Artykuły z kategorii

Praca serc – pracą przyszłości

Instytut ARI, którego jestem założycielem, opublikował już w 2012 roku książkę Korzyści wynikające z nowej gospodarki: Rozwiązanie światowego kryzysu gospodarczego poprzez wzajemną gwarancję. Książka nakreśliła futurystyczny rynek pracy, na którym niewielu ludzi pracuje i zaspokaja potrzeby reszty ludzkości, podczas gdy wszyscy inni zajmują się „pracą serc”, łącząc swoje serca i tworząc społeczne środowisko wzajemnej odpowiedzialności i opieki. Kilka lat później pomysł zaczął się realizować, gdy rządy zaczęły bawić się pojęciem Powszechnego Dochodu Podstawowego (Universal Basic Income) (UBI), który stanowi, że rządy gwarantują podstawowe środki utrzymania. Dziennikarz Thomas Friedman wyraźniej zrozumiał ten pomysł w 2017 roku, kiedy napisał, że w przyszłości ludzie będą musieli „tworzyć więcej wartości sercem i między sercami”. W wywiadzie dla British Council Friedman powiedział: „Kiedyś pracowaliśmy własnymi rękami. Maszyny to zastąpiły, ale zamiast tego zaczęliśmy pracować głowami, tworząc gospodarkę opartą na wiedzy. … Następnie myślę, że będziemy pracować więcej naszymi sercami.” Miał rację; maszyny zrobią resztę.

Korzyści społeczne z takiej pracy są oczywiste: solidarność, brak przestępczości i przemocy, zwiększona odporność psychiczna i emocjonalna oraz ogólne poczucie zadowolenia z życia. Ale jest jeszcze jedna ważna korzyść, którą ten zawód przyniesie: osobista realizacja aspiracji.

Przyszłość zerowego bezrobocia i absolutnej satysfakcji

Jeśli chodzi o pracę serc, nie ma czegoś takiego jak bezrobocie. Każdy może i musi wnieść swój wkład. Musimy zrozumieć, że świat przechodzi poważną zmianę. Ludzie rozwijają nowe i świeże podejście do rzeczywistości, nawet jeśli jeszcze tego nie wiedzą. „Zadania”, które będziemy wykonywać w wyłaniającej się rzeczywistości, będą wymagały pracy nad naszymi myślami o sobie nawzajem, naszymi powiązaniami społecznymi i naszymi pragnieniami, podczas gdy maszyny wykonają pracę fizyczną i „intelektualną”.

Miejsca pracy”, które będziemy mieć w przyszłości, będą wymagały użycia naszych wewnętrznych sił. Do dzisiaj używaliśmy tylko jednej naturalnej siły – siły egoistycznej, która dąży do czerpania korzyści dla siebie kosztem innych. Ale świat doszedł do punktu, w którym nie możemy dalej używać tylko tej siły, ponieważ wpycha ludzkie społeczeństwo i całą planetę w przepaść nieokiełznanego egoizmu.

W przeciwieństwie do ludzi, natura jest zrównoważona, działają w niej dwie siły – dodatnia – siła obdarzająca, równocześnie z ujemną – siłą przyjmującą. My również, jeśli chcemy przywrócić równowagę w naszym świecie musimy aktywować siłę pozytywną i ją wykorzystać. Tak jak nasza siła woli, nasze pasje i pragnienia popchnęły nas do wielkich osiągnięć dla nas samych, teraz popchną nas do osiągnięcia wielkich rzeczy w całej rzeczywistości, a zwłaszcza w społeczeństwie ludzkim. Nadal będziemy pracować z naszymi pragnieniami, z naszą siłą woli, ale to pragnienie będzie działało w przeciwnym kierunku niż ten, w którym działaliśmy do tej pory; będzie działać na rzecz jednoczenia ludzi poprzez więzi troski i uczucia ciepła i miłości, wszystko to ponad wszystkimi kontrastami w ludzkim społeczeństwie.

Nie to, że wcale nie korzystamy z pozytywnej siły. Owszem korzystamy, ale tylko na bardzo podstawowym, biologicznym poziomie, aby utrzymać nasze ciała w zdrowiu. Ale jeśli chodzi o nasze życie społeczne, zbytnio skłaniamy się do egocentryzmu, do tego stopnia, że ​​wytrąca to ludzkie społeczeństwo z równowagi i wywołuje starcia i konflikty, które dzisiaj obserwujemy.

Dlatego, teraz gdy coraz więcej osób ma nadmiar wolnego czasu, musimy rozpocząć przegląd społeczeństwa. Podstawowe środki utrzymania ludzi muszą być zapewnione poprzez świadczenia pieniężne lub w postaci bonów żywnościowych lub dostawę towarów dla wszystkich, podczas gdy czas ludzi wypełniony jest działaniami społecznymi, które kształtują w nich jakość obdarzania.

