Artykuły z kategorii

Dlaczego szczepionki przeciwko Covid nie dają mi uczucia ulgi

Od początku roku ludzie próbują utrzymać dawny styl życia w oczekiwaniu na szczepionkę, która wyleczyłaby ludzkość z syndromów koronawirusa 2 (SARS-CoV-2), które wywołuje koronawirus 2019 (Covid19). Teraz wydaje się, że szczepionka powstała w wielu wersjach i w różnych firmach. Według eseju opublikowanego przez Światowe Forum Ekonomiczne, „Opracowanie szczepionki trwa zwykle ponad 10 lat”. W przypadku Covid-19 opracowanie to, kilku firmom, zajęło marnych dziesięć miesięcy. W jaki sposób kilka firm opracowało szczepionkę 12 razy szybciej niż przeciętny czas? Brzmi to jak prawdziwa zagadka.

Traktujemy naturę tak, jakby była bez życia, jak coś co możemy lekceważyć i odrzucać, jakbyśmy mogli z nią zrobić, co chcemy. Covid przybył, aby nauczyć nas czegoś innego. Dzięki niemu natura do nas przemawia. Uczy nas swojego języka, właściwego postępowania i stopniowo odsłania nam swoje sekrety.

Jednak nie jest to największy problem. Najbardziej niepokoi mnie nasze urojone myślenie, że pozbywając się wirusa Covid, pozbędziemy się problemów i wrócimy do naszego poprzedniego stylu życia, który w pierwszej kolejności tego wirusa na nas zesłał.

Nie mam wątpliwości, podobnie jak niezliczeni naukowcy, których cytowałem w poprzednich postach, że koronawirus jest tylko pierwszym z serii wielu innych nieszczęść, które będą coraz częściej dotykać ludzkości. Pozbycie się Covida tylko przyspieszy nadejście kolejnego, bardziej bolesnego ciosu. Musimy zrozumieć, że nasza eksploatacja przyrody i ludzi dobiegła końca. Jeśli to zrozumiemy i dostosujemy się do tej rzeczywistości, stosunkowo łatwo przejdziemy przez fazę naprawy. Jeśli jesteśmy uparci, natura ma w zanadrzu o wiele więcej sztuczek, aby pokazać nam, kto tak naprawdę jest szefem, a żadna z nich nie jest przyjemna.

Traktujemy naturę tak, jakby była bez życia, jak coś co możemy lekceważyć i odrzucać, jakbyśmy mogli z nią zrobić, co chcemy. Covid przybył, aby nauczyć nas czegoś innego. Dzięki niej natura do nas przemawia. Uczy nas swojego języka, właściwego postępowania i stopniowo odsłania nam swoje sekrety.

Natura nie ma ambicji, by nas zabić. Jeśli byłoby inaczej, są na to znacznie szybsze sposoby niż Covid-19. Nazywamy naturę Matką Naturą, ponieważ dokładnie tym jest. Jak kochająca matka, chce nas nauczyć przy najmniejszym bólu i wysiłku, tego czego musimy się nauczyć. Chce nam pokazać, jak działa, jak myśli, czego chce i dlaczego tego chce. Zachowuje się przed nami jak matka przed dzieckiem: śmieje się i śpiewa, rozmawia z dzieckiem, robi miny, wskazuje na inne przedmioty i ludzi. Dlaczego ona to wszystko robi? W końcu jej dziecko jej nie rozumie, więc po co? Chodzi o to, że dziecko chce się uczyć, a patrząc na „występującą” matkę uczy się wszystkiego, czego potrzebuje, aby rosnąć.

Natura traktuje nas tak, jak ta matka. Podobnie jak to dziecko, nie rozumiemy tego; i tak jak to dziecko, nie musimy. Wszystko, czego potrzebujemy, to chcieć, tak jak to dziecko, a zrozumienie przyjdzie do nas, tak jak przychodzi do każdego dziecka, jakie kiedykolwiek się urodziło.

Natura chce uczynić nas wszechwiedzącymi, mądrymi i kochającymi. Chce nam pokazać, jak wszystko jest połączone, dlaczego jest połączone oraz jakie jest nasze miejsce i rola w tym połączeniu. Nie musimy o tym wiedzieć, zanim przyjmiemy naszą rolę; po prostu musimy słuchać. Tak jak dziecko najpierw chce się uczyć, potem się uczy, a na koniec wykonuje, tak ludzkość musi chcieć się uczyć, potem się nauczyć i dopiero wtedy działać.

Jeśli przyjmiemy takie podejście, nie będziemy potrzebować żadnych wirusów, klęsk żywiołowych ani żadnych innych zmartwień. Takie są ostateczne metody stosowane przez naturę jako ostatnia deska ratunku – przykuwanie naszej uwagi. Jeśli jesteśmy uparci i nie chcemy się uczyć, zwracać uwagi na naturę i rozumieć jej języka, to natura nie ma innego wyjścia, jak tylko zwrócić naszą uwagę w jedyny sposób, który działa – raniąc nas. Gdyby zechciała, zraniłaby nas znacznie bardziej, ale tak nie robi. Powinniśmy być mądrzejsi niż mówić, że Covid to po prostu ciężka grypa, ponieważ natura może zastosować znacznie poważniejsze „lekarstwo”.

