Fragmenty z porannej lekcji 18.10.2018, cz.1

каббалист Михаэль Лайтман Z lekcji przygotowawczej do wirtualnego kongresu

Nauka Kabały jest przeznaczona do tego, by odkryć Stwórcę Jego stworzeniom. W tym celu muszą one zmienić swoją naturę – a dokładniej sposób, w jaki z niej korzystają. Samo jestestwo – pragnienie przyjemności – pozostaje w stworzeniu, będąc jego „materią”, pierwotną podstawą.

A inną rzeczą jest to jak stworzenie chce zarządzać się swoją naturą. To jest znak tego, jak bardzo ono chce zbliżyć się do Stwórcy.

Można używać swojej natury tak, jaka ona jest – ze względu na otrzymywanie na swoją korzyść. Tak działa w stworzeniu wrodzony program pod nazwą „egoizm”.

Albo stworzenie może uciekać się do różnych sztucznych środków, nie znajdujących się w jego naturze – za wyjątkiem jednego, pierwotnego. Ten pierwotny bodziec nazywany jest „punktem w sercu”. Podążając za nim, stworzenie może zmienić intencję i używać swojej otrzymującej natury do obdarzania.

Nie jest możliwe wyzbycie się własnego jestestwa, jednakże stworzenie jest w stanie przełączać się między intencją ze względu na otrzymywanie a intencją ze względu na obdarzanie. To przejście zależy od porównania mojej ważności z ważnością Stwórcy. I tu zaczyna się cała walka stworzenia; kto jest ważniejszy? Czy ja kontroluję sytuację i określam swoje działania, myśli, plany – czy robi to Stwórca?

Jak w rzeczywistości można ustąpić Mu miejsce? Być może najpierw należy oszacować własną władzą; w jaki sposób zachowują kontrolę nad samym sobą, jakich instrumentów używam, by kontrolować świat? Przez tysiące lat staraliśmy się podbić świat, ale w rezultacie odkrywamy, że nad niczym nie mamy żadnej kontroli. Wręcz przeciwnie, znajdujemy się w wirze sił, które działają w nas i robią z nami, co chcą. Jakie tam plany…

Tak więc, czy mogę się zgodzić a nawet cieszyć się z tego, że nie pozwalają mi „sterować”? W przeciwnym razie, dając swobodę egoizmowi, doprowadziłbym się do całkowitego upadku.

Jak mogę odkryć Stwórcę i przyznać Mu rolę władcy świata, panującego nad całą moją rzeczywistością? Przecież ten świat, ta rzeczywistość jest we mnie.

Tu właśnie kryje się wyjątkowe, wspaniałe rozwiązanie, unikalny środek – środowisko, które sprzeciwia się zarówno Stwórcy, jak i człowiekowi. Nie dbam o innych – po prostu chcę ich wykorzystać. Jeśli byłoby to możliwe, chętnie bym ich zjednoczył – przecież wtedy byliby jak jedna całość pod moją władzą. Jeśli zaś nie mogę ich wykorzystać, to wolę by się rozproszyli, rozdrobnili siły.

Ostatecznie, wszystko zależy od tego jak odnoszę się do środowiska.

I tak samo – ze strony Stwórcy. W Psalmach jest powiedziane: „Jak miło i przyjemnie jest siedzieć braciom – i także razem”. Kabaliści wyjaśniają nam, że także oznacza Stwórcę, który także znajduje się razem z nami.

Gdzie On jest? Gdzie jest miejsce Jego chwały?

On jest między nami. Jeśli utrwalamy między sobą miejsce, związek, jeśli jesteśmy wszyscy ze sobą połączeni przez sieć dobrych wzajemnych relacji, wtedy właśnie w niej On się odkrywa. Właśnie, dlatego w języku hebrajskim jednym z imion Stwórcy jest Miejsce.

To miejsce musimy stworzyć my, zbudować, sformować, stale o nie dbać, aby było coraz wyższe, coraz bardziej dostojne i coraz lepiej odpowiadało Stwórcy, którego pragniemy odkryć.

Nie chodzi o to, czy ktoś zmienia się na własną rękę, czy nie. Ważne jest, aby relacje między nami odpowiadały właściwościom Stwórcy. On właśnie zgodnie z tym się manifestuje.

Nie oznacza to jednak, że zaczynamy po prostu odnosić się do siebie lepiej. Zmieniamy nasze relacje jakościowo, objawiając w nich nową istotę, którą On jest.

Oto, co oznacza „odkrycie Stwórcy stworzeniom”. Innymi słowy, odkrywa się nam Jego obecność, Szhina, a w niej – dusza. I w tym wszystkim – Stwórca, właściwość wzajemnego obdarzania między nami.

A więc cała praca wykonywana jest na zewnątrz, w naszym wzajemnym połączeniu, gdzie budujemy miejsce dla odkrycia Stwórcy. Dlatego powiedziane jest: „Izrael, Tora i Stwórca są jednością”.

