Gdy wolność jest gorsza niż niewolnictwo

laitman_2009-02-05_anatoli-ulianov_w.jpg

Z pierwszej rozmowy o integralnej edukacji z (Dr Michael Laitman i psycholog Anatolij Ulianov)

Pytanie: Mam kilku znajomych, którzy żyją dokładnie tak, jak Pan opisał. Są to osoby w średnim wieku, które stworzyły sobie kokon. Czy chce Pan powiedzieć, że nie będą mogły one żyć spokojnie w swoim mieszkaniu przez wewnętrzną trwogę, niepokój?

Odpowiedź: Nie jest to tylko wewnętrzny niepokój, lecz również zewnętrzny. Występuje dziś tendencja uwalniania się świata od zbędnych produkcji, a ponad połowa osób pracujących nie będzie po prostu potrzebne jako pracownicy. Osoby te znajdą się w stanie całkowitej pustki, ponieważ przyzwyczajone są do bycia niewolnikami.

Praktycznie cała ludność planety żyje w ten sposób. Człowiek o szóstej rano wychodzi z domu, zabiera ze sobą dziecko, jeśli ma, zostawia je po drodze w przedszkolu, jedzie do pracy, wraca z pracy, odbiera dziecko, leci do supermarketu. Wieczorem para małżeńska ma niewiele czasu, aby wykąpać dziecko, ułożyć je do snu, zjeść jakiś półfabrykat – i to wszystko, na tym dzień się kończy. Nazajutrz wszystko się powtarza.

Znajdujemy się w procesie, w którym u ludzi uwalnia się duża ilość czasu i rośnie poczucie zagubienia, ponieważ czują się nie w swoich zwykłych ramach, tak jakby poza nimi. Jest to o wiele gorzej! Takie wewnętrzne poczucie wolności jest gorsze niż niewolnictwo!

Jeśli nie dać człowiekowi możliwość otrzymania satysfakcji z jakiegoś innego źródła, jeżeli nie zapewnić mu poczucia granic, ramek, tak jak w pracy – poczucia pewnego obowiązku i niewolnictwa, do którego jest przyzwyczajony, to będziemy mieli ogromne problemy.

Musimy zrozumieć, że człowiek przyszłości będzie potrzebował tylko 2-3 godziny dziennie na wszystko, co jest potrzebne: na pracę, obsługę siebie i innych, itp. Pozostały czas – minimum 20 godzin na dobę – będzie miał dla siebie.

Aby nie wyprowadzić tego systemu ze stanu równowagi, my wszyscy – socjologowie, psychologowie, politologowie – musimy poważnie przemyśleć te ramy, które ludzkość ma nabyć, aby poczuć się potrzebną, szczęśliwą, napełnioną całym zestawem wewnętrznych uczuć, które dadzą mu poczucie życia, a nawet więcej.

Nie jest to łatwe, gdy nie ma żadnych obowiązków, presji z góry, nie ma konieczności ciężkiej pracy, aby zarobić więcej pieniędzy, by pochwalić się tym przed sąsiadami, itp.

Dążymy do zupełnie innej postawy wobec siebie, wobec społeczeństwa, wobec życia, która będzie wymagać nowego systemu edukacji i wychowania, nowego spojrzenia na życie. Jest to bardzo złożony system, lecz musi się opierać na końcowym rezultacie, który chcemy osiągnąć, a przede wszystkim na tych warunkach, które dyktuje natura.

Natura zmusi nas do rezygnacji ze zbędnej produkcji. Średnia klasa będzie praktycznie zniszczona. Pozostanie rządząca góra, podejmująca decyzje, z bardzo małą liczbą urzędników, ogromna masa bezrobotnych oraz 10% pracującej ludności ziemi, zajmującej się produkcją i obsługą wszystkich pozostałych. Te 10% będzie rzeczywiście potrzebna, a cała reszta będzie po prostu zbędna.

Ludzkość w rzeczywistości została stworzona tak, żeby 90% jej liczby zajmowała się zupełne inną działalnością: samodoskonaleniem, tworzeniem prawidłowych relacji między sobą. To oni zbudują integralne, globalne, zamknięte, zrównoważone środowisko, które doprowadzi całe społeczeństwo do równowagi z naturą. Wtedy będziemy mieli prawo do istnienia.

Jeśli pozostanie, powiedzmy, tylko 10% tych, którzy pracują w produkcji, to cel stworzenia nie będzie osiągnięty. Celem stworzenia jest, aby wszystkie części, wszystkie poziomy natury – nieożywiony, roślinny, zwierzęcy i ludzki – osiągnęły absolutnie pełną harmonię między sobą. Dopiero wtedy system ten dojdzie do ostatecznego stanu równowagi.