Artykuły z kategorii

Jak się czujesz w tych trudnych czasach?

каббалист Михаэль Лайтман Jak się czujesz człowieku, w dzisiejszych czasach globalnej epidemii koronawirusa, która wpędza cię w wir uczuć i myśli? Jeden stan zastępuje inny, jak w kalejdoskopie, od zawału serca do całkowitej obojętności. 

Fale przerażenia toczą się jedna po drugiej, jakby natura ubijała cię w mikserze. Wszystko, co wiedziałeś i umiałeś, wszystko do czego przyzwyczaiłeś się przez dziesięciolecia swojego życia: dzieci, praca, zarobek – wszystko zostaje przekreślone i znika. Jak ci pomóc i złagodzić ten ogromny ból? 

Wiem, że jesteś osobą racjonalną, inteligentną, szanowaną w pracy. Lubisz dysponować konkretnymi liczbami i wykonywać obliczenia, które są wyższe niż uczucia. Ale teraz chcesz usłyszeć coś uczuciowego, co trafia prosto do serca.

Postaram się to zrobić, tylko zrozum, że nauka Kabały zwraca się do serca człowieka przez jego umysł lub do jego umysłu przez serce. Łączy te dwa przeciwstawne, zupełnie różne systemy.

Całe nasze życie zbudowane jest na kręgach relacji: relacji z samym sobą, relacji z żoną lub mężem, z dziećmi, relacji ze Stwórcą. Teraz wszystkie te relacje podlegają rewizji i przede wszystkim relacje z samym sobą.

Koronawirus dokonał tak radykalnej zmiany w naszym życiu, że człowiek nieustannie znajduje się w stresie, w panicznym strachu przytępiającym umysł i obciążającym serce, jak w ataku dławicy piersiowej w niepokoju, jak zwierzę uwięzione w pułapce.

O czym powinno się myśleć, aby choć trochę uspokoić się i czuć się bezpiecznie? Warto dokonać całkowitego przewrotu swoich poglądów na życie. Myślę, że wręcz przeciwnie, przed koronawirusem znajdowaliśmy się w wiecznym stresie i niepokoju, w stanach dezorientacji i niezrównoważenia. 

Kręciliśmy się od rana do wieczora i od wieczora do rana, aby wypełnić to, do czego zobowiązywało nas społeczeństwo, przełożeni, rodzina i ktoś jeszcze i jeszcze… Byłem zobowiązany wobec banków, wobec pracy, byłem zobowiązany wobec wszystkich. Takie było moje życie.

I tu pojawia się coś niesamowitego, co ludzie nazywają koronawirusem. I ten wirus nagle uspokaja całe moje życie. Nie idę do pracy, a zostaję w domu. Dzieci nie latają nie wiadomo gdzie, a siedzą w domu w swoim pokoju, żona jest również w domu. Oglądamy razem telewizję lub każdy jest zajęty ze swoim komputerem, powoli robiąc swoje rzeczy. Wszystko wydaje się być dobre.

Być może główną przyczyną zamieszania i strachu jest możliwość utraty zarobków. Do tej pory wszystko było jasne i zrozumiałe i nagle wszystko stało się niezrozumiałe i niejasne, a perspektywa z dnia na dzień wydaje się coraz bardziej groźna. Martwię się nie o daleką przyszłość, o czas, kiedy przejdę na emeryturę, ale o to, że w przyszłym tygodniu nie będzie pieniędzy na jedzenie.

Ale to na razie tylko lęki, a nie rzeczywistość. W domu na razie jest żywność, pełna lodówka. Na koncie są jeszcze jakieś pieniądze. Są to tylko hipotetyczne obawy przed możliwym rozwojem wydarzeń. Ale jeśli żyć dzisiejszym dniem, to można powiedzieć, że życie stało się spokojniejsze.

Jaki sens jest martwić się o możliwą przyszłość, jeśli tym nic nie pomożesz? I w ogóle nie wiemy, co stanie się jutro, to po co dzisiaj się martwić?

Oczywiście jestem odpowiedzialny za moją rodzinę, dzieci, ale to umartwianie w niczym nie pomoże. Co będzie, to będzie, wszyscy znajdujemy się w rękach Wyższej Siły i wszystkie moje wysiłki nie zmienią niczego ani w dobrym, ani w złym kierunku. Jak zaplanował Stwórca, tak będzie.

Może w takiej sytuacji szybciej zrozumiem, dokąd Stwórca mnie ciągnie. Przecież nie ma nikogo oprócz Niego i On zawsze prowadzi nas do celu. Pomyślmy więc o tym celu i wtedy dowiemy się, czego Stwórca chce od nas. Nasz stan jest konsekwencją programu natury i nie należy myśleć, że jesteśmy mądrzejsi od niej. Dobrze, jeśli kiedykolwiek zrozumiemy, gdzie znajdujemy się: w jakim wszechświecie, w jakim środowisku, pod wpływem jakich sił.

To wszystko nie zależy od nas – jesteśmy tylko drobnymi cząstkami stworzenia, które myślą, że coś rozumieją w Naturze. Ale nawet, jeśli naprawdę udaje nam się coś w niej zrozumieć, to wykorzystujemy to na naszą szkodę. Dlatego nie należy żałować, że nie osiągnęliśmy celu, który sobie wyznaczyliśmy, ponieważ nie było w nim nic dobrego.

Do tego, zanim wybuchła epidemia, ludzkość na całej kuli ziemskiej znajdowała się na skraju katastrofy, przed wielkimi przeciwnościami losu. Wszyscy otwarcie już mówili o niemożności uniknięcia wojny i ogólnego globalnego kryzysu w ekologii, relacjach międzyludzkich, w przemyśle, polityce i finansach. Świat zbudowany przez człowieka na podstawie jego egoistycznego rozumu i uczuć był po prostu okropny i żył od jednego kryzysu do drugiego.

Co było dobrego w poprzednim życiu, czego teraz żałujesz? Tylko tego, że wśród tych wszystkich problemów udało ci się zdobyć swoją nędzną pensję i nakarmić rodzinę. I to już sprawiało, że czułeś się doskonały i szczęśliwy?

Tak żałujesz tego, że przynajmniej wszystko wiedziałeś z góry: czy wystarczy pieniędzy do końca miesiąca i gdzie je pożyczyć w przypadku potrzeby. Była przynajmniej jakaś pewność, a teraz niepokoisz się przed nieznanym. Co zrobić z tym wewnętrznym zamętem i gorączkowymi myślami: „A co, jeśli…”?

Takie myśli dręczą teraz większą cześć światowej populacji, ponieważ ta epidemia bardzo szybko obejmie wszystkie kontynenty. Koronawirus połknie cały świat, całą ludzkość.

Każdy zacznie myśleć: „Co stanie się ze mną jutro? Od kogo zależę? W jaki sposób mogę wpłynąć na mój los? Jak mogę zagwarantować sobie pomyślne dzisiaj, jutro i pojutrze? To bardzo dobrze, że takie pytania pojawiają się u ludzi, i szczególnie u młodych ludzi.

Czyżby chodziło tylko o pieniądze? Jeśli martwimy się tylko o zapłatę, to chcemy żyć jak zwierzęta, dla których najważniejsze jest być pewnym, że zostaną nakarmione dzisiaj i jutro, i pojutrze, a reszta nie jest ważna. Tak więc ,co chcę „jeść z osłem z tego samego koryta”, czy też ja – człowiek, myślę jednak o innych rzeczach? 

Z rozmowy o nowym życiu, 19.03.2020