Nie będziemy czekać na nowy Holocaust!

каббалист Михаэль Лайтман Zbliżamy się teraz do szczególnych dat: Dzień Pamięci o Holokauście i Dniu Niepodległości Izraela. Dopóki naród Izraela nie osiągnie zjednoczenia i nie otrzyma prawa naprawdę zostać nazywanym narodem Izraela, wewnątrz niego panuje całkowite oddzielenie i istnieje wiele różnych nurtów.

Istnieją syjoniści, ultrasyjoniści, anty-syjoniści, ultra-ortodoksyjni, anty-religijni, reformiści, konserwatyści – są przeróżne opinie od jednego do drugiego bieguna.

Musimy zrozumieć, że główny spór toczy się wokół państwa Izrael: czy będzie istnieć, czy nie, czy jest państwem prawowitym, czy nie? Jak to możliwe, że to państwo pojawiło się po decyzji jakiś innych narodów? Ten spór powstał jeszcze w XIX wieku, na początku pierwszej i drugiej fali repatriacji do Izraela.

Syjonistyczny ruch poświęcony powrotowi do ziemi Izraela nie miał charakteru religijnego. Wręcz przeciwnie, religijni nie chcieli w nim uczestniczyć. I dzisiaj pozostaje ultra ortodoksyjna część żydowskiego narodu, która występuje przeciw państwu Izrael. Ich zdaniem państwo Izrael może się odrodzić tylko po przyjściu Mesjasza.

I rzeczywiście, w tym stwierdzeniu jest prawda. Nie może być państwa Izrael bez tego, żeby w nim była obecna „siła Mesjasza”, która wyciągnie (moszech) nas z naszego egoizmu i zrodzi siłę połączenia całego narodu, braterską miłość. Tylko wtedy może istnieć prawdziwy naród Izraela i państwo Izrael, i w żadnej innej formie.

Pytanie jest tylko w tym, czy będziemy biernie czekać na „przyjście Mesjasza” i rozwijać się w sposób naturalny (beito), w strasznych bólach porodowych, przechodząc przez wojny i jeszcze jeden Holocaust? Czy skorzystamy z możliwości osiągnięcia tego stanu końcowego drogą światła (ahiszena), „przyśpieszając czas”, jak to powierzono narodowi Izraela.

Możemy przyspieszyć nadejście „Mesjasza”, to znaczy, sami przyciągnąć światło, które wyciągnie (moszech) nas z panującego między nami egoizmu do panowania jedności i miłości. W tym jest cała różnica między religijnymi ludźmi i kabalistami – w ich zrozumieniu Mesjasza i państwa Izrael.

Zasadnicza różnica polega na tym, czy możemy przyspieszyć czas i stać się prawdziwym narodem Izraela zgodnie z definicją. To jest czy możemy zjednoczyć się i obudzić przez to wyższą siłę, zmuszając ją, by zatroszczyła się o nas i przekształciła w prawdziwy naród i państwo, jak powiedziano: „Pokonali Mnie synowie Moi”.

Albo będziemy czekać, aż to się stanie także za pomocą naszej modlitwy, wołania, ale nie przebudzonego przez nas samych naszym dążeniem do jedności i wzajemnego poręczenia za pomocą integralnej edukacji, metody połączenia. Zamiast tego będziemy czekać, dopóki nie przyjdą straszne cierpienia i zmuszą nas do zjednoczenia.

Cierpiąc, człowiek jest zmuszony przeklinać Stwórcę. Nawet jeśli tego nie chce, ale uczucie bólu zmusza go do tego. Jest to bardzo niepożądana droga tak z punktu widzenia człowieka, jak i Stwórcy.

Dlatego kabaliści wzywają nas, abyśmy się obudzili i swoją pracą doszli do modlitwy, aby zapobiec Holokaustowi przyciągając do nas siłę „Mesjasza”, a nie czekać, aż on sam przyjdzie i wszystko się samo ułoży. Samo nic się nie ułoży. Naturalna droga rozwoju mimo wszystko sugeruje, że musimy zwrócić się do Stwórcy. Ponieważ jesteśmy zobowiązani sami odkryć tę konieczność.

Kwestia tylko, w jaki sposób odkrywamy ją: z pomocą wzajemnego oddziaływania na siebie i środowiska na człowieka albo wielkiego cierpienia, które nie pozostawi nam innego wyboru i zmusi nas do tego. Ale to jest bardzo niepożądana droga, ponieważ w ten sposób znajdujemy się bardzo daleko od Stwórcy.

W tym jest cały rozłam, cała różnica, istniejąca pomiędzy naturalną drogą rozwoju i „ahiszena” (droga światła, przyspieszenie czasu), to znaczy między religijnymi nurtami i kabalistami.

Z przygotowania do lekcji, 01.05.2016