Artykuły z kategorii

Moje myśli na Twitterze, 26.10.20

Nad naszym światem istnieje duchowa rzeczywistość. Nie czujemy tego, nie wiemy, nie chcemy do tego dojść. W naszym świecie wszystko dzieje się pomiędzy naszymi ego -pragnieniami, z których każde działa na swoją korzyść. W Wyższym, duchowym świecie wszystko jest odwrotnie: każdy stara się działać na korzyść drugiego. To jest antyświat.

Kiedy znajdujemy się w strumieniu światła wiary, otacza nas ono ze wszystkich stron i przenosi od stanu do stanu. W świetle wiary widzimy inne wymiary: nie trójwymiarowe współrzędne, ale nieskończoną ilość wymiarów. Okrągły, integralny świat, który nie ma końca, ponad czasem i przestrzenią.

Jesteśmy wiecznymi stworzeniami! Ale tego nie czujemy, ponieważ jesteśmy zamknięci w ciasnej klatce, jaką jest ten świat. W całym wszechświecie nie ma gorszego miejsca niż świat, w którym żyjemy. Nie zadowalajmy się tym. Obudźmy się i spójrzmy do góry! Musimy uciec spod panowania ego, które nieustannie chce się napełniać, i wtedy odkryć prawdziwe życie.

Kiedy ego (pragnienie) umiera, ja przestaję domagać się dla siebie i staję się wolnym człowiekiem. Moje oczy otwierają się, a także doznania, których wcześniej nie czułem, bo zostały zablokowane i zaczynam odczuwać Wyższy Świat. Poprzez jedność między nami musimy wznieść się ponad ego i poprosić Stwórcę, aby dał nam siłę obdarzania abyśmy mogli się z Nim złączyć.

Nie powinniśmy próbować walczyć z naszym pragnieniem – nigdy nie uda nam się mu przeciwstawić. Musimy tylko poprosić Stwórcę, a wszystko ułoży się. Chcemy, aby Stwórca otworzył w nas cechę obdarzania, to znaczy ujawnił się. Wtedy człowiek stanie się podobny do Stwórcy.

Nie powinniśmy bać się oddalenia lub odłączenia od Stwórcy. Nawet teraz jesteśmy z Nim w jedności, wewnątrz Stwórcy. Zatem teraz, z tego stanu, zbudujmy uczucie bliskości ze Stwórcą, pragnienie przylgnięcia do Niego sercem i umysłem, wszystkimi naszymi myślami. Nic się nie zmienia poza świadomym odczuwaniem.

Urodziliśmy się na tym świecie, najgorszym ze wszystkich światów. Wznieśmy się do lepszego stanu! Stwórca chce, abyśmy byli w radości, abyśmy przez jedność osiągnęli absolutne dobro, Wyższy Świat, pełen światła i pozbawiony zła. Stwórca zbliża się, gdy grupa jest pełna radości i dobrych kontaktów.

Musimy nawiązać połączenie między nami na całym świecie. To nas ochroni, napełni nas pewnością siebie i radością oraz zwiększy naszą odporność na koronawirusa i wszystkie inne choroby. Żaden szkodliwy czynnik nie będzie w stanie się do nas zbliżyć, ponieważ wszystko zależy wyłącznie od naszych połączeń.

Jeśli istnieje między nami klipa (egoistyczne pragnienie), to właśnie tam mogą dostać się wirusy. Ale jeśli przestrzeń między nami wypełnia świętość, dobre połączenie, to żaden szkodliwy wirus nie będzie mógł wejść do środka. Byłoby to sprzeczne z prawem natury.

@Michael_Laitman


Portret prawdziwego mężczyzny

каббалист Михаэль Лайтман Pewien znany psycholog wymienił dziesięć oznak współczesnego lub prawdziwego mężczyzny. Doceniam psychologię a tym bardziej interesujące okazało się porównanie jej współczesnych koncepcji do koncepcji prawdziwego mężczyzny, jakim widzi go nauka Kabały.

