Restrukturyzacja ludzkości

Wojna w Europie, która trwa dłużej, niż ktokolwiek się spodziewał i której końca nie widać, wirus, który mutuje i z łatwością pokonuje naukowców, pozornie niepowstrzymana inflacja, nieprawidłowo zerwane łańcuchy dostaw i inne światowe kryzysy uderzają w ludzkość. Ale te ciosy mają szersze działanie niż tylko wyrządzanie bólu, one restrukturyzują świat. Prowadzą całą planetę – minerały, rośliny, zwierzęta i ludzi – w kierunku stanu harmonii i równowagi, mimo że ludzkość rozpaczliwie próbuje go uniknąć. Faza, przez którą przechodzimy, jest bardzo szczególna. Wyłania się nowy, pokojowy i harmonijny stan, a jest on bolesny tylko dlatego, że stawiamy mu opór, ponieważ chcemy rządzić, nawet gdy nasze decyzje działają na naszą niekorzyść.

Wszystko, co dzieje się dziś na świecie, wskazuje na jasny i prosty fakt: nie mamy pojęcia o co chodzi. Nie mamy pojęcia, dlaczego tak się dzieje, jak sprawić, by świat działał na naszą korzyść, jak zabezpieczyć przyszłość naszą i naszej planety. Kryzys klimatyczny, spowolnienie gospodarcze i nieustanna przemoc na arenie międzynarodowej to symptomy zepsutego systemu. A system jest zepsuty, ponieważ nie chcemy uznać i działać zgodnie z jednym prostym faktem: na dobre i na złe jesteśmy ze sobą połączeni i zależni od siebie nawzajem. Dlatego musimy pracować dla siebie nawzajem, a nie przeciwko sobie.

Światowe kryzysy pokazują nam, że w pojedynkę nie jesteśmy w stanie rozwiązać żadnego problemu. Stopniowo, poprzez ból, nauczą one nas, że musimy nauczyć się współpracować. Będzie to początek restrukturyzacji świata. Natura pozostawi nam tylko dwie możliwości: albo sami nauczymy się współpracować albo tak jak do tej pory to się działo natura zmusi nas do współpracy. Pierwsze rozwiązanie jest bezbolesne i szybkie; drugie to obecna droga – pełna zawirowań i udręk.

Weźmy na przykład wirus. Gdybyśmy pracowali razem na całym świecie, już dawno bylibyśmy od niego wolni. Ponieważ odmawiamy, wirus wciąż się rozprzestrzenia i pokonuje nasze wysiłki. Albo weźmy na przykład niedobór żywności. Jest on pozorny; nie ma żadnego niedoboru żywności. Ludzkość produkuje o wiele więcej względem zapotrzebowania. Ponieważ rozdzielamy ją nierównomiernie, część świata jest nadmiernie zaopatrzona, inni głodują, a nadwyżki żywności są wyrzucane i zanieczyszczają planetę. Jest to kryzys wywołany wyłącznie przez człowieka, który nie powinien mieć miejsca.

Podobnie jest z żywnością i opieką zdrowotną, tak samo jest z dostępem do edukacji, mieszkań, rozwojem gospodarczym i każdym innym obszarem ludzkiego zaangażowania. Jeśli dodamy do tego niekończący się wyścig w uzbrojeniu, otrzymamy przepis na niekończące się ubóstwo, nędzę, frustrację i w końcu przemoc. Teraz, kiedy sprawy zaszły już za daleko, kryzys dosięga wszystkich. To sposób, w jaki natura mówi, że jeśli nie będziemy współpracować, nikomu się nie uda. Żaden kraj nie może prosperować w odosobnieniu od innych krajów. Każdy kraj jest uzależniony od rynków światowych – od surowców z innych krajów, od produktów wytwarzanych za granicą oraz od żywności, której sam nie jest w stanie wyprodukować.

Gdy walka o prześcignięcie innych krajów osiągnie pewien pułap, szkody, jakie wyrządzamy innym, zaczynają do nas wracać. W tym momencie następuje globalne załamanie. Tak właśnie dzieje się dzisiaj. Możemy nadal walczyć ze sobą i sprawiać, że nasze życie będzie coraz trudniejsze, a w końcu stanie się nie do zniesienia, albo możemy przestać walczyć ze sobą i sprawić, że życie wszystkich będzie łatwe i bezpieczne. W końcu wybierzemy to drugie rozwiązanie, ponieważ nikt nie chce cierpieć. Pozostaje tylko pytanie, ile czasu nam to zajmie i jakim kosztem. Restrukturyzacja ludzkości musi się dokonać, nasz wybór leży pomiędzy szybką i łatwą drogą, a długą i bolesną. Obecnie jesteśmy zdecydowanie na tej drugiej.

Źródło: https://bit.ly/3MO5av8