Zakończenie tej pracy leży w pierwotnym zamyśle, uświadamiając sobie to, że stale powinniśmy dbać o to, co leży między nami, ponad osobistym pragnieniem każdego. Nie zwyczajnie o relacje, a o miejsce, które powinno być odpowiednie do objawienia się Stwórcy.

Zmieniło się tylko jedno od czasu wspólnej duszy Adama Riszon– zerwała się sieć wzajemnego naszego połączenia. I teraz już z nowymi siłami musimy ją odbudować, a co najważniejsze, z nową świadomością; dlaczego i jak to właśnie robimy, splatając węzeł za węzłem, jak rybacy, którzy naprawiają sieć. Właśnie w nią złapiemy Stwórcę.

* * *

W Torze powiedziano o metodzie korekty egoizmu: „Nie w niebiosach jest ona… i nie za morzem …, a w sercu twoim”. Wszystko zależy od tego czy poprawnie wyobrażamy sobie skorygowane pragnienie – jako sieć naszych wzajemnych relacji.

Ta sieć jest właśnie tym naczyniem, w którym odkrywa się Stwórca dzięki podobieństwu właściwości między Nim i tym naczyniem, tą siecią. Razem ją tkamy dopóki nasze połączenie swoją trwałością, swoją budową i swoją właściwością nie pozwoli Stwórcy odkryć się w niej.

* * *

Rozwój postępuje ku celowi stworzenia i wszystko zależy tylko od tego, jak go przyjmujemy. Albo zawczasu budzimy się z dołu i przygotowujemy wspólne naczynie-pragnienie albo, jeśli lenimy się, następny etap powstaje poprzez przebudzenie z góry.

Pomiędzy tymi dwiema możliwościami odczuwamy upływ czasu, zmiany okresów, stanów – w lepszą lub gorszą stronę. Jeśli przygotowujemy się zawczasu, chociażby próbujemy, to postrzegamy drogę, jako zmiany na lepsze – zarówno w umyśle jak i w odczuciu. A jeśli nie zgadzamy się z nimi rozumem i nie jesteśmy gotowi wewnętrznie, wówczas one odczuwane są, jako zło.

Najważniejsze jest to jak bardzo udaje się nam włączyć w ten proces, który pierwotnie został ustanowiony, jako zamysł stworzenia. A zamysł jest taki, aby doprowadzić stworzenie do ostatecznej korekty.

Dlatego starając się znaleźć siebie i wspólny, wzniosły cel w biegu wydarzeń, jak również najbliższe zadanie na drodze, bardzo ułatwiamy nasz postęp, który w każdym razie będzie kontynuowany, w dobry lub zły sposób.

A poza tym, to pozwala nam przejawiać nasz stosunek do programu i do Stwórcy, który go urzeczywistnia. Poprzez nasz wybór identyfikujemy się z Nim albo na odwrót, przeciwstawiamy się Jemu.

Jego wielki, uniwersalny program nie jest jakąś daleką przerywaną linią. On przejawia się w naszym wzajemnym połączeniu, które kształtuje doskonały system do odkrycia doskonałego Stwórcy. I tylko tak powinniśmy sobie wyobrażać dalszą drogę – jako stworzenie wspólnej sieci między nami.

Nie możemy jej ogarnąć rozumem. W jej splotach kryją się sprzeczności, których zgodnie z naszą logiką nie możemy ze sobą połączyć. Nie rozumiemy jak mogą połączyć się i wzajemnie się wspierać dwa przeciwieństwa.

I dlatego tutaj potrzebna jest praca ponad wiedzą: chwytam się za dwa końce, za dwie nici – i tylko na wyższym poziomie łączę je między sobą.

I wtedy łącząc się w jedno, one tworzą nowy duchowy stan.

* * *

W sieci wzajemnych połączeń o dużych oczkach łowimy „dużą rybę” – materię pragnień. Jednak pomimo imponującej objętości niewiele w niej można rozpoznać.

I przeciwnie, mała sieć pozwala nam łowić „małą rybę”, w której właśnie odkrywa się istota stworzenia. W małej sieci istnieje więcej niuansów, szczegółów, odcieni, elementów percepcji, mądrości, sprzeczności, refleksji. A to jest lepsze.

Im ciaśniejsze są nasze wzajemne relacje, tym bardziej dostojne jest to miejsce, które przygotowujemy do odkrycia Stwórcy.

* * *

Skorygowane pragnienie jest siecią naszych wzajemnych połączeń, gdzie połączone jest ze sobą dziesięć sfirot, niechby w najprostszy sposób. Tworząc to połączenie między Keter i Malchut widzimy, jaką każdy odgrywa rolę w konkretnym przypadku. A w rezultacie, przy silnym spojeniu, nasze połączenie staje się polem, w którym już nie można rozpoznać pojedynczych nici.

Teraz znajdujemy się od siebie w nieskończonej duchowej odległości, która nie pozwala ujawnić ani jednego duchowego zjawiska. Ale jeśli staramy się ustanowić wzajemne obdarzanie, wzajemne połączenie, troskę o siebie nawzajem, wzajemne poręczenie, wtedy w tym miejscu, w tej sieci tworzą się warunki pozwalające coś złowić.