Nie chcemy zrozumieć, że ​​nie musimy opracowywać szczepionki; już ją mamy – to nasz pozytywny stosunek do siebie. Może się to nie udać, jeśli niewielu go przyjmie, ale jeśli całe społeczeństwo zmieni swoje podejście do siebie nawzajem, jeśli staniemy się społeczeństwem solidarności i troski, a nie alienacji i okrucieństwa, staniemy się zdrowym i dostatnim społeczeństwem, w którym każdy będzie wolny i bezpieczny.

Źródło: https://bit.ly/3asjj0S


Moje myśli na Twitterze, 19.12.20

Celem koronawirusa jest wyczerpanie ludzi, aby zdali sobie sprawę ze swojej słabości i zaczęli poważnie rozważać powód takiego traktowania całej ludzkości przez naturę – i z czasem będziemy mogli to zrozumieć, że jest to reakcja natury na nasze zachowanie, które narusza integralność natury.

Jeśli rozwijam się duchowo, cieszę się gdy zazdroszczę przyjaciołom, ponieważ w ten sposób ujawniam w sobie siły, by iść do przodu. Ale jeśli nie chcę widzieć ich osiągnięć, unikać cierpienia, to znaczy, że nie obchodzi mnie duchowość! Muszę więc sprawdzić: czy odczuwam zazdrość, czy instynktownie ukrywam to, aby uniknąć cierpienia?

Miejsce ujawnienia Stwórcy pojawia się we mnie w miejscu, w którym odsuwam się na bok i wpuszczam przyjaciela. W tym miejscu jestem ograniczony, ale przyjaciel wchodzi. Wtedy mogę objawić Stwórcę właśnie w tym miejscu. Nazywa się to „od miłości do stworzeń do miłości do Stwórcy”.

https://twitter.com/laitman


Nauka, która nie ma ceny

каббалист Михаэль Лайтман Baal HaSulam, Przedmowa do „Panim Meirot“, p. 5: Nie ma już więcej obaw i strachu, że człowiek nie oprze się i pójdzie handlować Kabałą na rynku. Nie znajdzie się już kupca wśród całego ludu, bo ta nauka będzie w ich oczach pogardzana – wszak z jej pomocą nie da się osiągnąć ani bogactwa, ani honoru. I dlatego każdy, kto zechce wejść, niech przyjdzie i wejdzie. I wielu będzie błądzić, i wtedy wiedza pomnoży się w tych, którzy są jej godni.

W przeciągu pokoleń nauka Kabały była uważana za mistykę, podobnie jak karty tarota, błogosławieństwa i przekleństwa, czarna magia, duchy, demony i wszystko, co może wyobrazić sobie ludzka fantazja. Od wieków ludzie uważali, że te środki pozwalają rządzić światem, wygrywać, wzbogacać się, panować itd. I dlatego wielu chciało poznać, zrozumieć, opanować nadprzyrodzone moce, które rzekomo się w niej skrywają. Każdy marzy o tym, by odnieść sukces i przewyższać innych – to jasne.

I dlatego nauka Kabały była odpowiednio traktowana: „Żydzi mają tajemną mądrość, która daje moc…” Masoni, wszelkiego rodzaju sekty – kto tylko nie dolewał oliwy do ognia. Pomysłów było morze i tylko kabaliści ukrywali prawdę. Dlatego nikt nie wiedział, że w rzeczywistości Kabała jest nauką zjednoczenia między ludźmi.

Dzisiaj, kiedy coraz lepiej rozumiemy, czym jest nauka Kabały, ludzkość stopniowo rozstaje się z otaczającą tę naukę aureolą mistyczności – i w rezultacie już jej nie potrzebuje. „Po co mi to? Aby się zjednoczyć!? Liczyłem na jakiś hokus-pokus, na przepowiednie, na sukces giełdowy, na lek na wszystkie choroby, na cudowne środki. A połączenie między ludźmi pozostawcie sobie – nie potrzebuję tego, nawet jeśli dodacie coś“.

Zatem ludzie odrzucają tę mądrość – i tutaj objawia się moment prawdy, wszakże nasz egoizm naprawdę odrzuca naukę o zjednoczeniu, całkowicie jej nie akceptuje. Taka jest naturalna postawa: człowiek unika podobnych rzeczy, gardzi przesłaniem o jedności, nienawidzi, gardzi nią jako czymś obrzydliwym. Ale potem zobaczy, że nie ma innego wyjścia. Doprowadzą go do tego różne czynniki: nasze rozpowszechnianie, problemy, zrozumienie tego, że wyjście z kryzysu jest możliwe tylko poprzez połączenie.

Ale jak to można zrobić? Gdzie wziąć siły? Jaki jest porządek działań? To wtedy ludzie odkryją dla siebie naukę Kabały jako mądrość jedności – w jej prawidłowej i prawdziwej formie.

Rewolucja związana z tą nauką musi nastąpić właśnie dzisiaj i musimy przyspieszyć bieg jej rozwoju. A powszechna pogarda chroni Kabałę, aby do niej dołączali się tylko ci, którzy naprawdę chcą się zjednoczyć i podejmują starania – każdy na miarę swoich sił. W ten sposób wokół Kabały powstają zewnętrzne kręgi…

Z lekcji według „Przedmowy do książki „Panim Meirot””, 20.09.2012


Moje myśli na Twitterze, 10.12.20

Człowiek musi dołożyć wszelkich starań, aby spróbować ujawnić Stwórcę, który wypełnia cały wszechświat. Jest to możliwe tylko w dziesiątce, anulując się i rozpuszczając się w przyjaciołach, będąc pochłoniętym przez nich tak bardzo, że poczujesz, jak Stwórca stoi za wszystkimi przyjaciółmi, czekasz aż Go ujawnisz.

