Koronawirus – impuls do wewnętrznego zbliżenia

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Dziś natura dzieli nas z powodu koronawirusa. Teoretycznie, biorąc pod uwagę naszą wewnętrzną naturę, powinniśmy się tym cieszyć, przecież każdy chce być jedyny w swoim rodzaju, i chce pokazać swoją indywidualność.

Z drugiej strony dążymy do kontaktu, chcemy wyjść z kwarantanny i kontynuować nasze poprzednie życie. Jaka jest istota tego konfliktu?

Odpowiedź: Po pierwsze nie uważam, że obecny okres jest już post-koronawirusowy. Jeszcze go nie przeszliśmy i nie wiadomo, kiedy przejdziemy. Koronawirus mutuje, dlatego wirusy będą się namnażać i rozmnażać, pojawiać i znikać. Ludzie będą potwornie chorować, ale w rzeczywistości będą przejawiać się nieco inne odmiany tego wirusa. Nieprędko rozstaniemy się z nim.

Z drugiej strony wirus bardzo silnie nas rozdziela. Stopniowo odzwyczaja nas od fizycznej bliskości. Widzę, jak zachowują się ludzie stojący w kolejkach, w miejscach publicznych: na poczcie, po żywność, do kas itd. Nikt nikogo nie popycha. Przeciwnie, wszyscy starają się zachować dystans, nie opierać się o siebie.

Ogólnie rzecz biorąc, jest to godne pochwały, ponieważ nasza poprzednia gotowość chodzenia sobie dosłownie po głowach, nie była dobrym, grzecznym zachowaniem i nie dawała niczego poza fałszywym wyobrażeniem tego, że jesteśmy sobie bliscy.

A obecny stan jest bardziej uprzejmy, przyjazny. Na jego tle można rozwijać prawdziwe zbliżenie między nami i poczucie, że możemy być naprawdę bliżsi, a wewnętrznie; przyjaźni, komunikatywni, ale na innej fali – bardziej wrażliwej, pochodzącej z serca, a nie z zewnętrznych ruchów ciała.

Dlatego widzę wiele pozytywnych, zdrowych efektów wynikających z komunikacji koronawirusowej. Ostatecznie wirus musi pokazać, że powinniśmy zbliżać się wewnętrznie, a wtedy znajdziemy na niego lekarstwo, którego szukamy.

To jest nowy etap ewolucyjnego rozwoju naszych pragnień.

Z programu TV „Epoka po koronawirusie”, 23.04.2020


„Igrzyska” od kabalistów

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Zwykle, aby uspokoić masy dawano chleb i igrzyska. Chleb daje państwo. A jakie rozrywki może dać światu „Bnei Baruch“?

Odpowiedź: Staramy się przez całą dobę emitować we wszystkich możliwych językach użyteczne programy, niezbędne dla całej ludzkości. Aby to robić, mamy potencjał ludzki i wszelkiego rodzaju materiały. Mam nadzieję, że uda nam się to zrobić.

Codziennie przygotowujemy różnego rodzaju transmisje, klipy, piosenki, lekcje, aby przekazać człowiekowi to, o czym w zasadzie powinien wiedzieć: o swoim życiu, o celu, dlaczego żyje, co spotyka go po śmierci zwierzęcego ciała, jak pracować z jego duszą, tj. z tym duchowym punktem w nim, który jest wieczny, doskonały i nie umiera wraz z ciałem. Wszystko to musimy opowiedzieć człowiekowi.

Musimy pomóc mu znaleźć kontakt między nim, jego „ja” i jego duszą, aby nie dzielił siebie na dwie części – na ciało i duszę, ale połączył je w jedno „ja”. Chcemy, aby każdy człowiek miał taką możliwość. Mam nadzieję, że uda nam się to zrobić. Przynajmniej spróbujemy.

Z lekcji w języku rosyjskim, 22.03.2020


COVID to nie wirus, to tsunami

26 grudnia 2004r. o godzinie 9:30 nad ranem, niezwykle duża i szybko poruszająca się fala przeszła przez spokojne poranne morze, zmoczyła zaskoczonych plażowiczów na Koh Lanta w Tajlandii, rozbiła się na plaży i zabrała kilka krzesł, wciągając je do morza. Lisa Anckarman, wówczas piętnastoletnia dziewczynka, sfilmowała falę i wiele z tego, co wydarzyło się później. Początkowo, relacjonuje: „Ludzie pozostali na plaży, a wśród mieszkańców i turystów rozszedł się szmer rozmów wynikający z zamieszania. Wszyscy byli nieco zszokowani” kontynuuje „lecz nadal wydawało się to dość zabawne”. Ale kiedy ludzie patrzyli, jak krzesła odpływają w morze, „wtedy powietrze wypełnił ryk. Jeszcze chwilę wcześniej rozbawione spojrzenia skierowały się ku horyzontowi, by zobaczyć zbliżającą się ścianę błota i wody. Na początku”, pisze Anckarman „miałam trudność ze zrozumieniem tego, co widzę.” Wtedy, „powietrze wokół wypełniło się całkowitą paniką.” Anckarman, młoda i wysportowana, złapała swoją młodszą siostrę i wbiegła na najbliższe wzgórze. Przeżyły, ale tego dnia prawie ćwierć miliona ludzi straciło życie w wyniku ataku tsunami.

