Artykuły z kategorii Ekonomia i pieniądze

Jaka jest przyszłość pieniądza

Dziś potrzebujemy pieniędzy, aby czuć się bezpiecznie, a w zasadzie pieniądze działają jak łącznik: Daję pieniądze tobie, ty dajesz pieniądze mi, każdy z nas zarabia na sobie nawzajem i wygrywamy kosztem siebie. Jest to kopia naszego wewnętrznego nastawienia do innych: to, czego każdy od siebie oczekuje, wyraża się w ilości banknotów, które wymieniamy między sobą.

Zwracamy się do pracodawcy, pracujemy dla niego i otrzymujemy wynagrodzenie. Takie relacje spotykamy nie tylko w sklepach, ale w całym społeczeństwie, także pomiędzy małżonkami. Wyrażamy nasze relacje w swego rodzaju ekwiwalencie pieniężnym, ponieważ nieustannie pragniemy coś otrzymywać od innych. Dlatego dzisiaj pieniądze są odpowiednikiem naszych egoistycznych wysiłków, którymi pragniemy cieszyć się kosztem innych i chcemy za te wysiłki otrzymać określoną zapłatę.

W końcu, pieniądze zaliczą swoją porażkę w łączeniu nas na poziomie egoistycznym i będą musiały przekształcić się w łącznik relacji altruistycznych. Rzeczywiście, na pewnym poziomie będziemy w stanie mierzyć wysiłki altruistyczne w kategoriach pieniężnych, czyli jako kwoty naszego wzajemnego obdarzania.

Innymi słowy, przejście od relacji egoistycznych do altruistycznych nie wymaga dokonywania żadnych większych rewolucji w zmianie naszych obecnych systemów. Musimy jedynie zmienić nasze podejście do tego, co zostało stworzone i przedyskutować, w jaki sposób podnieść jakość naszych relacji.

Jednak przejście od relacji egoistycznych do altruistycznych jest poważną zmianą, ponieważ zyskujemy wówczas część duszy, czyli właściwość obdarzania. W tej duszy, właściwości obdarzania, zaczynamy czuć, że żyjemy na kolejnym, wyższym poziomie istnienia: w świecie duchowym, gdzie odczuwamy wieczność i doskonałość.

Źródło: https://michaellaitman.medium.com/what-is-the-future-of-money-200440049558


Wyjść z „piaskownicy“

каббалист Михаэль Лайтман Dzisiaj zaczynamy odczuwać, że dotychczasowy paradygmat świata nie działa. Nie możemy nic zrobić, by poprawić naszą sytuację. Wszystko skończone. To tak, jakby wyciągnięto nas z piaskownicy i wepchnięto do nowego społeczeństwa, w którym musimy być między sobą wzajemnie połączeni, jak w jakimś przedsięwzięciu dla dorosłych.

Kiedy bawiliśmy się w piaskownicy, każdy mógł bawić się w swoim kąciku, ze swoimi samochodzikami, toczyć je, lepić babki z piasku. A teraz zostaliśmy wrzuceni w zupełnie inny stan.

Umieszczono nas w pewnej wspólnocie i powiedziano nam: „Teraz musicie być zależni od siebie w pozytywny sposób, znaleźć między sobą wspólny język i poprawnie się ze sobą porozumiewać”. Ale my tego nie chcemy. Chcemy nadal być niezależni i nie brać na siebie żadnych zobowiązań. W tym tkwi problem.

Pytanie: Załóżmy, że człowiek ma władzę, sławę, bezpieczeństwo, samochód. Jak można przekonać takich ludzi? Oni w ogóle nie chcą wychodzić z tej „piaskownicy”.

Odpowiedź: Myślę, że szybko się przekonają, że nieodwracalnie stracą wszystko i znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie dla samego istnienia, że nagle staną się biednymi. Dla takiego człowieka stać się biednym oznacza opuszczenie się do poziomu normalnej, zwykłej klasy średniej.

Dla niego jest to coś niewyobrażalnego. Ale to się stanie. Cały jego zewnętrzny blask zniknie, nie będą działać żadne społeczne, polityczne, ekonomiczne powiązania, dzięki którym utrzymywał się na swoim poziomie. Pozostanie tylko jedno – zgodzić się, że cała ludzkość, tak jak oferuje nam natura, musi być naprawdę połączona na jednym poziomie, w całkowitej jedności, wzajemnej pomocy między sobą, i w taki sposób osiągnąć najwyższy komfortowy stan – stan duchowy.

Komentarz: Z reguły im więcej człowiek posiada, tym trudniej jest mu połączyć się z innymi.

Odpowiedź: Jeśli tylko człowiek zacznie angażować się w coś powyżej tego poziomu: cel istnienia, prawa natury, nasz rozwój i tak dalej, to generalnie łatwo zniesie rozstanie z tym, co miał wcześniej – to naturalnie wyda mu się zbyteczne.

Komentarz: Ale z natury rzeczy, im mniej człowiek posiada, tym łatwiej mu jest zrewolucjonizować swoje życie.