Najważniejsze jest to, aby zawsze dążyć do jedności, zachować jedność. Z góry założono że jesteśmy podzieleni, ale jednoczymy się. Na tym polega nasza wzajemna praca ze Stwórcą. Rozdziela nas – i łączymy się. Znowu nas rozdziela – i znowu się łączymy. Musimy być świadomi naszego związku ze Stwórcą w tej pracy.

Stwórca sam dokonuje zerwania – i prosimy Go o połączenie. We wszystkich tych działaniach czujemy Stwórcę, rozumiemy, co On chce powiedzieć za pomocą zakodowanego programu. Odczuwamy, jak poprzez wyjścia i wejścia światła, Stwórca uczy nas, jak zbliżać się do Niego, coraz bliżej.

https://twitter.com/laitman


Moje myśli na Twitterze, 09.12.20

Deklaracja o zwalczaniu antysemityzmu została jednogłośnie przyjęta przez państwa członkowskie UE. Ale deklaracja nie może zmienić negatywnego nastawienia narodów świata do Żydów. Powód jest taki, że tylko Żydzi mogą uświadomić sobie, a potem ujawnić światu program rozwoju ludzkości – wtedy świat się uspokoi!

Kiedy w pełni pokonamy opór egoizmu i osiągniemy jedność w dziesiątce, Stwórca ujawni się między nami. Przeciwieństwo światła i ciemności, fragmentacji i jedności, osiąga skrajność, gdy kontakt między ego a świętością jest wystarczający, aby ciemność świeciła jak światło. Jesteśmy na ścieżce światła.

Ciśnienie między fragmentacją a dążeniem do zjednoczenia osiąga wartość, jak w żarówce, która zapala się, gdy ciśnienie wynosi 220 woltów. Z ciemności wciągamy Stwórcę do naszej jedności. Musimy cenić mroczne stany, ponieważ jednoczą nas i przez to zapalam światło w mojej mrocznej duszy.

Nie czujemy, gdzie jesteśmy – podobnie jak ślepi i głuchoniemi nie czują prawdziwego świata. To jest naprawa. Stwórca stworzył ukrycie, abyśmy osiągnęli doskonałość. Z ukrycia możemy dojść do objawiania, ze zrozumienia wznieść się na poziom wiary ponad rozumem, z pragnienia otrzymywania do obdarzania.

Człowiekowi wydaje się, że odczuwa świat zewnętrzny. Jest zamknięty w sobie i czuje siebie od środka. Rzeczywistość jest w nas. To tak, jakbym spał i widział sny o tym, jak coś gdzieś robię. Kiedy się budzę, widzę, że prawdziwa rzeczywistość jest inna. Podobnie, ujawniając duchowość, rozumiemy, że byliśmy we śnie.

Wiara ponad rozumem to zrozumienie, że rzeczywistość nie jest taka, jaką sobie wyobrażam. Jestem wewnątrz Stwórcy – Siły Wyższej, która mną rządzi. Ogromny świat, który pojawia się przede mną, jest we mnie. Muszę przyciągnąć siłę Stwórcy, aby wypełniła cały mój świat i naprawiła wszystko.

https://twitter.com/LaitmanPolska


Dlaczego Stwórca ukrywa się przed nami

каббалист Михаэль Лайтман Wirtualny kongres. Lekcja numer 3

Powiedziano: „Wy Mnie stworzyliście”. Ale jak to jest możliwe, jeżeli Stwórca jest jedyną siłą istniejącą we wszechświecie? Ta siła obejmuje w sobie wszystko i poza nią nie ma nic innego, nic nie wychodzi poza jej granice. Wszystko jest realizowane w Stwórcy, łącznie z nami.

W jaki sposób możemy stworzyć Stwórcę? Czy to nie Stwórca nas stworzył, przecież nie ma nikogo innego. Stwórca stanął przed trudnym zadaniem: stworzyć stworzenie i tak je rozwijać, aby stało się samodzielne. Podobnie wychowujemy dzieci, żeby były samodzielne. Ale Stwórca miał trudniejsze zadanie, nie ma innej siły oprócz Niego.

Powiedzmy, że już dorośliśmy i wyjaśniliśmy sobie, że nie ma niczego oprócz Stwórcy. Znajdujemy się wewnątrz tej siły, która kieruje nami. Co sami możemy zrobić?

Z jednej strony Stwórca wypełnia cały wszechświat i zarządza wszystkim, ale z drugiej strony nie widzimy tego, ponieważ się ukrywa. Tak też czasami postępujemy z dziećmi, nie chcemy im pomagać i chowamy się, aby same mogły popracować i nauczyć się coś budować. Najwyraźniej Stwórca też się ukrył, bo chciał nas uczynić samodzielnymi.

Z drugiej strony musimy nauczyć się żyć w świecie tak, jakby Stwórca był obok nas. I gdyby On ujawnił się, robilibyśmy dokładnie to samo, co teraz, gdy jest ukryty. Taki stan nazywa się doskonałą wiarą. Przede wszystkim musimy ją osiągnąć – wiarę ponad wiedzą, obdarzanie powyżej siły otrzymywania, siły naszego egoizmu.

