ nie mają innego wyjścia. Drogą takiego nacisku Stwórca mimo wszystko zmusza ich do rozmowy na temat spójności, ponieważ alternatywą może stać się wybuch, którego bardzo się boją. Bezrobocie rośnie, rozprzestrzeniania się, rosną społeczne przepaści, zwiększa się odpływ pracowników-migrantów – wszystkie problemy wzmacniają się. W końcu, nie mając innych opcji, Europejczycy, oczywiście, zjednoczą się we właściwy sposób. Pytanie tylko, ile czasu i krwi będzie to wymagać.

Tymczasem politycy i ekonomiści widzą obraz jedności i uwzględnienia wspólnych interesów w bardzo zniekształconej formie. W przyszłości i tak będą musieli edukować ludzi – a raczej, przygotować ich do zjednoczenia. A Europejczycy w tym sensie są jeszcze mniej podatni niż Amerykanie. W Ameryce mimo wszystko jest pewien postęp: na przykład, sytuacja z ciemnoskórą populacją kardynalnie różni się od tego, co było jeszcze pięćdziesiąt lat temu. To samo odnosi się do imigrantów Ameryki Łacińskiej. W USA przechodzą wielkie zmiany, a w Europie sprawa nie porusza się naprzód. I dlatego tak szybko jak to możliwe konieczne jest wprowadzenie intensywne integralne wychowanie.

Pytanie: Dlaczego dziś prawa natury popychają Europejczyków do zjednoczenia bardziej, niż innych?

Odpowiedź: Oni muszą przejść przez etap poważniejszego uświadomienia sobie świadomości zła. Oni nadal jeszcze nie zgadzają się na połączenie, nie zgadzają się z tym, że musimy być zjednoczeni wewnętrznie, na własne życzenie.

W ogóle nikt jeszcze nie zgadza się i nie chce zmienić człowieka. „Zmieńmy lepiej te lub inne systemy. Ale abym zmienił się ja sam!? Żebym zaczął się szczerze łączyć z kimś innym…” Tu nie chodzi o „poprawność polityczną”, a o zmianę wewnętrznej natury, o nowy paradygmat postrzegania świata. To nie jest łatwe, ale świat będzie musiał to wdrożyć.

Dylemat jest prosty: co zmienić – zewnętrzne systemy czy wewnętrzne? I właśnie tutaj jest niezbędny „klik” w umyśle, innego wyjścia nie ma, należy zmieniać ludzi. Nie zmienimy – koniec światu, zmienimy – wejdziemy w nowy świat.

Ale wtedy pojawia się następne pytanie: w jaki sposób dokonać zmian? Z jednej strony, nie znajdując odpowiedzi, świat nie jest jeszcze gotowy, aby podjąć tą decyzję, a z drugiej strony, tutaj właśnie zaczynają się nam przysłuchiwać…

Z lekcji do artykułu z książki „Szamati“, 27.01.2013