Im szybciej skierujemy nasze umysły, serca i ciała do budowania społeczeństwa opartego na wzajemnej odpowiedzialności, integracji wszystkich części społeczeństwa i budowaniu poczucia wspólnoty, tym szybciej uwolnimy się od wirusa i jego okropnych następstw.

Trzęsienie ziemi, które spowodowało tsunami, było trzecim co do wielkości, jakie kiedykolwiek odnotowano, jego uderzenie miało najdłuższy czas trwania, jaki kiedykolwiek zaobserwowano – od ośmiu do dziesięciu minut. Jednak w zdecydowanej większości przybrzeżnych obszarów obejmujących epicentrum trzęsienia, nie zabrzmiał żaden alarm przed nadejściem fali.

Moim zdaniem naszym największym dzisiejszym problemem jest to, że bardzo przypominamy tych naiwnych plażowiczów. Uważamy, że to tylko większa fala; podczas cofania się zabierze ze sobą kilka krzeseł i to już koniec. Nie zdajemy sobie sprawy, że to początek serii fal, z których każda jest większa i bardziej niszczycielska niż jej poprzedniczka, i że kiedy to się skończy, nasz świat zmieni się na zawsze. COVID-19 to nie całe wydarzenie; to ta pierwsza „nietypowo duża i szybko poruszająca się fala”. Dlatego wielu ludzi jest zdezorientowanych, ale i rozbawionych, nie wiedząc, czy powinni traktować to poważnie, czy nie. Jednak wszyscy powinniśmy bardzo poważnie potraktować COVID-19.

Od dziesięcioleci pod powierzchnią tworzył się nowy świat, a my opieraliśmy się jego nadejściu. Próbowaliśmy wszystkiego, co w naszej mocy, aby za wszelką cenę utrzymać konsumpcjonizm i bezwzględną konkurencję, jedynie opóźniając to, co nieuniknione. Teraz w końcu ciśnienie tektoniczne wzrosło do tego stopnia, że warstwy zostały przesunięte w nowe miejsce, jednocześnie ciśnienie zostało natychmiast uwolnione i w rezultacie – mamy tsunami zmieniające życie na całym świecie. Nie powinniśmy się oszukiwać; fale, które nastąpią po COVID, będą większe i bardziej niszczycielskie. Unikniemy ich wpływu tylko wtedy, gdy teraz zaczniemy działać.

Zmiana, której potrzebujemy, to transformacja naszego stosunku do świata i społeczeństwa, do innych ludzi. To rewolucja w naszym postrzeganiu rzeczywistości, od patrzenia na świat oczami indywidualistów do widzenia zbiorowości. Nadal opieramy się zmianie. Nasze ego mówi nam, że to tylko fala; wkrótce wrócimy do celebrowania życia, niszczenia planety i wykorzystywania każdego, kogo się da, celowo lub nieumyślnie. Ale nasze ego wyprowadza nas w pole. Większość z tych, którzy pozostali na lądzie 26 grudnia 2004 r., nie przeżyła następnych fal. Tak samo nie przeżyją Ci, którzy dziś upierają się przy swoim i chowają głowy w piasek.

Im szybciej skierujemy nasze umysły, serca i ciała do budowania społeczeństwa opartego na wzajemnej odpowiedzialności, integracji wszystkich części społeczeństwa i budowaniu poczucia wspólnoty, tym szybciej uwolnimy się od wirusa i jego okropnych następstw.

W przeciwieństwie do wydarzeń z 2004 roku, mieliśmy wiele alarmów. Wiele osób ostrzegało, że nasz paradygmat jest nie do utrzymania. Sam piszę i mówię o tym, od co najmniej piętnastu lat, ale moje błagania zawsze spotykały się z protekcjonalną tolerancją, jeśli nie z rażącą pogardą.

Teraz minęła faza ogłaszania alarmu; jesteśmy w środku wydarzenia. Powinniśmy robić, co nam każą: zachować dystans społeczny, nosić maski i rozejrzeć się dookoła w celu rozpoznania obecnej sytuacji i naszego w niej położenia. Zawody z przeszłości zniknęły lub szybko umierają. Maszyny wykonają większość pracy fizycznej, a prace ludzkie będą coraz bardziej odnosić się do połączeń międzyludzkich. Będzie mnóstwo zawodów potrzebnych do zbudowania nowego społeczeństwa, opartego na trosce, solidarności, spójności społecznej – wszystkich tych wartościach, z których tak długo wyśmiewaliśmy się. Teraz są one niezbędne dla naszego istnienia. Bez nich nie będziemy w stanie nic zrobić, nawet utrzymać łańcuchów dostaw żywności, aby wyżywić siebie i nasze rodziny. W dzisiejszych czasach wzajemna odpowiedzialność nie jest tylko wspaniałomyślną ideą; jest tak samo potrzebna, jak pożywienie i woda, ponieważ bez niej nie będą zaspokojone żadne z tych elementarnych potrzeb.

Musimy zrozumieć, że teraz będziemy pływać razem, albo utoniemy samotnie.