Egoizm można przezwyciężyć tylko pod warunkiem, że istnieje coś większego od niego – siła obdarzania. Jesteśmy stworzeni z materiału, którym jest pragnienie otrzymywania przyjemności, na którym słowa nie robią wrażenia, jedynie siła. Gdyby mój egoizm poczuł wielkość Stwórcy, to zrobiłby wszystko, co nakazuje Stwórca. A jeśli egoizm czuje swoją siłę, to wykonuje wszystkie polecenia egoizmu. Jest oczywiste, że albo jedna władza rządzi, albo druga: albo siła naszego egoizmu, albo siła obdarzania Stwórcy.

W zależności od tego, kto na nas wpływa, tak się zachowujemy. Jeśliby w nas jawnie działał egoizm, bylibyśmy mu posłuszni we wszystkim i nazywalibyśmy się przestępcami, całkowitymi egoistami. W rzeczywistości tak jest teraz.

A gdyby Stwórca odkrył się i pozwoliłby nam zobaczyć, że On wypełnia świat, jeśliby zamanifestowała się siła i przewaga pragnienia obdarzania, natychmiast poddalibyśmy się i podporządkowali Jego rozkazom. Czasami nawet tak się dzieje: odkrywa się trochę wielkości Stwórcy i jesteśmy wtedy gotowi przez jakiś czas oddawać i kochać, dopóki ten cud zniknie.

Takie impulsy pojawiają się i znikają, aby pokazać nam, że jest to możliwe, ale tylko pod warunkiem, że wielkość Stwórcy robi na nas większe wrażenie niż wielkość naszego egoizmu. Czyli chodzi o to, kto będzie panował: pragnienie przyjemności czy pragnienie obdarzania. W naturze istnieją tylko te dwie siły.

Jednak gdybyśmy zachowywali się w taki sposób, to bylibyśmy albo przestępcami kierującymi się tylko naszym pragnieniem przyjemności, albo aniołami postępującymi zgodnie z pragnieniem obdarzania. Jedna lub druga siła bezgranicznie panowałaby w nas. Pozostalibyśmy zwierzętami: drapieżcami lub świętymi, postępującymi zgodnie z wewnętrznym instynktem. A w takiej formie nie stalibyśmy się podobnymi do Stwórcy. Nie moglibyśmy być człowiekiem, Adamem, sami nie wybralibyśmy czy być egoistami, czy świętymi.

W jaki sposób uczynić nas wolnymi, abyśmy sami mogli wybrać, w jakim być stanie: w otrzymywaniu czy w obdarzaniu, być przeciwnymi do Stwórcy lub podobnymi do Niego? Przed Stwórcą było zadanie, jak uczynić człowieka wolnym, żeby wybrał, co preferuje czy być egoistą, jak stworzenie, czy być altruistą, synem, partnerem, równym Stwórcy.

Stwórca pomyślał i znalazł rozwiązanie: umieścić pośrednika między pragnieniem otrzymywania przyjemności i pragnieniem obdarzania, między dwiema przeciwnymi siłami, tak aby stworzenie mogło składać się z pragnienia otrzymywania przyjemności, ale jednocześnie miało możliwość przejść do intencji ze względu na obdarzanie. Stwórca stwarza sytuację, w której stworzenie może być pod wrażeniem wielkości Stwórcy, wielkości obdarzania, ale nie bezpośrednio od wyższej siły, aby nie kłaniać się jej, ale zbadać ten stan jak sobie życzy.

Jeśli człowiek naprawdę chce poznać wielkość Stwórcy, nie jako Jego niewolnik, to trzeba zbudować dla niego specjalny stan: grupę. W grupie jest możliwość decydowania, jak bardzo anulować się przed przyjaciółmi, a wtedy będzie pod wrażeniem wielkości Stwórcy.

Stwórca jest zawsze obecny w grupie, ale ukryty. Jak bardzo człowiek stara się poprzez grupę poczuć wielkość Stwórcy, tak może Go poczuć. Nie bezpośrednio poczuje Stwórcę i Jego wielkość, ale poprzez przyjaciół, poprzez to, że anuluje się przed nimi. W taki sposób zyskuje siłę obdarzania i stopniowo staje się człowiekiem – Adamem, podobnym do Stwórcy. Niezależną osobą, a nie aniołem.

Swoim połączeniem z przyjaciółmi, z dziesiątką, człowiek pokazuje swoje pragnienie włączenia się we właściwość obdarzania. Działając poprzez dziesiątkę z tą właściwością otrzymaną od Stwórcy, stopniowo wzrasta w duchowości. Twórczo używa właściwości obdarzania, a nie pod przymusem i buduje siebie jako niezależną osobę podobną do Stwórcy.

Będzie to prawdziwa miłość i obdarzanie, nie wymuszona ze strachu lub pod presją, jak u niewolnika, ale jak u wolnego człowieka.

Z lekcji nr 3 Wirtualnego kongresu, 12.12.2020


Czy uratuje nas szczepionka?

Rozpoczęto szczepienia przeciwko koronawirusowi. Pionierem w tej dziedzinie stała się Rosja, a następnie szczepienia rozpoczęły się w Wielkiej Brytanii. Czy to oznacza światło na końcu tunelu? Krótko mówiąc, nie.

Mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby usłyszeć to przesłanie, które przyniósł ze sobą koronawirus. Ujawnił naszą społeczną porażkę – zakaźne wyobcowanie na wszystkich poziomach. W przeciągu zaledwie kilku miesięcy udowodnił nam, że społeczeństwo, które żyje konsumpcjonizmem i wzajemną obojętnością – nie jest trwałe.