Nowa „praca” będzie wymagać udziału wszystkich. Ponieważ dotyczy to przekształcenia całego społeczeństwa, wszyscy wezmą udział w transformacji: mężczyźni, kobiety, osoby posiadające „zwykłe” prace i osoby bezrobotne.

Korzyści społeczne z takich miejsc pracy są oczywiste: solidarność, brak przestępczości i przemocy, zwiększona odporność psychiczna i emocjonalna oraz ogólne poczucie zadowolenia z życia. Ale jest jeszcze jedna ważna korzyść, którą ten zawód przyniesie: osobista realizacja aspiracji. Ponieważ ludzie wnoszą swoje umiejętności i energię, by przynosić korzyści społeczeństwu, społeczeństwo będzie żywo zainteresowane osobistą realizacją ludzkich marzeń. Jeśli na przykład ktoś marzy o byciu wielkim naukowcem, czy w interesie społeczeństwa nie leży pomoc w realizacji jego marzeń? A co z wielkim liderem, sportowcem lub innymi zawodami? Tak długo, jak ktoś wykorzystuje swoje talenty, by przynosić korzyści społeczeństwu, społeczeństwo będzie żywo zainteresowane realizacją tych ambicji. A najlepsze jest to, że gdy ktoś osiągnie swój cel, odkryje, że największą radością nie jest sam wyczyn, ale fakt, że osiągnięcie celu sprawia, że ​​inni są szczęśliwi. Będzie to najwyższe potwierdzenie, że życie jednostki ma godny cel i nic nie jest bardziej satysfakcjonujące niż świadomość, że wywarł na ludzkości trwałe, niezapomniane wrażenie.

Na drodze do budowania tego idealnego społeczeństwa pojawią się męki porodowe, ale cel jest już w zasięgu ręki. Im szybciej zaczniemy pracę nad jego budowaniem, tym szybciej stanie się to naszą rzeczywistością. Oczywista jest już konieczność opuszczenia egzystencji opartej na ego; teraz zależy od nas, ile czasu zajmie nam zbudowanie zrównoważonego świata na fundamentach wzajemnej troski i solidarności.

Źródło: https://bit.ly/3hf91kS


Wirusy ustawiły się w kolejce?

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Jak Pan widzi najbliższą przyszłość dla świata, na przykład tej jesieni?

Odpowiedź: Myślę, że wirus nas nie opuści. Będzie mutował, zmieniał formę. Natura zacznie nas gnębić i zmuszać do zastanowienia się, jacy powinniśmy być, by nie chorować i nie doświadczać tych ciosów. Mam nadzieję, że będziemy prawidłowo uczyć się od natury i postępować zgodnie z tym.

A to, że teraz kalkulujemy, ilu mamy chorujących, nie ma znaczenia. Musimy jasno powiedzieć, że wszystkie nasze problemy wynikają tylko z niewłaściwej wzajemnej zależności od siebie.

Dlatego nie ma znaczenia, czy jest lato, czy jesień. Oczywiście, pory roku mają znaczenie, ale nie kardynalne. Wszystkie te wirusy w ogromnych ilościach ustawiają się w kolejce, aby się ujawnić.

Z lekcji w języku rosyjskim, 17.05.2020 


Moje myśli na Twitterze, 24.06.20, cz. 2

Patrzymy na świat poprzez ego-wiedzę. Stwórca celowo stworzył nas w egoizmie. W wierze ponad wiedzę wznosimy się na stopień obdarzania, Biny, wchodząc w punkt widzenia Stwórcy, Jego świat, Jego poczucie rzeczywistości. Wiara powyżej wiedzy pozwala ujrzeć rzeczywistość taką, jak widzi ją Stwórca.

Wiara ponad wiedzę nie jest samooszukiwaniem się, fantazją, ona przenosi nas do realnego świata prawdy. I wtedy widzimy siebie w świecie Stwórcy, patrzymy na wszystko Jego oczami. Wiara ponad wiedzą – to wyższy poziom, właściwość Biny, obdarzania, właściwość Stwórcy, świat prawdy, nie zniekształcony przez nasz egoizm.

Następnie, jak człowiek naprawia swój egoizm poprzez skrócenie, ekran i odbite światło, wznosząc się na poziom obdarzania, wiary ponad wiedzą, to znaczy obdarzanie ponad otrzymywaniem, staje się godny zobaczyć i poczuć prawdziwą rzeczywistość, stworzoną przez Stwórcę.

@Michael_Laitman


Most do przyszłości

Wyobraźcie sobie taką sytuację: most nad przepaścią nagle znika we mgle. Czy prowadzi na drugą stronę, czy urywa się? I właściwie, dokąd prowadzi?