Źródło: https://bit.ly/3g9yKLv


Postrzeganie rzeczywistości. Krótko o Kabale – 6


Koniec naprawy już trwa!

каббалист Михаэль ЛайтманW swojej historii ludzkość przeszła przez wiele różnych prób, teraz pozostał nam tylko jeden szczególny stan: koniec naprawy. Musimy ujawnić ten stan ostatecznej naprawy, zobaczyć, że jest realizowany tu i teraz we wszystkim, co nam się przydarza.

Koniec naprawy już trwa, został uruchomiony i obecnie znajdujemy się w tym procesie. Otwórzmy tylko oczy, a nie będziemy oceniać tego wąskim, ograniczonym, egoistycznym spojrzeniem, co jest dla nas dobre, a co złe.

Rozszerzmy naszą percepcję i zobaczmy, co Stwórca robi z całą ludzkością. Stwórca pod uwagę nie bierze naszego materialnego życia, a patrzy jak napełnić wszystkie poziomy pragnienia, całą HaWaYaH, całą rzeczywistość w nieskończonej mierze.

Właśnie w taki sposób należy widzieć Jego stosunek do nas. Spróbujmy otworzyć nasze umysły, nasze serca, aby zobaczyć, że wszystko zrobione jest prawidłowo, z korzyścią dla nas, w odkryciu i ujawnia się coraz bardziej. Spójrzcie, co robi Stwórca! Odkrywa się nam w integralnej formie, wokół całej kuli ziemskiej. Czegoś takiego nie było nigdy jeszcze od samego stworzenia świata!

Ludzkość rozproszyła się ze starożytnego Babilonu po całej ziemi, a teraz Stwórca ponownie zbiera nas razem, w jedną rodzinę, czasem zmusza uderzeniem. W rzeczywistości te ciosy nie są tak straszne, są bardziej psychologiczne. Podejdźmy do Niego ze zrozumieniem, ze świadomością, spróbujmy usprawiedliwić działania Stwórcy, wówczas zrozumiemy ich potrzebę po to, aby Go poznać. I wtedy nie zobaczymy żadnego problemu w tym, co się dzieje.

Spróbujcie zobaczyć ten proces w takiej formie. Stwórca stopniowo, z ogromną ostrożnością skłania nas do naprawy i powoli odkrywa nam nasze wady. Robi to na całą skalę ludzkości.

Jeszcze nie rozumiemy, co się z nami dzieje. W rzeczywistości w czasie epidemii koronawirusa, w każdym z nas zachodzą wewnętrzne zmiany. Czasem zauważyć można nawet, jak coś się w nas zmienia fizycznie, emocjonalnie, psychologicznie, należy tylko być bardziej wrażliwym i subtelnym. Wszyscy zmieniamy się, cała ludzkość, od najbardziej rozwiniętych ludzi do najprostszych, na całym świecie.

Wyższe Światło wpływa na nas, zbliża się coraz bardziej, aby odkryć się w nas i musimy przejść przez te stany z jego pomocą. Będziemy musieli trochę pocierpieć, aby poczuć, że mamy jedno wspólne nieszczęście, ponieważ w przeciwnym razie nie będzie nas można połączyć.

Mając dobre życie ludzie oddalają się od siebie, a wspólna bieda ich zbliża. Dlatego Stwórca z ogromną ostrożnością i miłością jednoczy nas razem. Łączy nas wspólnym nieszczęściem, wspólną chorobą i śmiercią.

Ale w tej sytuacji mamy czas na przemyślenia, aby zmienić się wewnętrznie. Mędrzec to ten, kto widzi perspektywę przyszłości, to znaczy nowy stan, który się z tego rodzi. Należy zrozumieć, że wszystko to prowadzi nas do wiecznego i doskonałego, pięknego stanu – do właściwego połączenia, w którym odkryje się między nami Wyższa Siła, pole wyższego światła, napełniające nasz umysł i uczucia nieskończonym poznaniem.

Wzniesiemy się na stopień wiary ponad wiedzę. A teraz płaczemy i obwiniamy Stwórcę za to, co z nami robi, dlatego że patrzymy ze swojego wąskiego egoizmu. Wydaje nam się, że to wszystko nie jest dobre, dlatego że oddzielamy się od ostatecznego celu i oceniamy tylko stan chwilowy. Należy dokładnie przemyśleć i zastanowić się nad tym, co się z nami dzieje.

Z porannej lekcji 09.07.2020


Jak nauczyć dziecko być dobrym?

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Jak nauczyć dziecko być dobrym, kochać świat, przyrodę?

Odpowiedź: Tylko własnym przykładem. Dziecko stale musi widzieć takie przykłady wokół siebie. Nie ma żadnych innych sposobów. Bez względu na to, co mu powiesz, cokolwiek mu doradzisz, to nic nie da. Jego otoczenie powinno dawać mu tylko pozytywne przykłady, aby wchłaniało je od młodych lat.

Pytanie: A jeśli wychowuje się w niepełnej rodzinie? Jeśli sama wychowuję syna, i on nie ma przykładu ojca przed oczami?

Odpowiedź: To znaczy, potrzebujesz mieć jednego lub nawet kilku mężczyzn, którzy dawaliby mu przykład, z którymi znajdowałby się w kontakcie, a oni utworzyliby wokół niego społeczeństwo.