Hebrajskie określenie „mężczyzna”, jest ściśle związane z przezwyciężaniem. Nieprzypadkowo te słowa, mają wspólny korzeń i nieprzypadkowo ich związek jest ogólnie zgodny z naszą logiką. Jednak niuanse są tak znaczące, że mogą zmienić portret psychologiczny nie do poznania.

Więc zobaczmy, kogo można uznać za prawdziwego mężczyznę.

Prawdziwy mężczyzna:

1. Liczy tylko na siebie.

Mężczyzna, który liczy tylko na siebie, jest w rzeczywistości nieszczęśliwym człowiekiem. Oczywiście, jeśli prowadzi swoje stado po prerii, to wtedy tak. Ale, jeśli żyje w społeczeństwie XXI wieku, w otoczeniu innych ludzi, to kimkolwiek by nie był, musi polegać na otaczających go ludzi, w czymś im zaufać, liczyć na ich wsparcie i pomoc. Poleganie tylko na sobie, to pewna droga do moralnej upadłości. Prawdziwy mężczyzna otoczony jest wieloma prawdziwymi przyjaciółmi.

2. Jest samowystarczalny.

Właściwie, tylko głupiec może być samowystarczalny. Co kryje się za tym pojęciem? Ja – to ja i nie wymagam niczego od siebie? Jestem mądry, odnoszę sukcesy, jestem pewny siebie? Jestem idealny? Albo nie idealny, ale nie wymagam doskonalenia?

Kiedy człowiek jest całkowicie pewny siebie, i swojego rozumienia świata, przestaje się rozwijać. Prawdziwy mężczyzna nie jest z siebie zadowolony, wymaga od siebie więcej.

3. Jest niezależny.

Nie ma osobistej niezależności. I w ogóle rzecz biorąc, jaka by ona nie była. Człowiek zależy od swoich wrodzonych właściwości, od edukacji, od środowiska, od całego społeczeństwa, od stanu kraju i świata, od natury i jej praw. Kto nie jest gotowy przyznać się do tego, nawet przed samym sobą, ten najbardziej podatny jest na czynniki wpływające i podporządkuje się okolicznościom z głupim uśmiechem na ustach. I odwrotnie, im bardziej człowiek rozwija się, tym bardziej jest zależny od wszystkich. Prawdziwy mężczyzna rozumie swoją zależność, i to właśnie dzięki niej odnajduje drogę do wolności.

4. Nie prosi o pomoc.

Co świadczy o jego ograniczoności i nieroztropności. Człowiek ignoruje swoją słabość lub we właściwy sposób nie może jej ocenić i w konsekwencji woli nie prosić o pomoc. Chociaż prośba o pomoc wcale nie jest zła ani nie przynosi ujmy. Czasem pomagasz ty, czasem pomagają tobie. Prawdziwy mężczyzna umie zarówno proponować, jak i przyjmować pomoc.

5. Nie idzie na kompromis.

To podejście zawsze prowadziło do fatalnych rezultatów: albo zabiją jego, albo zabija on. Kompromisy są konieczne, przecież właśnie dzięki nim dochodzimy do właściwych wniosków, do szerszej perspektywy, do pełniejszego obrazu. Właściwe decyzje zawsze są gdzieś pośrodku, między niemożliwymi do pogodzenia skrajnościami.

Kompromisy wcale nie oznaczają uległości ani kapitulacji. Pozwalają znaleźć wspólny język, osiągnąć to, co chcesz bezkrwawym kosztem, uczyć się wzajemnego zrozumienia, interakcji. Cała natura składa się z pozytywów i negatywów, i opiera się na kompromisie. Prawdziwy mężczyzna idzie na kompromis, aby bronić tego, co jest mu drogie.

6. Nie porównuje.

Tutaj musimy, to zrozumieć. 1. Jeśli nie porównuję się z innymi, to jak dorosnę? 2. Jaki bodziec pobudzi mnie do wzniesienia się ponad siebie w dzisiejszych czasach? Mogę spojrzeć na swoje własne wczoraj, ale zawsze istnieje ryzyko, że nie wszystko będzie mi tam w szczegółach i ogólnie odpowiadać. Potrzebuję być zazdrosny o innych – dobrej „białej” zazdrości, która pobudza mnie do rozwoju. Prawdziwy mężczyzna nie boi się porównania i poprawnie realizuje to porównanie.