Odpowiedź: Nie, to tylko tak wygląda, to czysta psychologia. Nie sądzę, żeby tak było naprawdę. Nie aż tak. Nie zależy to od statusu, ale od poziomu jego wiedzy, zrozumienia, świadomości potrzeby.

Z rozmowy „Zadzwonił mój telefon. Jak nie stracić pieniędzy?”


Nowy rok, stare problemy

каббалист Михаэль ЛайтманSądząc po tym, co dzieje się z ludzkością w odniesieniu do ogólnego procesu rozwoju, który musi doprowadzić nas do zamierzonego celu, czeka nas trudny okres w nadchodzącym roku 2023. Mam nadzieję, że nie dojdzie do światowej nuklearnej wojny – wydaje mi się to mało prawdopodobne. Niemniej jednak czekają nas trudne testy na całym świecie. W końcu te próby doprowadzą nas do poszukiwania prawdziwego rozwiązania i porozumienia, które zmieni relacje między nami na lepsze.

Te problemy są już widoczne na horyzoncie: zła ekologia, niedobory żywności, wszelkiego rodzaju klęski żywiołowe. Wszystkie te problemy będą bardzo poważne i będą przejawiać się w skali globalnej, dlatego niezbyt radośnie witam nowy rok.

Nie chodzi tylko o wojnę, ale o relacje między ludźmi. W końcu wojnę można jakoś zakończyć, ale naprawa relacji międzyludzkich wymaga długiej nauki, wyjaśnienia, właściwego podejścia i poczucia bólu, który zaostrza się w każdym człowieku i we wszystkich narodach i państwach. Tylko jeśli wszyscy zrozumiemy, że nie ma nadziei na lepszą przyszłość, gdy nie zbliżymy się do siebie – tylko pod takim warunkiem wejdziemy na drogę ku dobrej przyszłości.

W nowym roku nasilą się wszystkie stare problemy, które mieliśmy już w 2022 roku. Ponieważ nie zrobiliśmy nic, aby je wyeliminować. Przede wszystkim musimy przetrwać tę zimę 2022-2023 roku, a potem zobaczymy, co będzie dalej. Są duże problemy z wodą pitną, z żywnością, z pszenicą. Mam wielką nadzieję, że ludzkość nie będzie więcej niszczyć produktów, ale dojdzie do takiego podziału między państwami, że dla wszystkich wystarczy jedzenia. Ale jak na razie nie widać żadnego rozwiązania.

Epidemia koronawirusa nie jest już tak dotkliwa, ale nadejdą inne problemy, które będą jeszcze większe od niej, nowe epidemie na świecie, w innych formach. Jeśli nie naprawimy naszych relacji, to uwolnimy wszystkie te problemy na zewnątrz i pozwolimy im rozerwać ludzkie społeczeństwo.

Trudno o tym mówić, ale wygląda na to, że osiągnęliśmy punkt krytyczny dla naszego przetrwania. Nie rozumiemy, jak słaby jest człowiek i że wkraczamy w konflikt z takimi siłami natury, którym nie możemy się przeciwstawić. Natura wkroczy z jeszcze większą siłą, z takimi powodziami i trzęsieniami ziemi, że nie będzie można żyć na tej planecie.

Główne problemy będą ze strony klimatu i to jest trudność, ponieważ nie możemy zatrzymać natury. Stosunki między walczącymi państwami można jeszcze jakoś uregulować. Ale nie można przeciwstawić się siłom natury i wyeliminować klęsk żywiołowych. Jest na to tylko jeden sposób – poprzez naprawę relacji między ludźmi, ale jesteśmy bardzo dalecy od tego. Przecież relacje międzyludzkie wymagają zgody serc, by stać się bliższymi sobie.

Nie jest to już materialny nabytek, jak zakup gazu czy ropy, ale to powinien być serdeczny stosunek do siebie nawzajem. A to jest coś, do czego jesteśmy całkowicie niezdolni. Dlatego z niepokojem patrzę w przyszłość, która całkowicie zależy od dobrych relacji między wszystkimi ludźmi.

Nie potrafimy otworzyć naszych serc dla drugiego człowieka. Serce każdego jest zamknięte na wiele zamków i nie chce zrozumieć, że otwarcie i zbliżenie serc jest rozwiązaniem wszystkich naszych problemów. A jednak ludzkości dana jest możliwość naprawienia siebie, i nasze szanse nie są beznadziejne.

Z programu „Pokój“, 15.12.2022


Jak radzić sobie z inflacją

каббалист Михаэль ЛайтманTrudna sytuacja na świecie, epidemia, wojna, doprowadziły do gwałtownego wzrostu inflacji, jakiej nie było od wielu lat. Ten temat niepokoi bardzo wielu ludzi, którzy zmuszeni są ograniczać swój budżet i zmieniać miejsce pracy. Najbardziej niepokojące jest to, że tak naprawdę nie rozumiemy przyczyny inflacji.