Obecne czasy scharakteryzować można, jako okres ze stabilną przeszłością i niepewną przyszłością. Z tyłu jeszcze jest coś, na czym można się oprzeć, a z przodu – mgła. Jasne jest tylko to, że tam nie jest tak, jak tutaj.

Coś podobnego wydarzyło się w poprzednim przełomie epok, o czym Mark Twain powiedział kiedyś:

Matuzalem dożył do 969 lat, ale co z tego? Daremnie. Z takim samym sukcesem mógł przeżyć nawet tysiąc lat. Wy, chłopcy i dziewczęta zobaczycie więcej w trakcie pięćdziesięciu najbliższych lat niż Matuzalem w całym swoim życiu”.

Wtedy zmiana struktury społecznej i przemysłowej spowodowała poważne wstrząsy. Ale jeśli wtedy, mimo wszystkich „kosztów” etapu przejściowego, przyszłość mimo wszystko budziła nadzieję i wzywała do pójścia naprzód, to dzisiaj już nie wiemy, co jest lepsze: przywitać przyszłość czy odciągać jej nadejście.

Ponieważ przyszłość jest obarczona konsekwencjami. Ludzkość nigdy jeszcze nie stała przed tak szerokim spektrum decydujących, globalnych wyzwań.

Temu tematowi poświęcone są sympozja i konferencje naukowe, strony wiodących mediów, wielomilionowe uniwersyteckie badania. Przyszłość nie daje nam spokoju.

W rubryce BBC Future niedawno wymieniono dziesięć głównych problemów ludzkości występujących do 2050 roku. Chociaż ich punkt kulminacyjny dopiero nadejdzie, wszystkie aktualne są już dzisiaj.

Lista obejmuje: modyfikację genetyczną człowieka, znikanie miast i regionów w podnoszących się wodach oceanów świata, wyczerpywanie się zasobów naturalnych, starzenie się populacji, ewolucja sieci społecznościowych, w tym koniec prywatnego życia i fałszywe wiadomości (fake news), konflikty geopolityczne, bezpieczeństwo transportu, sztuczne rozszerzenie zdolności mózgu, jako zachętę do pogłębiania nierówności, rosnący wpływ sztucznej inteligencji i „na przekąskę” aspekty kolonizacji innych planet.

W rzeczywistości, to tylko część tego, z czym będziemy musieli sobie poradzić. Wiele pozostaje „za kulisami” – na przykład legalizacja narkotyków, rozpad instytucji rodziny, upadek państwa społecznego, terror…

Skala wyzwań jest imponująca, a jednak coś się nie zgadza. To nie one są prawdziwym problemem. Nie przez nie czujemy ucisk przyszłości w gardle i rozciągamy czas. Można spowolnić postęp, ale nie można go zatrzymać – to oczywiste. Obecne problemy przeznaczono właśnie do tego, by je rozwiązać.

Problem nie jest w nich, problem jest w nas.

Główne wyzwanie ludzkości

Współczesny rozwój „domyślnie“ skierowany jest na to, by zagonić nas w ślepy zaułek.

Po co są wszystkie nasze osiągnięcia? Genetyka, przemysł IT, samochody automatyczne, „kolorowe technologie”, sieci neuronowe, medycyna, przemysł spożywczy – wszystko podporządkowane jest czyjemuś zyskowi, czyjejś korzyści. Uszczęśliwić nas chcą słowami, wydaje się nawet, że szczerze. W rzeczywistości – jakby to powiedzieć – wszystko jest bardziej skomplikowane. We wszystkich sferach, bez wyjątku. Nie dopowiadają nam czegoś, gdzieś więcej jest szkody niż pożytku, w czymś nas po prostu wykorzystują…

Mówiąc o problemach świata, w rzeczywistości rozwiązujemy problemy portfeli, statusów, ambicji, władzy – i w rezultacie pętla tylko się zacieśnia. Pętla na naszej szyi.

Tak, jesteśmy w stanie opanować pustynie, zaludniać planety, przedłużać życie. Możemy budować, niszczyć, zachwycać się wszystkim, ale natura ludzka nie pozwoli nam rozwijać się czyimś kosztem bez wzajemnych szkód, na podstawie wspólnych interesów. Po prostu nie pozwoli na to, dopóki się jej nie podporządkujemy.

Prawie wszystkie nasze wynalazki w pierwszej kolejności używamy na potrzeby wojenne, a następnie – na potrzeby władzy i kapitału. Prawie wszystko, co mamy dobrego, potrafimy wykorzystać na szkodę innych.

Dlatego głównym problemem, przed jakim stanie ludzkość w przyszłości, przed którym stoi i dzisiaj, jest nasz szybko rosnący egoizm. Z jego powodu są wszystkie nasze lęki, waśnie, wojny, łzy matek, głód, niewola, mrok depresji, zapomnienie w narkotykach, samobójstwa.