Z lekcji w języku rosyjskim, 24.05.2020


Pozbyć się lęków

каббалист Михаэль Лайтман Bezmyślnie czekamy na koniec pandemii koronawirusa zamiast już teraz wyciągać lekcje. W rezultacie zjawiska towarzyszące pandemii mogą okazać się nie mniej niszczące niż ona sama.

Im dłużej koronawirus pozostaje z nami, tym bardziej jego skutki są odczuwalne w różnych sferach życia. Atakowane są nie tylko zdrowie i gospodarka – atakowany jest nasz psychiczny i emocjonalny stan. Syndrom lęków i niepokojów obejmuje dzisiaj nie tylko tradycyjne wrażliwe sektory, ale także ogromne masy ludności, w tym dzieci i młodzież.

Niepokój i panika, lęk przed utratą bliskiej osoby, strach przed śmiercią, presja społecznych i ekonomicznych okoliczności – wszystko to w różnym stopniu dotyka miliony ludzi ingerując w ich codzienne czynności, a nawet je zakłócając.

Niepewność panująca w świecie i brak solidnych perspektyw jest wyzwaniem, z którym nie każdy może sam sobie poradzić. Myśli o tym paraliżują człowieka, wysysają z niego siły. Liczba samobójstw w pierwszej połowie roku, w stosunkowo zamożnym Izraelu wzrosła prawie o 5% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Trzykrotnie wzrosła poporodowa depresja. W Stanach Zjednoczonych brakuje już leków na depresję i stany lękowe, które dotykają co najmniej jedną trzecią nastolatków i młodzieży.

Nieznane, zawsze martwi i przeraża. Jest to jeden z głównych czynników psychologicznych problemów. Kiedy nie wiesz, co czai się za rogiem, czujesz się jakby w zamknięciu, nie masz pojęcia, gdzie się poruszać, co przedsięwziąć. Niepewność prowadzi do bezradności, dezorientacji i zatrzymania.

Co gorsza, przekazujemy sobie to uczucie a ono rozprzestrzenia się w społeczeństwie jak wirus. Ponieważ wszyscy ludzie są zjednoczeni od początku w jednym systemie, nazywanym w Kabale Adam Riszon. Czy tego chcemy, czy nie nasze impulsy przebiegają przez jego połączenia neuronowe. To co dostrzegam u siebie, w taki czy inny sposób pochodzi od innych i nawet bez mojej wiedzy przesyłane jest dalej. Ludzie świadomie i nieświadomie nieustannie zarażają się wzajemnie negatywnością.

Taki jest paradoks współczesnego egoistycznego społeczeństwa: nierozerwalne części całości czują się w nim oddzielone, niekiedy samotne, zagubione. Cierpimy z powodu braku jedności, ale nadal ją pielęgnujemy.

Przejdźmy do ogólnego obrazu. W rozwiązywaniu współczesnych problemów należy wziąć pod uwagę interaktywną, systemową wzajemną relację. Dzisiaj walczymy nie z koronawirusem i jego konsekwencjami – ale przeciwstawiamy się systemowi, którego absolutnie nie rozumiemy, chociaż powinniśmy już zrozumieć.

Prawo jest surowe, ale jest prawem”

Wszystkie problemy człowieka w tej jedynej strukturze generowane są przez jego arogancki upór: człowiek nie akceptuje praw systemu, przeczy mu na każdym kroku, ignoruje jego sygnały i ostrzeżenia. Ze względu na swoje rosnące wymagania wynajduje wadliwe, zastępcze struktury, które prędzej czy później zwalają się mu na głowę. Zdezorientowany dogmatami wyssanymi z palca, odrzuca proste, poprawne rozwiązania, chociaż one leżą dosłownie przed jego nosem.

Jak pomóc ludziom, którzy stracili grunt pod nogami, czują się przygnębieni, zdezorientowani i przytłoczeni? Oczywiście należy ich objąć w każdym znaczeniu tego słowa. Należy ich wspierać, pocieszać, dodawać otuchy, gdyż potrzebują żywego udziału człowieka. Człowiek człowiekowi powinien przekazywać ciepło, troskę, wzajemność. Kiedy wiem, że nie jestem sam, że nie będę zostawiony na pastwę losu, wszystko się zmienia. Czując szczerą życzliwość, pewność pochodzącą od otaczających mnie ludzi, uspokajam się jak dziecko na rękach matki. Przy tym oczywiście sam także muszę być „kochającą matką” w stosunku do innych.

Nie mamy jednak produktu o takiej nazwie i chorym sprzedajemy tabletki, wizyty u psychologów i psychiatrów, rozpraszające placebo. Doszliśmy do tego, że nie możemy ani czuć ich nieszczęścia, ani współczuć im z głębi serca.

A jeżeli jesteśmy już gotowi przyznać się do tego, to zacznijmy „pociągać za sznurki”. W rzeczywistości przeciwko zaburzeniom lękowym potrzebna jest również „szczepionka“, jest również niezbędna „odporność kolektywna“. Dlaczego więc skupiamy się na koronawirusie i nie chcemy wyciągać wniosków? Dlaczego gotowi jesteśmy w dalszym ciągu dawać wszystko inne jako okup dla egoizmu? Przy takim podejściu czekają na nas znacznie trudniejsze i boleśniejsze doświadczenia.