Prawdziwym powodem nie jest wojna między Rosją i Ukrainą, ani epidemia koronawirusa, z którą jakoś nauczyliśmy się sobie radzić, ani kaprysy pogody z ekstremalnym upałem, ekstremalnym zimnem, suszą i nalotami szarańczy, ani brak ropy, gazu czy węgla. Ale jest to pewien cykl, zgodnie z którym światowa gospodarka nagle wchodzi w recesję.

Chociaż pozornie obiektywnych przyczyn jest wiele, to w rzeczywistości nikt nie jest w stanie wymienić jednego prawdziwego powodu, który wyjaśniłby to, co się dzieje. Myślę, że głębsza prawdziwa przyczyna jest w tym, że relacje między ludźmi w skali całej kuli ziemskiej nie są absolutnie prawidłowe. Zupełnie nie pasują do stanu świata, który stał się zamknięty, wzajemnie połączony, integralny.

Musimy poczuć i zrozumieć, że każdy zależy od wszystkich i budować światową gospodarkę w bardziej integralnej, wzajemnie połączonej formie, jako globalną gospodarkę pokoju. Ale my tego nie robimy. Okazuje się, że odstajemy od świata, który jest znacznie bardziej od nas integralny, połączony. A my, ludzie, w naszych nie tylko gospodarczych, ale przede wszystkim międzyludzkich relacjach, nie budujemy takiego społeczeństwa. Właśnie dlatego dotykają nas takie nieprzyjemności.

Sądząc po problemach, których doświadczamy w społeczeństwie ludzkim, w świecie jako całości, jak również w poszczególnych krajach, a zwłaszcza z powodu konfliktów między państwami, zrozumiałe jest, że wszyscy jesteśmy egoistami. Wszyscy nie myślą o wspólnym światowym systemie, a wręcz odwrotnie – każdy myśli o samym sobie, nie zdając sobie sprawy, że i tak wszyscy jesteśmy od siebie zależni.

Z programu „Świat“, 22.09.2022


Namalowany ślepy zaułek

каббалист Михаэль ЛайтманW obliczu globalnej pandemii musimy nie tylko rozwiązywać powstałe problemy w niektórych miejscach, ale także zrozumieć szerszy obraz. W przeciwnym razie nasze lokalne decyzje będą sprzeczne z historycznym rozwojem i zostaną zmiecione przez jego fale. Zawsze szliśmy do przodu popychani przez rosnący egoizm. Za każdym razem żądał od nas więcej i ludzie starali się zaspokoić jego apetyt. W efekcie wyczerpaliśmy wszystkie możliwości i trafiliśmy pod ścianę. Planeta nie wytrzymuje, a my nie wiemy już, czego chcemy. Przed nami rysuje się masowa ucieczka w narkotyki i wirtualność – ten sam ślepy zaułek, ale bez możliwości znalezienia prawdziwego rozwiązania.

Ale nagle uderzył koronawirus i wstrząsnął podstawami naszego społeczeństwa. Rządy zmuszone są do wydawania ogromnych kwot pieniędzy nie tylko bankom i przemysłowcom. Ludzie utracili możliwość „normalnej” pracy i „normalnego” odpoczynku. Tradycyjne wyznaczniki sukcesu zanikają, priorytety ulegają odwróceniu. Pojęcia wzajemnej pomocy, rodziny, społecznego wsparcia wdzierają się do głównego nurtu.

Nie podoba nam się to wszystko, ale nie mamy wyjścia. Spoglądając na jutro, widzimy to samo. Patrząc na pojutrze, nie widzimy niczego oprócz cenionego słowa szczepionka. Pragnienie powrotu do starego świata nie powinno zaślepiać naszych oczu. Szczepionka może uratuje nas przed koronawirusem, ale co uratuje nas przed nami samymi? Co ochroni przed kolejnym, jakimkolwiek innym wirusem ? To jest to, o czym musimy pomyśleć już teraz.

Dzisiaj miotamy się w burzliwych falach. Nagle skończył się pozornie niekończący się wyścig konsumencki. Cała ludzkość stoi przed koniecznością fundamentalnej zmiany swojego stylu życia. Co więcej, samego podejścia do życia. Jak zaadaptować się do tego, co się wokół dzieje?

Tylko zmiana egoistycznych relacji na altruistyczne pozwoli nam wszystkim wygodnie wkroczyć w jutrzejszy dzień. Jest to dość oczywiste. Żadnych sloganów – czysty zdrowy rozsądek. W rzeczywistości wirus jest niczym innym jak wyzwalaczem zmian. Nasze społeczeństwo chwieje się nie od pandemii, ale od własnego ciężaru. Nie stoimy nad łożem chorej globalnej gospodarki, ale nad jej grobem, żałośnie opłakując zmarłą i życząc jej zmartwychwstania. Nie wskrzesimy jej. Odeszła dlatego, że się zestarzała, a pandemia ją po prostu dobiła.

I co dalej?

