Fragmenty z lekcji 08.10.2019

каббалист Михаэль Лайтман Z lekcji według artykułu Rabasza „Przestępcy Izraela”

Podczas studiowania nauki Kabały człowiek przechodzi przez kilka etapów w odniesieniu do włożonych wysiłków oraz rezultatu.

Na początku niewątpliwie będę odnosić się do moich studiów zgodnie z zasadami, do których jestem przyzwyczajony w tym materialnym świecie, to znaczy będę chciał uzyskać zrozumienie ze studiów i nagrodę za moje wysiłki. Nie da się tego zrobić w żaden inny sposób, ponieważ tak jesteśmy zbudowani.

Z biegiem czasu zaczynam rozczarowywać się tą drogą widząc, że lata minęły a wynik nie jest widoczny. Studiowałem wiele źródeł: artykuły, „Wprowadzenie do nauki Kabały”, „Naukę Dziesięciu Sfirot”, Księgę Zohar, pracowałem w grupie, ale i tak nie zrozumiałem, jaki powinien być właściwy rezultat.

Nie oceniam moich zmian w odniesieniu do obdarzania, stosunku do bliźniego, zbliżenia z przyjaciółmi, to znaczy zewnętrznych wskaźników naprawy rozbitych pragnień, które musimy połączyć. Zamiast tego oczekuję osobistego zysku, do którego zobowiązuje mnie egoistyczna natura.

I nawet, jeśli zgadzam się z tym, że muszę zbliżyć się z innymi, to najważniejsze jest dla mnie moje osobiste osiągnięcie: chcę odkryć duchowość, zrozumieć ją, poznać, zobaczyć, poczuć – wszystko JA!

I tutaj trzeba przyłożyć bardzo dużo wysiłku, aby dojść do prawdziwej kalkulacji. Z goryczy i rozczarowania, niejasności i niezrozumienia tego, co się ze mną dzieje, zaczynam dokonywać prawidłowych obliczeń, domyślając się, że celem nie jest osiągnięcie, ale nabycie właściwości obdarzania i miłości, pragnienie połączenia się z innymi.

Kiedy zmieniam cel mojej pracy, to zaczynam już dokładniej zmierzać do modlitwy, poprawnie formułując swój apel do Stwórcy. Jeśli chcę zdobyć wiedzę, rozum, sukces, jak jest to przyjęte na tym świecie, to wszystko zależy od włożonych przeze mnie wysiłków. Im bardziej jestem mądry, więcej czasu inwestuję w siebie, tym większy odnoszę sukces.

Ale jeśli zmieniam swój cel z materialnego na duchowy, chcąc przekształcić siebie z otrzymywania na obdarzanie, to wynik zależy nie tyle od tego, co zrobię na tym świecie, a od tego na ile wpłynie na mnie Wyższe Światło.

A to jest już zupełnie inne podejście. I dlatego skłaniam swoją dumę i wypełniam wszystko, do czego zobowiązuje mnie grupa. Ponieważ nie posiadam wyboru, bo tylko w ten sposób można zbliżyć się do światła, które powraca do źródła. Tylko z pomocą modlitwy mogę przyciągnąć do siebie Wyższe Światło i naprawdę się zmienić.

* * *

Jeśli człowiek obecny jest na lekcjach, uczestniczy w rozpowszechnianiu, w pracy grupowej, naucza, ale przy tym czuje, że z każdym dniem traci coraz więcej siły ryzykując całkowite oderwanie, to zaczyna krytykować tę drogę. Ale chodzi o to, że nie ocenia się poprawnie. Wydaje mu się, że każdego dnia się opuszcza, ale może właśnie się podnosi?

Wszystko zależy od tego, co mierzymy. Człowiek jest oburzony, że nie otrzymał odczucia duchowego poznania, zrozumienia. Patrzy w swoje egoistyczne pragnienia i nie widzi w nich żadnego napełnienia. Dlaczego uważa, że nie jest to wygrana a przegrana?

To wielki sukces, ponieważ minął kolejny dzień, a ja i tak niczego nie otrzymałem dla swojego egoizmu i jeszcze jeden dzień, i jeszcze jeden. I będzie jeszcze wiele takich dni. Więc jak długo? I czego chcę? Chcę dojść do rozpaczy, dlatego że moja droga jest nieprawidłowa i powinienem otrzymać zupełnie coś innego?