Nie chcieliśmy jednak słuchać i uparcie czekaliśmy na szczepionkę. Cóż, doczekaliśmy się, mamy ją. Ale szczepionka nie rozwiąże naszego odwiecznego problemu. I dlatego nieszczęścia nie ominą nas – po prostu się zmienią. Nie wchodzimy w okres rekonwalescencji. Wkraczamy w okres, w którym odczuwalne będą konsekwencje dawnego nieszczęścia, którego i teraz jest wystarczająco dużo, a być może pojawi się nowe nieszczęście.

Mówię to z perspektywy nauki Kabały, która na obecnym etapie obserwuje powszechny kryzys ludzki, który dopiero zaczyna się manifestować. Nie zmieniliśmy się, niczego nie ulepszyliśmy, nie próbowaliśmy dojść do prawdziwych przyczyn. Nawet nie myśleliśmy o jedności społeczeństwa, o zbliżeniu serc.

Zamiast tego zdecydowaliśmy się zalać ogień pieniędzmi i szczepionkami. Oznacza to prostą rzecz: świat jeszcze nie wyszedł z bagna korony, a w kolejce stoi kolejne nieszczęście, jeszcze bardziej zawiłe, bardziej totalne i jednocześnie głębsze i okrutniejsze w swoim wewnętrznym oddziaływaniu.

Czy to kara?

Celem tego, co się dzieje, wcale nie jest ukaranie nas. Natura nie karze – Natura pokazuje, rozwija. „Ostatecznie – mówi nam – ja doprowadzę was do integralnej jedności, dobrych relacji, do doskonałości. Ale doprowadzę etapami, tak abyście mieli możliwość samodzielnego wzrastania”. Czy rozumiemy Naturę? Czy rozumiemy, że „samodzielnie” nie oznacza „jak nam się podoba”? Samodzielnie – oznacza odpowiedzialnie, razem, bez wymówek i usprawiedliwień. Jak dobre dzieci, równie posłuszne i wykazujące inicjatywę, gotowe do nauki i myślenia.

A czy jesteśmy dobrymi dziećmi? Przecież nie zrobiliśmy nic we właściwym kierunku. Nadal wszystko jest na odwrót: egoizm dystansuje ludzi wewnętrznie, a epidemia – zewnętrznie i nie ma mowy o prawdziwym zbliżeniu. Dobre relacje w społeczeństwie nie są na porządku dziennym, nie są postrzegane jako coś pilnie potrzebnego. Oto dlaczego szczepionka, jeśli pomoże – nie uratuje nas. Ponieważ pomijamy najważniejsze.

Powinniśmy wyciągnąć lekcję z dystansowania i przestać zarażać się nawzajem wewnętrznymi wirusami – niezgodą, obojętnością, złością, nienawiścią. Przerywając te łańcuchy infekcji, moglibyśmy nauczyć się szczerej troski, uwagi, współczucia. Nawet gdyby na początku było to udawane, jednak przy odpowiednim podejściu, to i tak stałoby się punktem zwrotnym i napełniłoby naszą wspólną relację zupełnie innymi impulsami. W pojedynkę człowiek nie może stać się lepszy. Natomiast społeczeństwo może, jeśli będzie działało świadomie i celowo.

Język ojczysty

Ludzkość otrzymała pierwszy cios, ale nie wyciągnęła wniosków, tylko zrobiła szczepionki. Nie tak postępuje się z przesłaniami Natury. Musimy wreszcie zrozumieć jej język. Ona nie operuje egoistycznymi pojęciami osobistych korzyści i strat, a terminami jedności i separacji, zbliżenia i oddalenia, integracji i dezintegracji, wspólnoty i niezgody. Jej język jest językiem interakcji, połączenia, wzajemnych powiązań. Natura uczy nas, jak wznieść się ponad sprzeczności i przeciwieństwa.

Obecnie znajdujemy się na poziomie brzdąca, który nie jest jeszcze w stanie odbierać mowy matki, ale może podążać za jej wyrazem twarzy, słyszeć jej słowa, jej śpiew, może zobaczyć, jak mama się z nim bawi. Nie wszystko mu się podoba, ale z natury chce ją zrozumieć, współuczestniczyć z nią, dołączyć się do jej miłości, przystawić się do jej piersi. I stopniowo przenika poza zewnętrzną osnowę coraz bardziej w głąb – do źródła tej troski, która go otacza. W taki sposób również i my powinniśmy odnosić się do Natury, do niewyraźnych jej na razie obrazów i przesłań. To nie jest zwykła ekologia – to coś więcej. I bez względu na to, jak nasze zepsute postrzeganie ją zniekształca, zobaczymy dorastając, że tylko miłość emanuje od Natury.

Dziś próbujemy się przed nią chronić za pomocą szczepionek i nie staramy się dostać na jej poziom relacji, aby rozwiązywać swoje problemy u podstaw, aby żyć szczęśliwie. Natura zachęca nas do wznoszenia się, a my opuszczamy wszystko do poziomu szczepień. To nie jest wyjście, to tylko zwlekanie, które również ma swoją cenę. Szczepionka jest zewnętrzną osłoną wewnętrznego, duchowego lenistwa. Pozostaniemy chorzy, nawet jeśli wyleczymy się z koronawirusa.

Fałszywy pragmatyzm

Zadaniem szczepionek, oprócz wzbogacenia, jest szybkie przywrócenie wszystkich do poprzedniego życia. Dokładniej do poprzedniej pracy. Konsekwencje, komplikacje, przeciwwskazania, brak elementarnych informacji – to wszystko nie budzi większych obaw u osób sprawujących władzę oraz krajowych systemów opieki zdrowotnej. Myślą pragmatycznie, statystycznie, ekonomicznie.