7. Akceptuje siebie takim, jakim jest.

Tylko matka akceptuje swoje dziecko takim, jakie ono jest. Sam muszę zobaczyć jaki jestem, i nie zawsze to akceptować. Przecież jest też jeszcze ten ja, jakim koniecznie muszę się stać. Ten ja, który jest lepszy, od tego kim jestem dzisiaj. Jeśli po prostu akceptuję siebie, to zatrzymuję się, rezygnuję ze swojej motywacji rozwoju. Prawdziwy mężczyzna nie godzi się z tym, kim jest.

8. Nie biega za kobietami.

Ale to nie zależy od człowieka. Z tym się rodzi. Niektórzy żyją spokojnie w rodzinie, nie potrzebują niczego innego, podczas gdy inni szaleją bez kolejnej pasji. Tutaj nie można niczego zmienić. Co więcej, choć ta cecha przejawia się w relacjach seksualnych, w rzeczywistości odnosi się do podstawowych sił napędowych i jest założona na poziomie „oprogramowania”.

Owszem, niektórych zmusza do „biegania”, niektórych prowadzi przez duże ciernie, ale ostatecznie prowadzi do pozytywności.

9. Uniknął kryzysu wieku średniego lub przeżył go z najmniejszą stratą.

Powiem tak: „wiek średni” – to luźna koncepcja. Patrzę na swoje życie i próbuję znaleźć w nim jakiś sens, jakieś ziarno. Po raz pierwszy może się to zdarzyć w wieku sześciu lat, ale w tym wieku jeszcze daleko do odpowiedzi. A potem, jeśli pojawia się to pytanie, to „usuwamy” je namiastkami sensu życia lub umieszczamy w odległym pudełku świadomości. „Przeżyć kryzys wieku średniego, przy jak najmniejszych stratach”, oznacza zgodzić się wewnętrznie, pogodzić się z nim i płynąć dalej z prądem, który prowadzi nas do ostatniego portu.

Prawdziwy mężczyzna nie uspokaja się i nieustannie przeżywa „kryzys wieku średniego” – kryzys sensu życia, wymagający świadomości tego, co zostało zrobione, a czego jeszcze nie zrobiono. Rozumie, że ma przed sobą wiele, wiele spraw, bez których nie osiągnie tego „średniego wieku”.

10. Jest przekonany, że kobieta jest takim samym człowiekiem, tylko lepszym.

Zgadzam się. Kobieta nie ulega z taką łatwością. Mężczyzna często jest oślepiony „spódnicami”, ale „spodnie” na kobietę nie działają. Mężczyzna daje się ponieść emocjom, traci głowę, ulega uniesieniom – i to jest jego słabość. Kobieta jest w tym naturalna i silna. A skoro mówimy już o psychologii, wszystko co robi mężczyzna, ostatecznie robi dla kobiety.

Oczywiście, z punktu widzenia natury nikt nie jest lepszy: ani kobiety, ani mężczyźni. Jesteśmy różni i naszym przeznaczeniem jest połączenie naszych pierwotnych właściwości. W jaki sposób? To osobna kwestia. Dlatego powiem prosto: prawdziwy mężczyzna traktuje kobietę z troską, widząc w niej równego partnera w rozwoju i samodoskonaleniu.

11. To dodam od siebie osobiście: mężczyzna musi przezwyciężać siebie. Mężczyzna jest wewnętrznie gotowy, aby zobaczyć swoją niedoskonałość – ale nie ze względu na masochizm, ale aby stać się lepszy. Droga mężczyzny – to nieustanna odnowa, nieustanne wznoszenie się ponad siebie właśnie przez uświadomienie sobie własnych niedociągnięć. Jak w rzeczywistości można wznieść się ponad siebie – wyjaśnia nauka Kabały.

A jeśli chodzi o psychologów – to nie spieram się z nimi. Tylko rzucam trochę więcej światła na te cechy, o których oni mówią.