Co dalej? Pod względem egoizmu – nic. Świat, który został przez niego namalowany, kończy się tam, gdzie się kończy on sam – na granicy jego możliwości. Ale ten ślepy zaułek jest iluzoryczny. Jesteśmy po prostu zaślepieni przestarzałymi dogmatami, zdezorientowani przez polityków i media, zdezorientowani narzuconymi ideologicznymi sprzecznościami, niezdolni do wzniesienia się ponad to, co chwilowe. Zniedołężniały król rządzi nami do końca i jest gotowy zabrać ze sobą wszystkich do grobu.

W rzeczywistości nie ma żadnego ślepego zaułka. Pandemia kryje wewnętrzną rewolucję, bardzo trudną, ale już dojrzałą i konieczną – przejście od niezgody do jedności. Przemiana wewnętrzna, prawdziwa i nie głoszona przez nieodpowiedzialnych ideologów. Bez tego przejścia nie znajdziemy dna pod stopami i nie wyjdziemy na brzeg. Bez tego jeszcze długo będzie nosić nas po falach. Przecież kolejny etap jest zupełnie inny, nie jest już budowany na wzmacnianiu naszych egoistycznych żądań. Nie będziemy w stanie załatać czegoś, poprawiać, dostosować, modernizować, negocjować. Trzymając się starego, możemy tylko dokończyć dzieła zniszczenia i wdać się w ostateczną walkę ze wszystkimi konsekwencjami.

Nie mamy przed sobą nowego etapu, przed nami jest tylko przepaść jakościowej transformacji. Teraz potrzebujemy mostu – nowego podejścia, metody, która połączy dwa stany świata i pozwoli wszystkim razem spokojnie przejść na drugą stronę. Potrzebujemy „nici z przyszłości“. Jak więc ją uchwycić?

Przede wszystkim umówmy się: teraz nie odbudowujemy tego, czego potrzebowaliśmy wczoraj, a budujemy to, czego będziemy potrzebować jutro. Głupi, krótkowzroczny egoizm nie dyktuje już więcej reguł gry. Odchodzi świat, w którym żałosna garstka żyła na koszt wszystkich innych, zamykając ich w klatce biedy lub konsumpcjonizmu. Nadchodzi świat, w którym nie rządzi już zysk, własny interes, a równość, równowaga, ekologia – społeczeństwo, natura, relacje między nimi. Świat jedności, bez dzikich wypaczeń, bez niekończących się konfliktów, za którymi stoi niezmiernie rozdęta pycha, bez zalegalizowanych dysproporcji i nierównowagi. EGO zostaje zastąpione przez EKO.

Czy fale wyniosą nas na ten brzeg zupełnie wyczerpanych, zakrwawionych, złamanych? A może już teraz zaakceptujemy przyszłość? To jest pytanie które stawia przed nami koronawirus. Na to musimy odpowiedzieć, aby wyjść z impasu. Żaden rząd nie może pomóc. Dotacje, zasiłki, długi, przewroty, bunty, rozpacz – w rzeczywistości jest to właściwie miotanie się w ślepym zaułku. Lepiej przejść tę drogę duchowo, żeby jak najszybciej z niej zawrócić.

I możemy to zrobić. Po raz pierwszy w historii ludzkości, przyszłość nie przychodzi z powodu naturalnego biegu rzeczy, ale daje nam możliwość jej wcześniejszego zrozumienia. Wymaga wręcz, aby ją zrozumieć. To zrozumienie nie zaczyna się od nikogo, ale ode MNIE. Dlaczego?

Po pierwsze, wtedy będę rozumiał, czego naprawdę należy wymagać od rządu i od siebie. A po drugie, i najważniejsze, droga się zmienia, gdy się ją rozumie. Gdy MY ją rozumiemy. Wtedy to, co wydawało się jasnym dniem, okazuje się być zachodem słońca. A to, co wydawało się ciemnością, okazuje się świtem nowego dnia.


Co doprowadziło nas do takiego braku stabilności na świecie?

Rozwój ludzkiego pragnienia do odczuwania przyjemności objawia się nam dzisiaj we wszystkich jego niuansach, od walki o władzę między krewnymi po wojny między krajami i blokami. Pragnienie to prowadzi nas do ujawnienia naszej złej ludzkiej natury, abyśmy zrozumieli, że nie możemy dalej żyć w ten sposób, i abyśmy zdali sobie sprawę, że nie mamy innego wyboru, jak tylko wprowadzić zmiany, które pozwolą nam przetrwać.

Jako przykład niech posłuży podróż w głąb amazońskich lasów deszczowych. Wyobraźmy sobie spotkanie z rdzennymi mieszkańcami, którzy nie czują, że oni i ty jesteście innymi duszami. Każda osoba, która stanie na ich drodze, jest dla nich jak członek rodziny i nie mają złych zamiarów wobec innych. Dla porównania, poleć samolotem do jednej ze światowych metropolii i zwiedź jej wspaniałe zabytki kultury. Gdybyś nagle usłyszał za sobą szybkie kroki, serce zaczęłoby Ci szybciej bić i obejrzałbyś się za siebie, żeby sprawdzić, czy nie zostaniesz zaatakowany przez kogoś obcego.