Ostatecznie system nie odstąpi i tak zaakceptujemy jego wymagania. Więc dlaczego nie teraz? Czy naprawdę trzeba dojść do samego dna, do globalnych kataklizmów, aby zmienić kurs?

Obejmij świat

Amerykanie zawsze robią to, co należy dopóki nie spróbują czegoś innego” – powiedział kiedyś Churchill. Dzisiaj powiedziałby to o nas wszystkich. Znikają miejsca pracy, narastają globalne sprzeczności, przyszłość zamienia się w „burzową przełęcz” i nie mamy pojęcia, co będzie jutro, nie wiemy jak wychowywać i edukować dzieci, aby ich świat był lepszy.

Obraz naszego życia zmienia się na naszych oczach, zabierając to do czego jesteśmy przyzwyczajeni, niszcząc utkane przez nas iluzje. Stoimy i czekamy, aż wszystko zostanie odbudowane, odrodzone, powróci do normy. Faktycznie wszyscy jesteśmy zdezorientowani i zastopowani w martwym punkcie, dlatego że boimy się nowego i nie możemy pozbyć się starych obaw.

Oby była taka możliwość, by zebrać całą ludzkość w jedną całość, abym mógł objąć wszystkich”. (Kabalista Abraham Kuk)

Kiedy nadchodzi fazowe przejście z nieuniknionymi wstrząsami, jedynym lekarstwem jest współczucie i miłość. Każdy chce wewnętrznie objąć drugiego i w ten sposób przekazuje otoczeniu nie niepokój, ale niezachwianą pewność, oddanie, gotowość podstawienia ramienia.

Tylko tak uzdrowimy się i przejdziemy na nowy etap, pełni siły i nadziei. Tylko w taki sposób zaczniemy rozumieć ogólny system i swoją w nim rolę.

W rzeczywistości oznacza to grę typu „podaj dalej”, która uczy nas, jak podtrzymywać integralną równowagę. Z jednej strony trzymamy się od siebie na odległość, aby nie dzielić się wszelkiego rodzaju wirusami, negatywem jaki narusza wspólność, a z drugiej strony zbliżamy się w sposób, który pozwala nam wzmocnić więź i przekazywać sobie wzajemnie pozytyw. Jest to „społecznie zorientowana kwarantanna”, dzięki której każdy staje się kanałem zaufania i dlatego sam odczuwa je przez innych.

Jesteśmy blisko tego. O wiele bliżej, niż się nam wydaje. Jesteśmy już nastrojeni na właściwą falę, ale jeszcze nie zaczęliśmy na niej nadawać, nie zrozumieliśmy jeszcze, że jest to nasza fala, nasza odpowiedzialność, nasze powołanie i nasza dobra przyszłość. Co skłoni nas do wypełnienia tej ciszy?


5 rzeczy, które musimy wiedzieć w czasach COVID-19

Pod zdjęciem: Kobieta przechadzająca się w masce obok pudeł ułożonych do przeprowadzki podczas Covid – 19, przed gmachem z piaskowca w Upper West Side, czekając, aż firma dokończy pakowanie rzeczy byłych najemców, którzy już przenieśli się poza stan, Nowy Jork, NY, 13 lipca 2020r.

Nikt tego nie rozumie. Nikt tak naprawdę nie wie, skąd się wziął, jak powstał, jaki jest jego cel, jak wpływa na nas, dlaczego wpływa na nas w taki sposób, ani jak się go pozbyć, jeśli w ogóle jest jakiś sposób. COVID-19 zapędził nas do narożnika, skazując na swoją łaskę i czekamy, aż uratuje nas dźwięk gongu.

Ostatecznym rezultatem bezprecedensowej pandemii koronawirusa będzie społeczeństwo, w którym ludzie bez wysiłku mają zaspokojone podstawowe potrzeby, przez cały dzień spędzają czas z innymi i żyją w zgodzie ze sobą i z naturą.

Tak naprawdę mamy większy problem niż tylko odpowiedzieć na powyższe pytania. Naszym problemem jest nasze podejście do wirusa, gdyż zmieniając nastawienie, zmienimy zagrożenie w błogosławieństwo. Poniżej znajduje się pięć rzeczy, które musimy wiedzieć, aby zmienić nasze nastawienie i zamienić zgubę w dobrodziejstwo.

1. Pierwszą rzeczą, którą musimy wiedzieć jest to, że wirus wpływa nie tylko na nasze ciała. Oprócz oczywistych fizycznych skutków, wpływa na nas emocjonalnie i psychicznie. Wirus zmienia naszą psychologię. Zmusił nas do wprowadzenia zakazu wychodzenia z domu i ponownego przeanalizowania wielu wartości, które uznawaliśmy za oczywiste. Pokazał nam, że nie ma konieczności kupowania lub szukania w każdej chwili okazji do zakupów. Otworzył nam oczy na ludzi wokół nas, naszych rodziców, dzieci, małżonków i przyjaciół. Pokazał nam, jak bardzo jesteśmy niecierpliwi, jak jesteśmy troskliwi lub nie, i jak troskliwi lub nie są nasi bliscy.