Przez niego szukamy „szczęścia” w konsumpcjonizmie i zamknięci jesteśmy w swoich osobistych „kontach”, poprzez które komunikujemy się, dzwonimy, ale prawie nigdy nie wychodzimy na zewnątrz.

Nie potrzebujemy siebie nawzajem, a czasem nawet nie potrzebujemy siebie. Żyjemy w zawężających się stale światach, wśród garstki bliskich i oceanu obcych. Na Zachodzie duża rodzina – to nonsens. Brak rodziny – to nowy standard. Sąsiedzi z bloku, na ulicy, w mieście z reguły są równie dalecy. Czy istnieją wspólne zainteresowania, oprócz przetrwania? Proszę wymienić chociażby jedno.

Może przesadzam, ale przy takich tendencjach, do 2050 roku będziemy biegać do piekarni z karabinem maszynowym wierząc, że jest to w porządku.

Oto, do czego prowadzi nieokiełznany egoizm. To właśnie on uniemożliwia nam bycie naprawdę szczęśliwymi. I pod jego „czujnym przewodnictwem” przygotowywany jest dla nas Armagedon.

Nawiasem mówiąc, „Armagedon” w rzeczywistości – to góra (har) Megiddo w dolinie Jezreel, słynny symbol biblijny katastrofalnej wrogości. Od czasów egipskich faraonów wydarzyło się tam wiele krwawych bitew.

A oto, co jest interesujące: w rzeczywistości nie jest to żadna góra, tylko wzgórze o wysokości 60 metrów. Nasz egoizm wydaje się nie do pokonania – dopóki nie zdecydujemy się go odeprzeć.

Bez skrajności

Można jeździć tyle, ile się chce samochodami bez kierowców. Ale kierownicy własnego rozwoju nie należy puszczać.

Można przerobić Marsa według własnych potrzeb, ale to, co jest między nami, jest niezmiernie ważne. Po co nam te martwe ciała niebieskie, skoro jeszcze nie nauczyliśmy się żyć w domu, na Ziemi?

Można opóźnić śmierć o sto lub dwieście lat… Ale nie chodzi o to ile lat przeżyjemy, ale jak! Mimo wszystko przed śmiercią nie możesz uciec. Oddalając ją – to po prostu głupie zajęcie ludzkości!

Musimy stworzyć dobre wspólne życie, poprawić relacje międzyludzkie. W nich znajdziemy całe światy, w nich otworzy się wieczność, nieograniczone możliwości dla rozwoju, pracy, wypoczynku, interakcji. W nich jest klucz do szczęścia i rozkwitu. Wszystko dobre zaczyna się od właściwych wzajemnych relacji między ludźmi. One są dla nas – mostem nad przepaścią.

Budowanie tego połączenia jest szczególną nauką. Teraz jest mało pięknych słów i dobrych intencji. Egoistyczne społeczeństwo nie zmieni się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Człowieka w człowieku należy stworzyć, pielęgnować, wychować. Potrzebna jest urodzajna gleba dla nasionom dobrej przyszłości – środowisko, w którym one będą kiełkować.

I dopiero wtedy będziemy mogli rozwiązać nasze problemy, ponieważ utworzymy silne, solidarne społeczeństwo ze wspólnymi zadaniami i zainteresowaniami, z właściwą kolejnością priorytetów.

W takim społeczeństwie zasoby i osiągnięcia nauki będą służyć nie zyskowi, nie oddzielnej garstce, kaście, elicie, a naprawdę wszystkim. W takim społeczeństwie, każdy poczuje, że jest ważny, wyjątkowy, użyteczny, kochający i kochany.

Może to zabrzmi jak utopia, ale pamiętajmy: ta góra wcale nie jest taka wysoka, jak się nam wydaje. Musimy po prostu razem zabrać się do pracy. To jest w naszej mocy. Mamy do tego wszystko, co jest nam potrzebne. I jeśli tylko zechcemy, poradzimy sobie znacznie wcześniej niż do 2050 roku.


Czas na siłę drzemiącą w kobietach

Rzeczywistość składa się z dwóch sił, żeńskiej i męskiej. Zrównoważona komplementarna interakcja między nimi stworzyła wszystko, co widzimy wokół nas, cały wszechświat. Jedynie wśród ludzi nie obserwujemy tego zjawiska. U nas męska siła dominowała od tysiącleci, a słabe tego wyniki są ewidentne. Kobieca siła – ta, która tworzy życie i je pielęgnuje, jeszcze kilka dekad temu wcale nie była uwydatniona w społeczeństwie.

Ale rzeczy się zmieniają. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat kobiety przeszły z praktycznie żadnego wpływu na społeczeństwo, na szefów państw, szefów najważniejszych instytucji monetarnych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych oraz objęły inne znaczące pozycje.