Im bardziej rozwinięta jest dana kultura, tym bardziej odczuwa się w niej wyobcowanie, samotność, zagrożenie i strach. Nawet w domu, który powinien być bezpieczną przystanią dla człowieka, toczy się walka o władzę i ostra rywalizacja między rodzeństwem (kto jest silniejszy, kto odnosi większe sukcesy, kto ma władzę) i między małżonkami. W rozwiniętych społeczeństwach zanika poczucie naturalnej bliskości, ponieważ taka jest ludzka natura. Wewnętrznym motorem świata jest pragnienie przyjemności. To pragnienie rozwija się w nas i z jednej strony popycha nas do wymyślania zaawansowanych technologii oraz skomplikowanych i sprecyzowanych zdolności, a z drugiej strony stopniowo oddziela nas od siebie nawzajem. Niegdyś społeczeństwo ludzkie żyło wyłącznie w relacjach takich jak te między plemionami w Amazonii. Dziś w dużej mierze ludzie żyją w okrutnej, pełnej rywalizacji i uzbrojenia globalnej metropolii.

Już w przedszkolu można zaobserwować, jak działa to pragnienie, jak dzieci, które mają w rękach kilka zabawek i mogłyby oddać jedne innym, a zamiast tego trzymają się ich i nie dzielą się nimi. Dla nas, dorosłych, pragnienie odczuwania przyjemności jest ukryte pod warstwą grzeczności i wyrafinowania, ale wyraźnie się zwielokrotniło i nasiliło. Są to wskaźniki rosnącego egoizmu, czyli naturalnego dążenia do zaspokojenia własnych potrzeb bez względu na innych. Nawet jeśli zrozumiemy, że tak dalej być nie może i że niszczymy samych siebie, a wraz z nami świat, jak poradzimy sobie z narastającym w nas naturalnym pragnieniem otrzymywania korzyści dla siebie, kosztem innych? Skąd weźmiemy siłę, by się zmienić? W jaki sposób możemy kształtować pragnienie, by mieć przyjemność tylko dla siebie, tak abyśmy nadal czuli się blisko innych, przynajmniej do tego stopnia, by nie zjadać się nawzajem?

Zwierzęta też mają pragnienie przyjemności, ale jest ono ograniczone. Nie pozwala im się wzajemnie niszczyć. Pomiędzy wszystkimi formami życia zwierzęcego i roślinnego istnieje równowaga, wspierają się one i pomagają sobie nawzajem. Ale u ludzi ego rośnie w przekonaniu, że na świecie jest miejsce tylko dla jednej osoby – i to jestem ja! W rozwiniętym człowieku równowaga nie działa już instynktownie, lecz musi nauczyć się ją aktywować. Musimy nauczyć się, jak doprowadzić ludzkość do stanu, w którym nie będzie dominować presja egoistyczna, wyzyskująca i podbijająca innych, ale przeciwnie, aktywizująca pragnienie przynoszenia pożytku innym; rozwiniemy wtedy prawdziwe poczucie „my”.

Kiedy zaczynamy robić choćby małe kroki w kierunku połączenia, w woli człowieka ujawnia się nowa postawa, cecha dawania, która pochodzi z uniwersalnej siły natury – siły, która nas stworzyła. Oczekuje ona, że zmienimy nasze egoistyczne nastawienie i zmienimy nasze działania dla dobra wszystkich, łącznie z nami samymi.

Źródło: https://bit.ly/3Hh269b


Miłość i głód rządzą światem

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Liczba ludzi głodujących na świecie, wzrosła. Jest ich ponad osiemset milionów. Sześciokrotnie wzrosła liczba osób umierających z głodu. Naukowcy alarmują, że przyczyną są zmiany klimatyczne i ciągłe konflikty. Świat będzie głodował, jeśli tak będzie dalej. Mówią, że możliwy jest nawet wielki głód. Jak Pan uważa, czy to jest możliwe, że dojdzie do tego w naszym świecie, pełnym obfitości?

Odpowiedź: Na świecie nie ma żadnej obfitości. Tylko tak ci się wydaje. W ciągu jednego dnia wszystko może zniknąć. Wszystkie wielkie supermarkety, centra handlowe i wszystko inne, może być opróżnione w mgnieniu oka, na świecie nie będzie niczego – nawet tego, w co możemy się ubrać, nie mówiąc już o tym, co zjeść.

Pytanie: Czyli wystarczy jedna mała panika – a wszystko zostanie wykupione i od razu zniknie? Czy uważa Pan, że ta opcja jest możliwa?

Odpowiedź: Tak. Uważam że tak będzie. W inny sposób ludzkości nie przekona się.

Pytanie: To znaczy, nie bez powodu jest napisane w Torze, że tylko głód działał na ludzkość? Czy teraz też tak zadziała?

Odpowiedź: Tak jest powiedziane: „Miłość i głód rządzą światem”. Tak będzie. Osiągną miłość, ale tylko poprzez głód.