W rezultacie wszyscy znajdujemy się teraz w rękach kapitału farmaceutycznego – gigantycznego biznesu, dla którego nie jest opłacalne wyleczenie pacjentów. Nawiasem mówiąc, izraelscy lekarze nie są zadowoleni z tego, co się dzieje.

Nie polecam niczego w związku ze szczepieniami – decydujcie sami. Ja tylko jeszcze raz zwracam uwagę na problemy całego naszego społeczeństwa, które stało się „żerowiskiem” dla korporacji i wielkich pieniędzy, równo upadającą strukturą drobnych interesów. Umiejętnie kierują społeczeństwo do zderzenia się ze sobą, tak żebyśmy rzadziej podnosili głowy ponad niekończącą się powszednią codziennością.

Bez względu na to, czymkolwiek by nas nie faszerowali, w końcu i tak jesteśmy faszerowani pigułkami nienawiści, zaściankowości, czarnym nacjonalizmem, wygnaniem. Za wszelką cenę trzymają nas na wygnaniu z dala od jedności, ciepła, miłości. Dotyczy to nie tylko Izraela.

Ludzkość nie może dojść do siebie po szoku i znajduje się w samolubnym upadku. Zaczyna to sobie już uświadamiać, zaczyna budzić się ze śpiączki, ale zbyt wolno i zbyt niechętnie. Wszystko, czego nie zrobimy dzisiaj, jutro będzie wymagało od nas znacznie więcej wysiłku i cierpienia. Musimy otworzyć oczy. Nie ma lekarstwa innego, jak połączenia.


Promień światła w pandemii

Czarne chmury zawisły nad cała planetą i na chwilę obecną nic nie zapowiada, że szybko się rozejdą. W ten właśnie sposób ludzie czują się po kilku miesiącach oddziaływania COVID-19 na ich życie. Na horyzoncie nie widać drogi wyjścia i ludzie czuja się zmęczeni, zniechęceni i zamknięci w negatywnych myślach o tym, co może nadejść jutro. Nasza przyszłość stała się niejasna a towarzysząca jej niepewność stała się hodowlą pustki i depresji. Ta ciemność mogłaby dobiec końca, jeśli tylko poznalibyśmy źródło trwałego napełnienia, do którego odkrycia obecny kryzys właśnie nas prowadzi.

Tylko jeśli właściwie połączymy się z innymi, powstrzymamy zbliżające się czarne chmury zaciemniające atmosferę i przekształcimy obecny klimat w jasną i promienistą rzeczywistość.

Pandemia w zakresie zdrowia psychicznego niesamowicie zakłóciła funkcjonowanie służby zdrowia. Zdaniem WHO, w 93% krajów dramatycznie wzrosła potrzeba wsparcia psychologicznego dla obywateli. Tymczasem naukowcy ostrzegają o zbliżającej się kolejnej fali koronawirusa, która ma nadciągnąć tej zimy, wraz z sezonem grypowym. Zaczęliśmy rozumieć, że restrykcje zostaną z nami na dłużej, a przynajmniej do czasu wynalezienia skutecznej szczepionki a nawet dłużej, ponieważ nigdy nie będzie pewności, co do jej skuteczności – wirus stale mutuje. Nasza sytuacja zmienia sposób w jaki postrzegamy i podchodzimy do życia.

Część z nas próbuje utrzymać normalny tryb życia, chodzić do pracy – jeśli mają na tyle szczęścia, że ją zachowali – oraz uwzględniać w swoim planie dnia czas na ćwiczenia, aby dbać o zdrowie i o dobrą kondycję fizyczną. Jednak w głębi duszy, zadowolenie i radość z życia wygasły. Wewnętrzna rozpacz wywołana przez kryzys powoduje apatię i rozgoryczenie.

Pogoń za materialnymi ambicjami straciła znaczenie jakie miała w przeszłości, kiedy to pragnęliśmy władzy, pieniędzy i statusu. Teraz niekończąca się rywalizacja i ciągłe poszukiwanie przyjemności stały się sprawami drugorzędnymi, ponieważ życie nie oferuje już jasnego celu, ludzie czują się przytłoczeni i zmęczeni. Niektórzy walczą sami ze sobą, żeby wstać z łóżka, popadają w depresję i bezsilność, podczas gdy inni reagują wybuchami gniewu na ograniczenia, blokady i środki zapobiegawcze związane z pandemią.

W ten sposób manifestuje się brak perspektyw w nadchodzącej przyszłości, w której nie dostajemy nic w zamian za cierpienie, którego doświadczamy. Podświadomie ludzkość zadaje sobie pytanie „Dlaczego musimy to znosić? W jakim celu?” Natura precyzyjnie wskazuje na to, co ludzkość musi zmienić. Ujawnia nam, że sposób w jaki żyliśmy do tej pory, napędzami egoistycznymi motywami prowadzącymi do ciągłego sprawiania sobie przyjemności, nie jest już dalej możliwy. Świat coraz bardziej objawia się jako złożony system – jego płynne działanie możemy umożliwić jedynie dbając o każdy z jego elementów.