To nie przypadek.

Podobnie jak w naturze, męskie i żeńskie siły są równie silne, ale wyraźnie odmienne, i każda z nich wnosi swój własny istotny dodatek do całości, społeczeństwo ludzkie musi teraz nauczyć się, jak włączać kobiety w społeczeństwo w pozytywny i konstruktywny sposób.

W tej chwili wiele kobiet, które osiągnęły stanowiska kierownicze, najczęściej uczyniły to, przyjmując męskie postawy. Nie odzwierciedla to jednak ich potencjału, ponieważ potrzebujemy właśnie pielęgnującej i opiekuńczej kobiecej jakości.

Społeczeństwo wciąż się uczy; musimy jeszcze odkryć, co to znaczy dodać kobiecy element do życia publicznego. To powiedziawszy, mamy już przykład: nasze własne rodziny. W rodzinie, mężczyzna tradycyjnie uważany jest za głowę rodziny, ale każdy mężczyzna, który kiedykolwiek był żonaty, przyzna się, że prawdziwym szefem w rodzinie jest kobieta. Ponieważ kobieta ma naturalną zdolność postrzegania całej rodziny, jako jednej jednostki, a ponieważ może wykonywać wiele zadań znacznie lepiej niż jakikolwiek mężczyzna, może prawidłowo ustalać priorytety, co jest do zrobienia i kiedy.

Sytuacja jest dziś znacznie lepsza niż kilka dziesięcioleci temu, ale wciąż jest wiele do zrobienia.

Podobnie jak w gospodarstwie domowym, tak w biznesie i w życiu publicznym, nieodłączne zdolności kobiet powinny otrzymać należne im uznanie. Sytuacja jest dziś znacznie lepsza niż kilka dziesięcioleci temu, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Nadal musimy nauczyć się, jak zapewnić kobietom należne im miejsce w przywództwie, nie zmuszając ich do zachowywania się jak mężczyźni – gdyż właśnie wtedy tracą jakość, którą tylko one mogą wnieść – i bez zastraszania mężczyzn obecnością kobiet na stanowiskach kierowniczych, ponieważ męska jakość jest taka jak powinna być, i tylko gdy obie harmonijnie ze sobą współpracują, możliwe jest osiągnięcie dobrobytu.

Rzeczywiście, świat zmierza w stronę epoki, w której coraz więcej kobiet odgrywa wiodące role, a ludzkość może dzięki temu zyskać. Jednak, jak we wszystkim, musimy odpowiednio przejść ten proces i przekonać się, że dokładamy cechy kobiece, a nie odrzucamy męskie, aby razem zbudować dla ludzkości świat podobny do rodzinnego i na całe życie.

Źródło: https://bit.ly/3jkxPtE


Plan ratunkowy dla cierpiącego kraju

Rozejrzyj się, potrzebujemy planu ratunkowego i potrzebujemy go szybko. COVID-19 wygrywa na wszystkich frontach, gospodarka się załamuje, niepokój rośnie, a agresja wygrywa. Ale są rzeczy, które zrobić możemy, jeśli mamy odwagę, spryt i wytrwałość.

Jeśli ludzie pozostaną bezczynnie w domu dłużej niż kilka miesięcy, zaczną tracić zdolność do składania zobowiązań. Gdy znajdą się w tym stanie, ich szkolenie i uczynienie ich produktywnymi dla społeczeństwa będzie praktycznie niemożliwe, i pozostaną ciężarem dla społeczeństwa.

Po pierwsze, musimy uwolnić świat od złudzenia, że ​​koronawirus jest fazą przejściową. Zostanie tutaj. Może nie pod postacią koronawirusa znanego nam dzisiaj, ale pozostanie jego wyciszający wpływ na kapitalistyczny świat znany nam od pokoleń. Tak więc, czy nam się to podoba, czy nie, kapitalizm, jaki znamy jest skończony, a im szybciej przejdziemy fazę wyjścia, tym lepiej.

Następnie, większość rynku pracy, który znamy dzisiaj, nie przetrwa transformacji. Wszystko, co w codziennym życiu ludzi nie jest niezbędne – zniknie, choć być może nie natychmiast, a ilość pozostałych zawodów zmniejszy się do ułamka tego, co jest teraz. Wraz z upadkiem starego rynku pracy pojawi się nowa dziedzina potrzebująca obsady. Publicysta „New York Timesa” Thomas Friedman nazwał ich „miejscami pracy, które tworzą więcej wartości dzięki sercom i między sercami.”

