Czego oczekujemy od kongresu w Sankt Petersburgu?
Kongres w Soczi. Lekcja 4
Na nadchodzącym kongresie w Sankt Petersburgu od razu stawiamy prostą poprzeczkę: ten, kto przyjechał tutaj i będzie uczestniczyć w kongresie, zobowiązuje oddać siebie w imię sojuszu między nami, żeby w nim ujawnić Stwórcę i wspólną naprawę. To nie podlega żadnej dyskusji.
Wyjaśnimy sobie, że znajdujemy się w idealnym stanie, a wszystkie zakłócenia tej harmonii są wewnątrz nas. Każdy musi odnaleźć wadę w sobie, która zakrywa przed nim i przed wszystkimi duchowe przejawienie. Dlatego najważniejsze jest zagłębienie w siebie i wewnętrzna kontemplacja.
Wszystkie odpowiedzi znajdują się we mnie, dlatego że wokół istnieje doskonałość, wokół nas jest świat nieskończoności. Dlatego cała wewnętrzna kontemplacja i pogłębienie skupia się na modlitwie do Stwórcy i powiększeniu wrażliwość na Niego.
To znaczy że musimy zrozumieć, że teraz znajdujemy się w absolutnie idealnym stanie, wszystkie problemy znajdują się w nas, w naszych nienaprawionych organach odczuwania. Musimy wszyscy razem we wzajemnej pomocy doprowadzić się do stanu, kiedy poczujemy prawdziwy, idealny świat. To jest nasze zadanie na kongresie i nasze zadanie w życiu.
Każdy dzień będzie rozpoczynał się od spotkania przyjaciół, na którym przyjaciele z Soczi doprowadzą wszystkich do emocjonalnego stanu. Przygotowanie będzie stosunkowo długie, poważne, eskalujące uczucia, wewnętrzne napięcie. Na tej podstawie każdy tworzy osobistą modlitwę, która wbrew woli wypływa z niego i wyraża on swoją ekspresje na papierze.
Potem zacznie się pierwszy wykład „Co wymaga ode mnie Stwórca”. Jest powiedziane w autentycznych źródłach, że Stwórca wymaga strachu. Musimy połączyć się miedzy sobą, żeby zebrać, zorganizować, poprawnie sformułować strach.
Dlaczego jest to warunek, przy którym wchodzimy w następny stan? Strach jest to odczucie konieczności, beznadziejności, czegoś przybliżającego się, niezrozumiałego. Powinien być uformowany w postaci specjalnej potrzeby. To nie jest strach, a wewnętrzne drżenie, ponieważ jestem zobowiązany dojść do miłości do stworzeń i przez nie do Stwórcy, ale nie jestem w stanie osiągnąć tego sam.
Wynikiem dnia powinna być modlitwa – poważna, wydobyta z pomocą rozbicia serc, wyciskania z nich każdej kropli krwi, wszystkiego, co w nich jest. Dzień kończy się wspólną modlitwą do Stwórcy.
Z 4 lekcji kongresu w Soczi, 25.08.2014