Tak czy inaczej, musimy przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Nie możemy mieć kontroli nad wirusem, ale możemy mieć kontrolę nad konsekwencjami wynikającymi z naszych działań. Musimy pomóc sobie nawzajem utrzymać się na powierzchni podczas sztormu. Jest to konieczne podczas walki z globalną rozpaczą i to pomoże zbudować system wsparcia dla jednostek, zapobiegając ich upadkowi z bezradności. Im więcej włożymy wysiłku w interes ogółu, tym bardziej będziemy w stanie zabezpieczyć społeczeństwo. Każdy kraj powinien podjąć maksimum wysiłków, aby scalić społeczeństwo – aby nikt nie był pozostawiony sam sobie, gdzie każdy ma wsparcie i zatrudnienie, gdzie każdy ma możliwość zaangażowania się w aktywności fizyczne i społeczne takie, jak muzyka, sport i gry zespołowe.

Możemy osiągnąć pożądaną spójność w społeczeństwie poprzez fundamentalną zmianę naszych wartości: od indywidualistycznych i egoistycznych do opartych na współpracy, połączeniu i obdarzaniu. Kiedy nasze pragnienie zostanie przekierowane, kiedy przestaniemy dążyć do spełnienia się indywidualnie i zaczniemy dbać o innych, znajdziemy klucz do bezgranicznego szczęścia, ponieważ uwolnimy się od zniewalającej troski o samych siebie. Tylko jeśli właściwie połączymy się z innymi, powstrzymamy zbliżające się czarne chmury zaciemniające atmosferę i przekształcimy obecny klimat w jasną i promienistą rzeczywistość.

Źródło: https://bit.ly/2KzpAwA


Moje myśli na Twitterze, 07.12.20

Nie ma innej siły poza Stwórcą – to znaczy, że człowiek też nie ma żadnej mocy, myli się myśląc, że wczoraj coś zrobił sam, tzn. nie wierzy, że tylko Stwórca kontroluje świat. Nie należy żałować, że Stwórca odłączył go od Siebie.

Należy zawsze starać się przylgnąć do Stwórcy: aby wszystkie myśli dotyczyły Stwórcy. Nawet w najgorszym stanie człowiek nie powinien opuszczać domeny Stwórcy myśląc, że istnieje inna moc, która powstrzymuje go przed podążaniem ścieżką Stwórcy – ponieważ wszystko pochodzi od Stwórcy

Człowiek widzi, że jego przyjaciele są bliżej Stwórcy. On sam nie tylko nie jest w sojuszu ze Stwórcą, lecz jest całkowicie od Niego oderwany. Nawet jeśli czasami otrzymuje przebudzenie dla Stwórcy, natychmiast odłącza się od jedności Stwórcy. Jednak zmusza go to aby domagać się rozwiązania w połączeniu ze Stwórcą.

Połączenie jest możliwe tylko w miarę wzniesienia się ponad egoizm. W przeciwnym razie rozpada się. Widzimy to we wszystkich związkach zawodowych na naszym świecie. Dlatego najpierw wznosimy się ponad nasze ego i w tym zakresie jednoczymy się w jedną całość. Co więcej, egoizm pozostaje między nami, ale odgrywa rolę wzmacniacza połączenia.

Indywidualne wrodzone cechy każdego człowieka są wielką zaletą i nie należy ich zmieniać ani niszczyć. Wręcz przeciwnie, musimy chronić każdą osobę na świecie, aby zachować jej naturalne cechy. Musimy współpracować, aby Stwórca zjednoczył nas wszystkich, aby przyciągnąć siłę obdarzania.

Stwórca jednoczy nas i czyni nas doskonałymi. Stworzył dla nas świat, abyśmy byli Jego partnerami: aby ujawnić nasze różnice i potrzebę mocy obdarzania, poprosić Stwórcę, aby przyszedł i wypełnił wszystkie pustki, połączył przeciwieństwa i pozwolił nam poczuć doskonałą jedność wszystkich plusów i minusów.

Jeśli przyjaciele wejdą do mojego serca, zobaczę, że Stwórca stoi za każdym z nich. Pojawiają się przede mną jako moje skorygowane cechy, ale w moim egoizmie widzę ich jako wadliwe. Jeśli spróbuję wpuścić je prosto do mojego serca, przejdę naprawę.

Jeśli dostroję się do dobrego stosunku do przyjaciół, a przez nich do Stwórcy, stroję się jak instrument muzyczny, jak struny gitary, dążąc do pełnej harmonii ich brzmienia. Strojąc się w ten sposób, brzmię w harmonii z grupą i zaczynamy grać jak jedna dusza.

Tylko nasze wewnętrzne wysiłki w dążeniu do zjednoczenia całego narodu i całego świata mogą przynieść światu pokój. W przeciwnym razie wybuchowe punkty i zbliżająca się wojna będą obecne wszędzie. Nie ma nic ważniejszego niż nasze wysiłki na rzecz zjednoczenia narodu. Problem jest w tym, że każdy uważa, że tylko on ma rację.

Musimy zmienić nasze podejście, więc nie określamy, jak dokładnie powinno być, ale każdy pomyśli, że jedność musi przede wszystkim zamieszkać w sercu. Następnie się to realizuje – nie ma znaczenia w jakiej formie. Nie stawiam żadnych warunków: liczy się dążenie do jedności.

Przestępstwa pomagają budować miłość. Miłością musimy pokrywać wszystkie rozbieżności. Jeśli będziemy się w ten sposób traktować, nie będzie żadnych konfliktów, ataków czy wrogości między ludźmi i stronami. Będziemy budować razem, obejmując naszą prawość i błędy innych, a wszystko to pokrywamy miłością.