Muszę całkowicie rozczarować się w swoich obliczeniach, które przeprowadzałem w pragnieniach rozkoszowania się. Jak to możliwe, że znalazłem w nich coś duchowego? To, że z dnia na dzień pokazują mi w nich coraz większe zero – to pomoc z góry. W taki sposób Stwórca podpowiada mi, że moja droga jest nieprawidłowa. On jakby mówi: „Możesz kontynuować tak długo, jak chcesz, ale nic więcej z tego nie będzie, dopóki całkowicie się nie rozczarujesz”.

Muszę dokładnie przemyśleć: przecież pracuję z pragnieniami rozkoszowania się, ale w nich nie otrzymuje się duchowości. I co to jest duchowa nagroda, którą chcę otrzymać? Duchową nagrodą jest miłość do bliźniego, aż do miłości do Stwórcy, obdarzanie, wyjście z siebie na zewnątrz. Czy dążę do tego, czy nie? Jeśli nie to, jakiego sukcesu mogę się spodziewać?

Muszę zdecydować, czy chcę taką nagrodę, czy nie. Jeśli tak, to muszę poprosić Stwórcę, aby zmienił moje pragnienie i wtedy zechciałbym stać się obdarzającym, podobnym do Niego, kochającym innych, łączącym się z innymi. I wtedy odkryję, że nigdy jeszcze nie czułem się tak nieskończenie daleko od tego celu.

Patrzę na otaczających mnie przyjaciół i widzę, że znajdują się nieskończenie daleko, jakby w innej galaktyce. Wcześniej ich jakoś czułem, a teraz nie czuję wcale, jakby to nie byli ludzie, a zjawy. Okazuje się, że już postrzegam mój pożądany i faktyczny stan. Muszę podnieść ważność duchowości. Nie ma znaczenia, czy podoba mi się ten stan, czy nie, ale już jest bardzo ważny.

I w tym celu przykładam wysiłki, by przysłuchać się przyjaciołom, którzy utwierdzają mnie w ważności duchowości. Sam mówię to samo. W rzeczywistości nie mam pojęcia, co to jest i nie czuję w tym żadnej ważności. Dla kogo na tym świecie jest to ważne, by kochać bliźniego? Czy szanujemy takich idealistów? W naszych czasach już tacy nie istnieją.

Kiedyś istnieli jeszcze humaniści, wzywający do kochania zwierząt, ludzi, natury. Ale dzisiaj widzimy, że za tymi wszystkimi hasłami kryje się zysk finansowy lub polityczny. My zaś musimy pracować, by stał się ważny dla nas duchowy cel.

Im więcej przyjaciele będą mi o tym mówić, tym bardziej przeniknę i poczuję, że to jest naprawdę ważne. Nie mogę lekceważyć tego, co cenią inni. Jeśli moje środowisko ceni właściwość obdarzania, to ja także będę cenić świat duchowy, działający na podstawie obdarzania.

To jest inna przestrzeń, anty-świat, w którym wszystko podlega prawu obdarzania i powinienem się do niego przybliżyć.

Nigdy nie będziemy w stanie zmierzyć duchowości w naszych egoistycznych pragnieniach, rozumie, uczuciach, racjonalizmie. Ponieważ jest to coś, co znajduje się ponad nami. Jeśli np. kotu przeczytać tysiąc razy mądrą książkę, nie pomoże mu to stać się mądrzejszym. Ale na nas działa światło, które powraca do źródła, dając człowiekowi nowe, dodatkowe pragnienia. I w tych nowych pragnieniach człowiek zaczyna odczuwać duchowość.

Tak więc uspokójmy się i pomyślmy o tym, jak przyciągnąć do siebie światło. W tym cała rzecz, i w tym celu musimy połączyć się z przyjaciółmi. Nie chcę tego i nie kocham przyjaciół, ale nie mam innego wyjścia; jeśli wykonam wysiłek ponad swoim odrzuceniem, to przyciągnę światło, które powraca do źródła i osiągnę sukces.

Z porannej lekcji 08.10.2019