Pytanie: A jeśli wcześniej osiągnęliby miłość, to czy głodu nie będzie?

Odpowiedź: To prawda, ale… Kiedy głodując zrozumieją, że to nie głód jest problemem, ale brak miłości, wtedy to się zmieni.

Pytanie: To niech Pan jednak powie, do czego w rezultacie popchnie nas głód, jeśli będzie?

Odpowiedź: Abyśmy zaczęli poważnie uświadamiać sobie problemy życia, a raczej nasze własne problemy i zadawać sobie pytanie: „Co musimy zmienić w sobie, po to aby natura odnosiła się do nas inaczej?”

Aby to zrobić, musimy zmienić swój stosunek do innych. Wtedy natura również będzie odnosić się do nas lepiej. To znaczy, że jeśli będę kochać innych, mimo wszystko starać się zablokować mój wiecznie rosnący egoizm, to w takim przypadku również natura będzie odnosić się do mnie inaczej. Powinienem pokazać naturze, że pragnę zmiany natury w stosunku do mnie.

Pytanie: Czy wystarczy to, że ja rozumiem, dlaczego natura wywiera na mnie taką presję, i chcę się zmienić? Czy wystarczy prośba że „ja chcę się zmienić”?

Odpowiedź: Oczywiście.

Komentarz: Oznacza to, że nie jest wymagane od nas, abyśmy do tego doszli. Od nas wymaga się wypowiedzenia: „Chcę”.

Odpowiedź: Nie możesz zmienić siebie. W żadnym wypadku! Ale uświadomić sobie to, że musisz się zmienić – tak. Uświadomić sobie, że to zależy od twojej prośby do natury, – to również tak. Osiągniemy to.

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 05.08.2021


Globalizacja 2.0

BlackRock zarządza największym na świecie portfelem finansowym, nadzorującym 10 bilionów dolarów. W ostatni czwartek założyciel i prezes firmy, Larry Fink, wysłał do akcjonariuszy list, w którym stwierdził, że „rosyjska inwazja na Ukrainę położyła kres globalizacji, jaką znaliśmy przez ostatnie trzy dekady.” Nie tylko Fink jest tego zdania. Inwestor z Wall Street Howard Marks z Oaktree Capital wyraził podobne obawy w swoim liście do akcjonariuszy w środę. Napisał, że negatywne aspekty globalizacji zostały spotęgowane przez wojnę na Ukrainie i „spowodowały powrót wahadła w kierunku lokalnych źródeł zaopatrzenia”. Nie przewiduję, że kraje zaczną się od siebie odłączać, ale na pewno jesteśmy świadkami dużej zmiany. Zmierzamy w kierunku świata, w którym gospodarki dzielą się między sobą, a ludzie czują się bardziej częścią globalnego społeczeństwa niż zlepkiem narodów. Zmierzamy w kierunku kolejnej fazy globalizacji: globalizacji 2.0.

Dawniej produkcja wymagała rąk do pracy. Kiedy koszty pracy na Zachodzie stały się zbyt wysokie, firmy szukały tańszej siły roboczej w innych miejscach i zaczęły przenosić linie produkcyjne za granicę. Jednocześnie poprawiła się komunikacja, transport stał się bardziej przystępny cenowo, a produkty, które kiedyś były dystrybuowane lokalnie, zaczęły trafiać na rynki światowe.

Dziś jednak ręce do pracy są mniej potrzebne, ponieważ wiele czynności wykonują roboty i zautomatyzowane maszyny. Produkty stają się coraz bardziej kompaktowe, a obecnie nawet usługi, takie jak call center, są zlecane do wykonania w tańszych lokalizacjach. Wydaje się, że lokalność straciła wiele na swojej wartości; mniej istotne stało się to, gdzie coś jest produkowane, i mniej istotny stał się czynnik wpływający na cenę. Oczywiście, wiele produktów nadal zależy od lokalizacji, np. rudy czy paliwa, ale trend jest jednoznaczny.

Podczas gdy wartość lokalna utraciła swą wartość, powiązania między krajami stały się bardzo istotne w kwestii ich przetrwania. Zdławienie gospodarcze Rosji poprzez nałożenie sankcji w związku z jej inwazją na Ukrainę będzie dla Rosji bardzo bolesne. Tak jak globalizacja podtrzymuje niektóre kraje, zwłaszcza te silnie uzależnione od eksportu lub importu, tak jej odmowa może zniszczyć kraj, odcinając go od przepływów i odłączając od globalnego systemu finansowego.

Jedyny przypadek, kiedy odłączenie kraju jest pomocne, to taki, w którym służy ono stworzeniu lepszego, bardziej poprawnego połączenia. Tak jak rodzice, czasami, kiedy dzieci nie mogą przestać się kłócić, wysyłają je do osobnych pokoi, aż ochłoną, tak samo państwa czasami muszą zrobić to samo.

