Na przełomie dziejów

каббалист Михаэль ЛайтманŻyjemy w szybko zmieniającym się świecie, w którym występują fale tsunami, trzęsienia ziemi, katastrofy ekologiczne, ekstremalne upały, tłumy uchodźców.

Dzisiaj Europę atakują setki tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu, a następnego dnia przejdzie trzęsienie ziemi gdzieś w Indiach, a stamtąd na północ, w centrum kontynentu przejdą fale na miliony ludzi.

Widzimy, że sytuacja może zmieniać się bardzo szybko. Wcześniej myśleliśmy, że przeniesienie się takiej masy ludzi z jednego miejsca w drugie wymaga długiego czasu i starannego przygotowania.

I nagle jesteśmy świadkami, jak setki tysięcy ludzi podnosi się, jak fala tsunami wtaczająca się z oceanu na brzeg.

Nasz świat zmienia się na naszych oczach. Znajdujemy się wewnątrz silnego strumienia, który porywa całą ludzkość i opuszcza ją w dół w stosunku do wcześniejszego poziomu życia, ale zarazem buduje w nim i tworzy niejaki nowy stopień.

W efekcie czego czujemy, jakbyśmy wpadali w przepaść, a cały nasz znajomy świat zawala się – rozpada się stare życie. Razem z tym rodzi się nowe życie. Trzeba ujawnić te dwie tendencje, wynikające z naszych czasów, aby zrozumieć, jakimi środkami można wyrazić ten dramat wieku: zniszczenie i śmierć starego świata i narodziny wewnątrz niego nowego świata.

Tak zawsze odbywa się w przyrodzie i nie może być inaczej. Zanim poprzednie pokolenie nie umrze, nie narodzi się nowe pokolenie. Dokładnie tak, jak zmieniają się pory roku. Niektórzy widzą w tym co się odbywa śmierć, a ja widzę nowe życie. Myślmy nie o tym, co było i umiera, a o nowym, rodzącym się.

Ludzkość znajduje się teraz w procesie porodu, wychodząc z dróg rodnych, przez najwęższy kanał, ściskający nas ze wszystkich stron. Bóle porodowe pchają nas od tyłu i ciągną do przodu, zmuszając do ciągłego przesuwania się.

Jesteśmy świadkami narodzin nowego etapu, nowego stanu ludzkości.

W historii było wiele takich krytycznych, trudnych okresów historycznych, prawdziwych okresów narodzin.

Więc patrzę w przyszłość z nadzieją i radością, pomimo faktu, że jest to bardzo trudne. Nowy świat nie rodzi się, dopóki nie umrze połowa starego. Widzimy, jak wali się nieżywa przyroda, znika wiele gatunków roślin, zwierząt, giną ludzie.

Nie wiadomo co jeszcze stanie się z nami podczas nagłych zmian klimatycznych i klęsk żywiołowych, ale to daje szansę do narodzin nowego rodzaju życia.

Opuszczamy starą erę minionego pokolenia ludzkości, całą przeszłą przez ludzkość historię i rodzimy się w nowym świecie. I dlatego czujemy nacisk, bóle porodowe, tracimy całą nagromadzoną wiedzę, smak, kulturę, edukację i tradycje. Nawet nauka się zaktualizuje, przemieni. Człowiek jakby rodzi się na nowo, cały materiał będzie wydawał się nowym.

Miłość, związki małżeńskie, stosunki pomiędzy rodzicami i dziećmi – wszystko zmieni się nie do poznania. Nie wiemy do jakiego świata wejdziemy, ale można się domyślać i przewidywać, jaki on będzie: jakie będą przyszłe rodziny, czy zechcemy mieć dzieci, czy dzieci zostaną w domu, czy będą żyć zupełnie inaczej?

Jak będziemy postrzegać świat, jaka będzie sytuacja w społeczeństwie, jaka kultura, jaka edukacja, jaki system stosunków, jakie kanony piękna, jakie pieśni? Wszystko przeżywa prawdziwą rewolucję.

Nie da się jeszcze dokładnie opisać obrazu przyszłości świata, ale można nie mieć wątpliwości, że świat całkowicie się zmieni i nie jest w naszej mocy go zatrzymać.

Zmiana idzie z przyrody i wciąga nas ze sobą, nie pytając nas o zgodę. Nowy świat tuż, tuż powinien się narodzić. Pomóżmy więc sobie sami urodzić się w nowym świecie – dołóżmy starań, żeby wydostać się na zewnątrz.

Z programu TV „Dowiedzieć się o sobie“, 18.09.2015