2. COVID-19 jest nauczycielem wzajemnej odpowiedzialności. Nawet nie czując się chorym, będąc młodym, silnym i zdrowym człowiekiem, mogę być nosicielem i przekazać wirusa moim już nie tak młodym, silnym i zdrowym rodzicom lub dziadkom. Dlatego muszę unikać przytulania ich i całowania, a także wysyłania do nich moich dzieci, gdy chcę wykonać jakąś pracę. I muszę to zrobić nie dlatego, że nie chcę złapać wirusa, ale żeby nie przekazać go im. Co więcej, władze mówią mi, że muszę zastosować tę zasadę, kiedy wychodzę na zewnątrz, aby nie przenosić wirusa na innych, zupełnie nieznajomych! Jest to zupełnie nowe podejście społeczne, ale niezbędne w dzisiejszych czasach, kiedy mamy do czynienia z bardzo zaraźliwymi wirusami.

3. Inną bardzo ważną rzeczą, którą należy wiedzieć jest to, że wirus restrukturyzuje gospodarkę. Czy nam się to podoba, czy nie, zabija konsumpcjonizm, pokonuje kapitalizm i wprowadza to, co felietonista NY Times Thomas Friedman nazwał miejscami pracy, które „tworzą większą wartość od serca i między sercami”. To nie jest komunizm ani socjalizm XX wieku. Nie jest to gospodarka, w której wszyscy są tacy sami. Wręcz przeciwnie, postrzega każdego, jako wyjątkowego i stara się czerpać korzyści z wyjątkowych umiejętności i możliwości każdego. W związku z tym wspiera rozwój talentów i talentów każdej osoby, które następnie z radością wykorzystujemy, aby ulepszyć społeczeństwo, jako całość, podczas gdy społeczeństwo uznaje wkład każdej osoby i pochwala każdą osobę za jej wysiłki na rzecz czynienia społeczeństwa lepszym miejscem do życia. W ten sposób społeczeństwo zarówno czerpie korzyści z wkładu ludzi, jak i ludzie szczęśliwie się w nim realizują, ponieważ daje im to siłę, spełnia ich marzenia i sprawia, że ​​czują się wartościowi i potrzebni, jako istoty ludzkie.

4. Koronawirus zmusi nas do radykalnych zmian na rynku pracy. Na poziomie materialnym społeczeństwo zatroszczy się o podstawowe rzeczy; nie będzie trzeba martwić się o jedzenie, wodę, schronienie, opiekę zdrowotną, edukację, a nawet rekreację. Będą ludzie, których wkład w społeczeństwo będzie polegał na produkcji i dostarczaniu wszystkim podstawowych artykułów. Reszta ludzi nie będzie siedzieć bezczynnie; jak to określił Friedman będą zajęci tworzeniem „wartości dodanej pracą płynącą z serca”, wzmacnianiem społecznej solidarności i spójności.

5. Ostatecznym rezultatem bezprecedensowej pandemii koronawirusa będzie społeczeństwo, w którym ludzie bez wysiłku mają zaspokojone podstawowe potrzeby, spędzają czas z innymi przez cały dzień i żyją w zgodzie ze sobą i z naturą. Ponieważ nadmierne zakupy nie będą już zadowalać ludzi, nie będą oni konsumować więcej niż potrzebują, i nie wyczerpią planety z jej zasobów. Natura się odrodzi, klimat wróci do równowagi, a ludzie poczują się zjednoczeni między sobą i z całą przyrodą.

Źródło: https://bit.ly/2EniFUx


Szczepionka na społeczną epidemię

Nic nie wywołuje większego niepokoju niż nieznane. Obecnie przeżywamy trudny czas zmierzając w nieznane. To nas przeraża. Zamieszanie, izolacja i poirytowanie, to niektóre z zagrożeń dla amerykańskiego stanu umysłu, ze względu na reperkusje COVID-19. Eksperci uważają, że sytuacja jest bliska epidemii społecznej. Jedynym sposobem na utrzymanie się na powierzchni tych burzliwych wód jest sieć wsparcia, czyli budowa systemu odpornościowego, chroniącego przed niepokojem, poprzez połączenie między ludźmi.

Z dala od praw natury i zdezintegrowani, jako społeczeństwo popadliśmy w wieczną niepewność.

W rzeczywistości jest tak wiele nieprzewidywalnych i niekontrolowanych elementów, które same zależą od niezliczonych ukrytych przyczyn, że straciliśmy zaufanie do wielu aspektów naszego społeczeństwa. To budzi obawy.

Pięćdziesiąt lat temu nie baliśmy się tak bardzo przyszłości. Myśleliśmy, że zrobimy postępy i sytuacja się poprawi. Teraz nie wiemy, co przyniesie jutro, i czy dla naszych dzieci sytuacja się poprawi. To już nie jest spekulacja; widzimy, że świat podupada. Już teraz mamy do czynienia z bardzo realnym lękiem przed zbliżającymi się trudnościami.