Sytuacja między Rosją a Ukrainą jest tego przykładem. Te dwa narody mają wspólną kulturę, podobne języki, występuje swoboda małżeństw mieszanych, a nawet granice między nimi się zmieniają (i dlatego są sporne). Kiedy jednak nie mogą dojść do porozumienia i zaczynają walczyć, muszą zostać rozdzielone do czasu, aż napięcie opadnie i będą mogły się konstruktywnie porozumieć.

Obecnie nie wydaje się to możliwe, ale dzięki ich konfliktom ludzkość nauczy się, jak to robić. To jednak wielka szkoda, że ludzie, a nawet całe narody, muszą tak słono płacić za naukę komunikacji, która powinna być oczywista dla każdego z nas. W prawidłowych relacjach uczestnicy przedkładają wspólne potrzeby nad swoje własne. To tak, jakby na środku świata stała wielka miska, a wokół niej wszystkie kraje. Każdy kraj wrzuca do miski swoją potrawę i wszyscy cieszą się powstałym gulaszem.

Z jednej strony kraje mówią o zrównoważonym rozwoju i ograniczeniu produkcji w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Z drugiej strony, te same kraje produkują dwa razy więcej niż zużywają lub eksportują. Nadwyżka zaśmieca ziemską glebę, powietrze i wodę, a ludzie, których nie stać na te produkty, głodują w potrzebie niesprzedanych dóbr. Jest to niesprawiedliwe, niemądre i niezrównoważone.

Globalizacja oznacza, że staliśmy się jednym społeczeństwem. Nadszedł czas, abyśmy zaczęli zachowywać się tak, jak należy. Nadszedł czas, aby wprowadzić globalne planowanie, globalną produkcję, globalny system opieki społecznej, który naprawdę działa, globalny system opieki zdrowotnej i globalną edukację.

Gdybyśmy czuli się bardziej jak jedna rodzina lub przynajmniej jeden kraj, a mniej jak członkowie gangów, którzy zostali wrzuceni do jednej celi więziennej, aby walczyć na śmierć i życie, nie potrzebowalibyśmy armii. Zaoszczędzone w ten sposób fundusze pozwoliłyby sfinansować znacznie więcej potrzeb niż te opisane powyżej. Na planecie Ziemia wszystkiego jest pod dostatkiem. Jedyne, czego brakuje, to dobrych połączeń.

Źródło: https://bit.ly/3jBpF18


Zapomnieć i zasnąć – to nie pomoże

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Problemem stulecia jest obecnie utrata sensu w działalności zawodowej. To znaczy, gdy pracownik jest rozczarowany swoją pracą i nie widzi w tym sensu. Ten stan może dotyczyć dość bogatych ludzi, dobrze wykształconych, zajmujących kierownicze stanowiska. Ale ponieważ są postrzegani przez otoczenie jako odnoszący sukcesy, to trudno jest im się z tym pogodzić i zrezygnować z pracy. Kontynuują taką pracę i wypalają się.

Nie widzą sensu w swojej pracy. Mają zajęcie, pracę, pieniądze, a sensu w tym nie widzą.

Odpowiedź: To naturalne. To jest wzrost człowieka, jego stopniowy rozwój. Egoizm człowieka nie napełnia się. To jest ten sam egoizm, nasza podstawa. Kiedyś egoizm napełniał się, miał przyjemność zarówno z pracy, jak i z honoru, sławy, wiedzy, pieniędzy, możliwości żeby jakoś to wszystko realizować, a dzisiaj nie ma. Jest obojętny na opinie otaczających go, obojętne jest dla niego awansowanie po drabinie, nawet za duże pieniądze. Można powiedzieć, że istnieje zmęczenie, jak z każdym metalem, materiałem. Tak i z tym. Istnieje nawet takie określenie „wypalenie”.

Pytanie: W którym momencie to następuje? Przecież żyłem normalnie, normalnie pracowałem, paliłem się do pracy, nagle – pusto, nie ma po co pracować.

Odpowiedź: Egoizm przełączył się na kolejny tryb pracy. Nie wystarcza to, że wszystko mu dają – to co było wcześniej i sprawiało satysfakcję, napełnienie, próżność napełniała się i tak dalej. Ale teraz nie. Nie wiem dlaczego, co robić, po co żyć, pracować. Nie wiem! To mnie zupełnie nie interesuje. Potrzeba czegoś większego. Ale czego większego? Nie mogą powiedzieć. Po prostu nie mają zadowolenia, napełnienia, brak nasycenia. Po co pracować? Po co żyć? Wszystko nie ma sensu. Dać pigułkę i to wszystko. Ludzie do tego dojdą!

A dlaczego nie? To jest uwolnienie od cierpienia. „Chciałbym zapomnieć i zasnąć”.

Pytanie: Co powinien zrobić człowiek w takiej sytuacji? Pan ciągle mówi, że nastąpi globalny krzyk.

Odpowiedź: Tak, ale to jest inny krzyk – uświadomienie prawdziwego pragnienia zrozumienia sensu życia. To znaczy, po co mi to wszystko potrzebne? Do tego stopnia, że nawet dzieci, najważniejsze dla człowieka, a zwłaszcza dla kobiety, nie będą szczęśliwe. Wszystko jest, absolutnie wszystko, ale nie mogę nawet wykonywać swojej pracy mechanicznie, coś dla innych. Nic! To jest prawdziwa rozpacz z powodu braku napełnienia egoistycznego kli/naczynia.