Osoby na takich stanowiskach będą prowadziły zajęcia polegające wyłącznie na zbliżaniu ludzi, zwiększaniu wzajemnej odpowiedzialności w społecznościach, wzajemnej opieki i troski oraz poczuciu wspólnego tworzenia i bliskości nawet wśród nieznajomych. Aby zaangażować mieszkańców w ten proces, jednym z aspektów tej nowej pracy socjalnej będzie dostarczenie wiedzy na temat zmian, jakie przechodzi świat.

Informacje będą przekazywane za pośrednictwem kursów, które wyjaśnią naturę zmiany, przez którą przechodzimy, dlaczego nagle gospodarka się załamała, dlaczego musimy być odpowiedzialni za siebie, jak nigdy dotąd, jakie są korzyści z takiej zmiany nastawienia w sercu i w umyśle, i co by się stało, gdybyśmy postępowali tak, jak przed wybuchem COVID-19. Dwa rodzaje szkoleń – w celu zwiększenia solidarności i przekazywania wiedzy – będą prowadzone równolegle i zajmą ludzi, co najmniej tyle godzin, ile byliby zajęci, gdyby nadal pracowali tak jak poprzednio, być może minus czas dojazdu.

Po trzecie, okres przejściowy między erą kapitalistyczną a nową erą musi być jak najkrótszy. Natura ludzka uwielbia odpoczynek i przyzwyczaja się do niego niemal natychmiast. W rezultacie, jeśli ludzie pozostaną w domu bezczynnie dłużej niż kilka miesięcy, zaczną tracić zdolność do składania zobowiązań. Gdy znajdą się w tym stanie, szkolenie ich i uczynienie ich produktywnymi dla społeczeństwa będzie praktycznie niemożliwe, i pozostaną ciężarem społecznym.

Po czwarte, wraz ze zmianami na rynku pracy, społeczeństwo zmieni swoje wartości z podziwu potężnego i narcystycznego na szacunek dla wzmacniania i altruizmu. Nie będzie to społeczeństwo wielbiące super-bohaterów, ale szanujące tych, którzy wnoszą zjednoczenie i solidarność.

Po piąte, przygotowanie do życia w nowym świecie następnego pokolenia będzie wymagało zmian w podejściu do nauki, edukacji, komunikacji między nauczycielami a uczniami oraz między samymi uczniami. Podobnie jak w społeczeństwie, tak w szkole, najbardziej doceniać będzie się uczniów, którzy przodują w pomaganiu rówieśnikom pracować razem. Pomysł nie jest nowatorski; istnieje już od ponad dekady. Być może najlepszym wyrazem praktyczności wspólnego uczenia się jest cytat, który prawnik patentowy Lawrence Ebert J.D. znalazł w eseju na temat oszukiwania w szkole średniej: „W żadnej branży współpraca nie jest uważana za oszustwo. Tylko w szkole jest to problem. Czego uczymy nasze dzieci?”

Mamy bardzo mało czasu na zmianę. COVID-19 naciska, a stare pewniki przestają istnieć. Grupy z marginesu narzucają główny nurt, a skrajności stały się normą. Jeśli natychmiast rozpocznie się plan ratunkowy, jest szansa, że stosunkowo spokojnie i bezpiecznie przeprowadzi nas przez wodę na drugi brzeg. Jeśli popłyniemy z obecnym prądem, utoniemy.

Źródło: https://bit.ly/3h5LYbZ


Człowiek – najwyższy poziom natury

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Dlaczego człowiek jest zwieńczeniem natury? Może w naturze są bardziej rozwinięte stworzenia, i od nich zależy nasze życie?

Odpowiedź: Z naszego systemu wiedzy i odczuć widzimy, że człowiek jest najwyższym stworzeniem.

Chociaż oczywiście, trudno jest nas nazwać koroną natury z powodu naszego egoizmu, który niszczy wszystko, ale w systemie nieożywionej, roślinnej, zwierzęcej i ludzkiej natury, człowiek jest najwyższym stworzeniem – szkodliwym, bardzo wadliwym, ale najwyższym. Jeśli naprawi siebie – a może się zmienić – wtedy będzie naprawdę najwyższy pod każdym względem.

My, ludzie jesteśmy ostatecznym celem stworzenia, ale nie w obecnej formie a w takiej, którą możemy i musimy osiągnąć.

Tę formę istnienia osiągniemy wtedy, kiedy przezwyciężymy swoją egoistyczną naturę, z którą urodziliśmy się i rozwinęliśmy się . Dlatego musimy uświadomić sobie ją, jako zło, przeciwstawne do wspólnego systemu, wspólnego integralnego pragnienia.

Kiedy naprawimy nasze egoistyczne pragnienie na altruistyczne, nasze oddzielenie i rozdzielenie na połączenie i zjednoczenie, wtedy naprawdę staniemy się najwyższym stopniem natury.