Człowiek w naturalny sposób chce poznać prognozy, co do przyszłości; w przeciwnym razie nie ma pewności, jak postępować w teraźniejszości. W przeszłości większość ludzi mogła spodziewać się, jaki będzie przebieg ich życia. Życie było proste, blisko ziemi, kierowane porami roku i w zgodzie z naturą.

Kiedy przeżywamy wewnątrz tę przesłankę i zaczynamy pracować nad naszymi połączeniami, wywołujemy ciepło i uczucie wspierające myśli i troskę o innych.

Z biegiem lat oddaliliśmy się od postrzegania natury, jako źródła życia, jako najwyższego systemu, w którym istniejemy. Zdystansowaliśmy się od siebie, gloryfikowaliśmy indywidualne osiągnięcia i zachęcaliśmy do bezdusznej rywalizacji między nami do tego stopnia, że ​​rosnący egoizm sprawiał, że czuliśmy, że inni i natura zostały stworzone tylko po to, by nam służyć.

Nie wiemy, co będzie dalej. Nie rozumiemy, co ma wpływ na nas, i jak prawidłowo reagować. Z dala od natury i zdezintegrowani, jako społeczeństwo popadliśmy w wieczną niepewność.

Powoli przyzwyczajamy się do wstrząsów, które wpływają na świat, wciąż zastanawiając się, jaka siła w rzeczywistości działa i sprowadza na nas wszystkie te wydarzenia. Jest w nas potrzeba elementu niepewności, po to abyśmy spróbowali znaleźć źródło wszystkiego, co nas otacza i uświadomić sobie, że to natura. To ta sama siła, która zmusza nas do upodobnienia się do niej, aby wieść życie we współzależności i synergii.

Poprzez olbrzymie cierpienia i kłopoty, stopniowo godzimy się ze znaczeniem budowania fortecy silnych i znaczących relacji międzyludzkich. Kiedy przeżywamy wewnątrz tę przesłankę i zaczynamy pracować nad naszymi połączeniami, wywołujemy ciepło i uczucie, wspierające myśli i troskę o innych. Działania te wzmocnią nasze zaufanie, co do przyszłości i bezpiecznie przeprowadzą nas przez obecny stan niepewności.

Przyszłe społeczeństwo musi być takie, w którym ludzie żyją po to, aby osiągnąć między sobą więź, ponieważ w połączeniu odkryją radość i pełnię.

Ludzie są istotami społecznymi. Jesteśmy tak uzależnieni od społeczeństwa, że ​​powinno ono być naszą bezpieczną przystanią, gdy odczuwamy niedostatek i strach. Musimy stworzyć środowisko, które daje poczucie pewności i wzajemnej gwarancji. To znaczy wszystko, czego potrzeba, aby wyleczyć epidemię społeczną.

Źródło: https://bit.ly/32RkEud


Epidemia kłamstwa

каббалист Михаэль Лайтман Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia oznajmił, że fałszywe wiadomości rozprzestrzeniają się szybciej i są bardziej zaraźliwe niż sam koronawirus. Musimy więc walczyć nie tylko przeciw epidemii, ale także i przeciwko infodemii.

Sekretarz Generalny ONZ powiedział, że infodemia jest naszym wspólnym wrogiem, i zaproponował z nią walkę wspólnymi siłami. Co sprawia, że człowiek podaje fałszywe i mylące informacje?

Chodzi o to, że wszyscy żyjemy w świecie kłamstw. Kłamstwa rozprzestrzeniają się po całym świecie i są przekazywane od jednego do drugiego, świadomie lub nieświadomie. Każdy odwraca informacje tak, jak jest jemu wygodnie, ukrywając to, co nie jest dla niego korzystne. I robią to wszyscy.

To jest jak dziecięca gra w zepsuty telefon: kiedy wiadomość jest przekazywana po łańcuchu, do dziesiątego człowieka nie dochodzi ani jedno słowo z tego, co powiedział pierwszy. Gdy dorastamy, kontynuujemy tę samą grę, tylko kłamstwo staje się znacznie poważniejsze.

Dlatego, nic więc dziwnego, że nasz świat jest pełen kłamstw i nie należy polegać na wiadomościach, które bronią albo prawych, albo lewych, oczerniając przeciwną stronę. Dzisiaj nie istnieją już niezależne media.

Koronawirus doprowadził do tego, że nikt nikomu nie wierzy z powodu fałszywych wiadomości rozprzestrzeniających się we wszystkich kierunkach. Problem polega na tym, że media nie są ukierunkowane na publiczność, ale są upolitycznione i toczą wojnę między prawicą i lewicą, między jednymi zainteresowanymi grupami a innymi. Dlatego zawsze mają pieniądze na taką wojnę, nie zależą już od tego, czy czytelnicy kupią gazetę.

Obecnie gazety nie zależą od kupujących, ale otrzymują finansowanie od elit finansowych i rządzących. Dlatego nie ma żadnego zaufania do informacji rozpowszechnianych w mediach.

Publikowane są jakieś niepotwierdzone przez medycynę wiadomości o lekach antywirusowych. Ale dlaczego ludzie wierzą w to kłamstwo i jakby potrzebują go? Jest taki żart, że jeśli teraz zaczęlibyśmy jeść tylko czystą, organiczną żywność, to zatrulibyśmy się, ponieważ odwykliśmy już od dobrych, naturalnych produktów, które były setki lat temu.