Powiedziane jest o tym: „Wy tworzycie Mnie”. Sama nasza sieć określa, co my w nią złapiemy.

* * *

Wzajemne obdarzanie jest formą naszej właściwej komunikacji. Ja chcę obdarzać ciebie, a ty mnie, ale bez połączenia między nami nie możemy tego zrobić. Dlatego każdy powinien być zarówno naczyniem otrzymywania, jak i naczyniem obdarzania. W każdym muszą istnieć te dwie formy – obdarzanie i otrzymywanie.

W przeciwnym razie nie będziemy w stanie ustanowić połączenia między nami. Dzieje się tak, dlatego że stworzeni jesteśmy z otrzymującego pragnienia – a intencje budujemy na obdarzanie.

* * *

Naszym głównym problemem są zerwane relacje. Ale my ich nie widzimy. Jak możemy je rozpoznać, odczuć, aby ponownie zacząć zjednoczenie?

Samo pragnienie, by być wzajemnie połączeni, otwiera nam oczy i widzimy, że nie chcemy, nie jesteśmy w stanie tego zrobić.

Generalnie, żadna duchowa właściwość nie przejawi się, dopóki jej nie obudzimy, nawet, jeśli używamy materialnych metod. Duchowe przebudzenie musi pochodzić od nas. Staramy się wspierać siebie nawzajem, dbać o siebie nawzajem – i szczerze zdiagnozować w sobie odrzucenie od jedności, świadome lub nieświadome.

W ten sposób przejawiają się porwane nici – w postaci pustej przestrzeni między nami. Okazuje się, że patrząc na siebie, nie widzimy się. Ta niechęć również musi zostać ujawniona, ona nie przejawi się sama przez się. Nie przypadkowo Natura nieustannie popycha ludzkość ku coraz ściślejszemu połączeniu, którego my nie chcemy, ale też nie możemy tego uniknąć…

* * *

W przeddzień wirtualnego kongresu chciałbym zobaczyć, że udaje się wam być wewnętrznie, zmysłowo połączonymi w jedno – w grupach i między grupami. Musimy zrozumieć, czuć, mieć świadomość, że jesteśmy wzajemnie od siebie zależni. Każdy powinien naprawdę poczuć zależność od każdej grupy na ekranie.

Z każdym dniem jesteśmy coraz bardziej wrażliwi, podatni na to: czy wszystkie grupy są w kontakcie? Czy wszyscy są w pełnym komplecie? Jakie pytania zadają? Ma to dla nas coraz większe znaczenie. W ten sposób tworzymy sieć naszych wzajemnych połączeń.

Będziemy również nad nią pracować w trakcie kongresu – na lekcjach i podczas przerw. Zewnętrzne powiązania między grupami wpłyną na każdą od wewnątrz i ją spoją.

W taki sposób zbuduje się społeczność. Poczujemy to „w środku”. Będę potrzebował rozpaczliwie widzieć wszystkie grupy, wszystkich przyjaciół, dlatego że bez nich nie jestem w domu, nie jestem we właściwym miejscu, jak zagubione dziecko…

Tworzymy między sobą wspólne „terytorium”, wspólne pragnienie, wzajemne włączenie. I w tym szczególnym miejscu odkrywamy Stwórcę. Odkrywamy w miarę tego, jak bardzo udało nam się połączyć.

A na koniec korekty wszyscy staną się jedną całością, w którą każdy wnosi 100% obdarzania. I w tej wspólnocie Stwórca zamanifestuje się w pełni. Wszak On ją stworzył, On ją rozbił, On ożywił ją do naprawy – i On odkrywa się w niej.

Teraz na kongresie chcemy osiągnąć stan zarodka, embriona, płodu w matczynym łonie Najwyższego – pierwszego punktu wspólnego wzajemnego połączenia.

* * *

Jakość naszego wzajemnego połączenia jest najważniejsza. Nie ma nic oprócz połączenia między nami. Jest to tak przeciwne naszej naturze, że nie chcemy o tym nawet słyszeć. Ludzkość już próbowała coś z tym zrobić, myliła się, znalazła się w zagrożeniu – i dlatego nie chce więcej tym się zajmować.

Jednak nie ma innej opcji, tak być powinno. A my mamy na to zupełnie inną metodę: my używamy siłę Natury, Wyższą siłę. W Naturze wszystkie poziomy – nieożywiony, roślinny i zwierzęcy – są połączone ze sobą. Ona jest integralna, globalna. I dlatego musimy przyciągać z niej siły, które będą działać również i na nas, aby nadać ludzkiemu społeczeństwu tę samą formę.

* * *

Powinniśmy odczuwać współzależność w naszym połączeniu: ja odkrywam Stwórcę w tobie, a ty możesz Go odkryć tylko we mnie.

Z porannej lekcji 18.10.2018