Z programu TV „Epoka po koronawirusie”, 30.04.2020


Moje myśli na Twitterze, 16.04.20

Celem koronawirusa jest zmiana ludzkiej natury. Człowiek jest jedynym elementem natury, który przynosi jej szkody. Posiada wolną wolę, i musi wziąć w swoje ręce prawidłową kontrolę nad samym sobą. Dopóki tego nie zrobi, wirus nie zniknie.

Co należy zrobić, aby wirus zniknął? Natura jest integralnym systemem, w którym wszystkie części są ze soba połączone i wspierają się nawzajem. Ludzkość musi stać się częścią tego systemu, który wspiera, łączy, równoważy, przyczynia się do większej integracji wszystkich elementów natury.

Dysponujemy ogromnymi siłami i musimy uważnie odnosić się do natury, jak do doskonałego integralnego systemu. Jeśli zrobimy to świadomie, to będziemy żyć szczęśliwie. A jeśli nie, to pojawią się nowe wirusy, dopóki nie zmażą nas z powierzchni ziemi… Teraz jest czas i miejsce wyboru.

Pandemia koronawirusa jest radykalną zmianą całej ziemskiej cywilizacji, początkiem zmiany egoistycznego ustroju ludzkości na świat integralnej interakcji wszystkich mieszkańców planety. Teraz będziemy świadkami stopniowego upadku międzynarodowego handlu i systemów biznesowych.

@Michael_Laitman


Niepełnosprawność – to nie jest wada

Dobrze byłoby, abyśmy w końcu zdali sobie sprawę z tego, co rozumieli myśliciele wszechczasów: utożsamianie się z ciałem jest jednym z najbardziej gorzkich błędów ludzkości.

Redakcja czasopisma dla osób niepełnosprawnych fizycznie i sensorycznie, zwróciła się do mnie z pytaniami dotyczącymi stałego poczucia samotności i izolacji społecznej doświadczanej przez tę społeczność, szczególnie podczas masowej epidemii.

Czy można poradzić sobie z wyobcowaniem, nie rekompensując go alternatywnymi i paliatywnymi środkami, ale neutralizując u podstaw?

Nauka Kabały widzi to wyzwanie w kontekście globalnym i oferuje kompleksowe, fundamentalne podejście. Biorąc pod uwagę nowoczesne środki komunikacji, każdy człowiek nawet, jeśli jest w czymś ograniczony, może stać się pełnowartościową częścią kreatywnego środowiska, może dołączyć do wspólnej działalności na absolutnie równych zasadach i poczuć jak wraca do życia.

Przecież prawdziwa socjalizacja to przede wszystkim duch, połączenie serc. Wszystko inne naturalnie wyrasta z tego połączenia i jest cenione tylko w jego kontekście. I dlatego jestem głęboko przekonany, że człowiek posiadający fizyczne ograniczenia, nie powinien wcale żalić się na nie. W społeczeństwie utrzymującym prawdziwą jedność, wszystkie różnice między nami stają się platformą dla wzrostu i sukcesu – każdego z nas.

Prędzej czy później i tak do tego dojdziemy. Przecież żyjemy w globalnym systemie natury, w którym program rozwoju od początku został ustanowiony, a dziś prowadzi nas do kluczowego momentu. W ciągu stu ostatnich lat, ludzki egoizm całkowicie wyczerpał swoje możliwości i nie jest już w stanie popychać nas do przodu.

Wręcz przeciwnie, nie pozwala nam odpowiednio dostosować do nowej ery altruistycznego rozwoju, która przenosi nas z wąskiego, sztywnego poglądu na świat, w rzeczywistość wzajemnego obdarzania.

Zmiany już się rozpoczęły. Widzimy jak Natura w coraz większym stopniu łączy nas ze sobą, pomimo wszystkich naszych ostrych zakrętów i uparcie domaga się jakościowego, dobrego połączenia. Integralna ludzkość naprawdę jest nakazem czasu.

W konsekwencji ci, którym brakuje poczucia przynależności do ludzkiego, miłosiernego społeczeństwa, właśnie teraz zyskują możliwość zintegrowania się we wspólną całość. Zwłaszcza po tym, jak samoizolacja zademonstrowała nam wszystkim jak to jest być ograniczonym w życiu codziennym. Koronawirus pod wieloma względami zrównał nas.

Dzisiaj komputer domowy pozwala każdemu być w stałym kontakcie z bliskimi, jak i z otoczeniem. Wszyscy możemy zajmować się wspólną sprawą, pomagając i wspierając się nawzajem. W tych warunkach możliwości ciała nie tylko nie dyktują zasad gry, ale w ogóle nie odgrywają żadnej roli! W rzeczywistości nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy mogli stworzyć wspólnotę dusz. Nic, oprócz własnej natury…

Aby pokonać samotność i izolację, musimy nauczyć się przeciągać więź ponad wszystkim, co zewnętrzne, ponad ciałami i ich ograniczeniami. Jest to jedyny sposób radzenia sobie z naszymi różnicami: fizycznymi, psychicznymi, płciowymi, wiekowymi – i innymi.