W tym żarcie jest duża doza prawdy i to samo odnosi się do środków masowej informacji. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do prawdy, a każde pokolenie otrzymuje to, na co zasługuje. My akceptujemy kłamstwo i rozkoszujemy się nim. Nie płacimy nawet za te fałszywe wiadomości, ale otrzymujemy je za darmo. Kłamstwa rodzą kłamstwa: pokolenie jest zepsute i odżywia się zepsutym jedzeniem.

W przeciwnym razie nie będziemy mieli co jeść. W sklepie kupujemy warzywa i mięso, zdając sobie sprawę z tego, że wewnątrz jest sama chemia i antybiotyki, ale nie mamy wyboru. Trzeba coś jeść. Żyjemy w syntetycznym świecie.

Nikt nie potrzebuje prawdy, przecież co z tego, jeśli człowiek dowie się o niej. Prawdy nie można nikomu przekazać, sprzedać, wykorzystać, jeśli wszystko wokół jest fałszywe. Prawda w naszym świecie jest, jak obca waluta, która nie jest akceptowana w tym kraju, w żadnym sklepie.

Jeśli w tym świecie totalnego kłamstwa mówię prawdę, to będę uznany za kłamcę. Tak się stało podczas Pierwszej Świątyni z Królem Salomonem, którego nikt nie chciał uznać za króla. Mówił mądre rzeczy, ale wszyscy wokół byli na tyle głupi, że nikt nie wierzył w jego słowa. Dopóki Król nie doszedł do Sanhedrynu, gdzie siedzieli wielcy mędrcy, i tam dopiero go zrozumieli i przyznali rację.

W całym kraju było jedno jedyne miejsce, gdzie zrozumieli, że jest to mędrzec i warto jest przysłuchiwać się jego słowom. Ale obecnie nie mamy nawet jednego takiego miejsca: ani w rządzie, ani w bankach, w żadnej organizacji czy partii – nigdzie. Wszyscy grają w jedną fałszywą grę.

A kabalista żyje wewnątrz swojego maleńkiego świata prawdy i wszyscy wokół uważają go za nierozsądnego, oderwanego od rzeczywistości i nie słuchają tego, co mówi. I to jest nawet dobrze, dlatego że w dawnych czasach palili proroków na stosie.

Jak więc można określić, czy wiadomości są prawdziwe, czy fałszywe? Ja np. śledzę wiadomości, ale tylko po to, by poczuć w nich tendencje rozwoju i jego szybkość. To znaczy nie biorę pod uwagę samych wiadomości, ale ich kierunek.

Ludzie są strasznie zdezorientowani wiadomościami, które rozpowszechniają media. W rzeczywistości nie są to środki komunikacji, ale środki separacji.

Jakiej korekty należy dokonać w społeczeństwie, aby wrócić do prawdziwych wiadomości? To wymaga wiele żmudnej pracy. Przecież jesteśmy przyzwyczajeni do jedzenia zepsutych produktów, nauczyliśmy się je trawić i przy tym czujemy się dobrze. Ciało jest przyzwyczajone do robienia poprawek, aby nawet zgniłe jedzenie było przez nas postrzegane, jako stosunkowo świeże. I jeśli weźmiemy naprawdę świeże produkty, to będziemy mieć niestrawność żołądka.

Dlatego potrzebna jest tutaj bardzo długa droga. I chodzi nie tylko o jedzenie dla brzucha, ale także dla umysłu, duszy i serca. Należy stopniowo wychodzić z tego kłamstwa za pomocą integralnej edukacji, o której mówią kabaliści. Powoli wyjaśnić wszystkim, że żyjemy w świecie kłamstw, z którego nadszedł czas, wydostać się, ponieważ tak dalej być nie może.

Koronawirus doprowadzi nas do poczucia punktu prawdy, do ostatecznego ujawnienia fałszu życia. Zobaczymy, że takie życie jest bez sensu i beznadziejne i dla nas, i dla naszych dzieci. Zbliżamy się już do tego uświadomienia. Jeśli będziemy postępować tak, jak do tej pory, to unicestwimy się.

I ten koniec jest już bliski, dlatego że ludzkość rozumie, że straciła swoją ścieżkę i kierunek, i nie ma żadnych środków na naprawę sytuacji, nie ma lekarstwa na wirusa. Najlepiej jak zdecydujemy, że nie mamy wyboru i jesteśmy zobowiązani do ujawnienia sensu i celu życia, prawidłowego sposobu istnienia. Wytyczymy drogę do znalezienia, gdzie znajduje się prawda w naszym życiu.

Człowiek – najbardziej inteligentne, rozwinięte, kompetentne stworzenie, a uczynił swoje życie takim, że całkowicie straciło wartość. Dlatego, że nie kieruje się rozumem, ale uczuciami i nie może rozumem przezwyciężyć swoich emocji. Dlatego uczucia grają z nim, ciągnąc go w różnych kierunkach, jak się to mówi : „Jedzmy i pijmy, przecież jutro i tak umrzemy”. Miejmy nadzieję, że to podejście zmieni się.

Z programu „Świat”, 26.05.2020