Pytanie: Mimo wszystko kiedy nadejdzie zbawienie?

Odpowiedź: Wyzwolenie przyjdzie z tego stanu – kiedy rozlegnie się ogromne wycie w niebiosach, ludzkość zrozumie potem – dlaczego w rzeczywistości istnieje. Ale nie wcześniej.

Tylko wtedy, gdy pojawi się prawdziwa potrzeba zrozumienia sensu życia. Dożyjemy tego!

Z programu telewizyjnego „Wiadomości z Michaelem Laitmanem”, 31.01.2022


Rozsądne podejście do konsumpcji

каббалист Михаэль Лайтман Pytanie: Obecnie wielu ludzi, zwłaszcza młodych, coraz bardziej ogranicza stopień konsumpcji. To staje się nowym trendem.

Odpowiedź: W zasadzie jest to najrozsądniejsze i poprawne ze wszystkich punktów widzenia. Każda konsumpcja powinna być ograniczona, w przeciwnym razie spowoduje różne niepożądane konsekwencje. To po pierwsze. Po drugie, żyliśmy jeszcze w tych latach, kiedy Ziemię zaczynaliśmy oswajać nowoczesnymi metodami. Wokół było mnóstwo złóż i cennych kopalin i minerałów. A dzisiaj ujawniamy ograniczenia takiego stosunku do Ziemi. W zasadzie nie jest to kula bez dna, a bardzo złożony system. Co zostawiamy naszym dzieciom, nie wiadomo.

Pytanie: Obliczono, że jeśli cała ludzkość podniesie się do poziomu życia takiego jak w Stanach Zjednoczonych, potrzeba czterech planet z taką ilością kopalin, materiałów do produkcji, żeby zapewnić całemu światu ten poziom, na którym żyje Ameryka. Interesujące jest to, czy Ameryka będzie zmniejszać konsumpcję, czy znajdą jakieś inne rozwiązania? Być może, to właśnie wirtualny świat, w którym ludzie będą potrzebować mniej materialnych rzeczy, zastąpi to?

Odpowiedź: Jestem pewien, że problem nie tkwi oczywiście w Ameryce i nie w liczbie ludzi, ale w tym, że niestety rządzą nami ogromni egoiści, którzy czują tylko napełnienie swoich kieszeni. A co dalej dzieje się z tą kieszenią, nawet gdy z niej wszystko znika – to nie ma żadnego znaczenia.

Jest to czysta forma egoizmu, kiedy człowiek czuje, że pojawia się mu coś więcej w bankach, fabrykach, przedsiębiorstwach. Potrzebna jest poważna reedukacja, w przeciwnym razie planeta zmusi nas do przejścia na inny tryb konsumpcji. Ale wtedy będzie to siłowe rozwiązanie. Spójrzcie, jak ciężko żyje się w krajach wielu części świata. Ludzie będą musieli głodować.

Pytanie: Dzieje się tak pomimo faktu, że teraz połowa wyprodukowanej żywności jest wyrzucana?

Odpowiedź: Tak. Ludzie będą musieli głodować nie tylko z tego powodu, a dlatego, że w rzeczywistości nie będzie produktów. Zobaczcie, co dzieje się z lasami i polami. Nie ma już tutaj odwrotu. Połowa ludzi wymrze. Druga połowa zrozumie, że nie da się tak dłużej żyć i zacznie stopniowo ograniczać się. Ale mimo wszystko tym niczego nie osiągnie się. Będziemy musieli zrozumieć, że tylko nasze dobre relacje dadzą nam rozum, jak właściwie odnosić się do siebie i do natury. Potrzebne jest nowe podejście człowieka do ludzi i otaczającego świata. To – cały nasz egoizm.

Taki scenariusz wyginięcia połowy ludzkości na planecie jest możliwy, ale nie konieczny. Nasza planeta, jak napisał Baal Ha Sulam, może wyżywić dziesiątki miliardów ludzi. Bez problemów! Ale pod warunkiem, że będziemy prawidłowo uprawiać ziemię, sadzić, zbierać plony, rozdzielać równo właśnie dla tego. Wtedy wszystkim wystarczy wszystkiego.

Pytanie: Oczywiście, za biurkiem należy posadzić nie tylko zwykłych ludzi, ale przede wszystkim przywódców, którzy podejmują słuszne decyzje?

Odpowiedź: Absolutnie wszystkich! Absolutnie każdy w naszym świecie będzie musiał zmienić siebie, swój stosunek do świata – nie jako indywidualny konsument, ale jako społeczna jednostka składająca się z miliardów ludzi. Będziemy musieli postrzegać to wszystko jako jedną całość. A wtedy wszystkim wystarczy wszystkiego.

Z programu telewizyjnego „Wirtualny świat”, 09.02.2022