Wzniesienie ponad materialnym wyglądem, nad cechami charakteru, nad ziemską naturą otwiera przed nami bezgraniczny świat wewnętrznych interakcji.

W nauce Kabały ciałem nie nazywa się wcale biologicznego organizmu, a kompleks pragnień, dążeń, aspiracji, uczuć i pomysłów. To jest już zupełnie inny poziom, tutaj nie ma wadliwości, ograniczeń, tutaj wszystko może być używane poprawnie, organicznie, we wspólnych interesach, z korzyścią dla wszystkich.

W Kabale człowiek oceniany jest, nie według fizycznej siły lub inteligencji, ale według napełnienia, którym obdarza otoczenie. To jest właśnie prawdziwa duchowość, prawdziwe człowieczeństwo – prawdziwa troska o innych. Nie „dyktatura dobra”, a mądre prawa jednej rodziny.

Oto, na co należy położyć akcent. Wtedy materialne stopniowo straci swoją ostrość, gorycz, wagę i skupimy się na najważniejszej rzeczy, która pogodzi wszelkie różnice.

Wiem, że nadal wydaje się to czymś niemożliwym do zrealizowania. W rzeczywistości wszyscy jesteśmy ludźmi z ograniczonymi możliwościami. Jesteśmy ściśnięci i ograniczeni przez kokon powszechnie akceptowanego światopoglądu. Nasze argumenty są nie do przebicia i chociaż na świecie dzieją się absolutnie szalone rzeczy, jesteśmy gotowi znosić je, aby tylko nie wyjść z utartych pojęć.

Ale istnieje metoda, istnieje połączenie wirtualne i istnieje pilna konieczność. Wszystko to, czego od razu nie można wyjaśnić słowami, stopniowo będzie leżeć na sercu i stworzy nowy system wskazówek, dzięki którym nie tylko poznamy – ale poczujemy siebie nawzajem, tak jak nie czuliśmy tego nigdy wcześniej. I zrozumiemy jak żyć i rozkwitać razem, łącząc się biciem wspólnego serca, zmianą ciemności i światła, ciągłym, nieustannym oddechem wzajemnych oddaleń i zbliżeń.

Każdy ma miejsce w tym połączeniu dusz, i wszyscy są równi – nie dlatego, że są tacy sami, a dlatego że są jednakowo ważni. Włamujemy się do wzajemnych serc nie, jako najeźdźcy, ale jako ukochani i kochający. I ta miłość, ten duch usuwa wszelkie ograniczenia cielesne.


Jeszcze raz o sensie życia

каббалист Михаэль ЛайтманPytanie: Wielu ludzi uważa, że ​​wartość i sens życia znajduje się w rodzinie i nie potrzebny jest im żaden Stwórca. Życie teraz jest bardzo trudne. Czy ten, kto przezwycięży wszystkie problemy w rodzinie, osiągnie sens życia?

Odpowiedź: Nie mogę się z tym zgodzić. Jak sens życia może znajdować się w tym, co się kończy? To znaczy, że i sens się kończy.

Oczywiście rodzina jest ważna. Ważne jest, aby spełniać się w tym, że masz dom i dzieci. Ale to są niezbędne warunki, by z nich dalej wyrastać, a nie pozostawać tylko w swoim kokonie, w swoim gnieździe. Jaki jest w tym sens?! Dopóki wyniosą cię stamtąd nogami do przodu?! Uważam, że to nie jest odpowiedź na pytanie o sens życia.

Pytanie: Dlaczego sens życia nie może istnieć w samym życiu? Przecież widzimy w naturze, że właśnie w ten sposób zbudowane są wszystkie społeczności: ptaki, ryby, mrówki. Czym różnią się ludzie? Dlaczego powinniśmy cierpieć bardziej niż zwierzęta?

Odpowiedź: Jeśli dla mnie sens życia istnieje tylko na poziomie ptaków i ryb, to i ja jestem takim samym zwierzęciem, to wtedy nie istnieje nic innego. Wtedy żyję tym życiem, dopóki żyję, i na tym wszystko się kończy.

A jeśli to mnie nie zadowala, i pojawia się we mnie pytanie o prawdziwy sens życia, wtedy już powinienem szukać odpowiedzi na to pytanie. Tutaj potrzebuję metody, która odkrywa ten sens. A ona znajduje się w nauce Kabały.

Ludzie albo uderzają w religię, wykonując różnego rodzaju techniki uspokajające. Ale to jest ich sprawa. Jak komu się poszczęści.

Z lekcji w języku rosyjskim, 17.05.2020