Jeśli każda ze stron i każda osoba zaczną budować formę miłości, która opiera się na przeciwstawianiu się negatywnym, krytycznym odczuciom wobec innych, gdy w środku będzie nienawiść, a na zewnątrz miłość, to zobaczymy, że cały świat jest naprawiony i jesteśmy w najlepszym stanie

Ludzie chcą zniszczyć wszystko, co złe i mieć w życiu tylko dobre rzeczy. To jest złe podejście. Kabała uczy, jak połączyć razem wszystkie przeciwieństwa. Jedno nie tłumi drugiego. Dzięki odpowiedniej kombinacji i integracji rozumieją, że nie mogą się obejść bez siebie i osiągnąć doskonałości.

https://twitter.com/laitman


System nie poradzi sobie beze mnie

каббалист Михаэль Лайтман Artykuł Baal HaSulama, „Poręczenie”: Człowiek jest w stanie pomóc we wzniesieniu się po stopniach miłości do bliźniego wszystkim ludziom na świecie. Stopień, który osiąga się poprzez swoje czyny, duży czy mały, ostatecznie dodaje się do przyszłego rachunku i przechyla świat na szalę zasług. I odwrotnie, wystarczy jedno naruszenie, gdy człowiek nie zdołał przezwyciężyć miłości własnej, aby przechylić siebie i cały świat na szalę winy.

Stąd widzimy, że kabaliści rozpatrują rzeczywistość jako jeden system. Oczywiście, skłaniając się ku jednej lub drugiej „szali”, człowiek pociąga w taki sposób za sobą również cały świat. Jego działanie nie może nie dotyczyć, nie oddziaływać, nie wpływać na pozostałe mechanizmy i wszystkie części całości, aż do ostatniej. Obecnie obserwujemy to w realiach naszego świata, ponieważ w rzeczywistości wszystkie światy, w tym nasz, stanowią nierozerwalny system.

Dlatego odpowiedzialność za prawidłowy wybór, za przechylenie „szali zasług” musi być brana w skali całego systemu. Troszcząc się o naprawę, w danej chwili muszę zrozumieć, za co jestem odpowiedzialny. Swoją troskę, swoją trwogę muszę pomnożyć w zależności od tego, jak szczegółowo mogę wyobrazić sobie ogólny obraz.

Przejawiając egoizm, człowiek „odchyla” szalę zasług i jakby zdejmuje z niej to, co położyli inni. Nie mogąc oprzeć się swojemu maleńkiemu pożądaniu, cały świat odchyla do tyłu.

Cały czas znajdujemy się w tym systemie. Wystarczy przesunąć się o jakiś milimetr – i w taki sposób przesuwasz cały ten system. Jednak istnieje również mechanizm osłabiający – „filtry” ukryć (alamot) czy też światy (olamot).

System ujawnia się całkowicie w całej swojej wielkości i głębi w świecie Nieskończoności,. I odpowiednio ten, kto tam się znajduje, musi być panem całego systemu, czując go i w stu procentach wiernie nim zarządzając, bez żadnego błędu, tak jak Stwórca. Tam w pełni jesteśmy zgodni z Nim, zlani z Nim.

Z drugiej strony, na stopniach schodzenia z Nieskończoności, nasza odpowiedzialność i obowiązek integracji z systemem poprzez nasze zrozumienie, pojmowanie, odczucie, zależy od obecnego poziomu. Pomimo wszystko odpowiadamy za system jako całość, ale w mniejszym stopniu, dlatego że jest to jakościowa, a nie ilościowa cecha.

Na przykład, jestem odpowiedzialny za „sprzątanie” całego systemu, ty za „malowanie”, ktoś inny za „instalację elektryczną”, a ktoś jeszcze za „klimatyzację” itd. W taki sposób realizuję wyjątkowość, założoną w mojej duszy – przecież, beze mnie nikt nie pokryje tej części, którą muszę wypełnić, aktywując system na swój własny sposób. Beze mnie nie może on osiągnąć doskonałości, ponieważ z natury jest integralny. Tak więc każdy stopień nakłada na mnie coraz większą odpowiedzialność: jakby zastępuję Stwórcę w różnych aspektach, znając system, zaczynam rozumieć, czuć Go, upodabniać się do Niego.

A system w istocie stanowi relacje między przyjaciółmi. Przecież poza tym nie ma nic innego. W przyjaciołach, w ludzkości, w nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej naturze odkrywamy wszystko. Oznacza to, że oprócz naszego świata musimy odkryć powiązania między wszystkimi częściami jego rzeczywistości. Kompleks tych połączeń, to są właśnie Wyższe Światy, wzajemne obdarzanie, system wszechświata. My tylko zakładamy specjalne okulary – i widzimy wszystkie powiązania między różnymi elementami.

Jednak system ten objawia się stopniowo – najpierw w dziesiątce, potem coraz szerzej i głębiej w takich aspektach, o których wcześniej nic nie wiedzieliśmy. Ponieważ związek między nami był całkowicie niepozorny, trudny do rozróżnienia, ale z biegiem czasu, coraz bardziej przejawia się w różnych formach, w zrozumieniu i odczuciu.

W taki sposób łączymy się i manifestujemy system z siłami w nim działającymi, które w całości reprezentują Stwórcę, podtrzymującego ten cały kompleks. Ujawniamy formę w materii pragnienia – formę, którą jest Stwórca. On przejawia się w materii, a nie w abstrakcyjnych formach i nie w istocie rzeczy.

Z lekcji według artykułu „Poręczenie”, 20.05.2013